Rozdział LIII

DAWNO MNIE TU NIE BYŁO-
Jak nie pamiętacie, co się działo, to przeczytajcie sobie dla przypomnienia pare rozdziałów wcześniej
(Nie chce mi się sprawdzać, ale wątek zaczął się w rozdziale, gdzie na wstępie porównuję go do jednego kadru z filmu ,,Barbie")

~

Następnego dnia na korytarzu...

Przerwa...

Dandelion siedział na ławce lekko zgarbiony, ze zwieszoną głową. Luna podeszła do niego, wzrok praktycznie cały czas wlepiając w telefon. Widząc ją, Dandy podniósł na nią wzrok, po czym postanowił się odezwać.

- Już nawet ziomek-menel mi mówi, że przynoszę mu hańbę, mając tyle zagrożeń. - powiedział brązowowłosy.

- I tak dobrze, że się do Ciebie w ogóle przyznaje. - odparła fioletowooka, wkładając telefon do kieszeni.

- Od dzisiaj koniec z imprezami... - westchnął pomarańczowooki, kręcąc głową. - Wkraczam na nową, świetlistą ścieżkę prawości.

Niedługo potem, szybkim krokiem podeszła do nich Shadow. Idąc, niechący zaczepiła łokciem o ramię Luny.

- Przepraszam...! - powiedziała elfka, szybko dosiadając się obok Dandeliona. Luna sapnęła, już nieco zdenerwowana.

- No nie mogę! - krzyknęła do czarnookiej jej siostra. - Uwolnij wreszcie swój wewnętrzny gniew, kobieto!

- Nie uwolnię żadnego gniewu. - mruknęła lekko naburmuszona Shadow.

- Co Cię wkurza? - zapytała prosto z mostu Luna.

- Brak czasu na naukę. - odpowiedziała elfka, szybko otwierając podręcznik, by móc pochłonąć się nauką. Widząc to, fioletowooka złapała za górną część podręcznika, by móc wyrwać go Shadow. Ta natomiast, postanowiła nie odpuszczać tak łatwo. - Ej no!

- Złość wzmaga refleks! - zawołała brązowowłosa, z sukcesem wyrywając czarnookiej podręcznik z rąk.

- Oddaj to! - jęknęła Shadow.

- Jak kogoś uderzysz. - powiedziała Luna, tym samym dając warunek elfce, po czym usiadła obok niej.

- Napewno wszystko pamiętasz? - zapytał Sebastian Tomoko. W końcu, ostatnio pomagał on zielonookiej nadrobić większość lektur, by mogła ona poprawić swoją sytuację z języka polskiego. On i szatynka, podeszli do Dandeliona, Shadow i Luny.

- Tak. - odparła Rei. - ,,Ludzie bezdomni" mieszkają w szklarniach, do Makbeta przyszły drzewa, a król Edyp NAPRAWDĘ kocha swoją mamę.

Mówiąc to, zaśmiała się pod nosem, po czym dosiadła się obok Luny. Sebastian kątem oka spojrzał w bok, a jego mina natychmiast zrzedła na widok, jaki zastał na końcu korytarza.

- W dupę, tak mnie wciągnęłaś, że zapomniałem pouczyć się chemii! - jęknął Sebastian, przerażony, gdy na końcu korytarza zauważył profesora Bąka. Nauczyciela chemii. Nauczyciela, u którego Sebastian miał zagrożenie.

Profesor stał na końcu korytarza, przeszywając groźnym wzrokiem Sebastiana. Mężczyzna wyglądał, jakby miał na niego zaszarżować. Rudowłosy głośno przełknął ślinę.

- No nie... - mruknął niebieskooki. - Czemu on się tak czepia...? Przecież nawet nie jestem z Shadow...

Shadow słysząc to, jedynie zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc, o co chodziło. Prawda była taka, że Shadow była całkiem dobra z chemii i była jedną z największych ulubieńców profesora Bąka.

