Rozdział XXXIV
NA WSTĘPIE!
Chciałabym tylko powiedzieć, że postanowiłam zrobić w tej książce tak, że postacie tu występujące, będą w tym samym wieku (15 lat) i będą chodzić do tej samej klasy. Mam nadzieję, że nikomu nie będzie przeszkadzać to, że kogoś "postarzę" lub "odmłodzę".
To tyle. Przejdźmy do historii...
~
Rano. Jak każdy dzień. Uczniowie wychodzą z pokojów i zaczynają się przechadzać po szkole w najróżniejszych celach...
- Siemano uczniowie Suchara! - odezwał się głos w radiowęźle. - Mówi do Was nieugięty, nieustraszony i dziarski Sebastian! Redaktor naczelny jedynego radiowęzła w naszej szkole!
Yuki i Luna przechodziły zaraz obok jednego z głośników, z którego głos się wydobywał.
- A ile ma być niby tych radiowęzłów? - zapytała Yuki, po czym ona i Luna usiadły na najbliższej ławce na korytarzu obok Felicji
- Przypominam, że już dzisiaj rozpoczynają się wybory na przewodniczącego naszej szkoły! - odezwał się głos z radiowęzła. - Więc kto jeszcze się nie zgłosił, radzę zgłaszać się jak najszybciej!
- Tak desperacko nakręca, bo się jeszcze nikt nie zgłosił. - powiedziała Luna.
- Nom, totalnie. - mruknęła Felicja.
- Kto by chciał robić coś takiego? - powiedziała Luna.
- Tylko przygłupy. - powiedziała Felicja.
- Co się dzieje? - zapytała Luna Felicję.
- Co? - zapytała Fela.
- Zazwyczaj jak narzekam, to ty trajkoczesz, że odpowiedzialność, demokracja i życie wieczne. - powiedziała Luna.
- A nie, bo wiesz... Zmieniłam się. - westchnęła Felicja. - Od teraz, stawiam się wielkiemu bratu. Samorząd to system, a system zniewala nasze...
- Fela zgłosiła się na przewodniczącą. - przerwała Yuki, przy okazji w skrócie wyjaśniając, o co chodzi Felicji.
- Ha! Lamus! - zaśmiała się Luna.
- Właśnie, że tak. - powiedziała dumnie Felicja. - Możesz truć się tym swoim pesymizmem dowoli, ale ja wiem, że tu coś zmienić! - nagle Felicja zaczęła się denerwować. - Tu trzeba wszystko zmienić!
Luna i Yuki patrzyły na nią, jak na jakąś wariatkę.
- To! To! To! - krzyczała Felicja pokazując co chwilę na co innego na korytarzu. - I TO! - tu pokazała na Yuki.
- Naprawdę myślisz, że coś osiągniesz? - zapytała Luna lekko podirytowana. - Polityka tylko niszczy. Sukces, osiągną tylko zepsuci do szpiku kości!
Dziewczyny spojrzały na siebie wrogo...
Tymczasem na hali sportowej...
Shadow i Nikita wspinały się na drabinkach znajdujących się przy ścianie.
- Hej Shadow! - zawołała Charlotte. - Jak tam u Ciebie?
- Wspaniale. - powiedziała śmiało Shadow, zeskakując z drabinki. - Luna od wczoraj pozwala mi spisywać zadania domowe.
- Super! - zawołała Charlotte, przybijając z Shadow żółwika. Nie zauważyły nawet, że Nikita również zeskoczyła ze swojej drabinki i teraz głupio się uśmiechała pod nosem.
- A co Cię tak bawi? - zapytała Shadow.
- Może to, że przypomniał mi się taki jeden śmieszny żart o gorylu? - powiedziała Nikita, dalej się uśmiechając.
- Aaa, też go znam! - powiedziała Charlotte śmiejąc się, po czym wyszła z hali. Shadow patrzyła podejrzliwie na Nikitę.
- Może to, że robisz z siebie ofiarę? - powiedziała Nikita do Shadow, która najpewniej dalej nic nie kumała. - Która nie potrafi się nawet przeciwstawić?
Tu Nikita mocno klepnęła Shadow w ramię, po czym również wyszła z hali, zostawiając Shadow samą.
- Pragniesz władzy? - odezwał się głos z radiowęzła.
- Tak... - mruknęła Shadow.
Tymczasem na korytarzu...
- Upragnionego rozgłosu? - zapytał ponownie głos z radiowęzła.
- Tak Panie Boże! - powiedziała cicho Charlotte uśmiechając się.
- Chcesz udowodnić raz na zawsze, że masz rację i wszyscy inni się mylą? - odezwał się znowu głos. Na to pytanie Luna uśmiechnęła się chytrze i lekko pokiwała głową.
- A może to, że nie jesteś bezużyteczny i chcesz przynajmniej mieć coś dzisiaj do roboty? - zapytał głos ponownie. Yuki uśmiechnęła się chytrze. - Zgłoś się... Nie pożałujesz...
Tymczasem na hali sportowej...
W związku z kandydowaniem na przewodniczącego szkoły, zwołano na niej apel z dyrekcją, gdzie zebrała się część uczniów. Dyrektor stał pomiędzy dwoma mikrofonami.
- Młodzieży... - zaczął dyrektor. - Dziś, wybierzemy dwójkę finalistów. Nie wiem czemu... - tu dyrektor wziął kilka papierów. - Musimy tak to komplikować, ale mam tutaj... Zasady.
Tu nagle kilka kartek, zamieniło się w kilka kartek złączonych jednym ciągiem, opadając na podłogę.
- Cóż za tłumy... - powiedziała Luna sarkastycznie, odwracając się do tyłu. Miejsca na hali nawet nie zajmowała połowa szkoły, gdyż tak mało uczniów przyszło. - Prawie jakby... Nikogo to nie obchodziło.
- Panno Shadow... - powiedział dyrektor, spoglądając na nią. - Moja faworytko. Bardzo proszę.
Po tych słowach dyrektor ustąpił jej miejsca przy mikrofonach, dzięki czemu Shadow stanęła przy nich.
- Hej! - zawołała Shadow głośno, przy czym podniosła obie ręce w górę. - Znacie mnie!... Wiecie, jakim sztosem jestem! Wiem, że każdy chciałby być moim ziomkiem! - tu puściła oczko. - Każdy, chciałby znaleźć cząstkę mnie w sobie! Jak już mnie wybierzecie, dam Wam więcej siebie! Bo czego chcieć więcej?! Taka osoba jak ja, nie może przegrać! No? Kto jest ze mną?! - podniosła rękę ułożoną w pięść.
Ze wszystkich zebranych, tylko Charlotte zaczęła klaskać i się cieszyć, a Shadow z dalej podniesioną ręką wróciła na swoje miejsce, uśmiechając się szeroko.
Shadow usiadła koło Luny. Widząc, że jest ona lekko podirytowana, uśmiechnęła się nerwowo.
- To było tak na żarty... Ja wcale nie chciałam więcej... Władzy... - powiedziała nerwowo Shadow. Luna dalej nic się nie odzywała. - Coś się... Stało?
- A jak myślisz? - zapytała dalej lekko wnerwiona Luna.
- Czyli... Straciłam już przywilej do spisywania od Ciebie lekcji? - zapytała Shadow.
- Pomyślę. - powiedziała Luna, po chwili wstając z miejsca...
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Taki... Krótszy rozdział...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top