Rozdział 18

Następnego dnia Andy postanowił zaprosić Annabeth na Bal. On, Ivan i James, któremu też o tym powiedzieli, biegli razem po schodach. Oczywiście brunet był na samym przodzie, po pierwsze dlatego, że to miała być jego wielka chwila, a po drugie najszybciej biegał. Po chwili znaleźli się na Polanie. Andy rozejrzał się wokół siebie w poszukiwaniu jego ukochanej. Zobaczył, że siedzi po drugiej stronie i rozmawia z Niną. Rzucił się do niej biegiem, ale nie zauważył Felixa, który przechodził obok niego z talerzem spaghetti i wpadł na niego. Oby dwoje się przewrócili, a makaron z sosem wylądował na ich głowach.

- Uważaj jak łazisz koleś ! - warknął ze złością blondwłosy nigdziarz.

- Sorry - odpowiedział Andy. Wstał i podał rękę Felixowi, ale ten ją odtrącił i sam wstał. Nigdziarz zmarszczył brwi, popatrzył z oburzeniem na zawszanina, a potem podniósł talerz ze śniegu i wrócił do kolejki po obiad.

Czarnowłosy już miał biec do Annabeth, ale wstrzymał się, gdy usłyszał głośny, kobiecy głos.

- Uczniowie, proszę podejdźcie do Nas, wszyscy, zarówno nigdziarze jak i zawszanie.

Nastolatkowie posłusznie podeszli do dziekanek. Lady Lesso trzymała długą listę, a profesor Dovey miała w prawej ręce megafon, dzięki któremu było ją dobrze słychać.

- Za trzy dni, o godzinie osiemnastej w Teatrze Baśni rozpocznie się tegoroczny Bal Bożonarodzeniowy. Każdy uczeń musi na niego przyjść. Oczywiście każdy powinien mieć parę...

- Mówiłem Ci stary - Ivan poklepał Andiego po plecach.

- ...ale nie musicie się o nic martwić, ponieważ razem z Lady Lesso wylosowałyśmy pary na Bal, który będzie imprezą integracyjną dla zawszan i nigdziarzy !

- Oł... najwyraźniej się pomyliłem - skomentował turkusowowłosy.

- Co ?! - zdziwili się uczniowie.

- Jak to ?! - krzyknęła Elen.

- Przecież zawsze zawszanie zapraszali zawszanki ! - zawołała Miranda.

- I nigdy nigdziarze nie brali udziału w Balu ! - dodał Leon.

- W tym roku będzie innaczej - oznajmiła dziekan Zła. - Postanowiłyśmy coś zmienić, żeby było ciekawie - na jej twarzy pojawił się wredny uśmieszek. - A Dyrektor Akademii wyraził zgodę.

Na polanie zaczęły rozbrzmiewać rozmowy, szepty i głosy sprzeciwu.

- Kiedy dowiemy się z kim będziemy w parze ? - krzyknął Derek.

- Właściwie mamy zamiar przeczytać Wam ją teraz - rzekła Lesso. - I zrobimy to, gdy w końcu zamkniecie jadaczki i dacie Nam dojść do słowa.

Wszyscy momentalnie umilkli.

