Dodatek do części #5
Przepraszam że tak późno ale nie miałam czasu żeby pisać. Miałamw pokoju mały remont i pomagam przy malowaniu które jednak zajmuje trochę czasu. Też nie miałam zbytnio weny ale udało mi się to napisać.Ale mniejsza z tym , miłego czytania i czekam z uśmiechem na wasze komentarze.
=======================================
(Wspomnienie 1. Godzina 19:30 . Valentina)
-Opowiecie mi coś o waszym dzieciństwie? - zapytała z nadzieją Ginny patrząc na nas oczkami jak u szczeniaka. Zaśmiałam się cicho z kuzynką i usiadłam obok niej na miękkim dywanie.
-A co byś chciała usłyszeć? - zapytałam rozbawiona a rudowłosa pisnęła z ekscytacji.
- Możeee.... Kiedy zauważyłyście że robicie coś niezwykłego. - zaproponowała z uśmiechem.
-Masz na myśli kiedy użyłyśmy pierwszy raz magii nie wiedząc o tym ? - zapytała Miona żeby się upewnić.
-Dokładnie. - potwierdziła Ruda.
-No dobrze. To słuchaj uważnie jak pierwszy raz użyłam magii. - powiedziałam i napiłam się łyk Ognistej i zaczęłam opowiadać.
+++++
-Valentina no chodź na dwór!! Taka ładna pogoda a ty siedzisz w domu!! - jęczała mi nad uchem Hermiona a ja westchnęłam cicho by po chwili się roześmiać.
-Dobrze ale nie na długo , okey. - powiedziałam poważnie a czekoladowooka pokiwała głową na zgodę. Wstałam od biurka i pobiegłam razem z kuzynką w stronę kuchni gdzie siedziała ciocia Jean.
-Mamo! Tina i ja idziemy na łąkę dobrze? - zapytała Hermiona swoją mamę a ta z uśmiechem przytuliła nas obydwie.
-Dobrze , kochanie. Ale uważajcie na siebie i wróćcie przed zmrokiem. - powiedziała poważnie kobieta a my ze szczęśliwym piskiem pobiegłyśmy do holu gdzie założyłyśmy buty i wybiegłyśmy na dwór. Dreptałyśmy leśną dróżką śmiejąc się i podziwiając od nowa każdy szczegół lasu.
-Mama powiedziała mi że jutro jedziemy z tatą na ryby. Cieszysz się ? - zapytała ciekawsko moja kuzynka.
-Oczywiście że się cieszę. Szkoda tylko że mój tata nie lubi wujka i nie pozwala mi bywać u ciebie dłużej. - wyznałam smutno a Mionka mnie przytuliła.
-Nie martw się! Trzeba się cieszyć tym co jest! - powiedziała optymistycznie.
-Merci kuzyneczko. Patrz zaraz będziemy na polance. - powiedziałam z lekkim uśmiechem i machnęłam ręką w kierunku przejścia. W pewnym momencie nie wiedziałam co się dzieje kiedy krzaczki będące jako przejście zaczęły rosnąć bardzo szybko i tworzyły ze swoich pnączy przepiękne wejście otulone kwiatami.
-Jak ty to zrobiłaś ? - wyszeptała szatynka oczarowana tym co się przed chwilą stało.
-Nie mam pojęcia , Miona. - wymamrotałam zdziwiona i przyglądałam się kwiatowemu przejściu.
+++++
-Do dzisiaj w tamtym miejscu jest to kwiatowe przejście. - zaśmiałam się cicho wspominając tamte dni.
-Moja mama jak to zobaczyła była tak oczarowana że spytała się Tiny czy zrobiłaby jej takie coś w ogródku. - zachichotała Hermiona z rumieńcami na policzkach. Oj alkohol już na nią działa , pomyślałam rozbawiona.
-I udało ci się ? - zapytała ciekawsko Ginny.
-Niestety ale nie. Udało mi się tylko powiększyć krzak róży do rozmiarów młodego drzewa. - odpowiedziałam z uśmiechem i wszystkie się roześmiałyśmy.
(Wspomnienie 2. Godzina 20:30. Pół butelki Whisky puste. Hermiona)
-Ehh faktycznie masz rację Gin. Byłam z Ronem ale parę dni temu stwierdziliśmy że jednak to nie jest to. - powiedziałam gorzko i popiłam Ognistą sokiem.
-Wiedziałam że mój brat to idiota ale że taki to już zaczynam się martwić czy przy porodzie nie spotkał się z podłogą. - prychnęła Rudowłosa a Tina zaniosła się śmiechem.
