Rozdział XXVI

Wszystko zapowiadało się spokojnie... "ZAPOWIADAŁO".

Misaki została na korepetycjach, a Natalia po nowe mangi z serii Hetalia. W mieszkaniu nr 5 były tylko Luna i Shadow. Jednak coś postanowiło zmienić ten dzień... Mówiąc wprost: w jakiś niewyjaśniony sposób Shadow dobrała się do spirytusu.

Luna siedziała sobie w sypialni i słuchała muzyki. Natomiast Shadow siedziała w kuchni i nuciła coś pod nosem. Luna jeszcze nic nie wiedziała... Po chwili do drzwi rozległo się pukanie. Przez chwilę panowała cisza...

- Kto tam?! - zawołała Shadow.

- To ja! Charlotte! - odezwała się zielonooka. Znów na chwilę zapanowała cisza.

- Niemcom nie otworzyłam! Jehowym nie otworzyłam! To i ufoludom nie otworzę! - odkrzyknęła Shadow.

- Shadow wpuść no! - zawołała Shadow.

- Błagaj mnie... - powiedziała Shadow.

- No błagam no! - odpowiedziała blondwłosa.

- Ym... A zrób ten taki fajny głos taki! - zawołała Shadow.

- Shadow! - krzyknęła Charlotte.

- RÓB! - wrzasnęła Shadow.

- Ehhh... BŁAGAAAM... - zawołała Charlotte tonem męczennika.

- Ooo! I bez balkonika doszłam! - zawołała Shadow uśmiechając się i robiąc odruch przypominający przechodzące ją ciarki.

- No to wpuścisz mnie czy nie!? - odkrzyknęła Charlotte.

- Oj no właź! Przecież otwarte jest! - krzyknęła zrezygnowana Shadow, po czym do pomieszczenia weszła Charlotte.

- Hej.

- Ohoho! A ty co taka ubrana jak na wystawę suk? - zapytała Shadow, a Charlotte walnęła facepalma. Była ubrana normalnie jak na co dzień. No... Może poza tym, że miała na sobie odznakę dyżurnej.

- Sprawę pewną mam. - odezwała się w końcu zielonooka. - Jest Luna?

- A zależy dla kogo. - powiedziała Shadow.

- No dla mnie? - odpowiedziała Charlotte.

- A dla mnie, a dla mnie... A dla mnie ostatnio wystawili jako karę sprzątanie hali sportowej za jazdę po szkolnym podwórku rowerem po winku! Ha! - zawołała Shadow. - To Luny nie ma!

- Ok tam Shadow... Tej kary też już nie ma. - powiedziała Charlotte i puściła do Shadow oczko.

- Oj jacy Ci dyżurni skromni no... Już nawet kar nie chcą wlepiać! - zawołała Shadow.

- To może byś czasami przestała po pijaku przy szkole jeździć! - krzyknęła zdenerwowana blondwłosa.

- Po jakim pijaku, kiedy ja ledwie co usta umoczułam?! - krzyknęła Shadow.

- Ale alkomat wykazał dwa i pół promila! - powiedziała Shadow. Przez chwilę panowała cisza.

- To ja prawie trzeźwa byłam. - powiedziała Shadow zaskoczona. - Nosz mogłam dosiorbać no!

- No to jest Luna? - zapytała ponownie Charlotte.

- Luna! - krzyknęła Shadow.

W końcu do pomieszczenia przyszła Luna.

- Shadow. - odezwała się Luna.

- Jak wino. - odpowiedziała Shadow.

- Uderzasz do głowy.

- Diable.

- Tak wiele.

- Dla Ciebie bym zrobił.

- Modlitwa to dobry pomysł na wieczór.

- Kadzidło o zapachu unosi się w powietrzu! - zakończyła Shadow po czym obie z Luną przybiły sobie piątkę.

- Charlotte, co Cię tu sprowadza? - zapytała Luna Charlotte.

- Sprawę oficjalną przyszłam załatwić... - zaczęła Charlotte.

- Przyszedłam się mówi! - zawołała Shadow, jednak Luna szybko odepchnęła ją za siebie.

- To dlaczego ty mnie Shadow wołasz? - zwróciła się do siostry Luna.

- Yyym... N-no bo jak to mówią... Psy szczekają, a karawan idzie dalej. - powiedziała Shadow.

- Dobrze Charlotte, do rzeczy. - powiedziała Luna do blondwłosej.

- No bo, tak jak mówiłam, sprawę oficjalną przyszłam załatwić. W sumie dwie takie, no bo... - zauważyła, że Shadow za plecami Luny zaczyna robić jakieś głupie miny i wymachiwać rękoma na prawo i lewo, co strasznie rozpraszało rozmówczynię Luny. W końcu nie wytrzymała i również zrobiła głupią minę do Shadow, jednak z powodu tego, że brunetka znajdowała się za plecami Luny, wyglądało to tak, jakby robiła tą minę do Luny.

- Szatan Cię opętał czy co?! - zawołała Luna do Charlotte, jednak ta, dalej się jąkała.

- O jeny jej chodzi o to, aby mi znowu jakąś karę dowalić! - krzyknęła zirytowana Shadow. - Ależ ty Luna durna...

- Shadow, może byś herbaty naparzyła? - zapytała Luna.

- O! A to może winka?! - zapytała Shadow z uśmiechem.

- Shadow! - powiedziała Luna przez zęby.

- A i tak się skończyło... - dodała czarnooka.

- Jak się skończyło, przecież ostatnio kupiłam 30 litrów! - zawołała fioletowooka.

- No to... Na dwa dni starczyło! - powiedziała Shadow.

- Shadow... - zaczęła Luna.

- No przepraszam no! - zawołała czarnooka.

- Dobrze Charlotte, opowiadaj. - zwróciła się Luna do zielonookiej.

- Dobra. Tak więc jak już Ci wcześniej wspomniałam, mam dwie sprawy. - w tym momencie Shadow wyszła z pomieszczenia. - Pierwsza jest taka, że z naszej szkoły się śmieją w okolicy!

- No jak się śmieją! Przecież dałam wyraźny zakaz Shadow wychodzenia na jazdę rowerem na szkolnym podwórku... - zauważyła po chwili, że Shadow skrada się do drzwi wyjściowych z kaskiem rowerowym na głowie - A gdzie ty się wybierasz, jeśli można wiedzieć? - zwróciła się do brunetki.

- J-ja... Już nigdzie! - zawołała Shadow obrażona po czym z powrotem poszła do sypialni.

- Ale nie o to mi chodzi! Chodzi o to, że śmieją się z naszej okolicy, bo u nas w szkole nie mamy żadnego terrarium, w celu łatwiejszej nauki biologii! - powiedziała Charlotte.

- Oj na prawdę, dyżurna to się chyba czegoś ochlała! Przecież robactwa u nas jest od zesrania! No ale jak tego tyle u nas jest, że ja tego czasami z pokoju przegonić nie mogę! To jest gorsze niż mrówki w cukrze! - zawołała Shadow.

- Shadow... - zwróciła się Luna.

- Oj przepraszam! Ale te owady tak mnie do furii doprowadzają! - zawołała Shadow.

- Ale Shadow mnie źle zrozumiała! - zawołała Charlotte.

- Yhy! Tak! Źle to Cię chyba ten blondyn z okolicy zrozumiał! - zawołała Shadow pokazując na okno. Luna spojrzała podejrzliwie na Charlotte, która zrobiła lekko wystraszoną minę...




C.D.N
Taki krótki rozdział.
Wzorowane na kabarecie pewnym...






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top