"Nowa prawda i nowa nadzieja"
-Dabi ?.- zapytałaś, kiedy przestał cię głaskać po włosach.- Wszystko w porządku ?.
- Ja...- zaczął.- Ja muszę już iść.- wstał pośpiesznie i ruszył w stronę wyjścia.
- Ale Touya...- zepchnięta na kanapę postanowiłaś zaprotestować.- Co się stało...
- Nie nazywaj mnie tak.- warknął odwracając się w twoją stronę.- Nie jestem już Touya. Jestem Dabi!.
- Możesz się na mnie nie drzeć ?.- zapytałaś wstając z kanapy.- Możesz powiedzieć o co chodzi?!
- Bo to ja wtedy podpaliłem twój dom. To przeze mnie twoi rodzice nie żyją.
Zapadła cisza, która ogłuszyła moją duszę.
Teraz wszystko było jasne.
Czy Dabi specjalnie przyszedł tej pewnej nocy do twojego domu ? Czy ogień, który faktycznie miał miejsce w dniu pożaru był niebieski ?
- [T.I]...powiedz coś, proszę.- chciał złapać cię za rękę, ale ty szybko się odsunęłaś.-[T.I]...
- To prawda ?.- zapytałaś z lekkim wachaniem. Z przerażeniem...
- To był czysty wypadek. TO NIE BYŁO ZAMIERZONE!.- zaczął krzyczeć.
- Wiesz, jak to jest, kiedy odkrywasz swój dar i nie umiesz nad nim zapanować. Tak się złożyło, że kiedy byłem wkurzony i uciekłem z domu...stało się to. Chciałem temu jakoś zapobiec, ale spanikowałem. Żyłem ze strachem od dwunastego roku życia. Ukrywałem się za drzewem i widziałem wtedy twoją twarz. Byłaś...przerażona, a jednocześnie taka..spokojna. Domyśliłem się, że to ty. Chciałem cię wtedy znaleść, przeprosić...-
- Daruj sobie.- przerwałaś mu.- Jesteś najgorszym co mnie w życiu spodkało. To przez ciebie moje życie wywróciło się do góry nogami, a ja przeżywałam przez to koszmar. Rozumiesz to, prawda ? Przez ciebie jestem zniszczona.
- [T.I]...
- Wyjdź, proszę.- pokazałaś palcem na drzwi, ale on się nie ruszył.- Wyjdź!.
Minęła może minuta, a czarnowłosy wyszedł. Dopiero wtedy poczułaś, że słone łzy spływały po twojej twarzy. Nie chciałaś płakać i obiecałaś sobie, że nigdy nie zapłaczesz z tego powodu. Jednak ta prawda była zbyt wielkim szokiem, aby można przejść obok tej sytuacji obojętnie.
Byłaś tak wkurzona, że w twojej prawej dłoni wytworzyłaś ogistą kulę i rzuciłaś w stronę okna. Na szczęście siły wyższe przewidziały twój ruch i okno było otwarte. Jednak gorzej twoim sąsiadom, gdzie zaczął się palić krzak. Ten mały wybryk cię trochę uspokoił, ale pustki w sercu nie wypełnił.
~
Wieczór był spokojny i raczej niezapowiedziana wizyta Dabiego nie mogła nastąpić. Dlatego zmarnowana kilkugodzinnym płakaniem stwierdziłaś, że pójdziesz na spacer. Wiedziałaś, że to lekkomyślne, ponieważ nie chciałaś spodkać Dabiego a o tej godzinę dzieją się dziwne rzeczy, natomiast byłaś tak zdesperowana i smutna, że potrzebowałaś spaceru na odświeżenie umysłu.
Założyłaś bluzę i wyszłaś z domu zamykając je na klucz. Nie było aż tak ciemno, natomiast latarnie na ulicy powoli się świeciły. Założyłaś kaptur i poszłaś pod swoją szkołę. Nie wiedziałaś dlaczego akurat tam, natomiast patrząc na nią czułaś pewien spokój. Może to dlatego, że szkoła nawet z wyglądu jest imponująca ?
Dostrzegłaś kilku nauczycieli w oknach, którzy chodzili jak poparzeni po korytarzach U.A.
Kiedy patrzenie na szkołę ci się znudziło poszłaś w lewą stronę. Szłaś przed siebie nie zwracając uwagi na ludzi czy chodźby to, co się działo obok ciebie.
