Rozdział XXXIII
- Uważaj!
- Jezus Maria! Nikita, nie strasz mnie tak! - zawołała Shadow, widząc siedzącą w jej szafce Nikitę. - Co ty tutaj robisz?
- Jesteś sama? - upewniała się Nikita.
- Tak, no chyba tak. - odpowiedziała Shadow rozglądając się po w miarę pustym korytarzu.
- Jestem narażona na śmierć! - powiedziała Nikita. - Z każdej strony!
Shadow przez chwilę nic nie rozumiała z tej sytuacji.
- Zostaniesz tu ze mną? - zapytała Nikita lekko wystraszona. - Przez parę godzin?
Shadow przez chwilę wahała się, co odpowiedzieć. W pewnym momencie...
- Pani... - tu psycholog znów zerknął na listę. - Shadow.
Shadow zaraz po usłyszeniu tych słów, była już przy psychologu.
W gabinecie...
- A ty? Kim chcesz zostać? - zapytał psycholog.
- Gwiazdą! No, a kim? - zaśmiała się Shadow.
Psycholog przez chwilę milczał, a potem wypalił...
- Nie będziesz gwiazdą.
- Jak to? - zapytała nagle zawiedziona Shadow.
Przez jakiś czas oboje trwali w ciszy, dopóki z oczu Shadow nie zaczęły spływać łzy.
Wychodząc z gabinetu Shadow była załamana i szła z głową opuszczoną w dół co jakiś czas pociągając nosem. Wtedy podeszła do niej Luna.
- Nie martw się. - powiedziała Luna uśmiechając się. - Testy ciążowe też są czasem wadliwe.
Shadow jeszcze bardziej się załamała, a Luna odeszła dalej się uśmiechając.
- Widziałyście tą z czarnym ogonem i uszami? - zapytał woźny stojących niedaleko Misaki, Trawki i Natalii. - Wisi mi kasę.
Cała trójka podkręciła tylko głowami, nie wiedząc, o co chodzi.
Yuki siedziała na schodach skulona i zamyślona.
- Co porabiasz? - zapytała Luna dosiadając się do Yuki.
- Zostanę tu sama do końca świata. - powiedziała Yuki.
- Tak? - dopytała Luna. - To pieniądze nie będą Ci już potrzebne.
Mówiąc to, Luna wzięła portfel Yuki z jej torby, który leżał na wierzchu.
- Jezu, serio jesteś tą z ludzi, którzy noszą zdjęcia swoich drugich połówek w portfelach? - zapytała Luna widząc wspólne zdjęcie Yuki i Felicji.
- To Felicja powinna je mieć, na mój wypadek. - powiedziała Yuki.
- Dobra, uspokój się. Takie teksty, to ja mogę mówić. - powiedziała Luna.
Obydwie siedziały przez jakiś czas w ciszy. Po chwili przerwała ją Luna.
- Jezu... - westchnęła Luna. - Sama nie wierzę, że to robię... Ale podobasz się Felicji.
Yuki nagle spojrzała na Lunę zaskoczona.
- Serio? - zapytała Yuki z nadzieją w głosie od razu się rozchmurzając. - Wiedziałam! Nigdy nie przestałam wierzyć! To było zapisane w gwiazdach!
- Dobra, czekaj... - powiedziała Luna. - Jeszcze muszę Ci coś powiedzieć... Felicja...
- Panno Lunito! - zawołał psycholog. - Zapraszam do mnie.
- Dobra, później Ci powiem Yuki. - powiedziała Luna wzdychając.
W gabinecie...
- A więc pani... Luna. Imię takie trochę... - zaczął psycholog.
- Jakie? - zapytała Luna patrząc na psychologa swoim poker facem.
- Spokojnie, proszę się od razu nie obrażać. Ja chciałem tylko powiedzieć, że... Głupie. - powiedział spokojnie psycholog. - No dobrze. Nie ważne. Kim chce pani zostać w przyszłości?
