39
Budzę się na dźwięk powiadomienia dochodzącego z telefonu. Patrzę na wyświetlacz i od razu tego żałuję. Moja biała tapeta daje o sobie znać i prosto w twarz dostaje jasnym światłem, co było powodem do zamknięcia ponownie oczu. Po chwili jednak rezygnuję z dalszej drzemki i z powrotem patrzę na wyświetlacz, lecz tym razem jestem przygotowana na błysk ekranu. Jęczę, gdy zauważam godzinę. Kto normalny budzi się o piątej rano? Patrzę na sprawcę tej nieprzyjemnej pobudki i rzuca mi się w oczy imię Tris. Czy ta dziewczyna nie ma snu? Miałyśmy się zobaczyć dopiero za dwie godziny. Ominie mnie godzina snu, z czego nie jestem zadowolona, będę musiała odpłacić się jej za to. Zastanawiam się przez chwilę czy jednak nie zignorować wiadomości, ale to by było zbyt chamskie jak na mnie. Próbuję odblokować telefon od dwóch minut, mimo to nie udaje mi się wtrafić w odpowiednią cyfrę. Próbuję wpisać, jednak dalej miesza mi się dwójka z piątką, kiedy po raz kolejny robię błąd pojawia mi się notatka na górze o treści, że klawiatura odblokuje się za trzydzieści sekund. Z niechęcią odczekuję wyliczany czas i wpisuję hasło od nowa, jednak tym razem bezbłędnie. Wchodzę na ikonkę z wiadomościami i już po chwili czytam nadeślony esemes.
Tris: Jesteś pewnie ciekawa dlaczego budzę cię o tej godzinie, a więc.. zmieniły się plany ;) Widzimy się za pół godziny w umówionym miejscu. Zbieraj się TERAZ. Całusy :*
Zauważam, że słowo "teraz" napisała drukowanymi literami, najwyraźniej chciała dać nacisk na to, żebym jak najszybciej zaczęła się zbierać. Nie mam siły, żeby podnosić się z łóżka, ubrać się, a co dopiero iść taki kawał do lasu. Odpisuje zielonowłosej zwykłe "okej" i blokuje telefon. Moja twarz uderza w miękką poduszkę, która chce, żebym została z nią i nigdzie nie wychodziła. Kładę się wygodnie na brzuchu i zaczynam turlać się w prawą stronę łóżka, aż do samej jego krawędzi. Jednak zamiast zatrzymać się na jego brzegu, z wielkim hukiem ląduje na panelach, które swoją drogą są bardzo wygodne. Mija chwila zanim się z nich podnoszę i od razu kieruję się w stronę szafy. Wyciągam pierwsze lepsze ubrania, którymi okazuje się być czarna bluza i szare leginsy, które idealnie podkreślą moje krągłości. W mgnieniu oka ściągam z sobie niepotrzebną piżamę i zakładam wybrane ciuchy. Podchodzę do drzwi, obok których zakładam czarne adidasy i biorę z szuflady niebieską bejsbolówkę. Wychodzę z pokoju i od razu zamykam go na klucz. Zakładam kaptur na bejsbolówkę, zasłaniając tym samym swoje różowe włosy i zbiegam szybko po schodach. Na parterze nie spotykam nikogo, co jest raczej normalne, bo nie mam zielonego pojęcia kto z własnej woli wstawał by o tej godzinie. Zrezygnowana wychodzę z akademii i skręcam od razu w kierunku lasu. Gdybym miała wybór między snem, a przyjaciółmi, wybór byłby oczywisty. Przyjaciele są zawsze na pierwszym miejscu, a na drugim sen. Mam jednak nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała podejmować żadnej podobnej decyzji. Już po chwili znajduje się pomiędzy drzewami, w