- Czemu życie jest okrutne...? - jęknął Sebastian. Nagle Shadow wstała z ławki, śmiałym krokiem podchodząc do rudowłosego chłopaka, po czym równie nagle, uderzyła go z liścia, co było wyraźnie słychać na całym korytarzu. Sebastian, trzymając się za lekko piekący policzek, spojrzał na elfkę pytająco, nie rozumiejąc, czemu dziewczyna, która mu się podoba, i zarazem jedna z jego koleżanek go uderzyła. Czarnooka jedynie spaliła nieco buraka na twarzy.

- Przepraszam... - mruknęła, po czym z powrotem usiadła na ławce. Tomoko i Luna spojrzały zaskoczone najpierw na Sebastiana, masującego swój obolały policzek, a następnie na nieco zawstydzoną Shadow. Luna uśmiechnęła się dumnie, oddając siostrze zabrany siłą podręcznik.

Sebastian spoglądał przez chwilę na swoich przyjaciół, wciąż masując policzek. Odwrócił nieco wzrok w bok i niemal odskoczył nieco do tyłu, gdy zauważył, nawet nie orientując się kiedy za jego plecami pojawił się nauczyciel chemii.

- Jezus Maria...! - powiedział Sebastian, wystraszony.

- Nie bój się, jestem przecież spoko! - odparł nauczyciel z beztroskim uśmiechem, po czym lekko klepnął rudowłosego w plecy. Niebieskooki jednak dalej był nieco wystraszony.

- Tak...? - zapytał niepewnie Sebastian.

- Myślę, że w sytuacji, kiedy Shadow poszła wreszcie po rozum do głowy, możemy wreszcie zakończyć Nasze drobne nieporozumienie. - powiedział profesor Bąk, jasno dając do zrozumienia Sebastianowi, że był zadowolony z tego, że elfka uderzyła swojego kolegę oraz, że jest największym hejterem shipu Sebastian x Shadow.

- A moje oceny...? - zapytał rudowłosy. Profesor przez krótką chwilę zaczął się zastanawiać.

- Dobra, hmmm... - Bąk zaczął myśleć nad pytaniem, jakie zadać niebieskookiemu. Nie zajęło mu to długo. - Jak się oznacza tlenek węgla?

Sebastian zaczął się zastanawiać, bądźmy szczerzy, nie do końca rozumiejąc pytanie zadane przez profesora.

- Co? - zapytał w końcu rudowłosy, w dalszym ciągu nie rozumiejąc, o co chodzi.

- Gratuluję! - zawołał nauczyciel, krótko klepiąc niebieskookiego w plecy, uśmiechając się. - Masz dwóję na semestr!

Po tych słowach, profesor Bąk odszedł w swoją stronę, zostawiając początkowo lekko zdezorientowanego Sebastiana. Ten jednak, wkrótce zrozumiał swój sukces, po czym uśmiechnął się, zadowolony z takiego obrotu spraw.

- Wiesz co Luna? - zaczęła Shadow. Luna przerwała oglądanie swoich dłoni. - Nie będę się Ciebie słuchać! Nie mam żadnej złej strony, Ty też nie masz, żaden człowiek nie ma!

Te dwa zdania, elfka zaczęła niemal wykrzykiwać na cały korytarz.

- Serio? - zapytała Luna, obojętnym tonem, podobnym do "Jesteś pewna?", patrząc na Shadow kątem oka. W międzyczasie korytarzem szła Felicja, trzymając kebaba. Gdy tylko miała przechodzić koło ławki, gdzie siedział Dandelion, Shadow, Luna, Tomoko i Sebastian, Luna wstała, brutalnie wytrącając jej kebaba z ręki, przez co ten się całkowicie rozleciał. Krótko po tym, fioletowooka usiadła z powrotem na ławce. Felicja przez chwilę spoglądała tępo na swoje dłonie, w których jeszcze przed sekundą trzymała kebaba.

- No co za kobieta... - westchnęła Felicja, zlizując sos z nieco ubrudzonym nim rąk, po czym odeszła z swoją stronę. Shadow jedynie zasłoniła sobie dolną połowę twarzy podręcznikiem.

Na lekcji...

WoS...

Uczniowie siedzieli w ławkach, oglądając w skupieniu film, który puścił im nauczyciel. Niedługo potem nauczyciel wstał od biurka, po czym się odezwał do klasy.

