Good morning Mr. Jeon


Chłopak trzymał w dłoni małą złotą kartkę i co jakiś czas obracał ją między palcami. Wciąż nie mógł uwierzyć, że dostał wizytówkę Jungkooka i ma okazje odwiedzić go w pracy.
W końcu nie muszą się pieprzyć tylko w samolocie.
I Jimin nie chciał się do tego ograniczać. Zwłaszcza jak sam mężczyzna mu to zaproponował. Dlatego też z niecierpliwością przeczekał lot, pod czas którego biznesmen posyłał mu piękny uśmiech lub puszczał oczko. I nikt przecież nie musiał wiedzieć, że przez takie drobne gesty Park się rumienił.

Sobota dla Jimina była bardzo zabiegana. W końcu musiał prezentować się jak najlepiej. Tu błyszczyk, tu podkład, prostownica, perfumy, żelazko bo w końcu trzeba wyprasować ubrania. Chwilowa przerwa na obejrzenie serialu i ciąg dalszy. Koniec końców chciał prezentować się jak milion dolarów, by Jeon był zachwycony. To chciał osiągnąć.

Szybka podróż do centrum Seulu, a potem stał już przed ogromnym, oszklonym budynkiem. Przełknął ślinę i wszedł do środka. Dużo osób, ochrona, jacyś ludzie z kawą i dokumentami i recepcja. Recepcja do której szybko podszedł chcąc przestać czuć się obserwowany przez innych.

— Mogę w czymś pomóc?

— Em...ja byłem umówiony. Z Panem Jeonem.

— Z Panem Jeonem? Dziwne...nie mam nic tutaj zapisane. Pan Jeon nie miał mieć dziś spotkań...

— Em...w takim razie...co...co Pani zrobi?

— Zadzwonię do niego, proszę dać mi sekundę — uśmiechnęła się zaraz wybierając szybko numer i przystawiając telefon do ucha. Zapytała się grzecznie, zaraz zapisując kilka słów na karteczce samoprzylepnej o bijącym w oczy różowym kolorze — Tak, rozumiem Panie Jeon, miłego dnia — kobieta zakończyła połączenie — Pan Park Jimin zgadza się? — spytała odkładaj telefon na swoje miejsce.

— Tak, to ja — odparł już nieco pewniej pokazując kobiecie swój dowód.

— W takim razie proszę — podała mu różową karteczkę — Pan Jeon powiedział, że może Pan wejść bez pukania. Wystarczy pojechać windą na ostatnie piętro. Tutaj jest numer gabinetu, ale myślę, że to akurat nie będzie problem, gdyż na drzwiach jest tabliczka z imieniem Pana Jeona.

— Dziękuje Pani bardzo — uśmiechnął się patrząc na kartkę i już chciał się odwrócić — ...Przepraszam, a gdzie jest winda?

Recepcjonistka tylko się zaśmiała i wskazała na metalowe drzwi schowane za ozdobnymi roślinkami. Ponownie jej podziękował i tym razem skierował się do blaszanej puszki. Nacisnął odpowiedni guzik, upewniając się czy to właściwy na swojej małej karteczce. Uśmiechnął się widząc na niej uśmiechnięty kwiatuszek. Taki mały, a jednak zrobiło mu się miło.
Po minucie szedł już korytarzami, mijając różne sale konferencyjne, a nawet dwie pracownie. Doszedł do gabinetu sekretarki, do którego, jak miła pani z recepcji mu napisała musiał wejść by dostać się do swojego celu. Zapukał zaraz wchodząc, a młoda dziewczyna tylko się uśmiechnęła, świadoma gościa w biurze swojego szefa. Skinęła do niego głową po czym wróciła do wypełniania dokumentów, a Jimin na uznał w końcu klamkę zaraz dostrzegając swoje ulubione czarne tęczówki i brązowe, nieco przydługie włosy. Zamknął za sobą drzwi uśmiechając się do niego, nie ukrywając swojej ekscytacji i satysfakcji, że przemierzył cały ten labirynt byle by spotkać się z tym mężczyznę.

— Dzień dobry Panie Jeon.