- Wiem, czego napewno NIE CHCĘ robić w przyszłości. - powiedziała Luna groźnie. Tu psycholog na nią spojrzał. - Nie chcę zostać psychologiem.
- Oh... - powiedział psycholog. - Psychologia odwrotna na psychologów, no proszę pani... To nie zadziała.
- Ciekawa jestem, co by na to powiedziała pana matka. - powiedziała Luna poważnie.
Tu psycholog niestety wymiękł.
- Nigdy mnie nie rozumiała! - zawołał załamany. - Mówiłem jej: "Mamo, chcę zostać piosenkarzem!"! A ona: "Nie, masz krzywy zgryz, nie potrafisz śpiewać, zostaniesz psychologiem!"! Właśnie to się dzieje z ludźmi, którzy nie osiągnęli swojego celu w życiu! Też kiedyś chodziłem do tej szkoły. Też byłem dzieckiem, też miałem marzenia...
Luna siedziała cały czas cicho z obojętną miną.
- Nazywam się Damian. - powiedział psycholog. - Chcesz, żeby Ci coś zaśpiewać?
- Nie. - powiedziała Luna znudzona. - Nikt nie chce. Nikogo to nie obchodzi.
- Nie mów tak! - zawołał psycholog. - Mam broszury!
Tu psycholog wyciągnął kilka różnych broszur.
Luna patrzyła cały czas obojętnie.
Tymczasem na korytarzu...
Felicja szła korytarzem lekko załamana. W pewnym momencie stanęła oko w oko z Yuki. Obydwie wpatrywały się w siebie groźnie przez jakiś czas. Nagle Yuki podeszła pewnym krokiem do Felicji.
- Masz mi coś do powiedzenia, Fela? - zapytała Yuki pewnie.
- Tak... Faktycznie. - powiedziała Felicja. - Bo wiesz...
I w tym momencie przerwał im psycholog. Jednakże, tym razem nikogo już nie wołał. Przeszedł pomiędzy Yuki i Felicją ze zwiększoną głową.
- Tak czy inaczej Felicja... - zaczęła Yuki, jednak po chwili przerwał płacz Shadow. - Nie no naprawdę nie można porozmawiać w tej szkole!
Yuki i Felicja spojrzały na psychologa idącego ciężkim krokiem w stronę ściany z ołówkiem w jednej ręce, a w drugiej trzymał długi, gruby sznur z pętlą.
Psycholog nagle spojrzał w górę, po czym stanął na ławce, twarzą do ściany. Ołówkiem, zaczął coś gryzmolić na ścianie.
Wszyscy uczniowie przyglądali się temu ciekawi. Na ścianie zostało napisane "Damian tu był.".
Potem psycholog zszedł z ławki i zobaczył przechodzącego obok woźnego.
- Kazali mi to panu przekazać. - powiedział psycholog zrezygnowanym tonem, wręczając szur do ręki woźnego.
- Tak, dziękuję. - powiedział woźny, po czym psycholog odszedł.
Nikita siedziała na ławce niedaleko.
- Tu jesteś! - zawołał woźny, po czym zaczął wymachiwać sznurem. - Dawaj moją kasę!
- Ale jeszcze niewiadomo. - jęknęła Nikita.
- Zakład. To. Zakład! - zawołał woźny głośniej.
Nikita już wyciągnęła portfel, a woźny jednym, szybkim ruchem ręki wyrwał z niego 100zł.
- A więc... - zaczęła Felicja.
- Panno Felicjo! - zawołał psycholog nagle. - Zapraszam do gabinetu!
Felicja spojrzała na Yuki jeszcze raz, a potem na psychologa.
- Proszę chwilę poczekać! - zawołała Felicja. - Rozmawiam.
Siedzący niedaleko uczniowie, przyglądali się temu wszystkiemu w ciszy.
