25
Po południu razem z przyjaciółmi wybrałam się do klasy posprzątać bałagan, który zrobiłam z Sean'em.
Cieszę się, że zgodzili się iść ze mną. Nie chciałabym zostać ponownie sam na sam z chłopakiem. Wcześniej jak się spotkaliśmy był inny, bardziej przyjacielski, miły, uprzejmy, uczciwy, może nawet czuły, a teraz dominował od niego chłód. Nie wiem co się stało, ale jestem pewna tego, że kolejne nasze spotkanie w cztery oczy nie skończyłoby się lepiej od poprzedniego. Nie jestem też pewna, czy ucieszy go fakt, że przyszłam z Ashtonem. Ale nie jest on moim ojcem czy bratem, żeby wybierać mi znajomych, czy tym bardziej chłopaka. Nie byłam przekonana co do tego spotkania, ale miałam też ogromne wsparcie w brunecie, które swoją drogą bardzo podtrzymywało mnie na duchu. Trochę zestresowana konfrontacją, która za moment ma się wydarzyć, złapałam Asha za dłoń. Chłopak o nic nie pytając ścisnął moją dłoń mocniej i wysłał mi czuły uśmiech, który chciałam odwzajemnić, ale zamiast niego pojawił się krzywy grymas.
Kiedy doszliśmy do klasy, puściłam dłoń bruneta, po czym wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Tam zastałam już niebieskowłosego z miotłą w ręce. Kiedy tylko mnie zauważył odstawił miotłę i ruszył w moją stronę z szarmanckim uśmieszkiem, jednak kiedy tylko za mną pojawił się Ashton, chłopak przystanął w pół kroku, a jego szeroki uśmiech zastąpił grymas.
- Wydawało mi się, że tylko my mieliśmy posprzątać- wycedził poirytowany.
- Stwierdziliśmy, że jeśli wam pomożemy to skończycie szybciej- powiedział zadowolony brunet.
Sean spojrzał na mnie pytająco, na co wzruszyłam ramionami i odwróciłam się czując, że chciałabym schować się przed ilustrującym każdy mój ruch wzrokiem chłopaka. Ashton widząc zaopatrzony we mnie wzrok niebieskowłosego chrząknął, powodując tym samym koniec niezręcznośći.
- Kto się za co bierze?- zapytała Tris przerywając narastającą cieszę.
- Ja pozamiatam podłogę- burknął Sean.
- Ja mogę w sumie ją umyć- wzruszył ramionami Vivan.
- Ja spróbuję ogarnąć tablice i kosz na śmieci- powiedziała niezadowolona dziewczyna i spojrzała z odrazą na śmietnik.
- To mi zostają kurze- stwierdziłam spoglądając na wszystkich moich przyjaciół, oczywiście pomijając Sean'a.
- Do roboty!- wykrzyknęła bez entuzjazmu zielonowłosa.
- A ja co mam robić?- zapytał pominięty Ashton.
- Możesz podlać kwiatki- zaśmiał się czerwonowłosy, przez co brunet obrzucił go urażonym spojrzeniem, po czym sam wybuchnął śmiechem i wziął w rękę dzbanek na wodę.
Kiedy wszyscy zabrali się do roboty, wyszłam z klasy razem z Ashtonem nabrać wody do dzbanka. Przez całą drogę towarzyszyła nam niezręczna cisza, której tym razem nie miał kto przerwać. Kiedy stanęliśmy przed łazienką, brunet jako pierwszy przekroczył jej próg.
Nie wiem czemu jest nagle taka cisza pomiędzy nami. Prawdopodobnie to sprawa Sean'a, wiem o tym, że nawzajem za sobą nie przepadają, ale dlaczego to musi odbijać się na naszym związku.