miejscu, w którym wczoraj się spotkaliśmy. Z daleka widzę trójkę białowłosych uczniów, speszona chowam się za najbliższe drzewo i obserwuje ich z daleka. Po chwili słyszę wołającą mnie po imieniu Tris. Wkładam rękę do kieszeni z zamiarem wyciągnięcia telefonu, jednak kiedy nie mogę go znaleźć, przypominam sobie nagle, że został na łóżku. Plus jest taki, że przynajmniej on się wyśpi, a minus, że najprawdopodobniej ci uczniowie usłyszą zaraz wołanie Tris i znajdą ją. Nie chcę nawet myśleć co mogą jej zrobić. Myślałam, że o takiej godzinie wszyscy będą słodko spać, ja przynajmniej na ich miejscu tak bym zrobiła. Wychylam się lekko zza pnia i zauważam, że cała trójka zatrzymała się i najwyraźniej na coś czeka. Wzdycham i wychodzę z kryjówki. Mam nadzieję, że jeszcze nie usłyszeli zielonowłosej i uda mi się ich namówić, aby wrócili do akademika. Jednak, kiedy zbliżam się coraz bardziej widzę podobieństwo pomiędzy moimi przyjaciółmi, a uczniami. Nagle białowłosa dziewczyna podnosi rękę do góry i zaczyna mi machać. Nie mam zielonego pojęcia o co może jej chodzić, ale mimo to ciągle brnę w ich stronę. Kiedy jestem wystarczająco blisko, kilka metrów od białowłosych zauważam, że są to Vivan, Ashton i Beatrice.
- Co to jest?- pytam dobrze ilustrując każdy kawałek ich włosów.
- Biała farba- szczerzy się dziewczyna i przytula mnie na przywitanie.
- Tylko jedno pytanie- ciągnę- po co to jest i o co chodziło z tym esemesem?- dopytuje.
- Wprowadzamy się do ciebie- uprzedza Tris pokazując dłonią torby, które leżą u ich nóg.
- Wszystko świetnie, świetnie- powtarzam się, aby upewnić się, że dzieje się to naprawdę.
- Najpierw mieliśmy wysypaną mąkę na głowie, jednak ten pomysł szybko zanikł- mówi- nie sądziłam, że będzie się ona tak dymić- na jej twarzy pokazuje się grymas- w sumie to też bardzo szybko schodzi i przebija się przez nią kolor naszych włosów, ale wpadłam na genialny pomysł- uśmiecha się- farba- dodaje.
- Faktycznie- przytakuje- bardzo inteligentny pomysł.
- Ha ha ha, nie śmiej się, dzięki temu będziemy mogli spędzać czas nie tylko w twoim pokoju- puszcza do mnie oczko.
- Wy macie zamiar się teraz wprowadzić?- pytam nie do końca rozumiejąc.
- A to jakiś problem?- wtrąca się Ash i zerka na mnie wyczekująco.
- Oczywiście, że nie- zaprzeczam od razu- w końcu i tak musimy o czymś porozmawiać- mówię.
- O czym?- dopytuje.
- Nie tutaj- twierdzę rozglądając się- chodźmy do pokoju- uśmiecham się chcąc w ten sposób jakoś załagodzić atmosferę.
- To na co czekamy? Naprzód!- krzyczy uradowana dziewczyna i zabiera dwa bagaże, a obok niej leży jeszcze mała torba.
Chcę podejść do niej i pomóc jej ją nieść jednak wyprzedza mnie Vivan, który trzema dużymi krokami przybliża się do zielonowłosej. Chłopak schyla się, aby wziąć torbę jednak na drodze staje mu Tris.
- O nie, nie, nie- zaprzecza- tą torbę weźmie Lynn, do niej mam większe zaufanie. Weźmiesz ją?- zwraca się do mnie, na co ja przytakuję i już po chwili trzymam w dłoniach jej bagaż.
- Nie masz do mnie zaufania?- dopytuje Vivan.
