Jedenaste okienko
11 grudnia 2018r.
Dziś nastawione były aż cztery budzik. Zrobiła wszytko, aby spóźnienie do pracy się już nie powtórzyło. Dlaczego gdy zadzwonił budzik, wstała od razu.
Przetarła oczy i ruszyła zjeść śniadanie. Zjadła kanapkę zrobioną na szybko. Nie chciało jej się robić nic lepszego. A poza tym to nigdy nie miała talentu do gotowania. To zdecydowanie nie była jej bajka.
Poszła przebrać się z pidżamy. Po chwili była już ubrana w jeansy i szary sweter. Spojrzała na czerwone ubranie, które było jak 9 prezent, ale pokręciła głową. Jeszcze na tyle nie zwariowała, aby to ubrać.
Otworzyła drzwi na oścież i od razu chwyciła paczkę, która leżała na ziemi. Podniosła też zgiętą kartkę, którą wczoraj tam zostawiła. Odgięła kartkę, z nadzieją, że znajdzie tam odpowiedź. Przeczytała napis od tajemniczego kogoś:
Nie tak prendko poznasz odpowiedź na to pytanie.
-Super - westchnęła, ale po przeczytaniu tej treści jeszcze raz zauważyła błąd ortograficzny w słowie ,, prędko". To nakierowało ją na to, że ta osoba musi mieć problem z tym. Popatrzyła na opakowanie prezentu, żeby przeczytać co na nim piszę:
Na pewno z tego skorzystasz.
Otworzyła prezent. Okazało się, że dziś był termos na napoje z świątecznym wzorem. Uśmiechnęła się szeroko na tego widok. Termosy z kawą były nieodłączną częścią jej życia.
Popędziła zrobić w nowym kubku termicznym kawę, którą miała zabrać do pracy. Kiedy już napój był gotowy, jej telefon zaczął dzwonić. Zetknęła na wyświetlacz. Dzwoniła jej mama.
-Halo? Coś się stało? - spytała Weronika. Matka prawię wogule nie dzwoniła rano.
-Nie, kochanie. Chciałam ci powiedzieć, że ciocia Ela przyjechała dzisiaj do nas.
-Ciocia Ela? Przyjechała? Dziś? Przecież ona zawsze przyjeżdża dzień przed Wigilią - zdziwiła się.
Ciocia Ela była tzw. szaloną ciotką z Ameryki. Taką nazwę dla niej wymyślił Mikołaj. Siostra jej ojca, przyjeżdżała raz w roku - na święta. I za każdym razem wymagała, aby Weronika przychodziła się z nią zobaczyć.
-Ale przyjechała wcześniej i jest już u nas. Przyjdziesz o 16? - zapytała jej matka.
-Ta.. Zaraz po pracy przyjadę.
Porozmawiała chwilę jeszcze z mamą i udała się do roboty. Czuła, że dzisiejsze spotkanie z ciotką będzie wyglądało tak jak co roku, czyli wielka spirala niezręczności.
★★★
Znała tą okolicę na pamięć. Mogła przejść tędy z zamkniętymi oczami. W końcu wychowała się tu. Weszła przez furtkę do ogrodu domu jednorodzinnego jej rodziców. Weszła do środka i przywitała się z rodzicami.
Cała trójka poszła do jadalni, gdzie czekała ciotka Ela.
-Weroniczka! Moje słoneczko - zamknęła brunetkę w żelaznym uścisku.
-Ciocie też miło widzieć - powiedziała ledwo oddychając..
Po chwili wszyscy usidli do stołu.
-No Weroniczko, opowiadaj co u ciebie.
-Bez zmian, ciociu. Nadal pracuję w WszystkoDlaCiebie i nadal mieszkam tam gdzie wcześniej - odpowiedziała Wee, nakładając sobię na talerzyk ciasto, które zrobiła jej mama.
-A masz już jakiegoś kawalera na oku? - spytała Elżbieta.
-Nie - odpowiadała czując się zażenowana. Nawet jeśli coś rodziło się pomiędzy nią, a Damianem, to nie miała ochoty mieszać go w tą rozmowę.
-Oj nie dobrze. Masz już 25 lat, czas abyś myślała już o małżeństwie i o dzieciach - skomentowała ciotka. Weronika spojrzała na nią jak na wariatkę. Postanowiła tego nie skomentować.
-A co z tym chłopakiem...jak mu tam było? Ten, który z tobą się trzymał? - spytała ponownie ciotka.
-Mikołaj - powiedziała jej matka.
-No dokładnie. Dobra partia z niego. Przedsiębiorczy, prace ma dobrą za granicą. Jest po między wami coś więcej niż przyjaźń?
-Zawsze było pomiędzy nami coś więcej - oznajmiła brunetka, a każdy spojrzał na nią zdziwiony - On jest moją bratnią duszą. Zawsze go kochałam jak przyjaciela. Po między nami jest uczucie większe niż pomiędzy parą. Kocham go? Tak. Jest w nim zakochana? Nie.
-To nie ma sensu, Weroniko - powiedziała Elżbieta. Wee nie odpowiadała. Rzadko kto rozumiał jej relację z Mikołajem. Być może gdy on nadał mieszkał w Polsce było by pomiędzy nimi uczucie jakie jest pomiędzy kochankami, ale nikt nie mógł tego wiedzieć. Skoro nic nie mówił Weronice o przyjeździe do Szczecina na stałe, to nawet nie próbowała gdybać. Wolała znałeś sobie ktoś tu, niż męczyć się w związku na odległość.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Hej!
Co sądzicie o tym rozdziale?
Do jutra 🥰
H.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top