Pierwsza randka

Minął już tydzień od kiedy on i Izuku są... razem i pomimo tego jaką radością był dla niego chłopak, Shouta miał ochotę go zamknąć.

Dosłownie, zamknąć na klucz w swoim domu i nigdy nie wypuścić ani nie spuścić go z oczu.

I nie miał pojęcia czemu tak jest.

Więc dokonał niezbyt mądrego posunięcia i zadzwonił do Hizashiego.

.

.

.

Okej...

Tak więc, ich rozmowa mogła nie pójść tak gładko jak Shouta planował, ale dowiedział się wszystkiego na tyle żeby może spokojnie powiedzieć, że siedzi w tym gównie po uszy.


"Oj to źle Shouta." droczył się z nim Hizashi. "Oj, bardzo źle."

"Chcesz go zamknąć? Przepraszam, że to mówię Shouta, ale to jest już trochę straszne."

Cudnie. Naprawdę musiał nieźle spieprzyć sytuacje jeżeli nawet to Kakadu twierdzi, że jest źle.

"Nie myślałeś czasem by zorganizować jaką małą randkę w twoim pokoju w internacie. Nikogo jutro ma tam nie być, nie licząc oczywiście ciebie, a nikt oprócz mnie i Kayamy cię nie odwiedza. Chodzi mi tylko o to, że znając małego Izuku to byłoby to czego naprawdę by chciał. Widziałeś kiedyś jak się zachowuje kiedy Kayama z tobą flirtuje?" Hizashi zaśmiał się po czym kontynuował. "On nie ma zielonego pojęcia o tym, że robimy to dla śmiechu przez co wygląda wtedy jakby zaraz miał wybuchnąć."

Twarz Shouty owiało spojrzenie niezrozumienia.

Naprawdę twego nie zauważył?

Naprawdę pominął to jak mały Izuku jest o niego zazdrosny? Poczuł się nagle dogłębnie sobą rozczarowany.

.

.

"Dobra klasa. Rozejść się. Chciałbym już tutaj nigdy nie wracać, ale to moja klasa i tu nauczam, niestety. Więc wypad z mojej sali i marsz do internatu."

Gdy wszyscy zaczęli się już pakować Shouta przemówił ponownie.

"Oprócz ciebie Iz-Midoriya. Musimy porozmawiać."

Izuku uśmiechnął się łagodnie słysząc pomyłkę swojego nauczyciela.

"Oczywiście, Pszepana~" odpowiedział radośnie.

Shouta uniósł brew. Czyżby właśnie Problematyczne dziecko się z nim droczyło?

.

.

Chwilę później klasa była pusta, tylko dwoje świeżo upieczonych kochanków zostało w opustoszałym pomieszczeniu.

Shouta nie przejął się nawet tym by sprawdzić czy ktoś został jeszcze na korytarzu i łapiąc za rękę Izuku ruszył pośpiesznie do swojego pokoju w internacie.

"Jesteś dzisiaj bardzo niecierpliwy, huh, Shouta?" drażnił się z nim Izuku.

"Gdzie się tak spieszymy?"

Shouta wyszczerzył zęby w uśmiechu. "To niespodzianka."

**

Shouta otworzył drzwi i wciągnął za sobą Izuku do środka, kopniakiem zamykając za sobą drzwi.

Nie zauważył przy tym, że Izuku robił się coraz bardziej podekscytowany.

"Shouta~" jęczał Izuku.

"Nigdy nie byłeś tak niecierpliwy ani nic nigdy nie zachęciło do zrobienia czegokolwiek. Co cię tak nagle ożywiło?"

Shouta starał się nie podniecać tym jak blisko niego stał jego kochanek, czując na sobie jego oddech, gdy szeptał mu do ucha.

"Nie miałem zamiaru robić dzisiaj niczego męczącego, ale widząc jak ledwie potrafisz się powstrzymać." Tym razem nie ominął jak kąciki ust jego chłopaka powędrowały lekko ku górze.

"I tego w jaki sposób mówisz." mówił dalej drocząc się z nim. "Jakbyś oczekiwał seksu."

Shouta uwielbiał patrzeć jak twarz jego kochanka stawała się cała czerwona, a na jego ustach pojawiał się nieśmiały uśmiech.

"Nie mam nic przeciwko - możemy zrobić moje plany zaraz po twoich."

Mruknął i łapiąc Izuku za biodra biorąc go do swojej sypialni kradnąc po drodze szybki, ale żądny pocałunek.

.

.

"Sh-Shouta to było- to było z-zbyt intensywne. J-jeżeli chciałeś to zrobić t-tak bardzo, m-mogłeś... m-mogłeś po prostu p-powiedzieć."

Shouta odgarnął grzywkę z jego spoconego czoła i położył na nim wilgotnego całusa.

"Przepraszam kotku. Jeżeli to pomoże to nie myślałem, że tak bardzo tego potrzebuję dopóki nie zaczęliśmy."

Izuku sapnął w pseudo zirytowaniu.

"Tak, Shouta skarbie, to na pewno pomoże moim siniakom na udach."

Shouta wyszczerzył zęby w uśmiechu.

"Przepraszam kotku."

Izuku odwzajemnił uśmiech pochylając się do pocałunku.

"I tak uwierzę ci prędziej czy później." westchnął zmęczony.

"Tylko pomóż mi się później wyczyścić."

"Nie ma sprawy."

.

.

"Shooooou! Mogę ubrać twoją różową koszulkę?"

"Pewnie."

"Dzięki kochanie."

Shouta zarumienił się cały.

Musi się jeszcze przyzwyczaić do tych pieszczotliwych imion.

.

.

Siedzieli na kanapie tuląc się do siebie, na stoliku leżały opakowania po jedzeniu na wynos, a w telewizji leciał jakiś stary amerykański film.

Shouta westchnął zadowolony i spoglądnął na jego małego kochanka, który drzemał sobie na jego kolanach z rękoma oplecionymi w okół jego talii, ubranego w jego wyblakły różowy t-shirt o dwa rozmiary za duży na jego małe ciałko.

Wyślizgnął się powoli z jego objęć by móc posprzątać stół, a później wziął Izuku w swoje ramiona i przeniósł go na łóżko do swojego pokoju.

Zgasił światła i wślizgnął się na łóżko obok niego, zanim jednak poszedł spać pocałował go jeszcze delikatnie ostatni raz.

I po chwili oboje zasnęli zapominając całkiem o wszelkich zmartwieniach.

.

.

.

Shouta obudził się przez paniczne szepty obok jego.

"Shou! Shouta wstawaj kochanie, zaspaliśmy!"

Po tym Shouta wytrzeszczył oczy nie dając sobie ani chwili na przyzwyczajenie się do światła i poderwał się z łóżka.

"My co?"

"Jest 7:45, Shou! Zaspaliśmy!"

Shouta przeklął pod nosem. Oczywiście musiał się to im(coś) przytrafić.

.

.

Wszyscy w klasie podskoczyli, gdy nagle drzwi od pomieszczenia otworzyły się z wielkim hukiem, a do środka wparowali Izuku i Shouta. Bez ani jednej minuty różnicy.

"Przepraszamy za spóźnienie."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top