- Słuchajcie, Wy sobie oglądajcie ten film,  ja za chwilę wrócę, ok? - powiedział nauczyciel. - Carpe Diem!

Rzucił na odchodne, po czym szybko, niemal biegiem, opuścił salę.

- Jestem głupi. - powiedział Dandelion, prosto z mostu, spoglądając kątem oka na Lunę, która zamiast skupić się na filmie, robiła coś na telefonie.

- Nom. - odparła krótko Luna, krótko spoglądając na Dandy'ego, po czym znów wzrokiem wróciła do ekranu telefonu.

- Jedyny przedmiot, z którego nie jestem zagrożony. - brązowowłosy opisał krótko swoją sytuację z WoS'u. - A to dlatego, że wystarczy być pozytywnym.

- Pozytywnym kretynem. - poprawiła go fioletowooka, znów na niego spoglądając przez chwilę, po czym znowu skupiła się na swoim telefonie.

- No właśnie. - powiedział pomarańczowooki. Luna postanowiła choćby na chwilę zerknąć na ekran niewielkiego telewizorka, w którym nauczyciel puścił uczniom film.

- A co tam leci? - zapytała fioletowooka, wyłączając telefon, by nagle zainteresować się puszczonym filmem.

- A, to? - zaczął Dandelion, który od początku był skupiony na filmie. - To film o żołnierzu bez nóg, który wraca do rodziny, która myślała, że nie żyje.

Luna słysząc ten krótki opis fabuły, nagle się zadumała, zaczynając oglądać film, który leciał już od jakiegoś dłuższego czasu.

- O, patrz, jego pies nie widział go od pięciu lat. - wytłumaczył aktualną scenę w filmie Dandy. Brązowowłosy spojrzał z ciekawości na swoją koleżankę z ławki, nagle zaciekawioną filmem. Żeby tego było mało, zauważył, że mimo swojej poważnej miny, po policzkach fioletowookiej wyraźnie spływały łzy. Oznaczało to jedno. Film wzruszył Lunę.

- Wiedziałem! - krzyknął nauczyciel, nagle wbijając do klasy, po czym palcem wskazał na Lunę, która była zagrożona z jego przedmiotu.

- Ale że co?! - zapytała fioletowooka, ocierając szybko łzy. Niestety nie udało jej się ukryć lekko łamiącego się głosu, nawet jeśli z całych sił starała się brzmieć bardziej na wkurzoną, a nie zapłakaną.

- No Pani Luno! - powiedział nauczyciel, wyraźnie zadowolony z takiego obrotu spraw. - Oficjalnie Pani zaliczam ten semestr.

Shadow, słysząc to, uśmiechnęła się, wyraźnie tak samo podekscytowana co nauczyciel.

- Pani ma uczucia! - kontynuował profesor.

- Wcale się nie wzruszyłam, niech mnie Pan obleje! - zawołała Luna, dalej upierając się przy tym, że film jej wcale nie ruszył, mimo, że wyraźnie sama sobie przeczyła.

- Ależ skąd! - powiedział nauczyciel, wyraźnie dumny z fioletowookiej. - Dostaje Pani piątkę! Z plusem!

Mówiąc to, nauczyciel również lekko się wzruszył, po czym w końcu wpisał ocenę do dziennika Lunie.

- Carpe Diem! - zawołał profesor, wciąż nie mogąc wyjść z zachwytu. Luna nagle wstała z ławki, uderzając o jej blat dłońmi.

- Niech mnie Pan obleje! - pisnęła fioletowooka, co wyraźnie zdradzało jej zdenerwowanie. Niewiadomo już, czy oceną czy tym, że nauczyciel przyłapał ją na tym, że się wzruszyła. Shadow, która siedziała w ławce przed nią, odwróciła się, by spojrzeć na kuzynkę. Profesor spojrzał na Lunę z miłym uśmiechem, a ona na niego patrzyła z wyrzutem.

Przerwa...

Luna siedziała na schodach, tępo wpatrując się przed siebie z naburmuszoną miną. Wkrótce potem dosiadła się do niej Shadow.

- Co jest Luna? - zapytała elfka.

