5

Obudziły mnie głośne wrzaski Tris.

- Wstawaj!!

- Jeszcze chwila.- wymamrotałam i zaczęłam się rozciągać.

- Nie ma żadnej chwili! Tylko już! Za dwadzieścia minut są zajęcia!

- Co? I ty dopiero teraz mi to mówisz?

- Hallo! Próbuję cię obudzić od dziesięciu minut! Wstawaj!

-Już już.. - podniosłam się z łóżka i otarłam rękoma oczy.

- Jaką masz pierwszą lekcję?- spytała się kiedy właśnie zakładała bluzkę.

- Yyy...- wzięłam w rękę kartkę że stolika nocnego dotyczącą zajęć i zaczęłam jeździć po niej palcem. - pierwsza lekcja dotyczy kontrolowania mocy, a drugą obrony.

- Okey to po drugiej spotkajmy się koło fontanny.- zaczęła zakładać spodnie, kiedy ją jeszcze siedziałam na łóżku.

Podniosłam się z niego i ubrałam na siebie spodnie z wysokim stanem i niebieską bokserkę, którą schowałam w spodnie. Kiedy już miałam wychodzić przypomniałam sobie, że się nie uczesałam, nie pomalowałam, ani nie ubrałam butów. Wzięłam do ręki szczotkę do włosów i zaczęłam je szybko rozczesywać, miałam zamiar spiąć włosy w kucyka, ale po setkach prób, które się nie udawały, przestałam, i po prostu je rozpuściłam. Ubrałam na nogi czarne trampki i podbiegłam do lusterka, żeby się pomalować. Spojrzałam na telefon.

- Cholera- szepnęłam, za siedem minut już zaczyna się lekcja.

Pomalowałam rzęsy i wyszłam z pokoju zamykając je przy tym na klucz. Pobiegłam pod salę 94 i weszłam do środka. Usiadłam sama w ostatniej ławce, po chwili rozległ się dzwonek. Ugh, dzięki. Do sali weszła nauczycielka w niebieskich włosach.

- Dzień dobry uczniowie. Na tej lekcji nauczycie się kontrolować swoją moc, która jest oczywiście woda.- zaczęła się rozglądać po sale i jej wzrok spoczął przez chwilę na mnie. Nic dziwnego skoro jako jedyna mam tu różowe włosy. Jednak nauczycielka się nie odezwała ani słowem i kontynuowała swoją wypowiedź- to może na początku rozdam wam po szklance. Przeszła po klasie niosąc w dłoniach szklanki i kładąc je na biurka. - a teraz macie je napełnić do pełna, biorąc wodę z tego wiadra- pokazała ręką na duże, białe wiadro, które stało obok biurka.

Wszyscy w klasie próbowali podnieść wodę i nalać ja do szklanki. Niektórzy nie mogli nawet jej podnieść znad wiadra, a niektórym się udawało, ale ciecz nie dolatywała im, aż do ławki, tylko spadała przed nią na podłogę. Podniosłam rękę do góry i po woli skierowałam ją w swoim kierunku. Woda z wiadra uniosła się i poleciała do mojej szklanki, kiedy już miała do niej wpaść, ktoś szturchnął moją ręką i ciecz rozlała się obok szklanki. Nauczycielka to zauważyła i od razu do mnie podeszła.

- No, no nieźle.- powiedziała to z lekką irytacją- poćwicz jeszcze trochę, a na pewno ci się uda.

Wyciągnęłam rękę przed siebie i zrobiłam ten sam ruch co poprzednio i tym razem woda wpadła do szklanki. Super. Nauczycielce aż opadła szczęka, ale odwróciła się szybko, żeby nikt tego nie zauważył, nikt oprócz mnie oczywiście. Zaśmiałam się pod nosem. Po czym wróciłam do zajęć. Przez całą lekcję przenosiłam wodę z szklanki do wiadra. Co mi się nawet udawało, nie licząc kilku nieudanych transportów. Kiedy zadzwonił dzwonek podeszła do mnie nauczycielka.

- Jak ty to zrobiłaś?

- Ale co? - spytałam zdziwiona.

- No, że tak szybko ci się to udało.

- Normalnie.- chociaż tak naprawdę nie wiem jak ja to zrobiłam, ale żeby nie było żadnych podejrzeń po prostu uśmiechnęłam się do niej, czego nie odwzajemniła.

- A, więc dobrze.- odwróciła się i usiadła przy biurku, na co ja wzruszyłam ramionami i poszłam na dwór pod fontannę gdzie miała być nasza zbiórka, na drugą lekcję. Tam spotkałam bruneta który siedział na ławce przed fontanną.