- Mam- wysyłka chłopakowi szczery uśmiech- jednak w tej torbie są moje zapasy, a jeżeli chodzi o jedzenie to należy zastosować największe środki ostrożności- mówi poważnie, a ja razem z chłopakami wybuchamy śmiechem- No co?- pyta zdziwiona- z czego się śmiejecie?
- Nic, nic- szepcze Vivan pomiędzy napadami śmiechu.
- Dobra, nieważne- mówi krótko dziewczyna i wyprzedza nad wszystkich.
- Tris!- woła za nią chłopak- Przecież żartowałem!
Mimo próśb czerwonowłosego dziewczyna nie zatrzymuje się, po chwili podbiega do niej i próbuje ją uspokoić. A w międzyczasie, kiedy dwójka sprzecza się z przodu zbliża się do mnie Ashton. Patrzę na niego i mimowolnie się uśmiecham, co chłopak odwzajemnia.
- Ładnie dzisiaj wyglądasz- mówi i kładzie mi wolą rękę na talii.
- Tylko dzisiaj?- droczę się z nim.
- Zawsze- uśmiecha się szerzej i kładzie soczystego buziaka na moich ustach.
**
Po kilkunastu minutach jesteśmy już w pokoju, każe przyjaciołom rozgościć się, a sama padam ze zmęczenia na łóżko.
- Widzę, że nic tu nie zmieniałaś, panienko Villey- mówi do mnie po nazwisku z udawanym akcentem.
- Nie miałam co tu zmieniać, wszystko przypomina mi was, dlatego nie mogłam nic zmienić, panno Torso- uśmiecham się szczerze, bo właśnie weszłam w jej grę.
Odwracam głowę w prawą stronę, czując uginanie się materaca. Obok mnie położył się Ashton kładąc mi rękę na plecach. Uśmiecham się szeroko i daję mu szybkiego buziaka w usta. Nie zwracałam wcześniej na to uwagi, ale teraz widzę, że brakowało mi bliskości bruneta. Chłopak wysyła mi figlarny uśmieszek i przewraca mnie na brzuch, tym samym zwisając nade mną. Wysyłam mu pytające spojrzenie, a on w odpowiedzi opiera się rękami obok mojej głowy i całuję mnie namiętnie, nasze klatki piersiowe stykają się, a jego usta ciągle łączą się z moimi. Chłopak przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, który od razu dostaje. Po chwili nasze języki zaczynają walkę o dominację, którą mógłby wygrać brunet, gdyby nie zabrakło nam tlenu. Odsuwamy się od siebie ciężko dysząc, na co chłopak wysyła mi szczery uśmiech, przepełniony troską i miłością. Kiedy mam zamiar pocałować go jeszcze raz rozlega się głośne pukanie. Patrzę spod ciała bruneta na całą trójkę, na których twarzach zebrała się panika. Nie da się nie zauważyć, że farba zaczęła już schodzić z ich końcówek, co chyba sami zauważyli.
- Idźcie do łazienki- mówię spychając z siebie zdezorientowanego Ashtona.
Mimo moich obaw, że mnie nie posłuchają cała trójka kieruję się od razu do łazienki. W progu brunet wysyła mi troskliwe spojrzenie i wchodzi do środka. Biorę głęboki wdech i podchodzę do drzwi. Na moją twarz, którą zawsze staram się mieć obojętną, wkrada się zdziwienie.
- Co ty tu robisz?- pytam zaskoczona.
- Możemy porozmawiać?- pyta i zerka mi za ramię, sugerując, żebym go wpuściła.
Bez oporów wpuszczam go do pokoju, modląc się, aby nie powtórzy sytuacji, która miała miejsce wczoraj. Nie chcę niepokoić niepotrzebnie bruneta, mam nadzieję, że Tomas powie mi czego chce i od razu stąd wyjdzie.
* Perspektywa Ashtona*
Niezbyt podoba mi się perspektywa siedzenia tutaj, ale mus to mus. Jeśli Lynn zaprosi tutaj tego całego gościa, to będę wszystko widział. Od początku pierwszej klasy irytowały mnie te drzwi z wstawionym lustrem.
