Prolog

„I'll be right here now, to hold you when the sky falls down." Ashes Remain - Right Here

 Wyszedłem z lasu, a moim oczom ukazała się wioska. Dawno mnie tu nie było — pomyślałem. Rozejrzałem się wokół. Do życia budziło się słońce, przez co oświetlało ono dachy domów. Gdzieniegdzie pierwsze promienie przebijały się przez korony drzew. Zawiał lekki wiatr, gdy postawiłem pierwszy krok w kierunku wioski. Wziąłem głęboki wdech, po czym gwałtownie przyspieszyłem, a mój chód zamienił się w bieg. W szybkim tempie zbliżałem się do mojego celu.

Kiedy znalazłem się przy bramie, zwolniłem. Spojrzałem w bok, Kotetsu i Izumo smacznie sobie spali. Na mojej twarzy pojawił się kpiący uśmiech. Ta wioska ma beznadziejną ochronę — pomyślałem. Mimo tego, zachowałem ostrożność i przemknąłem niepostrzeżenie przez bramę. Przemieszczałem się pomiędzy budynkami, a moim celem był najwyższy z nich. Musiałem przyznać, że wioska dobrze się rozwijała, mimo klęski jaka nadeszła kilka lat temu. Teraz prezentuje się o wiele lepiej i widać było, iż nowy Hokage wkładał w nią wiele serca. Przystanąłem na chwile, aby przypatrzeć się temu z góry. Nabrałem powietrza do płuc i spojrzałem na czerwony budynek.W końcu ci się udało, co?

Ruszyłem dalej i po chwili stałem już pod siedzibą Hokage. Czmychnąłem niezauważony przez masywną budowlę. Stanąłem pod wielkimi dębowymi drzwiami i zapukałem w nie. Odpowiedziała mi jedynie głucha cisza, więc postanowiłem otworzyć drzwi.

Na biurku leżała pusta butelka po sake, a obok niej wystawała blond czupryna. Westchnąłem zażenowany tym widokiem. Widać nowy Hokage przejął nawyki po swoim poprzedniku.

Podszedłem wolnym krokiem do śpiącego osobnika i wyciągnąłem swoją katanę, po czym przyłożyłem ją mu do gardła. Blondyn od razu wybudził się ze snu.

— Co, co.. co się kurwa dzieje? — wrzasnął na cały gabinet, a po chwili stał obok mnie wyprostowany.

Jego źrenice momentalnie się rozwarły ze zdziwienia.

— Sasuke? — wyszeptał, a na jego ustach zawitał ogromny uśmiech. — Sto lat się nie widzieliśmy brachu! - wykrzyknął i rozłożył swe ramiona, niebezpiecznie się do mnie zbliżając.

Moja katana zabłysła, a Naruto zachwiał się i stanął na prostych nogach.

— Sasuke, wiesz, mógłbyś to schować? — zapytał, a jego mina stężała.

Po raz kolejny westchnąłem i schowałem broń do pochwy.

— Tylko się na mnie nie rzucaj — mruknąłem, nieco lekko poirytowany.

Blondyn ponownie zasiadł za biurkiem, a ja stanąłem przed jego obliczem.

— Więc... Co cię tu sprowadza Sasuke Uchiha? — zapytał poważnym tonem, patrząc na mnie z zacięciem.

— Wróciłem... Głąbie — warknąłem.

Denerwował mnie tą swoją wyższością.

Na twarzy młodego Hokage po raz kolejny zawitał uśmiech.

— To przywraca wspomnienia, co?

Nie odpowiedziałem, nie potrzebowałem rozklejania się z powodu przeszłości. Musiałem twardo stąpać po ziemi.

— Wiesz, że będę musiał sporo załatwić w związku twoim powrotem? — Westchnął zrezygnowany. - Będę musiał również pogadać o tym ze starszyzną...

— Jakby rozmowa nie pomogła, to ja chętnie zabawię się swoją kataną.. — Naruto nie dał mi dokończyć.

— Sasuke! Siłą niczego nie załatwisz. Eh... — Podrapał się po głowie. — Akurat dobrym argumentem będzie to, że podczas wojny stanąłeś po stronie wioski. Mniejsza z tym! Zapraszam na ramen! — Kiedy wspomniał o tym daniu, na jego twarzy zawitał uśmiech, a po gabinecie rozniósł się dźwięk burczenia w brzuchu.

Twarz Naruto oblała się delikatnym rumieńcem. Hokage wymamrotał pod nosem ciche przepraszam i obaj wyszliśmy z pomieszczenia.

Po kilku minutach doszliśmy do ulubionego baru blondyna. Naruto zamówił dwie porcje ramen. Między nami nastała cisza, której żaden z nas nie przerywał. Wiedziałem, że w głowie blondyna panuje istny chaos. Po chwili mój towarzysz westchnął, a przed jego nosem pojawiła się gorąca, pachnąca zupa.

Kiedy skończyliśmy jeść, udaliśmy się na spacer po wiosce. Prawie nikogo nie spotkaliśmy, wioska dopiero budziła się do życia. Jednak czułem te pełne przerażenia, spojrzenia przechodniów.

Znaleźliśmy się w sektorze, który niegdyś należał do klanu Uchiha. Niestety stało już tam wiele nowych budynków, po zniszczeniach jakie nastały w czasie ataku Peina oraz wojny.

Jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju. Niby wszystko było na swoim miejscu, chociaż w wiosce zaszło wiele przemian.

— Naruto. — Zwróciłem się do swojego towarzysza.

Ten spojrzał na mnie uważnie, jakby był przygotowany na moje pytanie. A może wiedział, że coś mnie gryzie?

— Co z Sakurą? — zapytałem i odwróciłem się do blondyna twarzą.

Naruto przybrał surowy wyraz twarzy, a jego usta delikatnie się rozwarły.

— Ona...

Od Autorki: Prolog napisany już wieki temu, gdzieś w grudniu 2013 roku, dlatego styl może się tylko nieco różnić od dalszych rozdziałów. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top