Dziesiąte okienko

10 grudnia 2018r.

Kolejny grudniowy poniedziałek. Tego dnia Weronika spała jeszcze w najlepsze. To nie było podobne do jej codziennych zachowań. Zawsze nastawiła budzik. Jednak tym razem nic rano nie zadzwoniło.

Gdy się przebudziła, od razu zerwała się z łóżka. Chwyciła telefon w rękę i sprawiała godzinę.
-Cholera! Jest 9! Jestem spóźniona! - krzykała na cały głos. Zaczęła wszystko robić w pośpiechu.

Wczoraj długo nie mogła spać. Myślała cięgle o tym czy to Damian jest autorem kalendarza. Próbowała też wymyślać kto mógł to być inny. Przez to nie mogła spać długo, a jak już zasnęła to spała spokojnie.

W biegu ogarnęła się byle jak i wybiegła z domu. Nie zrobiła sobie nawet kawy, a to był jej nieodłączny element. Już miała wyjść z bloku, ale przypomniała sobie o kalendarzu. Wróciła się szybko po paczkę.

Leżała tam bardzo mała i cienka paczuszka. Coś w środku było zawinięte w sam papier. Na środku pisało :

Będziesz musiała się wysilić, aby odkryć co to za prezent.

Teraz nie miała czasu na rozpakowywanie. Poprostu wrzuciła to do torebki i pobiegła do pracy.

★★★

Wszykie stare i widocznie zaniedbane dekoracje na recepcji sprawiały, że chciało jej się wymiotować. Wcześniej nawet by jej nie ruszyło, ale od czasu kalendarza była jakiaś bardzo wymagająca co do dekoracji.

Weszła do swojego gabinetu i z zadyszką usiadła przy biurku. Miała nadzieję, że jej szef nie zauważył jej spóźnienia. Postawiła laptopa przez sobą.

Wyjęła z torebki też prezent. Rozpakowała go i w środku zobaczyła plastikową kartę. Nie była to karta bankowa. Przypomniało to voucher, jednak nie było na tym napisu na co jest. Było tylko logo, które nic jej nie mówiło i adres, którego też nie kojarzyła.

Schowała to do torebki i uznała, że zajmie się tym późnej. Teraz musiała pracować, bo czuła, że dziś może się doigrać.

★★★

Śnieg padał lekko, a ulice wyglądały jak z filmów o idealnych świętach. Stała rozglądając się w każdą stronę. Czekała na taxi, którą miała pojechać na adres z vouchera. Nie miała pojęcia gdzie znajduje się ta ulica, więc uznała, że kierowca będzie wiedział.

Samochód podjechał, a ona weszła i podała adres. Mężczyzna od razu ruszył w drogę. W głowie Weroniki teraz pojawił się wątpliwości. A jeśli to jednak jest psychopata i jak wyjdzie z auta to ją zadźga? Zacisnęła mocniej pasek torebki.

Kiedy wreszcie dojechali i zapłaciła, wyszła z samochodu. Stanęła jak wryta. Na pustym polu stało lodowisko. Nie było nawet zadaszone, ale to dawało mu jeszcze większy klimat.

Podeszła do butki z kasjerem.
-Dzień dobry dostałam takie coś i.. - zaczęła, ale pracownik lodowiska jej przerwał.
-Imię i nazwisko.
-Co? - zdziwiła się.
-Imię i nazwisko - powtórzył.

Wee mrugła szybko rzęsami i wzięła głęboki wdech.
-Weronika Gerberska - powiedziała mu.
-Yhm, no tak. Ktoś wykupił pani dwie godziny na lodowisku. Rozmiar buta?
-Czy mogę wiedzieć kto?
-Ten ktoś zabronił tego mówienia - oznajmił.

-Cwany lis - pomyślała.
-Rozmiar buta? - znowu się powtórzył.
-38 - podała, ale nie do końca była świadoma o co chodzi, choć to było dość jasne.

Wyciągnął łyżwy za lady i podał jej.
-Tam można je założyć - pokazał jej. Weronika poszła z parą łyżew do wskazanego miejsca. Nie wiedziała czemu, ale je ubrała. Weszła w nich na lodowisko.

Myślała, że się wywali. Ostatni raz jeździła na łyżwach kilka lat temu. Stała koło barierki i powoli się przesuwała. Jednak po chwili pojechała dalej. Udawało jej się to całkiem dobrze.

Kiedy upadła, zaczęła się śmiać. Nie przejmowała się tym. Wstawiła i jechała dalej. Podobało jej się to. To była kolejna rzecz z kalendarza, która sprawia, że poczuła dziecięca radość.

★★★

Uśmiech nie mógł zejść jej z twarzy. Weszła do mieszkania i zdjęła kurtkę oraz buty. Rozsiadła się na kanapie i wpadała na pomysł. Zapragnęła podziękować osobie od kalendarza adwentowego. A skoro nie mogła zrobić tego osobiście to musiała znaleźć inny sposób.

Wyjęła kartę z notesu i napisała na jej środku :

Dziękuję za to wszystko!

Na końcu zdania narysowała uśmiechniętą buźkę. Postanowiła dopisać coś jeszcze :

Proszę, zdradź mi kim jesteś.

-Warto próbować - powiedziała sama do siebie i udała się położyć tą kartkę przed drzwiami.

Kiedy to zrobiła udała się do swojej sypialni. Wykręciła numer Mikołaja i zadzwoniła do niego. Choć była zmęczona, to chciała usłyszeć jego głos. Nie porozmawiać z, a właśnie usłyszeć jego głos.

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Hej hej!

Dajcie znać co sądzicie o tym okienku 😍

Do jutra 🥰
H.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top