Rozdział 48.5


Tymczasem...

– To zawsze jest takie przykre – westchnęła Vanessa siedząc na swoim stanowisku, bawiąc się jednocześnie włosami.

– Przesadzasz niektóre wspomnienia są zabawne – wtrącił się Maks, siedząc dwa siedzenia dalej.

– Szkoda, że oglądamy ostatnie wspomnienia osoby, która zaraz ma umrzeć – odezwała się ponuro Magda.

Wszyscy siedzieli sztywno w sali konferencyjnej, czekając na Emanuela. W końcu kiedy po długich perypetiach odział specjalizujący się zakazaną magią, dostał mózgi zamordowanych policjantów, można było wejść w ich prawdziwe wspomnienia i otworzyć ostatnie chwile ich życia. Było wiele problemów prawnych i walk z zarządem ludzi, którzy nie chcieli pomóc w śledztwie wydając te makabryczne części bez zgody rodziny. A przecież nie można było porozmawiać z ich bliskimi wyjawiając prawdy. Zwłaszcza, że na pewno by się nie zogdzili na oddanie tylko głów. 

Dzięki temu zabiegowi liczyli na wskazówki, które pomogą w zamknięciu sprawy. Jednak wszyscy wiedzieli, jak to będzie wyglądać. Potrzebne ujęcia będą trwać tylko parę sekund, najwięcej zajmą wspomnienia nieszczęśnika. Tuż przed śmiercią każdemu staje przed oczami film z najszczęśliwszych chwil jego życia. Niektóre są bardzo smutne, zważywszy na okoliczności.

– Gdzie tak w ogóle jest Aya? – zapytała w pewnym momencie Vanessa, kręcąc się niespokojnie na krześle.

Rozejrzała się w oczekiwaniu, że zauważy brunetkę.

– Nie ma jej – odpowiedział jej ponury głos Zaana. Nawet na nią nie spojrzał, przeglądał jakieś dokumenty. – Wampir poprosił o prywatną rozmowę z nią. Zresztą i tak nie mogłaby przyjść.

– No tak... – mruknął Maks. – podobno ma z tą sprawą prywatne stosunki. Departament od zaklęć obstawia, że był jeden z nich był jej kochankiem...

– ...a ja słyszałam, że odstawiono ją od sprawy i dlatego jest taka uparta. Chce doprowadzić ją do końca – wtrącił się Rudolf pojawiając się nie wiadomo skąd.

– naprawdę wierzycie, że ona mogła być policjantką? – zadrwiła Magda świetnie się bawiąc.

– no cóż, nie widzę Człeczyny w tym zawodzie, ale kto wie może rzeczywiście miała jakiś stosunki z jakimś policjantem?

Cała plotkująca grupa oczekiwała komentarza Zaana, ale on nawet nie wzruszył ramionami. Zignorował ich całkowicie.

Do pomieszczenia wszedł wicedyrektor z dwoma słojami. Wszyscy w pomieszczeniu natychmiast się podekscytowali. Naprawdę liczyli na przełom w sprawie.

Położył dwa szklane słoje na stoliku po środku pomieszczenia. Srebrne smugi latały niespokojnie po środku. Jednak wspomnienia nie zostały natychmiast wypuszczone. Emanuel z kamienną twarzą podszedł do dyrektora i zaczął mu coś gorączkowo tłumaczyć.

– No to daj cenzurę! – powiedział grzmiącym głosem.

Emanuel nie wyglądał na przekonanego. Jednak zgodził się ostatecznie, cofnął się po jeden słój i go wziął wychodząc.

Nie pozostało nic innego jak rozpocząć oglądanie wspomnień tego, który został.

Po otworzeniu pojemnika, błyszcząca smuga wystrzeliła górę i rozszerzyła się w ogromną chmurę. Z niej zaczął się formować obraz. Już po chwili wszyscy mogli zobaczyć ciemne pomieszczenie i storturowanego mężczyznę przywiązanego do krzesła. Oddychał szybko i płytko. Wyglądał bardziej na wściekłego niż przerażonego. Obok niego stał ciemna postać, nie było widać kształtu sylwetki.

– Zabijając mnie – wysyczał przywiązany do krzesła mężczyzna. Jego szare oczy błyszczały złowieszczo, a kiedy potrząsnął głową w nerwowym geście tynk z ciemnych włosów posypał mu się na policyjne spodnie. – Naślesz na siebie gorsze kłopoty, słyszysz chuju! Możesz sobie być jakimś super silnym świrem...

