[Część II: Artemis. ]
12 lat później: (Od momentu zakończenia wydarzeniem z poprzedniego One Shota)
Stali nad grobem, aktualnie znajdywało się na nim sporo kwiatów i zniczy - "to pewnie po wczorajszej dwunastej rocznicy" pomyślała Ahsoka Bonteri, "dwanaście lat od śmierci jej mistrza, dwanaście lat od jej odejścia z zakonu...", nagle odezwała się mała - była Togrutanką, wyglądała na maksymalnie pięć lat:
- Mamo? Kim był ten Pan? Anakin Skywalker?
Ahsoka wróciła do rzeczywistości, spojrzała na dziewczynkę i odpowiedziała:
- Nie opowiadałam ci o nim Mina?
Togrutanka pokręciła przecząco głową, starsza więc kontynuowała:
- Anakin był... był kimś komu wiele zawdzięczam w swoim życiu, jeżeli będziesz chciała opowiem ci o nim z tatą jak wrócimy do domu.
6 lat wcześniej:
- Kanclerz Palpatine nie żyje.
To były pierwsze słowa Luxa, tego dnia kiedy wrócił do ich apartamentu. Pomimo, że Ahsoka nie była bezpośrednio związana z polityką przeżyła to - cztery lata temu poślubiła go, przez co była na bieżąco w sprawach senatu, również dzięki temu zyskała paru wpływowych i wysoko postawionych przyjaciół. Nawet sam kanclerz tego pamiętnego wieczoru cztery lata temu, podczas noworocznego balu pogratulował Luxowi doskonałego wyboru w wyborze żony. Wydawało się więc, że wszystko jest pod kontrolą - kanclerz wsiadł do swojego promu, gdy ten jak co dzień wystartował i zaczął lecieć w stronę senatu... a dziś po prostu wybuchł. Bomby? Nie wykryto ich. Zamach? To była najbardziej bezpieczna dzielnica na całym Coruscant, a Kanclerz i jego prom są ochraniani całe dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu. Nawet Jedi nie byli w stanie odkryć kto za tym stał. Zależało im na tym tak bardzo na tym, aż doszło do pewnego wydarzenia:
Ahsoka siedząc przy kuchennym stole piła herbatę prosto z Shili, jej mąż był w Senacie i załatwiał różne sprawy. Miała całe mieszkanie dla siebie, mogła wreszcie poleżeć dłużej w łóżku, zrobić porządek w jej szafie i może wreszcie przymierzyć ten dosyć wyzywający zestaw bielizny który dostała tydzień temu od Luxa na dwudzieste drugie urodziny, i również może założyć go przed przyjściem męża, żeby jakoś go odprężyć po ciężkim dniu. Z tych rozmyśleń wyrwał ją dzwonek do drzwi, nie spodziewała się gościa, ta osoba musiała co ciekawe przejść obok ochroniarza, który musiał go lub ją wpuścić - to mogła być Padme. Ahsoka podeszła do drzwi, zanim je otworzyła powiedziała dosyć nieufnie:
- Kto tam?
Odpowiedział jej głos który wzbudził w niej... coś co mogło być nostalgią:
- Ahsoka Tano? Zastałem ją może?
Togrutanka otworzyła drzwi, zobaczyła go, to był on - Obi Wan Kenobi stał pod jej drzwiami, musiała przyznać, że od ich ostatniego spotkania trochę posiwiał, ale jednak to był ten sam Obi Wan, zanim cokolwiek powiedziała rzuciła mu się w ramiona i przytuliła jak młodsza siostra, starszego brata - Mistrz Jedi zaskoczony odwzajemnił uścisk i powiedział:
- Ciebie też dobrze widzieć... Mogę wejść?
Togrutanka odkleiła się od niego, wskazała ręką w głąb apartamentu i powiedziała:
- Oczywiście, czuj się jak u siebie w domu..
Ahsoka ugryzła się w język i szybko dodała:
- Znaczy jak w twoim pokoju w świątyni, może to mało istotne ale nie jestem już Ahsoką Tano.
Obi Wan, który już był w głębi mieszkania odwrócił się i spojrzała na nią tym swoim pytającym wzrokiem i zapytał:
- A więc zmieniłaś nazwisko?
Togrutanka poprosiła gestem, żeby usiadł przy stole, nalewając mu herbaty odpowiedziała:
- Taak, od czterech lat jestem znana jako Ahsoka Bonteri.
Obi Wan uśmiechnął się, otworzył usta, żeby zadań kolejne pytanie.. Rozmawiali tak godzinę, aż wreszcie doszło do tego, że Obi Wan był tutaj z polecenia rady, zasmuciło to Ahsokę jednak wiedziała, że i tak gdyby wyznaczyli innego Jedi byłby on zdecydowanie krócej u niej niż Obi Wan, on jej przyjacielem. Po serii pytań związanych z Palpatine'm Obi Wan pożegnał się z nią i wyszedł. Gdy już była sama spojrzała na zegarek - za półgodziny jej mąż miał wrócić do domu.