Ale teraz uważam to za wielki plus. Lustro jest tak skonstruowane, że od środka łazienki widać pokój, a ze strony pokoju, ta szyba wygląda jakby była tylko ozdobą, która nie pokazuje nic za nią, tylko własne odbicie. Za mną stoją Vivan z Tris, tak samo ciekawi jak ja, kto mógł odwiedził Lynn. Po chwili słyszymy cichą rozmowę i stukot butów, co może oznaczać, że jednak dziewczyna wpuściła gościa do środka. Ściska mnie aż jak zauważam, że jest to jakiś niebieskowłosy chłopak. Co tu się do cholery dzieje? Po co on przyszedł? Zauważam, że Lynn jest cała spięta rozmawiając z nim. Muszę tam wyjść, tylko jak skoro farba zaczęła schodzić. Odwracam się w poszukiwaniu jakiejś pasty do zębów, w ostateczności mogę nawet jej użyć. Odwracam się w kierunku prysznica obok którego stoi już otwarta puszka z farbą.
- Miałam nałożyć sobie kolejną warstwę- tłumaczy szeptem zielonowłosa.
- Jesteś genialna Tris- mówię.
Podchodzę do prysznica, jednak zanim podnoszę puszkę z farbą, słyszę ciche wołanie przyjaciela. Jak oparzony pozostawiam zamierzaną czynność i biegnę w kierunku drzwi. Przez szybę w drzwiach widzę, że ten palant zbliża się do mojej Lynn. O nie. Teraz to on przegioł, jak mógł naprzeć ją na ścianę tym samym samemu się do niej przesuwając. Dziewczyna jakby wiedząc, że na nią patrzę posłała w moim kierunku błagalne spojrzenie. Bez namysłu chciałem wybiec z łazienki, jednak zatrzymała mnie ręka Vivana.
- Przemyśl to- szepnął.
- W porządku- zgodziłem się zaciskając dłoń w pięść.
Przyjrzałem się jeszcze raz po pomieszczeniu i wpadłem na pomysł. Wyciągam z bluzy rękawiczki z folii i zakładam na ręce. Dłonie wsadzam do białej farby i przejeżdżam nią po włosach. Ściągam brudne rękawiczki i biorę ręcznik z blatu, a potem całego zamaczam go pod kranem. Ściągam z siebie wszystkie ciuchy pozostając w samych bokserkach, na co Tris odwraca się gwałtownie z rumieńcami na twarzy i chowa się w tors Vivana, a ten rzuca mi pytające spojrzenie. Biorę w dłonie mokry ręcznik i nawilżam nim całe ciało, nie zostawiając ani centymetra suchej skóry. Patrzę na nich z rozbawieniem, po czym idę do wyjścia z łazienki.
* Perspektywa Lynn *
Stoję przyparta do ściany przez Tomasa, dlaczego wszyscy chłopcy chcą mnie za dziewczynę lub po prostu zaliczyć. Co ja im zrobiłam? Patrzę błagalne w kierunku drzwi od łazienki, z nadzieją, że patrzy na mnie teraz Ashton i mi pomoże.
- Mówiłaś, że masz chłopaka, jednak ja nigdzie go nie widzę- szepcze mi prosto do ucha na co się spinam- myślę, że powiedziałaś to po to abym się od ciebie odwalił.
- Tomas, nie zrozum mnie źle, ale może nas łączyć jedynie przyjaźń- mówię, jednak jestem pewna, że gdy tylko to się skończy raczej nic nas już łączyć nie będzie, chyba, że podbite oko lub rozcięta warga, którą zafunduje mu brunet. Próbuję go odepchnąć, ale on tylko umacnia uścisk na mojej talii. Kiedy chłopak próbuje pocałować mnie po raz kolejny, z łazienki rozlega się szum wody z prysznica. Tomas zatrzymuje się i zaczyna nasłuchiwać, jednak szum ucichł. Po chwili drzwi od łazienki otwierają się, a w nich staje brunet w samych bokserkach, przez co zachłysnęłam się śliną, którą właśnie miałam przełknąć.