– Adam, nie... – powiedział postać, dzięki któremu to wszystko widzieli.

– Ale ja mam kogoś kto będzie chciał mnie pomścić! Masz przejebane. Będzie cię ścigać, aż po grób... – Nim dokończył, zirytowany napastnik zamachnął się siekierą i odrąbał mu głowę.

Ktoś krzyknął na sali, ale oprócz tego panowała grobowa cisza. To nie było pierwszy raz, że widzieli brutalne morderstwo.

Mężczyzna widzący to jęknął płaczliwie, wiedział że czeka go taki sam los. Ciemna postać ruszyła w jego stronę, ciągnąc za sobą siekierę całą od krwi.

– Nic nie wiem. Nic nie wiem! To Adam na wszystko wpadł! Ja nic nie wiem!

Mężczyzna sam wykopał sobie grób, mówiąc że nic nie wie. Napastnik wiedząc, że nie będzie miał z niego żadnego pożytku po raz drugi zamachnął się siekierą. Mężczyzna przez moment obserwował błyszczące ostrzę, a każdy na sali mógł poczuć jego przerażenie. Wtedy zamknął oczy wiedząc, że to jego koniec.

I w sekundę z obskurnego miejsca, wszyscy się znaleźli na słonecznej plaży. Wokół nie było wiele osób. Słońce, gorący piach, szum fal.

– Jak go nazwiemy?

Obraz zmienił się na ciężarną kobietę w ładny stroju kąpielowym.

– Jestem pewny, że to dziewczynka i nazwiemy ją Julia – odpowiedział głos.

Kobieta uśmiechnęła się przepięknie.

– Naprawdę cały czas kłócisz się z zdaniem ginekologa? Zrobimy tak, jeśli urodzi się dziewczynka, możesz ją nazwać. Chłopca nazwę ja.

– Dobra, umowa.

W momencie kiedy podawali sobie dłonie, obraz zmienił się na sale porodową. Krzyki zmieniły się w głośny dziecięcy płacz.

– To dziewczynka!

– Julia!

Obraz prawie natychmiast się urwał i zapadła ciemność.

Jak zawsze przez prawie minutę, nikt się nie odezwał, ani nie poruszył. Część robiło to dla szacunku dla zmarłego, część po to by się otrząsnąć po całej tej tragicznej sytuacji.

– Mam nadzieje, że dziecko już jest duże – szepnęła słabo Vanessa, była prawdopodobnie najwrażliwszą osobą na sali.

Kiedy wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Rozeszło się szeptanie i ogólny rozgardiasz. Było to dość przykre przeżycie wizji. Wspomnienia nie miały dat, wydarzenia w nich mogły dziać się w różnym okresie czasu denata. Dlatego większość liczyła, że to dalekie wspomnienia.

Światła wróciła do normalności i na Emanuela, który miał wrócić z ocenzurowaną wersją drugiego policjanta trzeba było chwilę jeszcze poczekać.

Po pierwszym seansie nie było wiele wskazówek na zlokalizowanie siedziby poszukiwanego. Dlatego największe nadzieje pokładano w następnej wizji. 

Blondyn pojawił się z niezadowoloną miną i zaraz wyszedł. Chyba nie chciał oglądać tych wspomnień trzeci raz.

Powtórzono czynność otwarcia słoja i z zniecierpliwieniem czekano na te ostatnie wspomnienia.

Znów utworzyła się chmura z które ujrzano twarz zabójcy. Osoby która była odpowiedzialna za całe to zamieszanie. Blada twarz i czarne oczy wpatrywały się z martwym spokojem.

– Ale ja mam kogoś kto będzie chciał mnie pomścić! Masz przejebane. Będzie cię ścigać, aż po grób... – mówił wściekły glos, ale nie zdążył dokończyć, bo napastnik usnuł siekier i się nią zamachnął.

Natychmiast nastąpiła ciemność, a zaraz po niej ukazał się szary obraz, który ukazywał kamienny nagrobek z masą zniczy i kwiatów. Nazwy osób zmarłych były zamazane, przez wcześnie wspomnianą cenzurę.

Był ponury deszczowy dzień i wszyscy zastanawiali się, jak nagrobek i taka ponura sceneria może być najszczęśliwszym wspomnieniem byłego policjanta.

Szybko przekonali się dlaczego.