- Także... - zaczęła Felicja. - Chcę Ci powiedzieć...
Yuki patrzyła na Felicję z zaciekawieniem.
- Chcę Ci powiedzieć, że za 10 minut dowiem się, czy wyjeżdżam z Polski czy nie! - powiedziała szybko, prawie że na jednym wydechu Felicja.
Yuki nie wiedziała co powiedzieć.
- M-mogę już iść. - powiedziała Felicja smutno do psychologa.
W gabinecie...
Psycholog siedział przy biurku cicho ze smutną miną.
- Nie będzie mnie pan o nic pytał? - zapytała Felicja.
- Nie... - mruknął psycholog. - Powiem Ci, że wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie sobie, że życie będzie cudowne. Otóż nie! Życie jest ohydne, złe i pełne kału!
Tu psycholog wyciągnął malutką butelkę wódki, po czym ją otworzył i zaczął pić.
- Ale proszę tak nie mówić. - powiedziała Felicja. - Wie pan... Ja boję się wielu rzeczy. Że mi nie wyjdzie... Mam powracający koszmar. Że ktoś mnie obraża na placu zabaw. Mam straszne ambicje, których nie da się spełnić. Nastawiłam się, że będę najlepsza... Chyba trzeba po prostu robić to, co się lubi... Bez zbędnych oczekiwań. Wie pan... Jest jedna dziewczyna...
- Jedna? - zapytał psycholog. - W dzisiejszych czasach?
- Lubię ją... - powiedziała prosto z mostu Felicja. - Ale problem jest taki, że ona się chyba nastawiła na całe życie razem.
Psycholog milczał.
- Więc sugeruje pan... - zaczęła niepewnie Felicja. - Że mam ją narazie rozczarować?
Psycholog dalej nic nie mówił, lecz delikatnie uśmiechnął się pod nosem.
- Jest pan dobrym psychologiem. - powiedziała Felicja ze szczerym uśmiechem, wstając. - Dziękuję.
Na korytarzu z pokojami...
Felicja stała na korytarzu przeglądając coś w telefonie.
W pewnym momencie doszły Luna, Shadow, Yuki i Nikita.
- Hej Fela... - powiedziała Yuki. - Chcę powiedzieć, że... Wspieram Cię jeśli chcesz wyjechać. Co tam, że nie będę szczęśliwa...
- Nigdzie nie jadę. - wypaliła Felicja.
- Nie dostałaś się?! - zapytała Luna zaskoczona.
- Okazało się, że to dla 3 klas liceum. - powiedziała Fela uśmiechając się.
Nagle cała czwórka zaczęła tulić mocno razem Felicję, uśmiechając się.
Wieczorem...
Cała piątka siedziała na zewnątrz przed szkołą. W pewnym momencie Yuki zwróciła się do Felicji.
- No więc... - zaczęła Yuki. - Między nami jednak coś jest?
- Serio? Daj spokój... Jesteśmy młode. Całe życie mamy jeszcze przed sobą. - powiedziała Felicja.
- No dokładnie! Właśnie to miałam na myśli! - zawołała Yuki.
Nagle Yuki zaczęła się miotać i poruszać ustami tak, jakby wypowiadała milion przekleństw na głos, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku, a po chwili wróciła do spokojnego stanu.
Nikita stała przy drodze, po której jechały samochody. Nagle Luna złapała Nikitę za ramiona od tyłu, na co Nikita się lekko wystraszyła.
- Ej weź mnie tak nawet nie żartuj! - wydarła się Nikita patrząc na Lunę.
- Ja nie żartowałam. - powiedziała Luna poważnie. - Jest za dużo świadków.
Shadow wpatrywała się w zagwieżdżone niebo. Po chwili ujrzała gwiazdę, która świeciła najjaśniej.
- Chuj tam... - powiedziała cicho do siebie. - Jestem gwiazdą.
I tak oto kończymy te kontyuacje!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top