Rozdział Ósmy
- Moim zadaniem powinieneś sobie kogoś znaleźć - powiedział Calum zatrzymując się przy drzwiach wejściowych do salonu fryzjerskiego - od twojego rozstania z Amandą minęły cztery lata, a ty od tego czasu w całości poświęciłeś się Eli... a swoją drogą, gdzie ona jest?
- Luke z nią został - rzuciłem - a co do związku... może i masz rację - otworzyłem drzwi i przepuściłem w nich Caluma, który wszedł do pomieszczenia. Wszedłem za nim
- Patrz. Ta jest nie zła - szepnął pokazując na młodą dziewczynę o imieniu Jenifer. Jenifer była farbowała mi włosy... prawie odkąd zacząłem to robić. - zagadaj do niej
- Daj spokój.. idź na to spotkanie bo się spóźnisz - powiedziałem, szturchając chłopaka, na co on uśmiechnął się i przytulił mnie na pożegnanie po czym wyszedł. - Hej - powiedziałem do Jenifer siadając na jednym z krzeseł przeznaczonym dla ludzi, którzy czekają na swoją kolej
- Hej - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się i porządkując miejsce miejsce pracy - nie rozsiadaj się tak, bo zaraz będziemy cię strzyc - uśmiechnęła się szeroko
- Czy ja coś mówiłem o strzyżeniu? - spojrzałem na nią i zaśmiałem się - mam tu coś dla ciebie - wyjąłem z kieszeni bluzy dwa pojemniczki czarnego i niebieskiego toneru do włosów
Jenifer zaśmiała się i podstawiła fotel pod umywalkę, po czym skinieniem głowy pokazała mi, że mam tam usiąść. Rozsiadłem się na fotelu przy umywalce i zamknąłem oczy. Poczułem strumień ciepłej wody spływający po mojej głowie. Po chwili otworzyłem oczy i spojrzałem na farbowaną blondynkę po czym przypomniało mi się co mówił Calum. Najpierw pomyślałem, że to niedorzeczne ale zaraz uznałem, że chłopak miał trochę racji. Od kilku lat nie byłem na randce bo całą uwagę poświęciłem Eli i skupiałem się na wychowaniu jej, a Jenifer była miła, ładna i nie oszukujmy się. Nawet mi się podobała. Wziąłem głęboki wdech.
- Jenifer... - zacząłem
- Jen wystarczy - powiedziała z uśmiechem
- Ok.. tak więc... Jen... czy... znaczy... - kurwa. Nawet zagadać do dziewczyny nie umiem
- O co chodzi? - zapytała nakładając mi na włosy farbę
- Co... co robisz po pracy? - zapytałem szybko. Poczułem jak moje serce zaczyna bić szybciej
- Czy ty chcesz się umówić? - zapytała
- Nie.. znaczy... - westchnąłem - zrozumiem odmowę
- Co? Nie. Nie o to chodziło. Chętnie się z tobą umówię - dziewczyna uśmiechnęła się.
*
- Za ile kończysz? - zapytałem przeglądając się po raz kolejny w lustrze i poprawiając włosy
- Za godzinę - odpowiedziała i zerknęła na mnie - wyglądasz dobrze. Skończ te poprawki - uśmiechnęła się
Zauważyłem w lustrze, że moje policzki zrobiły się czerwone. Jen zaśmiała się, a do salonu fryzjerskiego weszła młoda dziewczyna. Miała może około siedemnastu lat. Przywitała się z Jen i zaczęła mówić jaki ma pomysł na nową fryzurę.
- Przyjdę po ciebie za godzinę - rzuciłem do Jen - Do zobaczenia - rzuciłem i uśmiechnąłem się po czym wyszedłem z budynku.
*
- Jestem! - krzyknąłem wchodząc do domu
- Tatuś! - usłyszałem radosny dziewczęcy głosik, a już po chwili El wybiegła mi na przeciw i przytuliła się do moich nóg.
Podniosłem dziewczynkę i przytuliłem ją mocno po czym pocałowałem ją w policzek.
- Luke... - zacząłem wchodząc do salonu
- Tak? - zapytał chłopak wstając z podłogi
- Mógłbyś tu zostać trochę dłużej? Wiesz... umówiłem się z kimś za godzinę i...
- Nie ma sprawy - rzucił Luke podchodząc do mnie
Postawiłem El na ziemi i podszedłem do kanapy po czym usiadłem na niej. Poczułem, że zaczynam się denerwować. Nagle stałem się spięty jak nigdy. Za długo nie byłem na randce. Za długo nie byłem w związku. Luke usiadł obok mnie i przyjrzał się mi.
- Co jest? - zapytał i położył dłoń na moim ramieniu. Poczułem nagły przypływ ciepła.
- Nic - rzuciłem i spojrzałem na El
- Przecież widzę. O co chodzi?
El zaczęła bawić się samochodzikiem i zaczęła jeździć nim po mojej łydce.
- Po prostu... za długo nie byłem na randce, a ta dziewczyna jest... jest piękna i... lubię ją. Sam nie wiem do końca czemu ją zaprosiłem. Tylko się upokorzę.
Luke wziął dłoń z mojego ramienia i spuścił głowę przy czym wbił wzrok w ziemię. Po chwili obrócił głowę i spojrzał na mnie, a ja na niego. W jego oczach dało sie zauważyć złość i przejęcie.
- Nie będzie źle - rzucił i wstał z kanapy po czym usiadł na ziemi obok El i zaczął się z nią bawić
Westchnąłem i wstałem z kanapy po czym poszedłem do swojego pokoju przebrać się i trochę się uspokoić.
Spojrzałem w lustro i przyjrzałem się sobie.
- Będzie dobrze stary. To tylko randka. Będzie dobrze. Będzie dobrze. Nie upokorzysz się. Będzie dobrze.
Usłyszałem jak drzwi pokoju otwierają się. Obróciłem się. Do pokoju wszedł Luke i podszedł do mnie. Poczułem jak moje serce zaczyna bić szybciej, a żołądek się zaciska przez co czułem jakby był z niego ciasny węzeł. Chłopak położył swoje dłonie na moich biodrach i przysunął mnie do siebie. Poczułem jak kąciki moich ust unoszą się ku górze. Poczułem się dziwnie szczęśliwy, chociaż sam nie wiem dlaczego. Nigdy nie odczuwałem takiego czegoś przy osobie której nie lubię. Bo... przecież go nie lubię... prawda?
_______________
No! To historia się powoli rozkręca :)
Mam nadzieję, że się podobało :)
Jest pisane troche na szybko bo Harry Potter już leci i trochę mi spieszno.
Zostawcie coś po sobie jeśli chcecie. Wszystkie oznaki ( vote, komentarze ) mile widziane
LOVE YOU ALL! ~Haia_Miia xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top