🔪🔪🔪
× Taki shocik wymyślony pod wpływem chwili. Miłego czytania XP ×
...
-Niech nam żyje sto lat! A kto? Nasz Budo!-po klubie rozeszło się echo śpiewu, a raczej fałszu moich przyjaciół.
-Naprawdę, nie było trzeba.-zaśmiałem się.-Nie obchodzę swoich urodzin.
-Oj przestań brachu.-Sho położył dłoń na moim ramieniu.-Amai upiekła dla ciebie tort.
-Serio?!-moje oczy rozbłysły, słodkie mógłbym jeść bez przerwy.
-Nie. Prima Aprilis!-roześmiał się głośno.
-Hej! Wiem, że moje życie to żart ale mógłbyś sobie darować.-oburzyłem się.
Taa....1 kwietnia, a co z tym idzie rozpoczęcie roku szkolnego. Kolejne dramy, spiny i problemy życia codziennego, ahhh kochana buda. Ten rok ma być wyjątkowy. W końcu mam na tyle odwagi by wyznać swojej wybrance to co do niej czuje. Po całej szkole rozeszła się już plotka, że mam kogoś na oku, nawet Sho-mój najlepszy przyjaciel nie wie o kogo chodzi. Niektórzy obstawiają, że to Mina ale nie łączy nas nic więcej niż relacje przyjacielskie, jest dla mnie jak siostra. Poza tym ona ma już kogoś.
-Więc? Kiedy poznamy tą twoim zdaniem idealną?-spytała Mina zaciskając bandanę na swojej głowie.
-Wszystko w swoim czasie kochana.-zapewniłem ją.-Pojawię się z nią na festiwalu.
-To już w tą sobotę. Nie patyczkujesz się sensei.-odezwał się Juku wychodząc z przebieralni.
-Słyszałam gdzieś, że festiwale wiosenne zbliżają do siebie zakochane pary. Ja też chciałabym kogoś mieć.-wybełkotała Shima zajmując swoje miejsce.
-No niestety. Ten pan nie jest zainteresowany.-odpowiedział Sho szczerząc się i wskazując na mnie.
Dziewczyna prychnęła i odwróciła wzrok zirytowana dobrym humorem Kunin'a.
-Nie martw się Shima. Ty też znajdziesz tego jedynego.-uśmiechnąłem się ciepło w jej stronę.
-My tu gadu, gadu a czas ucieka.-odezwała się Mina symulując, że ma zegarek na swoim nadgarstku.
-Racja. No to zaczynamy od rozgrzewki.
***
-Co masz dzisiaj na lunch?-odezwał się Sho zaglądając do mojego benta.
-Hej! Nie interesuj się! Znowu zapomniałeś żarcia z domu, zgadłem?
-Ta.-chłopak posmutniał.-A mamuśka zrobiła mi przepyszne kulki ryżowe.
-Racja, nikt nie robi lepszych niż twoja mama. Ej! A tak w ogóle to Asu powiedziała, że chętnie udostępni nam basen.
-Świetnie, w końcu trzeba korzystać puki jeszcze ciepło.
Rozpoczęła się przerwa obiadowa. To czas, który zawsze poświęcaliśmy na plotki. W sumie nie wiem dlaczego to robiliśmy.
-Hm.-brązowowłosy rozglądał się po korytarzu, przyglądając się uważnie przechodzącym dziewczyną.
-Stary, w ten sposób żadnej nie wyrwiesz.-przyznałem biorąc kolejny kęs.
-Nie o to chodzi głupku.-warknął.-W sumie to żadna do ciebie nie pasuje. Osana za arogancka, Amai za delikatna, z Kizaną byś nie wytrzymał, Musume i jej przyjaciółeczki-totalna żenada, do dziewczyn z samorządu nie masz nawet co startować.-ciągnął chłopak.
-Wiesz co, cham z ciebie. Kaga może startować do Meg, a ja nie?-warknąłem zły.
-Kusha jest mądry, a ty...-zmierzył mnie wzrokiem.-Polemizowałbym.
-Idiota z ciebie przyjacielu. Przynajmniej jestem romantyczny.
-Idiota i cham! No ale muszę ci tu przyznać rację, romantyk z ciebie.-odpowiedział.-Ej, może jak ta laska ci odmów to pójdziesz ze mną, co?
-Czy to zaproszenie na randkę?-zaśmiałem się.
-Fu, spadaj.-uderzył mnie w ramię śmiejąc się.
Dzwonek dał nam do zrozumienia, że przerwa dobiegła końca. Przechodząc korytarzem naszą uwagę przykuły ogłoszenia o zaginięciu paru uczniów naszej szkoły.
-Patrz, same dziewczyny...-wczytałem się w treść ogłoszeń.
-Czyżby w okolicy grasował jakiś pedofil?-zastanowił się Sho przykładając dłoń do podbródka.
-Nie wiem bracie, oby jak najszybciej go złapali i wsadzili za kraty.-nigdy nie lubiłem niesprawiedliwości i nieuzasadnionej przemocy.
Po zajęciu swojego miejsca w klasie moje myśli krążyły wokół tajemniczych zaginięć i mojej wybranki serca. Już nie mogę się doczekać, aż się z nią spotkam.