- Ekhem, dobrze. Oto lista par na Bal Bożonarodzeniowy : Ivan i Elen (podeszli do siebie i podali sobie ręce), Oskar i Wilka (dziewczyna była zła, że będzie musiała spędzić czas z zawszaninem, ale on był spokojny z charakteru i go to nie ruszyło), Emily i Damien (chłopak nieśmiało przywitał się z nigdziarką i wymienili kilka zdań), Remi i Rachel (brązowowłosy uśmiechnął się do koleżanki, ale ona nie odwzajemniła tego gestu), James i Lorna (blondyn zaczął mówić "Witaj, nazywam się...", ale brunetka przerwała mu krótkim "Spadaj !"), Kamil i Zoe (granatowowłosy podbiegł do koleżanki i rzekł "Jak się masz ślicznotko ?", a ona odpowiedziała ze śmiechem "Kurcze, to znowu Ty ?!"), Jake i Miranda (blondi ucieszyła się, że jest w parze z przystojnym chłopakiem, chciała go przytulić, ale ten odsunął się od niej, patrząc na nią z pogardą), Felix i Sally ( przedstawili się sobie, a potem nastała pomiędzy nimi dość niezręczna cisza), Alan i Clara (rudy w radosnych podskokach podbiegł do nigdziarki, powiedział "Cześć, jestem Alan, miło mi Cię poznać !" i rzucił jej się na szyję [jest niższy], a ona rzekła tylko niepewnie "Okeej..."), Andy i Rosemary (brunet był zawiedziony, że nie jest w parze z Annabeth, ale przywitał się miło z czarnowłosą i rozpoczęli rozmowę), Leon i Jessica (marudzili razem, że Bal jest i dla nigdziarzy, i dla zawszan), Derek i Natalia (śmieszek właściwie cały czas opowiadał brunetce dowcipy, przez co nie dawał jej dojść do słowa, a zawszankę śmieszyła ta sytuacja), Garry i Felicia (dziewczyna chciała porozmawiać z białowłosym, ale on ignorował ją i wszystko wokół), Travis i Nina (blondyn próbował poderwać ją słąbymi tekstami typu "Gdybyś była kanapką z McDonalda nazywałabyś się McBeauty", a ona uważała to za dość żałosne, bo na nią takie rzeczy nie działają), Maciek i Natasha (to dość dziwne, ale wdali się w całkiem miłą rozmowę), Olivier i Violetta (pogadali chwilkę, a potem rozeszli się w swoje strony), Christoph i Shelia oraz Grey i Annabeth. I pamiętajcie - za trzy dni, o osiemnastej, w Teatrze Baśni ! Smacznego obiadu życzę - skończyła profesor Dovey i razem z drugą dziekan, wróciły do budynku Akademii.

Shelia zaczęła się rozglądać za chłopakiem, z którym miała być w parze. Nie znała go.  Nie wiedziała nawet jak wygląda. Nagle zobaczyła, że jakiś chłopak przygląda jej się. Miał kręcone, brązowe włosy i jasnoniebieskie oczy. Ich spojrzenia się spotkały. Po chwili nastolatek zaczął iść w kierunku tęczowowłosej. Zatrzymał się przed nią i spojrzał na nią z góry, bo był wysoki.

- Ty jesteś Shelia ? - zapytał zawszanki.

- Tak, a Ty pewnie masz na imię Christoph...

- Zgadza się.

- Od kiedy chodzisz do Akademii Zła ? Pytam, bo nigdy wcześniej Cię nie widziałam. 

- Od początku roku szkolnego. Taa, rozumiem, że mnie nie widziałaś, nikt nie zwraca na mnie uwagi - mówił bardziej do siebie niż do niej. - Przynajmniej mam Greya..

- Kto to Grey ? - spytała zdziwiona Shelia.

- Mój jedyny przyjaciel. Mieszkamy razem w pokoju. Chyba jest w parze z jakąś Annabelle...

- Annabeth - poprawiła go dziewczyna.
- Nieważne... będę już szedł. Do zobaczenia za trzy dni.

- Do zobaczenia !

Christoph poszedł poszukać Greya, który właśnie rozpoczynał rozmowę z blondwłosą zawszanką.

- Bolało jak spadłaś z nieba ?

- Nie, ale Ciebie zaraz coś może zaboleć - odpowiedziała Annabeth.

- Hmm, widzę, że masz chrakaterek mała - rzekł przyglądając się jej swoimi dużymi, szarymi oczami. Uśmiechnął się do niej szeroko, dzięki czemu mogła zobaczyć rząd białych zębów i wielkie, ostre kły. - Cieszę się, że jesteśmy razem razem parze. A Ty ?

- Ja najchętniej w ogóle nie szła bym na ten Bal. Ale jak trzeba to trzeba.

- Daj spokój, będzie fajnie - powiedział mierzwiąc swoje szare włosy, które i tak już sterczały na wszystkie strony.

- Eem, wiesz co, muszę już iść.

