Szóste okienko

6 grudnia 2018r.

6 grudnia to magiczny dzień. W końcu to Mikołajki. Daję się, ale również dostaje się prezenty. Dzieci wierzę, że dostają je od Świętego Mikołaja. Jest to tak jakby przedsmak świąt Bożego Narodzenia.

Tego poranka zimowa pogoda trwała dalej. Gdy Weronika otworzyła głowę, natychmiast chciała ją położyć. Wczorajszy wieczór dawał o sobie znać. Pomimo początkowej niechęci wstała i poszła do kuchni. Wzięła jakieś przeciwbólowe. Od razu poczuła się lepiej.

Założyła pierwsze ciuchy jakie znalazła w szafie. Kiedy się już ogarnęła, poszła po prezent nr. 6. Przed drzwiami znalazła dwa pudełka. Wzięła je do środka. Pierwsze było wielkości pudełka na buty, a drugie było o wiele mniejsze. Na obu był napis. Na pierwszy przeczytała :

Coś dla innych

A na mniejszym zauważyła inny napis:

Coś dla ciebie.

Otworzyła większe jako pierwsze. W środku był karton pełen cukierków. Przypomniała sobie, jak w dzieciństwie zawsze 6 grudnia rozdawała wszystkim, których znała cukierki. Uwielbiała wtedy obserwować uśmiech ludzi. Cieszyła się, że mogła dać komuś radość.

Odłożyła to pudło i wzięła drugie. Pod białym papierem, kryła się świeczka. Nie byle jaka świeczka. Świeczka o zapachu karmelu.
-O cholera... To na pewno nie jest przypadkowe...

Wszystko co dziś dostała łączyło się jakoś z jej dzieciństwem. Zaczęła krążyć po pokoju, bo nie mogła się uspokoić. Za dużo faktów jak na jedną chwilę. W myślach wymieniła każdą osobę, która mogła znała te fakty.

Musiał być to ktoś jej bliski. Innej opcji nie było. Mało osób wiedziało o takich rzeczach.

★★★

Atmosfera, która panowała na targu, była, aż za świąteczna. Obok rozkładał się jarmark bożonarodzeniowy, który już w ten weekend miał być otwarty. Wszędzie było czuć zapach choinek.

Weronika przechodziła koło tego. Wracała właśnie od rodziców, do których poszła zaraz po tym jak skończyła pracę. Jej matka uparła się, że ma dla niej prezent, choć brunetka już dwa lata temu powiedziała, że ma jej nic nie dawać, bo nie jest już dzieckiem.

Kiedy kilka godzin wcześniej była w pracy rozdała kilka cukierków. To samo zrobiła u rodziców. Każdego ich sąsiada, którego spotkała i go znała, obdarzyła słodyczę.

Zatrzymała się przed stanowiskiem z choinkami. Stała tak kilka minut, patrząc na każdą choinkę.
-Dzień dobry. Chcę pani jakąś choineczkę? - podszedł do niej starszy pan, który najwidoczniej był pracownikiem tego miejsca.

-Ymm chcę - odpowiedziała.
-Jodła, świerk, a może sosna?
Spojrzała na niego, jakby mówił jej jakieś farmazony.
-Ymm... Tamtą - wskazała na drzewo mniej więcej jej wzrostu.
-Czyli świerk - uśmiechnął się do niej.

Poszedł przygotować roślinę do zabrania, a Weronika poszła za nim.
-Czy kupowałaś tu wcześniej choinkę? Bo kojarzę twoją twarz - zauważył starszy pan.
-Może jak byłam mała. Zawsze kupowałam z rodzicami gdzieś tu.

Mężczyzna przyjrzał się jej jeszcze raz i nagle uśmiechnął się szeroko.
-Przecież to mała Weroniczka! Jak byłaś malutka, przychodziłaś tu z rodzicami po drzewko. Odwiedzałaś nas tu raz w tygodniu. Miałaś zawsze dużo pytań i dużo mówiłaś - zaśmiał się. Weronice też się to przypomniało.
-Pan Staszek! Co u pana żony? - uśmiechła się do niego.

Rozmawiali kilkanaście minut, aż w końcu Pan Stanisław zaproponował, że podwięzie ją (i rzecz jasna jej choinkę) do jej domu. Zgodziła się, bo i tak nie miałam jak zabrać się stąd z drzewem.

★★★

-Bardzo Panu dziękuję.
-Nie ma za co, Weroniczko - odpowiedział i opuścił jej mieszkanie. Pomógł jej wnieść choinkę na górę, więc czuła się mu wdzięczna.

-Nich Pan poczeka! - zawołała za nim.
-Tak?
-To dla Pana - podała mu dwa cukierki. Uśmiechał się i poszedł dalej. Wróciła do swojego domu i zamknęła drzwi. Spojrzała na choinkę stojącą na środku salonu. Od razu się uśmiechnęła. Choć w planach miała kupić dwa razy mniejszą, to ta była idealna. Taką jaką zawsze miała w domu.

Podeszła do kartonu z ozdobnymi i wyciągnęła lampki. Obwiesiła nimi drzewo świąteczne. To samo zrobiła z łańcuchem choinkowym. Nagle przypomniało jej się o radiu z świątecznymi piosenkami.

Chciała po nie pójść, ale się opamiętała.
-To by było za dużo jak na jeden dzień - stwierdziła i kontynuowała ozdabianie choinki. Teraz wieszała bombki. Tą z napisem „prezent nr. 5 z 24" powiesiła na środku. Bombki były w różnych kolorach, więc choinka była naprawdę szalona. Nie była estesyczna i nie wyglądała jak z Pinteresta, lecz przynajmniej była jej.

Zrobiła ją po swojemu. Tak jak chciała, więc czuła się dumna z niej. Kiedy ją skończyła, stanęła przed nią i patrzyła na nią kilka minut.
-Jest idealna - wydusiła wreszcie.

★★★

Było już ciałkiem ciemno. Wszystkie światła były zgaszone, a Weronika próbowała zasnąć. Jej oczy robiły się coraz cięższe i już prawie się zamknęły, kiedy usłyszała dźwięk SMSa. Chwyciła telefon, który leżał na szafce nocnej. Kilikła z wiadomości od Damiana:

Śpisz? Może jutro wyjdziemy gdzieś razem? Albo spotkajmy się u mnie lub u ciebie?

Uśmiechła się lekko i klikła kilka razy w klawiaturę telefonu, alby napisać do niego wiadomości :

Jasne! Ustalimy jutro.

Chciała mu wysłać zdjęcie jej choinki, ale się powstrzymała. Nie chciała wyjść przed nim na debilkę, która jara się jakaś choinką. Weszła z konwersacje z Mikołajem i wysłała mu zdjęcie. Napisała do niego jeszcze:

Mikołaj!! Choinkę mam! Piękna, co nie?

Nie musiała długo czekać na odpowiedź przyjaciela :

Piękna? Raczej przecięta.
Żart. Cudowna jest!

Uśmiechnął się do ekranu i położyła go z powrotem na szafkę.

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★hej hej!

Podoba wam się rozdział? Dajcie znać co o nim myślicie.

Do jutra 🥰
H.

Ps. Z góry mówię, że nie sprawdziłam rozdziału, więc wybaczcie jeśli są błędy. Jutro sprawdzę

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top