19. Witamy w Mouth Weather
...
Poczułam pod sobą miękki materiał. Otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam gdy oślepił mnie jasny blask. Mrugnęłam kilkukrotnie powiekami aby przyzwyczaić wzrok do panującej tu jasności. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pomieszczeniu. Wszystko jest śnieżno białe, nawet moje ubrania, zauważyłam że na ścianie wisi obraz, który jako jedyny jest tu kolorowy. Nie rozumiem co się dzieje i gdzie dokładnie się znajduję, a tym bardziej gdzie są moi przyjaciele. Zdezorientowana wstałam z łóżka, poczułam chłód pod gołymi stopami gdy dotknęłam nimi jasnych kafelek. Zaczęłam szukać czegokolwiek przydatnego, ale jedyne co znalazłam to małą kamerkę wiszącą nad drzwiami. Pewnie dzięki temu obserwują mnie. Zrozumiałam że nic w tej chwili nie zrobię i jedyne co mi pozostało to czekać na to co będzie dalej. Zrezygnowana usiadłam na skórzanej, małej sofie. Podniosłam kolana i podciągnęłam je pod brodę obejmując rękoma. Mam nadzieję że reszcie nic nie jest. Westchnęłam gorzko. Jeśli więcej ich nie zobaczę? Jeśli nie zobaczę jego? Ile dam radę jeszcze wytrzymać strat zanim całkowicie się załamię. Bo ile można? Przymknęłam powieki przez co przystanęłam. Ocknęłam się gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wstałam gwałtownie prawie się przywracając. Do pokoju weszła kobieta w białym kitlu. Ciągnie jakąś drewnianą, prostokątną skrzynkę na kółkach. Postawiła ją i po prostu wyszła. Zrobiłam dwa kroki do przodu przyglądając się temu. Drzwi ponownie otworzyły się, a przez nie wszedł młody chłopak, starszy ode mnie może o 2 lub 3 lata. Ma na sobie długą, jasno szarą, wełnianą narzutkę, bordową koszulkę oraz starte w niektórych miejscach dżinsy. Jest ciemnym blondynem, jego włosy u góry głowy są zakręcone, a boki i tył są krótko przycięte, muszę przyznać że jest przystojny. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie gdy zauważył że go uważnie obserwuje.
-Spokojnie, nie gryzę.- powiedział w żartobliwym tonie. Zauważyłam w jego szaro niebieskich oczach lustrujących mnie od stóp po głowę, jakiś błysk.- Jestem Daniel.- wyciągnął do mnie rękę, którą niepewnie uścisnęłam obserwując każdy jego ruch, czy przypadkiem nie ma czegoś przy sobie niebezpiecznego.
-Monel.- burknęłam.
-Widzę że nie jesteś zbyt rozmowna, no cóż bywa.-wzruszył ramionami, podszedł do skrzynki i otworzył ją, okazało się że to przenośna szafa z ubraniami.- Proszę przebierz się, a jak będziesz gotowa to będę czekał za drzwiami.- skierował się do wyjścia, ale zanim opuścił pomieszczenie odwrócił się na chwilę do mnie.- Polecam tą granatową sukienkę.- puścił mi oczko i wyszedł.
Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi, ale gdy zajrzałam do szafy zobaczyłam granatową sukienkę, ma długie rękawy, jest w jednolitym kolorze, a dolna część jest lekko rozkloszowana. Spodobała mi się dlatego ją założyłam, do tego jeszcze czarne trampki i czarną, rozpinaną bluzę. Postanowiłam coś zrobić z włosami dlatego upięłam je w luźnego koka.
Wyszłam na korytarz gdzie Daniel stoi oparty o ścianę. Gdy mnie zauważył odepchnął się od ściany i posyłając mi swój uroczy uśmiech podszedł mówiąc: Ładnie wyglądasz.
Lekko się zarumieniłam.
-Choć zaprowadzę cię do reszty.- wskazał ręką kierunek, w który ruszyliśmy. Ożywiłam się słysząc że moi przyjaciele też tu są.