- Spoko, ja też będę się już... o,  mój przyjaciel mnie szuka - rzekł, gdy zobaczył Christopha rozglądającego się po Polanie. - To na razie !

- Pa !

- ☆ -

3 dni później

Teatr Baśni wyglądał cudnie.

Wszystkie ściany były śnieżnobiałe. Na nich namalowane były srebrne śnieżynki i gwiazdki. W rogach sali stały duże, szare choinki, przystrojone złotymi girlandami, perłowymi bombkami i krzyształowymi lampkami. Ławki, które zwykle stały w pomieszczeniu, zostały wyniesione. Zamiast nich przy ścianach stały okrągłe stoły przykryte szarymi obrusami we wzorki takie, jak na ścianach. Na nich znajdowała się już zastawa stołowa. Pod sufitem wisiał wspaniały, diamentowy żyrandol.

Na scenie stały już dziekanki Dobra i Zła. Pierwsza miała na sobie elegancką, błękitną suknię, a druga jak zwykle fioletową. Wyglądały, jakby czekały na coś z niecierpliwością.
Po kilku minutach do sali weszli pozostali nauczyciele. Stanęli obok profesor Dovey i Lady Lesso.

Gdy wybiła godzina osiemnasta usłyszeli głosy na korytarzu. Nagle drzwi do Teatru Baśni otworzyły się szeroko. W wejściu stało wiele par, jedna za drugą. Na samym przodzie stali Oskar, który miał na sobie czarną koszulę, garnitur oraz spodnie i Wilka ubrana w długą do ziemi czarną sukienkę. Nie miała rękawów, a spódnica była z tiulu. Jej długie, czarne włosy były idealnie proste i rozpuszczone, a na ustach miała czarną szminkę. Wiele nigdziarek było do niej podobnie ubranych.

Dwójki zaczęły po kolei wchodzić do sali. Ustawiły się w dwuszeregu przed nauczycielami - chłopcy za dziewczynami.

- W imieniu wszystkich pracowników Akademii Dobra i Zła witam Was drodzy uczniowie na Balu Bożonarodzeniowym ! - powiedziała głośno profesor Dovey. - Nie przedłużając, rozpocznijmy zabawę od najważniejszego, pierwszego tańca !

Wśród uczniów słychać było szepty.

- Jakiego tańca ?

- Nic nie wspominali...

- Taniec ?! Nie ma mowy !

Jednak nikt nie miał możliwości się sprzeciwić, ponieważ muzyka zaczęła grać, a wróżki pociągnęły pary na odpowiednie miejsca. Pokazały również nastolatkom, jaka jest pozycja wyjściowa.

Większość nastolatków nie miała pojęcia, co robić. Jednak znalazło się kilkoro dobrych tancerzy, który stali się kołem ratunkowym dla pozostałych. Najlepszym męskim przykładem był Jake, który był świetnym tancerzem. Miranda była w siódmym niebie, ale chlopak nie tańczył wspaniale dla niej, lecz dla kolegów, którzy mogli patrzeć na niego i powtarzać jego ruchy. Mimo tego, że był nigdziarzem, chciał im pomóc i wyciągnąć ich z niezręcznej sytuacji.

Najlepszą tancerką była Elen tańcząca z Ivanem. Rządziła na parkiecie. Poruszała się z wdziękiem i gracją. Uczennice próbowały naśladować jej ruchy, jednak nie wychodziło im aż tak dobrze. Felix deptał Sally po stopach. Zawszanka powstrzymywała się od negatywnych komentarzy i po prostu tańczyła dalej. Jednak gdy naprawde mocno przygniótł jej mały palec swoim buciorem do podłogi nie wytrzymała.

- Wiesz, po Balu wolałabym wyjść ze stopmami nie przypominającymi naleśników, więc proszę, trzymaj swoje buciory z dala od moich stóp !

- Okej, okej - wymamrotał blondyn.

Sally zauważyła Leona tańczącego niechętnie z Jessicą. Oby dwoje wykonywali kroki za wolno, spóźniali się z muzyką.  Chłopak patrzył na białowłosą. Na jego twarzy widziała delikatny uśmiech. Na początku przybrała nieco obrażoną minę, ale po kilku sekundach zaśmiała się cicho i uśmiechnęła do kolegi.