Miesiąc później:
Ahsoka i Lux jechali śmigaczem repulsowym przez Coruscant, za około kwadrans umówioną kolejną wizytę u pewnej lekarki, tydzień temu doszło między Ahsoką a Luxem do rozmowy na temat, ich jako rodziców. Podjęli decyzję, że są na to gotowi, jednak był jeden komplikujący problem - geny. Na pierwszej wizycie właśnie ta lekarka, najlepsza w tej dziedzinie powiedziała im, że w sposób naturalny nie da się połączyć genów Ludzi, z genami Togrutan. Jednak medycyna pozwala na sztuczne połączenie genów tych dwóch w laboratorium. Dziś właśnie mieli się dowiedzieć czy ich organizmy są gotowe do tego.
20 minut później:
Lekarka spojrzała na nich z uśmiechem, żeby nie trzymać w ich niepewności zaczęła mówić:
- Po dokładnych badaniach Pana i Pani DNA mogę powiedzieć, że są Państwo gotowi do tego typu zabiegu. Mam do Pani jednak jedno pytanie, ma Pani prawo nie odpowiedzieć na nie jeżeli będzie to zbyt prywatne.
Ahsoka spojrzała na nią pytająco, Doktor gdy to zobaczyła mówiła dalej:
- Badając Pani DNA zauważyłam bardzo dużą wrażliwość na moc, Jedi Panią nie zabrali na szkolenie gdy była Pani dzieckiem?
Togrutanka lekko przygnębiła się, nie lubiła mówić o swoim dawnym życiu, jednak odpowiedziała jej:
- Kiedyś byłam Jedi... jednak odeszłam w wieku siedemnastu lat.
Lekarka zadała ostatnie pytanie:
- Rozumiem, zdecydowali się Państwo na płeć i rasę dziecka?
Tym razem odezwał się Lux:
- Nie wiem, czy jest to wykonalne... ale chcielibyśmy, żeby to było losowo podjęte przez organizm.. chcemy namiastkę naturalizmu.
Doktor wstała z Fotela, uśmiechnęła się znów szeroko w ich kierunku i patrząc na nich powiedziała radosnym tonem:
- Zobaczymy co da się zrobić.
Cztery miesiące później:
Ahsoka powoli chodziła po ścianach, czekała od paru godzin na wyniki wczorajszych badań, które miały powiedzieć jakiej płci i rasy będzie jej i Luxa dziecko. Spojrzała na swój brzuch, może nie był bardzo duży, jednak opinał on tą piękną koszulkę z napisem "Jestem dumną Togrutanką i jestem w ciąży!", koszulka była prezentem od Padme, nie miała pojęcia skąd ona wzięła tą koszulkę ale ubóstwiała ją i nosiła ją przy prawie każdej okazji. Gdy tak chodziła po raz tysięczny jej datapad zabrzęczał. Ahsoka podskoczyła z radości, spojrzała na ekran i jej oczom ukazała się ta informacja:
Rasa: Togruta.
Płeć: Dziewczynka.
Ahsoka zapiszczała z radości, szybko wybrała numer do Luxa, po chwili przed jej oczami pojawił się Hologram jej męża, za nim cokolwiek powiedział ona odezwała się:
- Masz chwilę?
Lux spojrzał w lewo, powiedział poważnym tonem:
- Przepraszam najmocniej, zaraz do Pana dołączę, tak tak przepraszam.
Po chwili spojrzał znów na nią i uśmiechnął się i powiedział tym swoim czułym tonem:
- Tak Kotku?
Togrutanka cały czas uśmiechając się powiedziała:
- Przyszły wyniki! Zgaduj! Zgaduj!
Lux w tym momencie wyszczerzył zęby najszerzej jak potrafił, z jego twarzy było można odczytać niepisaną radość, gdy po chwili ochłonął spytał:
- Człowiek i Dziewczynka?
Ahsoka odpowiedziała:
- Płeć zgadłeś, jednak Togrutanka.
Jej mąż dalej na nią patrząc powiedział:
- Czyli będę miał dwie Togrutanki, które będą dla mnie całym światem.
Ahsoka puściła do niego oko i z przekąsem powiedziała:
- Na razie masz jednak jedną która za tobą tęskni i czeka na całusa.
Lux również puścił do niej oko i powiedział:
- Postaram się wrócić do niej jak najszybciej, i jeżeli będzie chciała dostanie wieczorem coś więcej niż całusa.
