Prolog
Usłyszałem pukanie do drzwi. Dość szybko przywieźli mi tą pizze. Zawsze musiałem czekać z czterdzieści minut, mimo tego że dobrze mnie tam znali i dobrze wiedzieli że nienawidzę czekać. To pewnie wina Ashtona, że tak długo musiałem czekać. Pewnie specjalnie robił wszystko jak najwolniej. I pewnie dlatego przeważnie dostawałem ją już prawie zimną.
Wstałem z kanapy i zapałzowałem grę po czym ruszyłem w kierunku drzwi. Nadusiłem na klamkę i pociągnąłem drzwi do siebie otwierając je. Uśmiechnąłem się, że w końcu będę mógł się najeść.
- Cześć Michael - usłyszałem damski głos. To nie był głos Ashtona, chociaż nie oszukujmy się.. jego głos nie należy do najbardziej męskich.
- Jesteś no... - urwałem wpatrując się w młodą wysoką dziewczynę, która trzymała coś w rękach. - Amanda? Skąd wiesz gdzie mieszkam? Co tu robisz? Gdzie byłaś?
- Mogę wejść?- zapytała lekko się uśmiechając na co pokazałem gestem dłoni, że zapraszam ją do środka. - twój adres mam od twojej mamy... czemu nikt mi nie powiedział, że...
- Że ojciec wywalił mnie z domu? I że tylko dzięki mamie jeszcze dobrze żyję i mam dom i pracę? Nie wiem...- zapadła cisza - co tu robisz i gdzie byłaś? - zapytałem zamykając drzwi i podchodząc do dziewczyny i przytulając ją od tyłu.
- Przyszłam odwiedzić mojego chłopaka...
- A gdzie byłaś? Czy ciebie zawsze trzeba się pytać o to samo po dwadzieścia razy? - zapytałem i pocałowałem ją w policzek.
- Byłam... w domu
- Rok? I... co trzymasz w rękach?
- Byłam w ciąży... a to twoja córka... ma na imię Elizabeth... a tak w ogóle to miło że mnie odwiedzałeś.
Oparłem się o ścianę, a moje serce zaczęło bić szybciej. Amanda? W ciąży? Ze mną?
- Ja... chciałem, ale zawsze mnie ktoś wyganiał mówiąc że wyjechałaś... - zacząłem.
- Ta... oczywiście... mogłabym z nią chwilę u Ciebie zostać? Mam tu jej rzeczy i wózek i...
- Nie ma sprawy - powiedziałem od razu. Tęskniłem za Amandą. Cieszyłem się, że spędzimy trochę czasu razem. My... i nasza córka.
*
Dzień minął szybko. Dużo rozmawialiśmy, a ja już zakochałem się w Eli. Była cudowna, ale w sumie co się dziwić? W końcu moje dziecko. Nawet była do mnie podobna. To w sumie miłe i cudowne, ale za razem straszne, że dopiero teraz dowiaduję się o moim dziecku.
Ela już spała, w końcu było późno. Musiała spać... prawda? Amanda i ja siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film, który ona wybrała. Po chwili jednak wstała i powiedziała, że pójdzie się położyć. Nie broniłem jej, bo to znaczyło że w końcu będę mógł dokończyć grę.
Kiedy dokończyłem grę także udałem się do pokoju i położyłem się obok Amandy. Dziewczyna już spała, a ja przytuliłem ją i pocałowałem w policzek. Stęskniłem się za nią. I to bardzo.
*
Otworzyłem oczy kiedy usłyszałem płacz dziecka. Ku memu zdziwieniu Amandy nie było w łóżku. Zawsze lubiła spać do późna, a tu proszę. Niespodzianka. Pomyślałem, że jest przy małej ale kiedy po dłuższym czasie płacz nie uspokoił się, doszedłem do wniosku że raczej jej tam nie ma.
Wstałem z łóżka i poszedłem do Eli. Wziąłem ją na ręce i zacząłem kołysać, bo jak na razie nic lepszego nie przychodziło mi do głowy.
Po dłuższym czasie bezskutecznego próbowania uspokojenia Eli zauważyłem, że do lodówki magnesem przyczepiona jest kartka. Podszedłem aby odczytać co tam jest napisanie.
'' Michael, podjęłam decyzję. Zostawiam Ci Elizabeth. Nie wiem co z nią zrobisz. Zatrzymasz, czy oddać. Zrobisz co uważasz za słuszne. Ja się wyprowadzam. Wylatuję. Nie wezmę jej ze sobą. Nie mogę. Tym samym chciałam Ci również powiedzieć, że z nami koniec. Przepraszam, ale to nie może trwać dłużej. Na pocieszenie powiem Ci, że mi też nie jest za łatwo. Zajmij się po prostu Elizabeth i tyle. Do widzenia Michael. ~Amanda ''
- Głupia suka! - krzyknąłem po czym zerwałem notatkę, zgniotłem i rzuciłem gdzieś w przestrzeń domu. Oparłem się plecami o lodówkę i 'zjechałem' po niej siadając na ziemi - chyba zostaliśmy sami Elka... - powiedziałem przygryzając warkę i patrząc w duże oczy małej dziewczynki, która teraz wpatrywała się we mnie. Nie wiedziałem co zrobię. Nie wiedziałem co powinienem zrobić...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top