W końcu muzyka ucichła. Wiele osób weschnęło z ulgą. Nie tylko uczniowie, ale również nauczyciele, którzy widząc marny taniec podopiecznych, błagali w myślach o koniec.

Włączono wesołą piosenkę idealną na imprezę. Kilka par zostało na parkiecie, między innymi Emily i Damien, Clara i Alan oraz Remi i Rachel.
James prowadził Lornę do stolika, aby nalać jej coś do picia. Zatrzymał się jednak, gdy zobaczył roześmianą Zoe tańcząca z granatowowłosym chłopakiem. Nigdziarz okręcał ją wokół siebie, podnosił ją i wykonywał jeszcze inne kroki taneczne. Niska zawszanka wyglądała, jakby naprawdę dobrze się z nim bawiła. Blondyn poczuł ukłucie zazazdrości. Rozumiał, że to Bal integracyjny, służący poznawaniu nowych kolegów, ale to była według niego lekka przesada.

Podszedł do pary. Zoe nie zauważyła go, a Kamil tylko zerknął na niego i nie przerywając tańca, śmiał się dalej z zawszanką. Krótkowłosa wykonała piruet przez co odwróciła się do blondyna.

- O, cześć James - przywitała się. Miała lekką zadyszkę, lecz na jej twarzy widniał uśmiech.

- Cześć. Może chcielibyście przyłączyć się do nas ? Ja i Lorna właśnie idziemy się czegoś napić.

- Sorki, ale musimy odmówić - odpowiedział Kamil. - Nie chcemy przerywać tak dobrej zabawy.

- Racja - przytaknęła Zoe. - Może przyjdziemy za chwilę.

Para wróciła do tańca. Zawiedziony James wrócił do nigdziarki. Podeszli do stolika, a tam nalał Lornie kompotu wiśniowego do szklanki. Zaczął również nalewać napój dla siebie.

Czy nie powinienem im przerwać ?  - zastanawiał się. - Wyglądała na naprawdę szczęśliwą. A.. może ona nie chce być moją dziewczyną ?  Może to było tylko chwilowe zauroczenie ?

Przez swoje rozmyślania nie zauważył, że kompot wylewa mu się z dzbanka. Ciecz znalazła się sukience Lorny, która wściekła się.

- Co to wyprawiasz ?!! - krzyknęła.

- Eee, sorry ! Ja niechcący ! Zaraz przyniosę...

- Dam sobie radę sama - przerwała mu nigdziarka i poszła w kierunku drzwi.

- Ehh, co jest ze mną nie tak ?

Tymczasem Andy ukradkiem spoglądał na Annabeth. Dziewczyna tańczyła z jakimś wysportowanym chłopakiem o szarych, roztrzepanych na wszystkie strony strony włosach. Nie miał na sobie swojej szarej koszuli, którą zostawił na krześle, bo było mi okropnie gorąco.

Andy postanowił, że nie może tylko siedzieć bezczynnie i marzyć o tańcu z Annabeth. Spróbował więc zagadać do swojej balowej partnerki.

- Emm, hej Rosemary, wiesz, skąd wzięło się twoje imię ?

- Wybrała je moja mama, Śpiąca Królewna, a co ?

- Bo Rosemary, oprócz tego, że jest imieniem, oznacza także rozmaryn !

Brunet spodziewał się, że ta informacja zainteresuje kolezanke, ale ona popatrzyła tylko na niego niepewnie i powiedziała "Ahaa...".

Jednak nie dla wszystkich ta impreza była taka zła. Derek cały wieczór opowiadał Natalii suchary. Wygłupiali się i śmiali do łez. Garry i Felicia zrobili sobie konkurs na to, kto zje więcej babeczek (Felicia wygrywała). Maciek i Natasha przegadali całe spotkanie. Travis próbował poderwać Ninę, ale zawszanka nie dała się.

Podsumowując - impreza była naprawdę udana ! Do dziś niektórzy powiadają, że był to najlepszy Bal Bożonarodzeniowy w dziejach szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top