Usiadłam na drugim końcu ławki i patrzyłam się na wodę, która spadała z pyska jelenia prosto na ziemię. Podniosłam rękę w stronę jelenia i miałam już zamiar skierowałać ją w inną stronę kiedy brunet się odezwał.

- Phy.. nie uda ci się.- mówiąc to nawet się na mnie nie popatrzył.

- A to niby dlaczego?

-Bo już dużo pierwszoklasistów próbowało tego dokonać, a niektórym tez z drugich klas się nie udaje.

- Zobaczymy.

Wyciągnęłam rękę w stronę strumienia, przez chwilę się nic nie działo, ale ja wiedziałam, że za chwilę się to zmieni i machnęłam ręką w stronę chłopaka. Na co ten prychnął.

- Mówiłem?

Pfff, a co on myśli? Że jest starszy o rok i wszystko wie najlepiej? Ugh. Machnęłam ze złości ręką, a za nią tak jak gdyby nigdy nic poleciał strumień wody.

-Aa.. - chłopak popatrzył się na swoje Mokre ciuchy i syknął- cholera - po czym popatrzył się na mnie swoimi piwnymi oczami, ze zdziwienia? No tak, przecież on nie wierzył, że potrafię to zrobić.

- I... co? Mowę ci odebrało?- zaczęłam się z niego śmiać przy czym zwróciłam na siebie uwagę nielicznych osób. Lecz on tylko patrzył się na mnie poważnie i w końcu powiedział.

- Nie pokazuj tego nikomu rozumiesz?- poczekał aż mu przytakne, co po chwili zrobiłam, i zaczął kontynuować - przyjdę po ciebie po lekcjach.- powiedziawszy to wstał i wszedł do budynku.

Jedyną myślą jaką miałam w głowie to, że chyba nigdy go nie rozgryzę. Zanim się obejrzałam minęła druga lekcja, na której tym razem starałam się nie wyróżniać od innych. Poszłam z powrotem pod fontannę i tam zostałam Tris, ale co mnie zdziwiło nie samą tylko z czerwonowłosym. Czekaj... jak on się nazywał? Ahhh tak... Vivan.

-Hej.- odezwałam się do ,, przyjaciół" , mogę ich tak nazwać? Ugh nieważne.

- Hej - odpowiedziała mi zielonowłosa- nie gniewasz się, że jest tu też Vivan?- dodała z miną smutnego szczeniaczka.

-No co ty.- odparłam.

- Cześć sztywna- rzucił czerwonowłosy.

- Nie sztywna, tylko Lynn.- uśmiechnęła się do niego co od razu odwzajemnił.

- To co idziemy dzisiaj na ten piknik?- spytał.

- No pewnie, że tak. Prawda Lynn?- popatrzyła się na mnie wielkimi, zielonymi oczami.

Przypomniałam sobie, że brunet miał przyjść dzisiaj po mnie po zajęciach, i raczej nie wyglądał jakby żartował. Powinnam też iść do kobiety w czarnym kapturze. Jak ja im to powiem, zaraz, zaraz nie mogę im tego powiedzieć. Ugh.. Mogę zawsze powiedzieć część prawdy tak? Lepsze to niż nic.

- Nie mogę, wybaczcie.

- Jak to? - spytała że zdziwieniem Beatrice.

- Jestem umówiona.

- Z kim? - dopytywała zielonowłosa.

- Tego nie mogę powiedzieć.

- Dlaczego? - kiedy przez kilka minut panowała cisza, Tris w końcu się skapnęła, że nie mam zamiaru jej odpowiedzieć.

- Wiecie co jest najciekawsze? Ashton też nie przyjdzie. Powiedział, że ma jakąś sprawę do załatwienia.- wzruszył ramionami i popatrzył na Tris- wygląda na to, że będziemy tam sami.- poruszył przy tym znacząco brwiami, czym dziewczyna się nie przejęła.

- No cóż... więcej jedzenia dla nas.

- Boże ja nie rozumiem jak ty możesz tyle jeść i tak świetnie wyglądać- skomentował.

- Normalnie.- wzruszyła ramionami i zaczęła się śmiać, po czym Vivan też wybuchnął śmiechem.

Zostawiłam całe to pokręcone towarzystwo i weszłam do budynku w oczekiwaniu na kolejną lekcję.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
1086 słów. Mniej niż wcześniej no, ale trudno. Tak wiem, wiem, że rozdział miał być w poniedziałek, ale no... nie było czasu. Pokręcony tydzień. Także gwiazdkujciekomentujcie 📃 mogą być błędy, bo dodaje to 15 minut po północy. Znacie mnie mniej więcej i wiecie też, że NIE BĘDĘ ICH POPRAWIAĆ, bo mi się nie chce sprawdzać tego po 50 razy. A więc do następnego

~🦄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top