- Nie lubię przegrywać. - odparła wprost fioletowooka, nawet nie patrząc na czarnooką.

- Oj daj już spokój, co? - powiedziała Shadow. - To jest całkiem pozytywne. Po pierwsze, profesor pokazał, że jest nie tylko męski i ogólnie dobrym człowiekiem, ale i sprytny... Dzięki czemu jest według mnie jest jeszcze bardziej super. No ale też pokazał, że czasem trzeba odpuścić.

- Co? - prychnęła Luna, kątem oka zerkając na kuzynkę.

- Chodzi mi o to, że każdy ma mroczną stronę... - powiedziała Shadow. - ... No i ja też.

Luna spojrzała na elfkę lekko zaskoczona jej własnymi słowami.

- I czasami idę się wykrzyczeć do lasu. - dodała czarnooka. - I napisałam kiedyś hejterski komentarz. Także... Wiem, co czujesz.

Luna ponownie skierowała wzrok przed siebie.

- Ale Luna... Podziwiam Cię. - przyznała Shadow.

- Dzięki. - mruknęła fioletowooka.

- Tylko się nie popłacz... - zażartowała nieco elfka.

- Zamknij japę. - rzuciła jej krótko Luna.

Niedługo potem, na stopniach za nimi dosiedli się Sebastian, Tomoko i Dandelion.

- A właśnie, z całego tego szczęścia zapomniałem iść na polski. - odezwał się Sebastian, po czym zwrócił się do Tomoko. - Jak Ci poszło, Tomoko?

- Oblałam test. - odpowiedziała prosto z mostu Rei, głupawo się uśmiechając.

- Co?! - zapytał zdziwiony Sebastian.

- Ale Pani dała mi szansę napisać opowiadanie i okazało się, że jestem przyszłością polskiej literatury! Haha! - powiedziała wyraźnie zadowolona z siebie zielonooka.

- Ah, to ma sens. - westchnął rudowłosy, kiwając głową.

- Ej, ekipa, czuję się dzisiaj w buntowniczym nastroju... - odezwała się Shadow. - Chodźcie się dzisiaj napić po fizyce!

Luna, Sebastian, Tomoko i Dandelion wyraźnie pokazali, że się cieszą i popierają ten pomysł.

- Ale w racjonalnych ramach, tak? - dodała Shadow, na co entuzjazm pozostałych z lekka spadł.

Fizyka...

Większość uczniów była mocno skupiona na treści podręcznika. Jedynie Luna spoglądała na profesora Bogdana pobłażliwym wzrokiem. Zarówno ona jak i nauczyciel pamiętali ostatnią sytuację, gdzie dyrektor nie mógł zawiesić fioletowookiej w prawach ucznia, mimo, że profesor Bogdan definitywnie tego chciał. W końcu nauczyciel stracił cierpliwość i dla uspokojenia swoich nerwów, postanowił kogoś odpytać.

- To może Shadow. - powiedział nauczyciel. Shadow spojrzała na niego. Doskonale pamiętała, że "groziła jej" czwórka z fizyki na semestr. Chciała ona jednak ocenę wyżej. Elfka spojrzała na profesora. - Co przechowujemy w butelce lejdejskiej?

- Ładunki elektryczne. - odpowiedziała czarnooka. Nauczyciel nic nie odpowiedział i zadał kolejne pytanie.

- Ile jednostek podstawowych zawiera układ SI? - padło pytanie.

- Siedem. - odparła spokojnie Shadow. Nauczyciel ponownie nic nie odpowiedział, tylko pytał dalej.

- Co to jest entropia?

- Jest miarą stopnia nieuporządkowania układu. - odpowiedziała elfka.

- Dobrze... - mruknął nauczyciel, na co czarnooka uśmiechnęła się, w głębi duszy wiedząc, że już zagwarantowała sobie piątkę z fizyki na semestr. - To powiedz jeszcze... Kto otrzymał pierwszą nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki?

- Co...? - zapytała Shadow, marszcząc brwi. Kompletnie nie spodziewała się takiego pytania. - Ale... Nie było tego.

- Oj było. - powiedział Bogdan, ze zwycięskim uśmieszkiem. - Sto szesnaście lat temu było. Powinnaś to wiedzieć, to są podstawy.

