Prawie nakryci
Izuku nie miał pojęcia co oboje musieli sobie myślec żeby zacząć się całować na środku pokoju dziennego.
I szczrze jest przekonany, że nie myśleli przy tym wcale.
A wszystko zaczęło się, gdy Shouta wszedł do środka wrecz tanecznym krokiem i klapnął sobie na miejsce obok niego zapewne chcąc odegrać się za ostatni raz.
Zielonowłosy prawie się roześmiał jak o tym pomyślał.
Jednak, technicznie rzecz biorąc, wtedy, to nie była nawet jego wina, Shouta nie miał powodu by się na niego zdenerwować.
Wszystko co robił to wysyłał oślepiające uśmiechy w jego stronę, gdy nikt nie patrzył i drażnił go wpatrując się w niego tymi wielkimi emeraldowymi oczętami podczas lekcji.
Totalnie nie jego wina.
Nawet najmniejsza.
Jedna rzecz zaprowadziła do drugiej później do kolejnej aż skończyło się na tym, że siedzieli razem w pokoju dziennym, Shouta z głową na kolanach Izuku i rękoma splecionymi wokół talii nastolatka, a chłopak w tym czasie głaskach go delikatnie po włosach.
"Izuku" Shouta wymamrotał zmęczony.
"Hm?" Izuku mruknął w odpowiedzi, a Shouta w pewien sposób lubując się w brzmieniu tego dźwięku wsłuchał się w niego zanim dalej kontynuował.
"Pocałuj mnie."
Izuku zamarł, a jego twarz zalał rumieniec.
"G-gdz-- Tutaj? Teraz, Sho?"
"Cóż, chyba wyraźnie się wyraziłem, prawda?"
"Co jeśli ktoś wejdzie w trakcie?"
Shouta przewrócił oczami.
"Spokojnie, nic się nie stanie. Nikt nas nie przyłapie." starał się go uspokoić.
Izuku westchnął jakby myśląc 'i co ja z tobą mam' co zostało po chwili całkowicie wyparte przez mały uśmiech, który wkradł się mu na usta.
Pochylił się więc i trochę niezdecydowanie wpił w niego swoje usta. Przekręcił lekko głowę żeby lepiej wpasować się w usta swojego kochanka. Shouta mruknął zadowolony z pocałunku i podciągnął się trochę, nie przerywają przy tym momentu, żeby mocniej przywrzeć do Izuku.
"Mmph- Sho, poczekaj chwi-" tyle udało się powiedzieć z pomiędzy ich ust.
Kruczowłosy bohater zignorował te marne próby przerwania tej chwili i pogłębił pocałunek. Izuku, rezygnując z dalszych prób, oddał się pocałunkowi i jedną rękę obwiązał mu na szyi, drugą zaś złapał za tył głowy by przysunąć go jeszcze bardziej do siebie.
Shouta uśmiechnął się nieznacznie w trakcie pocałunku i powoli, całując każdy kawałek jego ciała, przeniósł się na szyję chłopaka gdzie przyssał się mocniej robiąc tam czerwoną malinkę.
Izuku jęknął cicho żeby nie przyciągnąć uwagi innych uczniów będących w ich pokojach, gdy Shouta okupował jego czuły punkt. Odsunął się raptownie i pochylił się nad swoim kochankiem dając mu identyczną malinkę na szyi z tym, że ta Izuku była o wiele ciemniejsza i przez to rzucająca się w oczy.
Shouta chciał wrócić do całowania lecz leżał wciąż tułowiem na kolanach Izuku. Było to nie wygodne i dość niezręczne jednak to ich nie powstrzymało.
Ale dźwięk głośnych kroków z korytarza już tak.
Szybko odepchnęli się od siebie i zaczęli ogarniać się próbując dojść do ładu, donośne i tak, kroki z każdą sekundą stawały się coraz głośniejsze.
Shouta szybko usiadł na kanapie i pochylił się tak by wyglądało jakby pomagał Izuku w nauce. Chłopak natomiast próbował się uspokoić swoją frustracje i bicie serca i zmusić do dalszej 'nauki' u boku swojego nauczyciela.
Żaden z nich nie zauważył jednak, że przez pozycje w jakich siedzieli ich malinki były idealnie widoczne.
.
.
.
Kaminari wyszedł z korytarza i rozejrzał się z przyzwyczajenia po pokoju. Nie oczekiwał nikogo konkretnego wręcz myślał, że o tej godzinie pokój dzienny będzie już pusty, gdy po chwili zauważył dwie osoby siedzące na jednej z kanap.
"Midoriya, Aizawa? Co wy tam robicie? Jest prawie północ."
Izuku zaczął się pocić ze strachu.
"Izu-Midoriya potrzebował pomocy przy swojej pracy domowej i tak się zdarzyło, że akurat przechodziłem więc zatrzymałem się żeby mu pomóc. Czemu jeszcze nie śpisz Kaminari?"
"Ah, po prostu się obudziłem. Przyszedłem- żeby się napić... szklankę wody?" jego odpowiedź zamieniła się bardziej w pytanie z przerwani, gdy wpatrywał się coraz bardziej w jego kolegę z klasy i nauczyciela. A dokładniej ten w jeden kokretny punkt.
Czy to były... malinki?
Kaminari potrząsnął głową i machnął do tego ręką chcąc odgonić niechciane myśli, gdy szedł do kuchni.
Pewnie to wina światła albo jest tak zmęczony, że zaczyna widzieć rzeczy.
Mruknął pod nosem zadowolony z jego rozumowania.
Tak to na pewno to. Niemożliwe żeby ze wszystkich ludzi to Aizawa i Midoriya byli razem.
.
.
.
Następnego dnia Kaminari chciał krzyczeć albo płakać albo umrzeć, a najlepiej wszystkie trzy ponieważ te malinki, plus jeszcze kilka nowych, wciąż tam były.
Wstrząśnięty całą tą sytuacją wydał z siebie dźwięk niedowierzania.
Wytrzeszczył oczy jeszcze bardziej gdy zauważył, że Midoriya zaczerwienił się cały i usłyszał jak Aizawa lekko odkaszlnął.
"O mój Boże" szepnął.
Chwilę potem leżał już nieprzytomny na ziemi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top