Ahsoka powiedziała mu, że chyba nie każdy w senacie chce wiedzieć o tym co planują w nocy, potem Lux musiał kończyć bo musiał coś jeszcze załatwić. Gdy się rozłączył Ahsoka spojrzała ponownie na swój brzuch i powiedziała:
- No mała.. chcę ci coś pokazać.
Pół godziny później:
Ahsoka wchodząc na cmentarz, zobaczyła, że nad grobem Anakina stał ktoś, jednak podeszła od prawej do niego, gdy już stanęła nad grobem spojrzała na tą osobę i powiedziała:
- Witaj Obi Wanie.
Mistrz Jedi spojrzał na prawo, jego twarz była zdziwiona, jednak gdy zobaczył, że to Ahsoka ulżyło mu i odpowiedział:
- O, Witaj Ahsoko.
Jak prawie każdy ostatnio, spojrzał na jej brzuch i zapytał:
- Przepraszam za tego typu pytanie.. ale jesteś w ciąży?
Togrutanka uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Oh zgadłeś, będzie to dziewczynka, Togrutanka.
Mistrz Jedi uśmiechnął się szeroko i z radością w głosie patrząc już na twarz Ahsoki powiedział:
- Gratuluję! Macie już imię dla niej?
Togrutanka mówiła radośnie:
- Niee, jeszcze nie. Ja też mam do ciebie pytanie Obi Wanie. Czy kodeks Zakonu zabrania przyjęcie miana Ojca Chrzestnego? To chyba nie jest zakładanie rodziny?
Obi Wan zadumał się na chwilę, po chwili jednak odpowiedział:
- Chyba nie.. czemu pytasz?
Uśmiech z twarzy Ahsoki zniknął, spojrzała w jego oczy i powiedziała nienaturalnym poważnym tonem:
- Obi Wanie.. Zostaniesz proszę Ojcem Chrzestnym dla małej? Wiem, że jeszcze nie narodziła się, ani nie ma imienia ale.. ale po tym co stało się z Anakinem wolę dmuchać na zimne i w razie mojej i Luxa śmierci wolę mieć pewność, że ktoś się nią zaopiekuje.. chcę wiedzieć, że nie będzie sama.
W momencie kiedy doszło do tematu związanego z Anakinem Ahsoka popłakała się, Obi Wan również posmutniał, jednak zdołał odpowiedzieć:
- Oczywiście Ahsoko. To dla mnie zaszczyt zostać Ojcem Chrzestnym twojego dziecka.
Togrutanka dalej mając łzy w oczach nagle przytuliła się do Obi Wana, znów była tak samo bezsilna jak tego dnia kiedy zmarł Anakin, a ona odeszła z zakonu. Uśpiony tyle lat jej wewnętrzny smok znów zaryczał głośno. Obi Wan również ją przytulił, Ahsoka spojrzała tymi swoimi szklanymi oczami na niego i powiedziała:
- Dziękuję, że mam ciebie Obi Wanie, Dziękuję, że mam tak cudownego starszego brata.
Obi Wan uśmiechnął się lekko i również patrząc patrząc na nią czule odpowiedział:
- A ja dziękuję Ahsoko, że jesteś tak wspaniałą młodszą siostrą.
Wieczór, tego samego dnia:
Ahsoka i Lux całowali się na kanapie, Lux masował jej brzuch, który teraz był odsłonięty, ponieważ jej koszulka dawno wylądowała na ziemi, gdy to robił Togrutanka tonem zbliżonym do mruczenia kota Lothańskiego wyszeptała mu do ucha:
- Oh Lux..
Jej mąż uśmiechnął się, wyszeptał jej również czule:
- Czyli rozumiem, że będąc w ciąży hormony bazują ci na tyle, że masując ci brzuch doprowadzę cię do orgazmu?
Ahsoka wzięła do ręki poduszkę i delikatnie dotknęła nią jego policzka imitując spoliczkowanie i powiedziała:
- Chciałbyś co?
Lux wyszczerzył zęby i odpowiedział:
- Owszem, i wiem jak to zrobić kotku, żeby cię uszczęśliwić.
Ahsoka nawet nie próbowała tego negować, wystarczyło parę minut i z ust Ahsoki wydał się dźwięk ekstazy i błogości. On znów to zrobił, a ona jak oczywiście Lux miał rację - była szczęśliwa.
Tydzień później:
Jedli śniadanie, Lux gdy skończył spojrzał w oczy jego żony i powiedział:
- Myślałem wczoraj nad tym Ahsoka.
Togrutanka również spojrzała mu w oczy i odpowiedziała:
- Masz pomysł na imię dla na naszej córki?
Lux uśmiechnął się i odpowiedział:
- Pamiętasz moje słowa po tym jak się tobie oświadczyłem?
