Rozdział XLV
- Ukazała swoje wnętrze... - powiedział problem drżącym głosem, z uśmiechem na twarzy widząc to, co się właśnie odwaliło na scenie. - UKAZAŁA SWOJE WNĘTRZE!
Profesor aż wzruszył się z radości, lecz gdy odwrócił się do tyłu, spotkał się twarzą w twarz z dyrektorem.
- Problem, jesteś zwolniony. Przerwij tę farsę. - mówił szeptem dyrektor. - To prestiżowy akademik.
- Nie rozumiesz prawdziwej sztuki! - zawołał dramatycznie Problem.
- To nie jest sztuka! - powiedział dyrektor. - A nie znam się na sztuce...
- Nie możemy teraz przerwać! - wołał profesor. - MOŻEMY JESZCZE WYGRAĆ!
Krzycząc to, Problem opuścił kulisy i uciekł na scenę. Dyrektor, który był razem z woźnym, zwrócił się do swego towarzysza.
- Dobra, zabieraj go stąd. - po tych słowach woźny natychmiast szybkim krokiem poszedł za profesorem Problemem. Za nim ruszył także dyrektor.
Tymczasem autorka książki radzi w tym momencie puścić w tle ,,I believe I can fly'' R. Kelly, aby dodać sobie klimatu. A dodatkowo wyobrazić sobie niedługo opisaną scenę w zwolnionym tempie. Nasi ,,Aktorzy'' ustawieni w szeregu na scenie kroczyli przed siebie, by móc się ukłonić widowni. Nagle przed nimi zza kurtyn zasłaniających kulisy wybiegł profesor Problem, który przy okazji strącił ze sceny Charlotte, która miała usta zaklejone taśmą izolacyjną. Równie nagle pojawił się koń na białym rycerzu, czyli woźny, który próbował szarpać się z wciąż biegnącym Problemem. Woźny zdążył mocno chwycić prawe ramię profesora, natomiast dyrektor, który pojawił zaraz potem, za lewe ramię Problema, który wciąż nie dawał za wygraną. W końcu obojgu - dyrektorowi i woźnemu - udało się odciągnąć profesora od złotej statuetki, która miała być nagrodą dla zwycięzców. A wierzcie - udało im się to zrobić, gdy profesor był swoją ręką od niej zaledwie 5 cm.
- NIEEE!!! - krzyczał Problem stopniowo oddalając się od nagrody, a na widowni rozbrzmiały brawa. Wszyscy ,,aktorzy'' spoglądali na tą trójkę z szokiem i dezorientem na twarzach. Jedynie Tomoko entuzjastycznie machała do widzów, by zachęcić ich do braw.
Jakiś czas później, profesor Problem, został zwolniony ze szkoły, a koło teatralne rozwiązane. Profesor szedł przez miasto koło parku, w czarnym płaszczu, niosąc w rękach jedynie doniczkę z zasadzoną w nim rośliną, typową, jakie zazwyczaj znajdują się w szkołach na parapetach.
- Panie profesorze, panie profesorze! - wołała Tomoko, podbiegając do Problema. Razem z nią, była też reszta rozwiązanego kółka aktorskiego, czyli Luna, Shadow, Charlotte, Sebastian oraz Nobuko. - Bardzo chciałam...
Prosefor jednak uciszył ją jednym ruchem dłoni, na co brunetka natychmiast zamilkła.
- Już nie profesorze... - powiedział Problem idąc dalej przed siebie.
- Może to i lepiej... - powiedziała Tomoko, na co Problem znów spojrzał na zebranych, na co Tomoko się uśmiechnęła. - Zacznie pan chodzić na castingi i może w końcu wydłuży swoją rękę.
Mówiąc to, cały czas się szczerze uśmiechała. Na co były profesor również zareagował uśmiechem i poklepał brunetkę po ramieniu, po czym znów miał zamiar kierować się w sobie tylko znaną stronę, jednak przerwała mu Nobuko, na co znów się odwrócił do byłych aktorów.
- Odkrył pan moje wnętrze! - zawołała fioletowowłosa z uśmiechem.
- Dziękuję... - mruknął Problem z lekkim uśmiechem. - Tylko się rozciągaj, na litość boską. Rozciągaj się!
Problem znów chciał się odwrócić by iść, lecz tym razem przeszkodził mu Sebastian.
- Dziękuję! - zawołał rudowłosy łapiąc byłego nauczyciela za ramię. - Całowanie mam zaliczone na kilka lat.
- Prawdopodobnie tak. - mruknął Problem i już po raz kolejny odwrócił się, by móc znowu odejść. Wszystko poszło by zgodnie z tym jego planem, gdyby nie Shadow, która wyskoczyła ze swojego towarzystwa, przez co Sebastian i Tomoko musieli ją złapał za ramiona, by nie uciekła.
- Był pan najlepszym nauczycielem! - zawołała smutnawo czarnooka. Problem westchnął.
- Dziękuję... - powiedział i znów odszedł.
- Się nie podlizuj. - powiedział niebieskooki do elfki. - Wyleciał.
- Już po raz szósty z kolei. - mruknęła Shadow, co było prawdą, gdyż Problem już był wielokrotnie zwalniany ze szkół.
- Miał pan świetny sopran! - zawołała MOCNO wysokim, wręcz piskliwym głosem Charlotte, na co były profesor znów odwrócił się w stronę zebranych.
- Ty też! - zwrócił się profesor starając się dorównać wysokiemu tonowi głosu. Mówiąc to uśmiechnął się pod nosem, jednak mina mu znów zrzedła i już miał zamiar się kierować by PO RAZ KURWA ENTY odejść. Lecz...
- Panie profesorze! - zawołała Luna stawiając krok do przodu. Problem znów spojrzał w stronę zgromadzenia.
- Tak? - zapytał.
Luna nic nie mówiąc, po chwili wyjęła z kieszeni kurtki najzwyczajniejszą w świecie żarówkę, po czym podeszła do byłego nauczyciela i mu ją wręczyła. Problem chętnie przyjął ten prosty prezent.
Zwolniony nauczyciel uśmiechnął się do Luny, po czym odwrócił się, by móc w końcu pójść już w swoją stronę. Wszyscy spoglądali na tą scenę, niczym na zachód słońca. Co to niektórzy, jak np. Tomoko, Charlotte, Nobuko - uśmiechając się. Były profesor wciąż odchodząc, podniół rękę, w której trzymał żarówkę od Luny, na co żarówka zapaliła się mocnym, białym światłem.
KONIEC!
No ale nie książki, spokojnie, mam ją zamiar jeszcze dłuuugo poprowadzić.
W NASTĘPNYM ROZDZIALE!:
,,Familiada''
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top