– Gluty ci lecą z nosa – rozniósł się słodziutki głosik dziewczynki.

Zaraz spojrzenie z nagrobka została przeniesione na sześciolatkę, która stał w dziarskim rozkroku i z dłońmi na biodrach.

Natychmiast została rozpoznana. Ten sam ciemny kolor włosów związanych w dwa kucyki, zadarty nosek, a przede wszystkim ciemne roześmiane oczy, wpatrzone nie tylko w denata, ale i w wszystkich zebranych na sali.

– Wcale nie – odpowiedział jej chłopiec i wszyscy mogli ujrzeć jak podnosi rękaw kurtki i wyciera nos w nerwowym geście.

– Właśnie, że tak – odpowiedziała mu pewnie. – Czemu chcesz uciec z domu? Przy okazji zostawiłeś bardzo brzydko napisany list. Mogłeś się bardziej przyłożyć.

Ktoś prasnął na sali.

– Nienawidzę policji, chce ich zniszczyć – powiedział chłopiec pewnie i obraz się zatrząsnął, jakby kiwał głową.

Dziewczynka zmarszczyła nosek.

– Przestań, nie możesz nienawidzić wszystkich, bo jeden zrobił ci krzywdę – odpowiedziała zaskakująco dojrzale jak na swój wiek. – Nie wszyscy są tacy sami. Na przykład, pan policjant Stasiek daje nam zawsze po jednym pączku jak go widzimy.

Obraz na moment się zamazał, przez zbierające się łzy w oczach chłopca.

– Ale jeden z nich zabił moją mamę.

– Moją też! – krzyknęła z pretensją. – I co, nie płacze nad jej grobem! Wiesz, że nie lubiły jak płaczem. Zresztą zawsze powtarzały, że będą z nami! Na pewno patrzą na nas i jest im przykro! A ty mazgaisz się jak Glutowy Tomek. Naszym tatą jest przykro. A zwłaszcza jak dowiedzą się, że zwiałeś z domu.

Obraz był już całkowicie niewyraźny, a chłopiec się rozpłakał.

– Chodź do domu Adam. – Mimo brak ostrości, można było zobaczyć wystającą w ich kierunku małą dłoń dziewczynki. – Wujek powiedział, że odkąd teraz razem mieszkamy, mogę się uważać za twoją siostrę. Słuchaj siostry.

Obraz na moment zniknął, jakby chłopiec wycierał oczy rękawem. Dzięki temu twarz dziewczynki znów była widoczna.

– Jesteś ode mnie starsza tylko o godzinę, zresztą nie chce takiej brzydkiej siostry... – W tym momencie dziewczynka podniosła rękę i uderzyła go w ramie. – Ała! Powiem twojemu tacie!

Dziewczynka o dwóch kucykach uśmiechnęła się przepięknie, pokazując brak dwóch siekaczy. Wystawiła w stronę wszystkich oglądających ponownie rękę.

– Wracajmy razem do domu. Nasi tatusiowie będą źli jak spóźnimy się na kolację.

Chłopiec podał jej dłoń. Chwilę spojrzał na dwie splątane rączki i znów na swoją przyjaciółkę.

– Ich posiłki są okropne.

– Co poradzić – powiedziała roześmiana, ciągnąc go w stronę domu. – Nie są tacy uzdolnieni jak nasze mamy. No, ale się starają. Fajne jest to, że jak przypalą obiad to zamawiają pizzę.

– Jamy prawie codziennie pizzę.

Zachichotali i film się urwał, by następnie przenieść całą uwagę na jakąś kobietę. Była śliczną jasnowłosą osobą o piwnych oczach i figlarnym uśmiechu. Siedziała naprzeciwko nich wszystkie i bawiła się kieliszkiem z czerwonym winem. Jej ruchy były zalotne i było widać, że są w drogiej restauracji.

– Coś się dzieje w pracy? – zapytała łagodnie. – Ostatnio jesteś jakiś nerwowy.

Mężczyzna, bo można było to już wywnioskować po sytuacji, chrząknął nerwowo, zerknął na kelnera i znów na śliczną kobietę.

– Nie, dlaczego?

– A.... – tu rozniósł się szum cenzury – również się dziwnie zachowuję. – Zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. – W każdym razie dziwniej niż normalnie.

Roześmiał się nerwowo.