-Zamknijcie japy!! Ludzie chcą odpoczywać!! - usłyszałam krzyk Malfoya i sama zaczęłam się śmiać.
-Przymknij pyszczek Fretko bo tak prędko nie ucichniemy , blondasie. - odpyskowała mu moja kuzynka i po chwili Malfoy zaczął się dobijać do zamkniętych drzwi.
- Otwierajcie te zasrane drzwi!! - warknął zdenerwowany a drzwi cały czas dudniły.
- Wybacz Malfoy ale to impreza zamknięta dla facetów. A nie przypominam sobie żebyśmy cię zapraszały. - krzyknęłam złośliwie i z uśmiechem na ustach słuchałam jak chłopak przeklina.
-Otwierajcie bo je wyważę. - zagroził a Valentina podeszła do drzwi. Zaciekawiona razem z Ginny poszłyśmy za nią.
-Malfoy a wiesz że to damskie dormitorium. - wyszeptała tak jakby zdradzała coś bardzo ciekawego a ja zmarszczyłam brwi zastanawiając się co ona wyprawia. Po chwili jednak zielonooka z całej siły kopnęła w drzwi a po drugiej stronie słychać było trzy głośne wrzaski.
- Mogliście nie podsłuchiwać! - krzyknęła zadowolona Tina i roześmiała się perliście.
-Możemy tam do was ? - zapytał Zabini a ja prychnęłam pod nosem.
-A jesteś dziewczyną ? - zapytała ciekawsko Tina uśmiechając się szeroko.
-No nie. - powiedział pewnie.
-To spadaj zanim mam jeszcze cierpliwość!! - wydarła się a trójka Ślizgonów jęknęła. Zapewne mieli uszy przytulone do drzwi.
-Oni są bezczelni. - parsknęła zdenerwowana Weasleyówna a my zachichotałyśmy.
-Opowiedz Gin jaka była twoja przygoda z magią a ja ich tu przypilnuję po swojemu. - warknęła Valentina i machnięciem różdżki otworzyła gwałtownie drzwi gdzie stało troje podsłuchiwaczy z zaskoczonymi minami.
- Wyciszymy ten pokój ale na Merlina ostrzegam jeszcze raz zaczniecie się drzeć to obedrę ze skóry. - warknęła rozgniewana a jej energia magiczna zaczęła puszczać wokół niej białe iskry.
-Spokojnie Tina. Możecie się wydzierać do woli i nie musisz wyciszać pokoju. - powiadomił Teo z uśmiechem a Tina pokiwała głową i zamknęła drzwi.
-Chociaż jeden mądry. - powiedziała zadowolona Ginny.
- No dobrze. To skoro wszystko ustalone to słuchaj co mi się przytrafiło. - zaczęłam z uśmiechem.
+++++
Siedziałam spokojnie na łóżku i czytałam książkę. Nudziło mi się bo Tina dzień wcześniej wyjechała. Bardzo to przeżyłam ponieważ wujek użył dużo niecenzuralnych słów skierowanych w stronę moich rodziców. W końcu zdenerwowana odłożyłam książkę na półkę i zaczęłam się wpatrywać w klatkę mojego chomika. Nie wiem ile czasu tak siedziałam kiedy nagle klatka zaczęła się unosić .
-Mamo !! - zawołałam zaniepokojona i kiedy rodzicielka znalazła się w pokoju stanęła zdziwiona wpatrując się w lewitujący dom mojego zwierzątka.
-O Boże. Co tutaj się stało? - zapytała kobieta.
-Nie mam pojęcia mamo. Siedziałam i wpatrywałam się w klatkę a ta nagle zaczęła się unosić. - wyjaśniłam a mama podeszła do klatki i wzięła ją na ręce by następnie odłożyć ją spokojnie na swoje miejsce.
+++++
(Wspomnienie 3. Godzina 22:00.Pusta pierwsza butelka. Valentina)
-Taak. We Francji było pięknie ale jednak brakowało mi tam rodziny. I nie chodzi mi tu o tatę czy mamę. Mam na myśli ciocię i wujka oraz Hermi. -Powiedziałam bardzo poważnie a dziewczyny zachichotały.
-Rozumiem. A opowiesz to co się działo z tym samochodem co wspomniałaś przy chłopakach? - zapytała Gin i upiła całkiem wielki łyk Ognistej. Zaśmiałam się cicho i również się napiłam.
-A więc słuchaj uważnie. - zaczęłam a Ruda pochyliła się w moją stronę zaintrygowana.
+++++
-Co ty tutaj robisz? - syknęła zdenerwowana ale też i szczęśliwa piętnastoletnia Hermiona.