-Są cali?- zapytałam z nadzieją.
-Tak, nic im nie jest. Tak właściwie to witaj w Mouth Weather. Pokażę ci pokój.
Idąc przez korytarz zaciekawionym spojrzeniem oglądam mijane przez nas sale czy rury na ścianach.
-Mamy tu własny generator energii, który zasila całe to miejsce oraz podziemną farmę i źródło rzeczne, z którego pobieramy wodę.
-To niezwykłe, ale czemu zamiast wyjść na zewnątrz siedzicie tu jak pod kloszem? Przecież na zewnątrz jest życie.
-Racja, ale niestety nie możemy. Na zewnątrz jest promieniowanie, którego nawet najmniejsza dawka może nas zabić.
-Ale przecież ziemianie przeżyli.
-Bo przekazali kolejnym swoim pokoleniom DNA, dzięki któremu uodpornili się, a my tego nie zrobiliśmy. Wy również jesteście odporni, a promieniowanie, które jest w kosmosie jest znacznie większe, co sprawia że lepiej znosicie promieniowanie niż ziemianie.
-Wow.
-Ta. To już tu.- zatrzymaliśmy się przed windą.- Wejdź.- tak jak powiedział blond tak zrobiłam.
-Ty nie jedziesz?
-Niestety nie. Do zobaczenia na obiedzie.- uśmiechnął się co odwzajemniłam. Nacisnął przycisk, a winda zamknęła się i ruszyła w dół. Poczułam się trochę nieswojo.
Gdy zatrzymała się, a drzwi otworzyły się wyszłam na zewnątrz. Po prawej stronie korytarza usłyszałam niewyraźne rozmowy dlatego ruszyłam w tą stronę. Przeszłam przez korytarz i skręcając w lewo weszłam do pomieszczenia pełnego moich ludzi. Niektórzy siedzą lub leżą na piętrowych łóżkach i rozmawiają.
-Monel?!- z tłumu wyszedł Monty. Szczęśliwa że nic mu nie jest rzuciłam się mu na szyję.
-Ty żyjesz.- powiedziałam z ulgą, a oczy zaszkliły mi się od łez szczęścia. Odsunęłam się od niego na długość moich rąk aby dokładnie mu się przyjrzeć czy faktycznie nic mu nie jest. A gdy potwierdziło się że faktycznie jest cały to ponownie zamknęłam go w żelaznym uścisku.
-Monel!- podbiegł do nas uśmiechnięty Jasper i dołączył się do, teraz już grupowego, przytulasa. Radośni że nasza trójka spowrotem jest razem zaczęliśmy podskakiwać kręcąc się w kółko. Ale w końcu musieliśmy skończyć bo wszyscy rozbawieni się na nas patrzą.
~
Zajęłam górne łóżko obok Jaspera i Monty'ego. Jakaś dziewczyna przyszła i zaczęła opowiadać nam o Mouth Weather, niezbyt mnie to interesowało, ale na szczęście jej gadanina nie trwała długo i mogłam w końcu spokojnie pogadać z chłopakami. Gdy tak sobie rozmawialiśmy o ważnych i błahych rzeczach do pokoju weszła Clarke. Wszyscy radośnie się z nią przywitaliśmy.
-Dobrze was widzieć. Są tu Bellamy albo Finn?- zapytała blondynka, ja i chłopcy posłaliśmy sobie jednoznaczne spojrzenia.
-Nie, oni nie żyją.- powiedział smętnie Jasper, poczułam ukucie w sercu. Mimo że Bellamy zranił mnie to wolałabym żeby jednak przeżył, tak samo jak reszta.
-A Raven?-w jej oczach zauważyłam nadzieję, ale gdy pokręciliśmy głowami na nie, szybko zgasła. Podeszła do nas dziewczyna, która wcześniej mówiła o tym miejscu. Wręczyła blondynce segregator z planami tego schronu i mówiąc: "Witaj w Mouth Weather." . Wyszła z pomieszczenia.
...
Jak wam się podoba? 😁❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top