Głowoogony Ahsoki zarumieniły się, jednak nie milczała i odezwała się lekko zawstydzonym tonem:
- Pamiętam jakby to było wczoraj... Chwila... Chcesz nazwać naszą córkę jej imieniem?
Jej mąż spojrzał ponownie na jej niebieskie oczy i powiedział:
- To byłby hołd dla mojej matki, która poniosła śmierć w tej straszliwiej wojnie.
Głowoogony Ahsoki dalej były lekko czerwone, jednak również patrząc w jego oczy odpowiedziała:
- Sądzę... sądzę, że to dobry pomysł Lux. Nasza córka będzie więc nazywać się Mina. Mina Bonteri.
5 miesięcy później:
Ahsoka od paru dni znajdywała się w szpitalu, był środek nocy, jednak ona nie spała - stała przed oknem i oglądała miasto nocą, uwielbiała to robić. Jej koszulę szpitalną opinał już spory brzuch, za dwa dni miała rodzić. Przerażało ją to, ale była gotowa. Lux zwykle był przy niej cały czas, jednak Ahsoka widząc go, i w jakim jest stanie po nie spaniu już prawie trzech dni kazała mu przespać się w normalnych warunkach, w ich domu. Ostatnie tygodnie głównie polegały na szale zakupowym Togrutanki i kupowaniu najróżniejszych rzeczy dla Miny, nawet Lux był tym zainteresowany, pomimo, że nienawidził zakupów. Wczoraj również odwiedził ją Obi Wan, co było dosyć zaskakujące przyszedł sam z siebie - nie z polecenia rady. Z tego rozmyślania i patrzenia na Corrusant nocą Ahsokę wyrwał głos, którego nie słyszała od lat:
- Ahsoka?
Togrutanka odwróciła się, otworzyła szeroko oczy, przed nią stał duch Anakina, jego twarz... nie widziała jej tak dawno, spojrzała na niego i powiedziała cicho:
- An...Anakin?
Mężczyzna uśmiechnął się, spojrzał w jej oczy i z tym swoim uśmiechem odpowiedział:
- Zostawić cię na parę lat Smarku, a ty odeszłaś z Zakonu, związałaś się z Luxem Bonterim, i jeszcze na dodatek jesteś w ciąży. Oh Smarku, Smarku...
Słuchając tego Ahsoka zaczęła płakać, do oczu napłynęły jej łzy, starała się zachować powagę ale nie potrafiła, nie teraz. Spojrzała w jego oczy i łkając odpowiedziała:
- Mówi to osoba która ukrywała latami przed wszystkimi to, że jest żonaty z Padme i będzie miał z nią dzieci.
Anakin odpowiedział:
- Racja, racja. Wiesz co? Chyba jednak powinienem podziękować Luxowi.
Ahsoka odpowiedziała pytająco:
- Za co?
- Po tym jak zginąłem... gdy błądziłem w mocy zanim połączyłem się z mocą, bałem się cholernie tego jak dla mnie najważniejsze osoby to przeżyją. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło gdy dowiedziałem się, że ułożyłaś sobie życie, że Lux ci w tym pomógł, tak samo jak Padme kiedyś zrobiła to samo ze mną. I za to powinienem mu właśnie podziękować.
Ahsoka uśmiechnęła się lekko, odpowiedziała:
- Nie potrafiłabym zostać w Zakonie, nie po tym. Nie potrafiłabym po tym wszystkim być padawanką nowego mistrza, nawet Obi Wana. Lux... W tym momencie on był dla mnie całym moim światem... potrzebowałam tego...
Anakin uśmiechnął się podnosząc brew, spojrzał w niebieskie oczy Ahsoki i odpowiedział:
- To wspaniałe... Zanim odejdę... Chciałbym ci coś powiedzieć Ahsoko...
Ahsoka również spojrzała w jego oczy, wyglądały inaczej niż za czasów kiedy Anakin żył, ona dobrze pamiętała jak wyglądały one. Uśmiechnęła się blado i powiedziała:
- Tak Anakinie?
Mężczyzna odpowiedział, tym dobrze znanym Togrutatance łagodnym tonem:
- Nie poddawaj się. Nigdy.
I rozpłynął się, zostawiając Ahsokę samą.
[Koniec Części II]
A więc tak. Przepraszam za opóźnienia ale o to dotarliśmy do końca II Części.
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze - wrażenia? Chętnie posłucham.
Chciałbym wam również życzyć Udanego, już kończącego się Dnia Star Wars.
Niech Moc będzie z wami moi drodzy.
Bez Odbioru.
Niniejszą drugą część dedykuję:
gwiezdnybard
artopiaa
Averil2004
Aleksis1234
Anikxax
Kinia_Skywalker
I ty Kiri - ale nie wiedzieć dlaczego nie mogę cię znaleźć gdy chcę cię oznaczyć :/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top