Niestety poczułaś coś dziwnego. Niespodziewany krzyk ludzi oraz niebezpieczna aura wśród miasta wywołała u ciebie większy niepokój.
No się nie myliłaś.
Bo właśnie przed tobą pojawił się potwór, który miał chyba z dwadzieścia pięć metrów. A pasarzerami okazała się cała liga Złoczyńców. Wystraszona, że znowu widzisz swojego dawnego przyjaciela z dawną obietnicą chciałaś uciec, ale nim to się stało zostałaś pochwycona w ręcę tego potwora.
Wystraszona straciłaś przytomność.
~
Obudziłaś się-strzelasz, że może po kilkunastu minutach- przywiązana na krześle w jakimś obskurnym barze. Wystraszona jeszcze bardziej drzesz się na całe gardło, natomiast nóż tusz przy twoim gardle spowodował, że się zamknęłaś.
- Jeden dźwięk, a nie będę miała oporów, aby ci poderżnąć gardło.- powiedziała słodkim głosem nikt inny jak Toga Himiko, która znała więcej rodzajów noży, niz ty wzorów na matematykę.
- Kurwa Toga, nie może się jej nic stać.- oparł jakiś jaszczur. Chyba miał na imię spinner, ale nie pamiętałaś dokładnie.- Dabi nas zajebie. Mam przypomnieć ci jego słowa ? "Zrobicie jej cokolwiek, a pożałujecie tego bardziej niż czegokolwiek innego".
- Ah, psujesz zabawę, Spinner.- blondynka cofnęła się od ciebie i usiadła na barze.- Gdzie on wogóle jest ?
- Tutaj.- czarnowłosy nagle pojawił się przed tobą.- Zostawicie nas samych ?.
- No skoro tak bardzo chcesz zostać ze swoją dziewczyną sam na sam to nie będziemy ci przeszkadzać.- powiedziała słodko Toga.- Miłego!
- Himiko!.- zganił ją Spinner.
Głosy w końcu ucichły, a ty zabrałaś głos:
-Po tym wszystkim jeszcze nazywasz mnie swoją dziewczyną?.- zapytałaś już totalnie w śmiechu.- Wiesz co, jesteś żałosny...
- Sami to sobie wymyślili. Daj mi już spokój.
- Ja ci mam dać kurwa spokój?! To nie ty straciłeś rodziców przez jakiegoś chuja, który tłumaczy się, że to nie jego wina!.- spaliłaś sznury i rzuciłaś się na niego od razu. Usiadłaś ukradkiem na nim i spojrzałaś mu głęboko w oczy. Wtedy poraz pierwszy dostrzegłaś w jego oczach smutek i...łzy.
Dabi płakał.
- Przepraszam...przepraszam, [T.I].- ledwo co mu to przeszło przez gardło.
Dostrzegłaś też dawnego chłopca. Chłopaka, który był krzywdzący oraz smutny. Ból, smutek i okropne dzieciństwo.
Nie wiedziałaś dlaczego to zrobiłaś, ale nachyliłaś się i delikatnie pocałowałaś jego usta.
Dabi od razu odwzajemnił pocałunek, który po chwili zmienił się w bardziej namiętny. Jednak obydwoje zdaliście sobie sprawę z tego, co wyprawiacie, więc zaprzestałaś.
- To...było miłe. Ale i nadal dziwne. Całujesz mnie po tym, jak wyzywałaś mnie od najgorszych.- uśmiechnął się wrednie.
- Nadal się nie nauczyłeś, abyś nie psuł wszystkich chwil ?.- zapytałaś zrezygnowana.
- Daj sobie już spokój.- uśmiechnął się.- Wracając..
- Proszę, nie wracajmy już do przeszłości.- uciszyłaś go.- I...przepraszam. Przepraszam za wszystko, co powiedziałam...
- Już już. Koniec.- uciszył cię.- Mieliśmy chyba nie wracać do przeszłości, tak ?.
- Masz rację. Skupmy się na przyszłości.
-Chyba się w tobie zakochałem, wiesz ?.
- Ja chyba w tobie też, debilu.- walnęłaś go w czoło po czym ponownie pocałowałaś.
Do zobaczenia w epilogu ciasteczka🥲💗
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top