-A nie widzisz ? Właśnie wspinam się dla zabawy po płocie i opieram się o balustradę okna na pierwszym piętrze. - powiedziałam to takim tonem ja pogodynka o pogodzie.
-Wchodź zanim ktoś zobaczy że zwisasz mi z okna. - powiedziała rozbawiona i pomogła mi wejść do środka.
-No idę , idę. Jak tam leci , kuzyneczko ? - zapytałam kiedy bezpiecznie znalazłam się w środku pokoju.
-Po staremu. Nie mogę się doczekać powrotu do Hogwartu. - westchnęła rozmarzona.
- Cieszę się że chociaż ty jesteś szczęśliwa w szkole. - mruknęłam z uśmiechem a czekoladowooka mnie przytuliła.
- Nie smutaj. Musimy jakoś spędzić ten dzień zanim będziesz musiała wrócić. - powiedziała z uśmiechem.
-Taa. Jak starzy zauważą że nie ma mnie we Francji to po mnie. Tyle dobrze że mam kominek u siebie w pokoju. - prychnęłam zirytowana a Hermiona się roześmiała.
- Ja już nie wiem czy to odwaga czy głupota popycha cię do tych ucieczek z domu. - zachichotała a ja zgromiłam ją wzrokiem.
- Coś ci nie pasuje ,Granger ? -syknęłam obrażona patrząc na nią zirytowana.
-Ależ nie Moore. Cieszę się że tu jesteś. - wyznała a ja ją przytuliłam wpadając na iście szatański pomysł.
- Zwijamy samochód wujka i jedziemy na imprezę. I nie słyszę odmowy. - powiedziałam grożąc jej palcem a ona się zaśmiała.
-No dobrze ale tylko raz. - powiedziała poważnie a ja z uśmiechem pomyślałam że jeszcze nie raz zrobimy taki wypad na miasto. Zeszłyśmy po cichu po schodach żeby nie obudzić wujostwa.
-Ty to wiesz kiedy wpadać z wizytą. - wyszeptała rozbawiona szatynka.
- Oczywiście że tak. To najlepszy czas na zabawę. - zachichotałam i poczekałam aż Hermiona założy buty i wyszłyśmy z domu kierując się na podjazd z kluczykami do samochodu wujka. Pamiętam tylko jak dostałyśmy się do mugolskiego klubu i zaczęłyśmy tańczyć i pić z innymi. Takowo otrzeźwiałam dopiero wtedy kiedy przez przypadek jak wracałyśmy samochodem przywaliłam w słup stojący naprzeciw domu kuzynki. Czym prędzej z niego wysiadłyśmy i jak strzały wbiegłyśmy do domu. Hermiona żegnając się ze mną pobiegła do siebie do pokoju a ja do kominka by wrócić do siebie do Francji.
+++++
-Tak to wyglądało. Bynajmniej ja to tak pamiętam. - zachichotałam a dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Ja po prostu nie wieżę. Próbuję sobie wyobrazić ciebie zwisającą za oknem trzymającą się bramki na kwiaty. - zaśmiała się Ginny a my z Hermioną wybuchłyśmy śmiechem.
(Wspomnienie 5. Godzina 1:00. Pół butelki drugiej Whisky puste. Hermiona)
-A pamiętasz jak opowiadałam ci co się zdarzyło w trzeciej klasie ? - zapytałam Tinę.
- Tak. Biedny Ron i jego noga. - zachichotała zielonooka a my razem z nią.
- Z całej tej opowieści zapamiętałaś tylko że Ron miał rozwaloną nogę ? - zapytałam rozbawiona.
-Nie prawda! Pamiętam też jak razem z Harrym uratowaliście Hartodzioba i Syriusza Blacka. - powiedziała oburzona.
- Ale kwestia darcia japy Rona kiedy Syriusz go przewrócił była komiczna. A zwłaszcza jego tekst. Za , za , za wami jest Ponurak!!! Hahaha - dodała śmiejąc się pod nosem.
-Jesteś niemożliwa. - wymamrotałam ze śmiechem.
-Taka już jestem. Nie moja wina że jak mi to opowiadałaś to robiłaś też głupie miny i to mi się zaplątało w pamięci. - krzyknęła i zaczęłyśmy się śmiać.
-Nie robiłam żadnych min. - powiedziałam poważnie a kuzynka spojrzała na mnie dziwnie.
-Następnym razem cię nagram. - powiedziała obrażona i odwróciła się do nas plecami zaczynając nową salwę śmiechu.