- Już jestem kochanie- mówi udając, że nie widzi tego co się dzieje, a Tomas jak oparzony odskakuje ode mnie.
- Myślałam, że nigdy nie wyjdziesz- wchodzę w jego grę.
- Ale jestem- uśmiecha się i zerka na niebieskowłosego- O cześć, a ty too?- pyta w ogóle się nie krępując stojąc przed chłopakiem w samych bokserkach.
- Tomas- przedstawia się- ja muszę już iść, do zobaczenia Lynn- mówi skrępowany i od razu kieruje się w stronę drzwi, nawet się nie odwracając.
Kiedy drzwi się zamykają nasza dwójka zanosi się śmiechem, a po chwili dołączają do nas Tris i Vivan. Patrzę na nich i wycieram łzę, którą wywołał śmiech. Nie wiedziałam, że Ashton ma takie oryginalne pomysły. Teraz to już wiem, że mogę na niego liczyć, z resztą jak na całą trójkę. Brunet ciągle się śmiejąc podchodzi do swojej torby i wyciąga z niej dresy, które od razu na siebie wkłada, aby Tris nie czuła się skrępowana, z resztą tak jak ja. Chyba to jest dopiero drugi raz jak widzę go w samych bokserkach.
- Kto to był?- pyta pomiędzy napadami śmiechu czerwonowłosy.
- Musimy właśnie o tym porozmawiać- mówię poważnie, przez co cała reszta również poważnieje.
- To zaczniesz?- pyta Tris rozsiadając się na łóżku.
- To był Tomas, nie wiem jednak jak ma na nazwisko. Poznaliśmy się, kiedy wchodziłam z akademii, ale nie wyszłam z niej przypadkiem. Usłyszałam na dziedzińcu krzyki i poszłam sprawdzić co się tam dzieje- ciągnęłam, aż do samego końca, gdzie wczoraj poszłam po naszym spotkaniu na omówienie planu ataku.
- Nie wiedziałem, że szykuje się wojna- komentuje Vivan.
- Ja też nie- odpowiada dziewczyna wcinając batonika, którego wyciągnęła w połowie mojej historii.
- Prędzej czy później na pewno dowiedzą się kim jesteśmy, dlatego musimy trochę poćwiczyć- mówi zamyślony Ashton- domyślasz się kto mógł zabić jego siostrę?- pyta.
- Nie- odpowiadam zgodnie z prawdą. Przecież, gdybym wiedziała od razu by się o tym dowiedzieli. Jednak brunet ma rację musimy ćwiczyć, bo za kilka dni ich obecność może zostać dostrzeżona.
- Musisz dowiedzieć się jaki mają plan działania- kontynuuje.
- Mam nadzieję, że po tym jak się zapoznaliście on będzie chciał jeszcze ze mną gadać- zaśmiałam się.
- Nie ma wyjścia, musisz się czegoś dowiedzieć- powiedział poważnie, przez co nastała chwilowa cisza, którą przerwała Tris.
- Chce ktoś żelka?- zapytała przesuwając na sam środek otwartą paczkę smakołyków.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Najdłuższy rozdział w całej książce, miał być krótszy, ale wyszło jak wyszło (2440 słów) W tygodniu myślę, że rozdział się nie pojawi, chociaż będę się starać, aby tak było. Muszę kontynuować pozostałe dwa zapomniane opowiadania. Jak się nie wyrobię to rozdział pojawi się dopiero w weekend ;) Po zakończeniu książki, będę musiała zrobić dużą korektę, bo rzuca się bardzo w oczy zmiana czasu z przeszłego na teraźniejszy ;) Apropo drugiej części, to fabuła jest w trakcie pisania❤⭐
~🦄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top