10

- Ale co Vivan? Zapomniał o waszej tygodniowej rocznicy?

- Wręcz przeciwnie- powycierała łzy i dodała - bawił się świetnie.

- Co się stało? - spytałam ze zmartwieniem.

- Bawił się tak świetnie, że przelizał się z jakąś zdzirą.

- Przelizał?

- Tak, wpychał jej język do samego gardła.- powiedziała, po czym znów wybuchła płaczem.

- Wszystko będzie dobrze- pocieszałam ją chociaż sama nie wiedziałam czy to prawda.

Przytuliłam ją do siebie, szlochała jeszcze przez kilka minut, po czym zasnęła. Przykryłam ją kołdrą po czym sama się położyłam. Po dzisiejszych przeżyciach od razu usnęłam.

**

Rano Tris nie poszła na zajęcia. Źle się czuła i nie miała zamiaru spotkać się przypadkiem z Vivanem. Chciałam pogadać z nim, ale Tris mi zabroniła, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. Po zajęciach poszłam do pokoju, żeby posiedzieć z Beatrice, ale kiedy weszłam ona spała, nie chcąc jej budzić wyszłam z pokoju. Kiedy omijałam, pokój pielęgniarki, przez uchylone drzwi zobaczyłam Ashtona siedzącego z Rebecką. Poszłam do lasu, żeby porozmawiać z kobietą. Tak jakby ona się mnie spodziewała i już tam na mnie czekała.

- Witaj Lynn.

- Witaj.- odpowiedziałam.

- Zapewne jesteś ciekawa czy masz się wtrącać w sprawy swojej przyjaciółki? Czy może jednak zostawić to dla niej.

- Skąd ty to wiesz?- spytałam zdziwiona, lecz po chwili przypomniałam sobie, że ona wie wszystko.

- W sprawy przyjaciół miesza się tylko wtedy kiedy oni cię o to poproszą.- kiedy miałam się jej spytać co mam w końcu zrobić, ona zniknęła.

Zrezygnowana wróciłam do pokoju.
Niestety nie zostałam w nim mojej przyjaciółki, więc położyłam się spać, ale niestety jak zawsze przerwała mi jedna zielonowłosa dziewczyna, która właśnie weszła do środka.

- Hej- powiedziała smutno.

- Cześć, byłam u ciebie wcześniej, ale spałaś, więc stwierdziłam, że pójdę się przejść. A gdzie ty byłaś?

- Stwierdziłam, że nie będę całymi dniami siedzieć w pokoju i płakać za tym idiotą i poszłam odwiedzić Ashtona.

- I co jak tam u niego?- spytałam obojętnie.

- Właśnie chciał z tobą pogadać.

- W porządku- wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, po czym skierowałam się w stronę fontanny.

Nie chciałam pytań typu ,,czemu nie chcesz do niego iść?". Dlatego stwierdziłam, że niby do niego idę, ale tak naprawdę ominęłam ten pokój z daleka.

Usiadłam na ławce, na której przed tygodniem siedziałam z brunetem i patrzyłam się na spadającą wodę, która spływała po rogach i pysku jelenia.

Wyciągnęłam rękę w stronę spadającej wody i zaczęłam nią wymachiwać, a woda zaczęła robić różne kształty. Uśmiechnęłam się sama do siebie, że przynajmniej to potrafię zrobić.

- Woow, nie wiedziałem, że potrafisz, aż tak dobrze panować nad wodą. W naszym roczniku prawie nikt nie potrafi nad tą fontanną panować.

Nie odezwałam się do niego. Chciałam, a raczej próbowałam go ignorować, ale to było ciężkie kiedy usiadł koło mnie.

Chciałam mu wszystko wygarnąć co o nim sądzę, ale przecież nie będę wyręczać Tris, prawda?

- Widziałem się z Ashtonem przed chwilą, powiedział mi, żebym ciebie zawołał, bo niby Beatrice miała cię zawołać, ale nie przyszłaś, więc wysłał mnie.

- Zaraz przyjdę do niego.- odezwałam się.

- Odprowadzę cię.

- Nie trzeba! - wybuchłam.- nie wytrzymam tego!

- O co ci chodzi?- spytał zdziwiony.

- Serio? Ty jeszcze się pytasz? Co było wczoraj?