(Wspomnienie 6 . Godzina 2:30 . Valentina)
- Niee. We Francji gra w Quidditcha jest jedynym sportem który nie za bardzo podoba się tamtejszym dziewczyną. Gdyby nie fakt że jako pierwsza się zgłosiłam to żadna z tych laluń by się nie zgłosiła. - prychnęłam wspominając taką sytuację.
- A co robiłyście poza graniem ? -zapytała Hermi.
-On chodziły na zakupy po nowe spódniczki a ja siedziałam na polach i ćwiczyłam do następnego meczu. - powiedziałam zniesmaczona.
-Po co one codziennie chodziły po zakupy? - powiedziała zdziwiona Gin.
-No wiesz jak którejś się tylko zaplamiła koszulka lub się rozciągnęła w praniu to to był dla nich koszmar i chodziły na zakupy. - mruknęłam nawijając włosy na palec wskazujący.
-A ty chodziłaś na zakupy ? - zapytała ciekawsko kuzynka.
-Chodziłam ale nie tak często jak one. I nie kupowałam sobie bluzek z jedwabiu czy innego materiału który psuł się od tak. Ja stawiałam na prostotę. - odpowiedziałam lekceważąco.
-A i tak wyglądałaś lepiej od nich. - sprostowała Weasleyówna a ja się zaśmiałam.
-Możliwe. - potaknęłam i zaczęłyśmy się śmiać.
(Wspomnienie 7. Godzina 3:00.Pusta druga butelka. Hermiona)
-Która godzina ? - zapytała Valentina ziewając szeroko.
-Dochodzi trzecia. - wystękała Ginny i podparła się ręką o łóżko.
-Dopijemy i idziemy w kime. - powiedziała poważnie Tina i zaśmiała się cicho.
-Nigdy więcej z wami nie piję. - powiedziałam cicho czując mrowienie w głowie.
-Wiesz ile razy to słyszałam. - odezwała się rozbawiona zielonooka machając lekceważąco ręką.
-Znając Hermionę to zapewne duuuużooo. - zachichotała Ruda a Tina zaśmiała się w głos.
-Prawie za każdym razem jak wracałyśmy pijane do niej do domu. - zaśmiała się moja kuzynka a ja zgromiłam ją wzrokiem.
-Z naszej dwójki to ja jestem ta rozsądna. - prychnęłam a one nadal się śmiały.
- Taa. Zwłaszcza na wyprzedaży w księgarniach. - zachichotała ciemnowłosa.
- Nie prawda. - zaprzeczyłam kiwając głową na boki.
-Prawda. Raz jak poszłam z nią do księgarni to taranowała ludzi jak słoń byle by dostać się do wybranej książki. Ja stałam jak słup soli a ona biegała w każdą stronę sklepu obładowana w tone książek. - opowiedziała Valentina a ja się zaśmiałam.
-Rzeczywiście coś takiego było ale nie taranowałam ludzi. - warknęłam.
-Wcale. Musiałam jednemu dzieciakowi kupić lizaka by nie poskarżył się matce że starsza dziewczyna przewróciła go gdy chciał sięgnąć po kolorowankę. - powiedziała rozbawiona a ja zmarszczyłam brwi.
-Dziewczyny ja odpadam. Idę spać. - wystękała rozbawiona Ruda i ledwo doczołgała się do swojego łóżka. Wpadła na nie jak długa i nie przykrywając się zasnęła jak tylko jej głowa znalazła się na poduszce.
-Gin ma rację. Trzeba się kłaść. No to co ? Za najlepszy rok w naszym życiu ? - powiedziała Tina i stuknęłyśmy się kubeczkami.
-Za najlepszy rok w naszym życiu. - powtórzyłam wesoło i wypiłyśmy jednym duszkiem resztkę Ognistej. Obserwowałam jak Tina z gracją chociaż pod wpływem alkoholu wstaje i kieruję się w miarę prosto do swojego łóżka. Położyła się i przykryła kołdrą układając wygodniej. Zrobiłam to samo i położyłam się na swoim miejscu.
-Dobranoc ,Mionka. - wyszeptała ledwo moja kochana kuzynka.
-Dobranoc ,Tina . - odszepnęłam i zasnęłam.
==================================
Podoba się rozdział ?
Przepraszam że tak długo no ale udało się i jest.
Aktualnie jestem na wsi u cioci więc nie wiem jak to będzie z rozdziałami bo mam neta na pendrive i mogę z tego korzystać maxymalnie przez godzinę. A muszę jeszcze pomóc wujostwu przy sianokosach.
Do następnego Tygryski!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top