Rozdział 4
Wydarzenia rozgrywają się kilka dni później
To niemożliwe.
Sally leżała na swoim łóżku wpatrując się w sufit. Nie mogła przestać o tym myśleć. Garry jest jej bratem. Jak to w ogóle było możliwe ?!
Profesor Dovey i Lady Lesso doszły do wniosku, że Garry i Sally są spokrewnieni. Powiedziały, że z ich opowieści wynika, że ich rodzice prawdopodobnie rozdzielili gdy byli maluchami. Królowa Śniegu zaopiekowała się dziewczynką, a ojciec, czyli synem.
Zszokowana dziewczyna nie reagowała na pytania koleżanki.
- Widziałaś dzisiaj Jamesa ?! - spytała po raz drugi Miranda.
A Sally po raz drugi nie odpowiedziała.
- Daj jej spokój - powiedziała Violetta do blondynki. - Pewnie nie, przecież nie jest nie jest tobą w grupie na przetrwaniu w baśniach.
- No tak... - wymruczała Miranda. - A Ty ?!!
- Nie, też nie byłam z wami w grupie.
- Racja - przyznała blondi zdając sobie sprawę, że znowu o tym nie pomyślała.
- Czemu tak się wypytujesz o Jamesa ? - spytała Violetta.
- Czemu ?! Bo on jest idealnym materiałem na mojego księcia ! Cały czas próbuję zwrócić jego uwagę. Jestem najpiękniejszą i w ogóle najlepszą dziewczyną w tej szkole, a on zupełnie mnie ignoruje ! Gdy próbuję z nim flitrować, on ode mnie ucieka ! Co mu we mnie nie pasuje ?
- No wiesz... - chciała powiedzieć coś Violetta, ale córka Złotowłosej nie słuchała jej.
- Ciągle gapi się na tą dziewczynę zamiast na mn...
- Masz na myśli Zoe ? - przerwała Mirandzie brunetka.
- Nie wymawiaj przy mnie jej imienia ! - krzyknęła blondi. - Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału. Co on w niej widzi ?
- Ech... Miranda. Nie liczy się tylko tona makijażu na twarzy, modne ciuszki i uroda. Może James widzi w niej coś więcej ?
- Weź się już lepiej zamnknij ! - zezłościła się Miranda. - Co ty możesz o tym wiedzieć ?! Mówisz tak, bo ani ona, ani Ty nie jesteście tak piękne jak ja ! Jesteś brzydka, paskudna !
- Paskudna jest twoja dusza ! - powiedziała Violetta ze łzami w oczach. Bez zastanowienia wybiegła z pokoju. Biegła korytarzami przechodząc z wieży do wieży. Nie wiedziała co robić.
Muszę z kimś porozmawiać - pomyślała Violetta - Ale z kim ? Miranda była moją najlepszą przyjaciółką, jak mogła powiedzieć mi coś takiego. To nie jest prawdziwa przyjaźń. Ona nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Do siostry pójść nie mogę. Zaraz, już wiem. Przecież mam jeszcze jednego przyjaciela, z tą różnicą, że ten na pewno jest prawdziwy. Remi !
Po kilku minutach brunetka zatrzymała się przed drzwiami pokoju numer 67. Nawet nie zapukała. Wpadła do niego jak torpeda. Przy oknie stał Damien, który wpatrywał się w Bezkresną Puszczę. Na środkowym łóżku siedział Remi czytający baśń. Uniósł oczy znad książki i uśmiechnął się do dziewczyny.
- Cześć Vio... - nie skończył mówić, ponieważ Violetta od razu podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Dziewczyna przytuliła się do niego. Wtuliła swoją twarz w jego ramię i rozpłakała się. Remi na początku stał sztywno. Ta sytuacja go zaskoczyła. Jednak po kilku sekundach położył swoje ręce na jej plecach. Damien zerknął na nich. Remi dał mu znak, który oznaczał prośbę o wyjście. Blondyn bez słowa sprzeciwu wyszedł z pomieszczenia. Na jego twarzy tym razem nie widziała obojętność czy smutek, lecz zrozumienie.
Czytelnik mocniej przytulił brunetkę. Pogłaskał ją kilka razy po plecach i zapytał :
- Co się stało ?
Dziewczyna spojrzała na niego swoimi ślicznymi, orzechowymi aczkolwiek zapłakanymi oczami.
Patrzył na nią z troską i czułością. Brunetka odetchnęła. Usiedli naprzeciwko siebie na łóżku. Gdy opowiedziała mu wszystko, on powiedział :
- Violi, czy Ty wierzysz w to, co ta podła dziewucha mówi ?
Orzechowooka uniosła głowę i spojrzała na niego. Nie odpowiedziała. Remi przesunął się do niej i popatrzył jej głęboko w oczy.
- To co ona mówi, nie jest ani w jednym procencie prawdą - piwnooki złapał ją za ręce. - Mówi tak, żeby ukryć to, że nikt jej nie kocha. W przeciwieństwie do Ciebie. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i zawsze nią będziesz. Jesteś wspaniałą osobą, wyjątkową dziewczyną i kocham Cię taką jaką jesteś. Nie znamy się długo, a mimo tego mocno się ze sobą związaliśmy. Przeżyliśmy razem niezapomniane chwile, jak wtedy gdy uciekaliśmy przed rozwścieczoną kucharką - na te słowa zawszanka się zaśmiała - i przeżyjemy ich więcej. Kocham Cię Violetta. Już na zawsze zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi i będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top