Spoglądając w stronę męskiej toalety, westchnęłam i weszłam do damskiej. Odkręciłam zimną wodę w kranie i zamoczyłam szmatę, którą wzięłam ze sobą. Kiedy ją dokładnie namoczyłam zaczęłam ją powoli wykręcać. Patrzyłam jak strumień leje się ze skrawka materiału, jak powoli przeistacza się w pojedyńcze krople. Po wyciśnięciu ostatniej kropli wody ze ścierki, wzięłam ją w ręce i ruszyłam w stronę klasy.
Po co miała bym czekać na Ashtona, skoro on na pewno już podlewa kwiatki w sali. Mam nadzieję, że gdy tylko skończymy sprzątać i odsuniemy się od Sean'a na taką odległość jaką się da, to znów wszystko będzie jak dawniej.
Kiedy weszłam do sali zauważyłam w niej tylko niezręczną atmosferę, czyli Tris, która próbowała się skupić na dobrym umyciu tablicy i Vivana, który z całej swojej siły próbował do niej nie podbiec i nie zacząć przepraszać za wszystkie swoje błędy. Uśmiechnęłam się widząc tę dwójkę razem, mimo, że byli skłóceni i daleko od siebie, wiedziałam, że zarówno jak i Vivanowi tak i Tris jest ciężko tak wytrzymać. Więc jak tylko weszłam do klasy obojga para oczu spoczęła na mnie.
- Nareszcie jesteś- wymamrotała dziewczyna z błagającym wzrokiem utkwionym we mnie.
- No, tak. Musiałam zamoczyć tylko tą szmatę, żeby wytrzeć kurze- powiedziałam spoglądając na mokrą ścierkę trzymającą w prawej dłoni.
- My już skończyliśmy- oznajmił Vivan, przez co moje spojrzenie utkwiło się w nim.
- A gdzie Ash i Sean?- zapytałam rozglądając się po klasie.
W rogu zauważyłam nie zebraną kupkę śmieci i suchą ziemię w doniczkach. Co nie mogło wróżyć nic dobrego.
- Myślałem, że jesteś z nimi- powiedział zaniepokojony chłopak.
- Musimy ich znaleźć- zrobiłam lekką pauzę oglądając się za drzwi- i to jak najszybciej.
- Ehem..- chrząknęła zielonowłosa, przez co oboje spojrzeliśmy na nią- skoro nie jestem w temacie - ciągnęła- to daj mi tą szmatę i zacznę ścierać te kurze. Stwierdzając po waszych zaniepokojonych twarzach prędko nie wrócicie, a ta sala musi zostać posprzatana- stwierdziła wyrywając mi ścierkę z dłoni- może chociaż zrzucę kilka pączków?- zaśmiała się, żeby rozluźnić atmosferę.
Za co wysłałam jej słaby uśmiech, a chłopak przyjrzał się jej uważnie i też się uśmiechnął.
- No wiesz, ty nie musisz niczego zrzucać, już jesteś jak seksowna tykająca bomba- wychrypiał i puścił jej oczko, na co ta tylko przekręciła oczami i zabrała się za wycieranie kurzy.
Spojrzałam, na utkwione w dziewczynie oczy Vivana i zrozumiałam, że on tak łatwo jej nie odpuści. Przyglądałabym się dłużej tej dwójce, ale wiem, że ze zbliżenia Asha i Sean'a, nie wyniknie nic dobrego. Szarpnęłam na koszulę chłopaka i pociągnęłam go w stronę drzwi.
- Przerwałaś mi kiedy właśnie miała schylać się do najniższej półki- wymamrotał niezadowolony chłopak.
- Jak się pogodzicie to będziesz miał takie widoki na co dzień- zaśmiałam się cicho, po czym spojrzałam na czerwonowłosego poważnie- musimy ich znaleźć.
- Gdzie ostatnio go widziałaś?- zapytał tym razem opanowany już chłopak.
- W męskiej toalecie- powiedziałam zestresowana i ruszyłam szybciej w stronę toalet.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Wiem, że trochę mało i praktycznie o samym sprzątaniu, ale w następnym rozdziale dużo się zadzieje. Bądźcie cierpliwi. Do następnego!
~🦄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top