— Dawno cię nie widziałem. Zdążyłem się stęsknić za moją blondynką — mruknął gardłowo kiedy młodszy chłopak znalazł się na jego kolanach, a jego drobne dłonie zaczęły bawić się jego ciemnymi włosami.

— Oh na prawdę? — spytał wodząc paluszkami po jego szczęce, kończąc na złapaniu go za podbródek i nachylenie się do jego ucha — Też za tobą tęskniłem. Za tobą i tym co wbija mi się w udo — wymruczał zaraz zmysłowo poruszając biodrami, za co otrzymał tajemniczy uśmiech od bruneta.

— Bardzo mnie to cieszy kruszyno — zamruczał zadowolony, za co otrzymał krótki i rozkoszny chichot blondyna, który zarzucił swoje malutkie rączki na jego szyję i uśmiechnął się przebiegle — Wręcz mi to schlebia kochanie...

— Ah, więc chyba trzeba by wykorzystać ten fakt, nie sądzisz? — spytał zagryzając swoją pulchną wargę wysmarowaną błyszczykiem, który delikatnie zabarwił mu usta na różowo. Westchnął gdy duże, żylaste dłonie starszego mężczyzny wkradły się pod idealnie dopasowany materiał spodni i zaczęły sunąć po jego delikatniej skórze — Ubrałem specjalną bieliznę dla ciebie, Panie Jeon — wyznał nagle, nakręcając biznesmena jeszcze bardziej, który gdy tylko to usłyszał przejechał długimi palcami po koronkowym materiale, który idealnie przylegał do ciała niższego.
Jimin w czasie gdy Jeon napawał się jego ciałem, zaczął rozpinać czarne guziki od przylegającej do umięśnionego torsu białej koszuli. Nie zajęło mu długo by pozbyć się przeszkadzającego materiału i rzucić go gdzieś na podłogę. Jego dłonie przesuwały się po wyrzeźbionym brzuchu starszego, który również, w końcu, zdjął spodnie z chłopaka.
Koronkowe majtki młodszego idealnie pasowały do niego samego. Delikatne, ale zarazem nawołujące do zrobienia czegoś złego. I Jeon jak najbardziej chciał ulec. Ponownie zresztą.

Dwójka nawet nie zarejestrowała kiedy drobniejszy chłopak był przyciskany do biurka Jungkooka. Nie przejmowali się zbitym kubkiem, w którym była czarna, niesłodzona kawa bruneta, dokumentami, które były gdzieś pod nogami mężczyzny, ani faktem, że ktoś mógł ich nakryć.
Park ponownie zarzucił dłonie na jego kark i przyciągnął go bliżej siebie zaraz atakując usta chłopaka, który z cichym warknięciem sam zaczął nadawać rytmu i szybkości ich namiętnej pieszczocie, która poniekąd rozpoczęła kilkugodzinną zabawę w biurze starszego.
Blondyn gdy tylko czuł usta bruneta na sobie, nieważne gdzie, czy na swoich wargach, szyi, brzuchu, udach, czuł jak bardzo uzależnił się od tych czułości z jego strony. Bo Jeon teraz, kiedy miał dużo czasu, zadbał o to by Park był wypieszczony w każdym możliwym miejscu. Toteż nikt się nie dziwił, że oboje skończyli z dość dużą ilością malinek na ciele.

Jedyną osobą, która początkowo nie rozumiała co się dzieje w gabinecie jej szefa, była sekretarka Jungkooka. Nieświadoma dziewczyna stała zmartwiona pod drzwiami, kiedy to dosłownie za nimi dwójka kochanków całkowicie się sobie oddała, a Jimin głośno sygnalizował jak cholernie mu dobrze. I nawet jeśli blondynka początkowo nie rozumiała, dopiero kiedy jej szef poprosił swoją kruszynę o odpowiedź na pytanie czy wszystko dobrze, ta zarumieniona wróciła do siebie próbując nie wyobrażać sobie tego co działo się za drzwiami.

Nie umieli się powstrzymywać. Ich usta idealnie ze sobą współgrały, ich ciała tak pięknie się uzupełniały. Obaj dawali sobie cholernie dużo przyjemności, za którą obaj się stęsknili przez te kilka marnych dni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top