– Tak, bo widzisz. – Chłopak zerknął na wypukłość w kieszeni swoich spodni. Chwycił za twardą zawartość i znów spojrzał na swoją dziewczynę. – Chcę cię o coś zapytać.

Kobieta zmarszczyła brwi z niepokojem.

– A... podskoczyła jakiemuś bossowi mafii i musicie uciekać do Rosji? – powiedziała na jednym wydechu. Nawet się przy tym nie zająknęła, jakby to było całkowicie możliwy scenariusz.

Obrus obok kolana mężczyzny poruszył się nerwowo.

– Co? Nie. – powiedział zaskoczony. – Oczywiście, że nie. To ciebie dotyczy.

Kobieta podniosła wysoko brew, jakby niedowierzała że ta druga osoba nie ma z tym nic wspólnego.

Niespodziewanie spojrzenie poleciało w dół, gdzie zobaczono obcą dłoń na udzie mężczyzny, następnie ta dłoń popukała palcem twardy przedmiot w kieszeni mężczyzny i machnęła ręką z zniecierpliwieniem.

Wyglądało to dość komicznie.

– Tak – chrząknął. I wyciągnął czarne pudełeczko.

Mężczyzna podniósł się, odsuwając głośno krzesło i klęknął przed swoją dziewczyną.

– Oświadczasz mi się? – wysapała całkowicie zaszokowana.

Pudełko zostało otwarte, ukazując ładny pierścionek zaręczynowy.

– Tak? – To brzmiało jak pytanie, a nie odpowiedź twierdząca. – Próbuje być poważny, nie psuj tego. Więc... – zamrugał nerwowo – wyjdziesz za mnie?

Uśmiechnęła się szeroko.

– Oczywiście, że tak – wyszeptała wzruszona.

Ludzie zaczęli klaskać, na moment obraz się urwał, gdyż para pocałowała się krótko.

Można by było pomyśleć, że na tym skończy się wspomnienie, ale nie. Nagle ktoś uniósł obrus, wyskoczył spod stołu i przed nimi ukazała się postać roześmianej dziewczyny.

– O Boże! Stary, będzie ślub! Zgodziła się! – wrzasnęła rozpromieniona, rzucając się na mężczyznę z głośnym piskiem.

– Jak długo ona tam siedziała? – zapytała zaszokowana narzeczona. Jednak nie wydawała się specjalnie zaskoczona taką dziwną sytuacją.

Rozszedł się męski śmiech, a obraz się zatrząsł. Jednak Aya jak szybko rzuciła się na swojego przyjaciela, tak szybko się odsunęła. Błyskawicznie wstała cała zarumieniona i rozpromieniona.

– Ludzie, mój przyjaciele się żeni! – wrzasnęła na całą restaurację, na co odpowiedział jej śmiech i ponowne klaskanie.

Można było zauważyć, że ma koszulkę z zdjęciem pary i podpisem „Będzie ślub!".

– Rozumiem, że gdy wychodzę za ciebie, w pakiecie dostaję A... – powiedziała narzeczona, bardzie rozbawionym tonem głosem, niż z wyrzutem czy złośliwością.

– No cóż...

– A teraz sobie spokojnie dokończcie kolacje – przerwała mu Aya, usadawiając swojego przyjaciela na poprzednim miejscu. – A ja idę powiadomić całą naszą rodzinę. Paaa!

I dziarskim, wręcz skocznym krokiem wyszła z restauracji.

– Chyba wyłączę komórkę – powiedziała kobieta, oglądając się za ciemnowłosą.

Obraz zaczął się zamazywać i powoli zniknąć, a ostatnią rzeczą jaką było widać to plecy Ayi, która radośnie opuszczała restauracje. Jeszcze nikt nigdy nie widział jej tak szczęśliwej.

Kiedy obraz zniknął, Zaan podniósł się jako pierwszy. Poczuł coś dziwnego w piersi. Chciał porozmawiać z dziewczyną i wiele rzeczy wyjaśnić. Teraz już rozumiał jaka relacja łączyła ją z zmarłym policjantem. Poczuł częściowo ulgę, ale i niepokój. Byli bardzo blisko, a ona była zdeterminowana by poznać i złapać mordercę. Z niewiadomych przyczyn poczuł niepokój.

Niepokój, który prawie go obezwładniał. Mogła wpakować się w kłopoty. Śmiertelne kłopoty.


Obiecałam w komentarzach dodatkowy rozdział? Więc jest! Przy następnym widzimy się standardowo w niedzielę! :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top