***
Dzisiejszy dzień minął dość szybko, miałem nadzieje, że jeszcze dziś zdołam porozmawiać z dziewczyną która zaprząta moje myśli, udałem się na dziedziniec. Tak jak myślałam, jest! Stoi za drzewem i wpatruje się w Yamade. Piękna Ayano Aishi, płatki drzewa wiśni opadały na jej kruczoczarne włosy. Jej blada skóra i czarne oczy tak pięknie komponowały się z otaczającą ją przyrodą. Pewny siebie, śmiałym krokiem podszedłem do dziewczyny.
-A-Aishi-san?-odezwałem się, lekko kłaniając przed nią.
-Masuta.-burknęła, odwracając się w moją stronę.-Czego chcesz?
-Chciałbym zaprosić cię na festiwal, wiem że...
-Jasno się wyraziłam rok temu.-przerwała mi.
To co usłyszałem od niej na zakończeniu roku szkolnego mocno mną wstrząsnęło, ale uznałem, że chciała mnie tylko spławić.
-Wiem, pamiętam. Ale Taro idzie już z Naijmi, więc szkoda żebyś szła sama, albo wcale. Pójdziemy jako przyjaciele.
-W sumie, jeśli tak stawiasz sprawę. Zgoda, możemy iść ale nie licz na nic więcej idioto.-po tych słowach odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę.
I tak Ayano wpadła w moje sidła. Nie będzie miała wyboru, zakocha się we mnie, bez zwątpienia!
***
Wreszcie nastała długo wyczekiwana przeze mnie sobota. Byłem taki szczęśliwy. W głowie układałem sobie już wizje naszego przyszłego życia. Zerknąłem na zegarek.-Już siedemnasta, czas się zbierać.-pomrukiwałem sam do siebie.
Zabrałem parę drobniaków i wyszedłem z domu. Z Ayano i resztą miałem spotkać się już na miejscu.
-Budo tutaj!-w oddali zauważyłem machającego w moją stronę Sho.
Czym prędzej podbiegłem do niego.
-Shima? Co ty tutaj robisz, mówiłaś że Sho nie jest w twoim typie.-wybuchłem śmiechem.
-Bo nie jest! Uh...po prostu nie miałam z kim iść.-skrzyżowała ręce.
-A ty? Wystawiła cię, co?-spytał kpiąco Kunin.
Rozejrzałem się. Ayano mnie wystawiła? Westchnąłem w duchu.
-Przykro mi...-odezwała się Shita.
-Przepraszam za spóźnienie.-poczułem na swoim ramieniu czyiś dotyk.
Gwałtownie odwróciłem głowę w stronę damskiego głosu, który rozbrzmiał za mną.
-Aya! Jednak jesteś!-ucieszyłem się.
-Umówiłam się, to jestem.-przewróciła oczami.
Sho złapał mnie za rękę i odciągnął kawałek od dziewczyn.
-Serio? Aishi? Ona jest...dziwna-odezwał się.
-Przestań. Jest tylko nieśmiała.
-Ty widziałeś jak ona się ślini na widok Yamady?
-To się zmieni! Dzisiaj wyznam jej miłość.-odparłem.
-Eh, tylko żebyś później nie mówił, że cię nie ostrzegałem.
Festiwal był naprawdę wspaniały, twarz Ayano była przez cały czas przyodziana w mały uroczy uśmiech. Nawet nie wiem kiedy zgubiliśmy gdzieś w tłumie Sho i Shime.
-Oh, Aya! Za 10 minut zacznie się pokaz fajerwerków. Znam idealne miejsce!-złapałem ja za rękę i udałem się na niedalekie wzgórze.
Po 5 minutach „wspinaczki" byliśmy na miejscy. Popatrzyłem na lekko zmęczoną twarz dziewczyny.
-Em...Aishi-san...-odparłem po chwili ciszy.
-Czego?-popatrzyła na mnie.
Złapałem ją za rękę i zbliżyłem się do niej.
-Jest coś co muszę ci powiedzieć. Koch...
W tym momencie poczułem silny ból w okolicy podbrzusza, kątem oka zerknąłem w dół. Czarnowłosa przyciskała dość spory nóż do mojego brzucha, z którego zaczęła sączyć się czerwona ciecz. Po krótkiej chwili bez wahania wyjęła przedmiot, a ja bezwładnie opadłem na ziemię. Nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku, ból był zbyt silny.
-Musisz wiedzieć, że zawszę dotrzymuje obietnic.-odpowiedziała przez śmiech.-Gdybyś mnie tu dzisiaj nie zaprosił, wszystko skończyło by się inaczej Masuta. Moje serce należy tylko to Taro.
Powieki robiły się coraz cięższe i zaczęły powoli zamykać się, ostatnim dźwiękiem jaki usłyszałem to śmiech Ayano zagłuszany wybuchami pierwszych kul światła. Potem nastała już tylko ciemność i głucha cisza. Wybaczam ci Aishi-san.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
-Popatrz! Ta sakura...całkiem uschła...
-Legenda mówi, że pewnego dnia zakochany chłopak wyznał tu dziewczynie swoje uczucia, jednak ona miała już kogoś, komu chciała oddać swoje serce. Wtedy drzewo umarło razem z nim.
...
×Tak szczerze ten one-shot miał wyglądać inaczej. Ale ostatnio mam tylko ochotę na smutne i złe zakończenia :v Jestem zdziwiony, że pisanie go przyszło mi tak łatwo. Nie poświęciłem na niego więcej czasu niż godzinę, może półtorej ^^
No coż ja mg tu jeszcze napisać? Bardzo dziękuję za przeczytanie kochani ❤×
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top