- Co? Nie wiem skąd mam wiedzieć? Miałaś urodziny?

- Idioto! Wczoraj była twoja tygodniowa rocznica z Tris, a ty wolałeś jakiejś lasce wpychać język do gardła.

- Zaraz co? Po pierwsze, jaka tygodniowa rocznica?

- To jest taka jakby rocznica tyle, że po tygodniu chodzenia. Według Beatrice to jest rocznica, a ty ją zraniłeś.

- Co? Po drugie, zdradziłem ją?

- Widziała jak się ,,całujesz" - zrobiłam cudzysłów rękami - z jakąś zdzirą.

- Mój brat przyjechał mnie odwiedzić. On chodzi do drugiej akademii. To pewnie jego widziała Tris.

- Mogłeś tak od początku!- wrzasnęłam.

- Skąd mogłem wiedzieć?- spytał naburmuszony.

- Nie zdziwiło cię to, że twoja własna dziewczyna się do ciebie nie odzywa i cię unika?

- Właśnie zastanawiało mnie to od wczoraj kiedy nawet do mnie nie przyszła, a rano nawet na zajęciach się nie pojawiła. Pukałem też do niej drzwi, ale mi nie otworzyła, a jak dzwoniłem to się rozłączała.

- Musisz jej to wyjaśnić. - odparłam.

- A nie możesz ty za mnie?

- Nie będę się mieszała w wasze prywatne sprawy.

- Jakie prywatne? Skoro ty o tym wszystkim wiesz?

- I tak sądzę, że powinniście porozmawiać o tym na osobności. - powiedziałam i zaczęłam odchodzić.

- Wstąp jeszcze do Ashtona!- usłyszałam wołanie za sobą, po czym weszłam do środka.

Zatrzymałam się przy drzwiach do pokoju pielęgniarki. Zajrzałam do środka, brunet siedział zapatrzony w ekran swojego telefonu.

Zanim weszłam do środka rozejrzałam się dookoła i w rogu holu zobaczyłam Rebecke. Ignorując ją weszłam do środka. Chłopak podniósł głowę znad telefonu i popatrzył na mnie.

- O hej. Nareszcie przyszłaś.

- Hej, wiem przepraszam, ale musiałam coś przemyśleć.

- Okey. Co dzisiaj robiłaś?- spytał i poklepał miejsce na swoim łóżku, na którym po chwili usiadłam.

- Nic nowego. - oznajmiłam krótko, bo wiedziałam, że za chwilę będę musiała zacząć temat, którego nie miałam chęci zaczynać.

- Była u mnie dzisiaj Rebecka, rozmawialiśmy chwilę, po czym spytałem się jej czy ciebie zna i czy mogłaby cię zawołać. Nic mi nie odpowiedziała tylko wyszła zdenerwowana. - wzruszył ramionami - nie wiem o co jej chodziło- dodał.

- Musimy porozmawiać- powiedziałam poważnie.

- Co się stało?- spytał zdezorientowany i złapał mnie za rękę.

- Nie mogę cię więcej odwiedzać.

- Ale jak nie masz czasu to rozumiem. Jutro wychodzę, więc będziemy mogli potrenować.- posłał mi szczery uśmiech.

- Nie, nie o to chodzi- zaprzeczyłam głową i zabrałam rękę z daleka od dłoni bruneta. - Nie rozmawiajmy, nie spotykajmy się i nie kontaktujmy się w ogóle.

- Dlaczego? Co zrobiłem? - spytał zmartwiony.

- Poproszę Beatrice, żeby mogła mnie pouczyć.

-Ale co ja zrobiłem?- spytał.

- Nic. To moja wina. - zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wybiegłam z pokoju z zaszklonymi oczami. Słyszałam za sobą wołania Ashtona, chciał za mną iść, ale pielęgniarka go zatrzymała. Miałam zamiar iść do pokoju i zakopać się głęboko pod kołdrą, ale moje plany pokrzyżowała jedna błękitnowłosa dziewczyna.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
980 słów mniej niż zwykle. Wiem, że nie dodałam rozdziału w poprzednim tygodniu, ale postaram się napisać kolejny jeszcze w tym tygodniu i dłuższy od tego.

GWIAZDKA⭐/KOMENTARZ📝

~ 🦄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top