Shadow wyraźnie nie była zadowolona z takiego obrotu spraw.

- No niestety nie mogę Ci postawić piątki. - wydał werdykt profesor Bogdan, wpisując Shadow czwórkę z fizyki na semestr.

Zdenerwowana elfka zaczęła masować swoje czoło, mamrocząc coś pod nosem. Słysząc to, Tomoko, siedząca z nią w ławce, spojrzała na nią. Nie tylko ona, bo i Sebastian siedzący z Dandelionem, którzy siedzieli za nimi to słyszeli. Luna siedząca z Felicją przed nimi także... I profesor również...

- Co powiedziałaś?! - zapytał zniecierpliwiony Bogdan. Shadow nie wytrzymała i po krótkiej chwili walnęła dłonią w ławkę.

- CHYBA PANA POJEBAŁO!

Słysząc te wulgarne słowa, skierowane wprost do nauczyciela, dodatkowo wypowiedziane przez samą Shadow, praktycznie każdy uczeń w sali, w tym również nauczyciel, skierował swój wzrok wprost na czarnooką elfkę. Nauczyciel sięgnął po telefon, wybierając numer do dyrektora.

- Przepraszam... - bąknęła Shadow, kuląc się w ławce, nagle z powrotem przybierając swoją grzeczną postawę.

- Nie, nie ma "Przepraszam"... - odpowiedział stanowczo nauczyciel, dzwoniąc do dyrektora.

Po lekcjach...

W sali od fizyki znajdował się profesor Bogdan w towarzystwie dyrektora Akademika, a głównym tematem spotkania była Shadow, która również była w pomieszczeniu. Profesor Bąk również. Gdy usłyszał o całym tym zajściu w pokoju nauczycielskim, postanowił również się udać do sali, ponieważ sam nie wierzył w to, że taka sytuacja miała w ogóle miejsce.

Nauczyciel puścił z dyktafonu nagranie, jak elfka wykrzykuje wprost frazę "CHYBA PANA POJEBAŁO!". Gdy te słowa padły z dyktafonu pierwszy raz, Bogdan puścił je ponownie, by pokazać ich autentyczność już i tak zszokowanemu dyrektorowi.

Shadow cicho pociągała nosem, żałując swojego odpału pod wpływem emocji. W końcu nauczyciel fizyki wyłączył telefon, piorunując wzrokiem czarnooką.

- No to się doigrałaś. - powiedział wprost profesor.

- To niedopuszczalne. - powiedział stanowczo dyrektor, kręcąc głową i patrząc na Shadow.

- Ona nie chciała. - powiedział profesor Bąk do dyrektora, próbując wybronić jedną ze swoich uczennic. - Daj spokój, przecież wiesz, że jest wzorową uczennicą.

Shadow wytarła dłonią swój nieco cieknący nos.

- Co ja wiem, to to, że jesteś zbyt liberalny. - odpowiedział profesorowi Bąkowi dyrektor. - Nie mogę pozwolić na takie rzeczy.

- Co przez to rozumiesz? - zapytał nauczyciel chemii dyrektora.

- Shadow, w dniu dzisiejszym, zostanie zawieszona w prawach ucznia. - dyrektor Akademika wydał "wyrok". - Do odwołania.

Czarnooka ponownie zaczęła cicho płakać, gdy usłyszała te słowa. Profesor Bąk jedynie poklepał Shadow po ramieniu, chcąc ją jakkolwiek, lecz nieudolnie pocieszyć. Słowa dyrektora mają większą moc.

I tak oto, gdy większość wyszła ze swych prawdziwych zagrożeń na semestr, Shadow przez najbliższy czas nie mogła uczestniczyć w jakichkolwiek zajęciach. A to wszystko przez jedno przekleństwo, spowodowane przez gniew z powodu czwórki, a nie piątki z fizyki na semestr.

Czy Shadow prędko powróci na normalne lekcje?
Jak długo będzie mogła przebywać jedynie w pokoju lub na zewnątrz?
Czy ktoś będzie próbował ją wyplątać z tej całej sytuacji?

O tym, w następnym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top