Piętnaste okienko

15 grudnia 2018

Skoro była niedziela, Wee postawiła znów rozpocząć swój plan złapania twórcy kalendarza. Była pierwsza w nocy, a ona stała przy swoich drzwiach. Jej twarz znajdowała się przy wizjerze. Zgasiła nawet światło, aby nikt nie mógł zauważyć, że nie śpi.

Choć była bardzo zmęczona, stała ściskając kubek kawy, która miała ją rozbudzić. Oparła czoło o zimne drzwi i uderzyła w nie kilka razy.
-Długo mam tu czekać? - mruknęła pod nosem zdenerwowana. Naprawdę chciała już pójść spać, ale nie mogła się teraz poddać.

Zobaczyła, że kubek jest pusty. Westchnęła ciężko i udała się do kuchni, bo widziała, że bez kolejnej porcji kawy przewróci się zaraz. Wstawiła wodę w czajniku. Usiadła na chwilę na krześle przy blacie i opadała się o niego.

Nie wiedziała nawet kiedy jej oczy zaczęły się zamykać, aż w końcu zasnęła na siedząco w kuchni. Musiało to wyglądać dziwnie. Nie obudziło ją nawet pikanie czajnika.

★★★

Promyki słońca podały prosto na jej twarz. Otworzyła niechętnie oczy. I kiedy zorientowała się, że nie jest w swoim łóżku, a w kuchni, uniosła gwałtownie głowę.
-O cholera! - zawołała. Poczuła jak szyja i plecy zaczynała ją boleć. Takie konsekwencje spania na siedząco.

Wstała z krzesła i poszła do salonu. Spojrzała na zegar. Weronika zobaczyła, że jest godzina 8. To oznaczało, że spała tam całą noc. Pomimo to wcale się nie wyspała. Poszła w stronę drzwi, aby zabrać dzisiejszy prezent.

Wzięła go z ziemi. Był średniej wielkości. Przeczytała napis, który ktoś napisał na nim :

Nie tęsknij za śniegiem.

-A kto powiedział, że za nim tęsknię? - spytała brunetka, a zaraz po tym otworzyła ten prezent. W środku znajdowała się kula śnieżna z malutkim bałwankiem w środku. Gdy otrząsnęła tym biały proszek rozsypał się po kuli. Wzruszyła ramionami i poszła postawić to na półce z rzeczami, które do tej pory były w kalendarzu.

★★★

C

iężkie drzwi do klaki schodowej, nie ułatwiały jej wejścia do budynku. Pchnęła je z trudem nogą i weszła do środka.

W dwóch rękach trzymała reklamówki z zakupami. Były w nich rzeczy, które miały starczyć jej na najbliższy czas. Gdy znalazła się przed swoim drzwiami postawiła je na ziemi i wyciągnęła z torebki klucz.

Wsadziła go do zamka i przekręciła. Jednak coś było nie tak. Klucz nie chciał się przekręcić. Weronika zadziwiona tą sytuacją zaczęła chaotycznie kręcić nim. To nic nie dało, a nawet pogorszyło sytuacje. Próbowała wyciągnąć go z zamka, ale zamiast tego usłyszała głośne kliknięcie.

-Kurde! - krzykała Wee, ciągle siłując się z kluczem. Po chwili on się wygiął w bok i już nic nie mogła z nim zrobić.
-Głupi zamek! I głupie klucze! I jeszcze głupsze drzwi!
Wyciągnęła telefon, żeby zadzwonić do ślusarza. Musiała jakoś przecież wejść do swojego własnego domu.

Rozmowa z fachowcem jeszcze bardziej ją podłamała. Najszybciej mógł pojawić się dopiero za ponad trzy godziny. Westchła żałośnie i oparła się o ścianę. Powoli zjechała na dół, aż wreszcie usiadła na podłodze.

Wyciągnęła z reklamówki jakieś baton czekoladowy i zaczęła go jeść.
-Chociaż mam jedzenie - westchnęła.

★★★

Każdy wie, że życie potrafi zaskakiwać. Raz jest gorzej, a innym razem lepiej. To od nas jednak zależy jak wyjdziemy z daj sytuacji.

Odarta o ścianę wyglądała jak siedem nieszczęść. Kolana podsunęła pod brodę i przeglądała coś na telefonie.
-Cześć - usłyszała. Bezmyślnie odpowiedziała tym samym, nawet nie racząc spojrzeć na tą osobę.
-Czemu siedzisz pod drzwiami?

Teraz dopiero uniosła głowę i spojrzała na Damiana.
-Klucze czy tam zamek mi się popsuły i teraz nie mam jak wejść, a muszę czekać na ślusarza - odpowiedziała Wee.

-To może chcesz poczekać u mnie? - spytał blondyn. Weronika pokiwała głową na znak, że się zgadza. Pomógł jej zanieść zakupy do jego mieszkania i oboje byli w środku.
-Chcesz kawę? Lub coś innego?
-Sok mi wystarczy - uśmiechnęła się i poszła za nim do kuchni.

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wyglądało jak typowe mieszkanie dwudziesto paro letniego singla. Usiadła na krześle w kuchni. Zerkła na stół kuchenny, na którym leżała lista zakupów. Przyjrzała się jej dokładniej i stwierdziła, że jest na niej masa błędów ortograficznych.

-Mam dysortografię - rzucił, kiedy zauważył, że przygląda się tej kartce. Wee, aż zaniemówiła. Już wcześniej miała powody, aby myśleć, że to on jest autorem kalendarza, ale teraz czuła, że to jest prawie pewne. Wpatrywała się w niego, starając się nie wykrzyczeć tego.

-Coś nie tak?- spytał Damian.
-T..Nie! Wszystko okej. Martwię się tym, czy dziś wogule wejdę do swojego mieszkania - wymyśliła na poczekaniu.

Blondyn jednak nie zauważył zmiany zachowania Wee. Podał jej szklankę soku i oboje udali się z powrotem do salonu. On postanowił włączyć jakiejś film. Oboje mogli powiedzieć, że spędzili ten czas miło.

★★★

Wreszcie po trzech godzinach przyjechał fachowiec. Wee kiedy usłyszała ruch na korytarzu od razu wybiegła zobaczyć czy to już on. Kiedy ślusarz zaczął robotę, bacznie go obserwowała.

Po około 15 minutach sprawa była już załatwiona. Szczęściwa Weronika cofnęła się do mieszkania Damiana, aby zabrać swoję zakupy, wpadła na szalony pomysł, co nie było do niej podobne.

Podeszła do niego i powiedziała:
-Dzięki, że mnie przygarnęłeś na trzy godziny.
-Nie ma za co - odpowiedział. Wtedy brunetka delikatnie złączyła jego usta z swoimi. Był bardzo zaskoczony takim obrotem zdarzeń, ale nie ukrywał zadowolenia.

-To pa - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę swojego mieszkania. Wee była zakochana. Ale w kim? Czy była zakochana w Damienie czy w swoim wyobrażeniu osoby od kalendarza? To pytanie zadała sama sobie, próbując sobie wmówić, że przecież to ta sama osoba.

★★★★★★★★★★
Dajcie znać co sądzicie o tym rozdziale!

Do następnego.
H.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top