*29*
Marinette zaczęła się szarpać i bić blondyna po plecach. Warknęła głośno. Wiedziała, że jest bezsilna. Chłopak był znacznie silniejszy od niej. Adrien uśmiechnął się, kiedy granatowowłosa dała za wygraną. Miał przewagę. Rzucił ją na jeden z foteli w samolocie i zawisł nad nią.
- Myślisz, że mógłbym się do czegoś takie posunąć? - zapytał. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Ty na pewno. - prychnęła odwracając od niego wzrok. Tym razem nie dam się uwieść, pomyślała.
Agreste próbował z nią złapać kontakt wzrokowy, lecz na marne. Bił się z własnymi myślami. Kochał ją, a przynajmniej tak myślał, jednak poprzednie doznania zostawiły ślady na jego sercu. Bał się ponownego zranienia. Od wtedy tylko rozkochiwał, bawił się i zostawiał jak zużytą chusteczkę z gilami Plagg'a. Jednak Marinette była dziewczyną, na której zależało mu bardziej niż kiedykolwiek. Westchnął i opadł na dziewczynę.
- Adrien! Dusisz! Ciężki jesteś! - zaczęła krzyczeć.
- Myślisz, że on ją zabije? - spytała Tikki, która chowała się wraz z Plagg'iem w przejściu.
- Bez przesady! - zaśmiał się czarnowłosy. - Adrien może i jest trochę głupi, lekkomyślny, porywczy, brzydki i słaby, ale coś ma pod tą skorupą.
- Zawsze siebie faworyzujesz? - czerwonowłosa uniosła wysoko brwi, a chłopak zaśmiał się cicho.
- Tak. - uśmiechnął się. - By dobić blondaska.
- A zamknij się! - parsknęła śmiechem uważnie skupiając się na danej dwójce.
- Marinette.. - mruknął blondyn. - Bądź przy mnie...
- Jestem pod Tobą idioto! - jęknęła dziewczyna. Adrien uniósł się na łokciach i spojrzał na nią z zaciekawieniem.
- Jakich chłopaków lubisz?
- Co? - granatowowłosa spojrzała na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- No typ faceta. - przekręcił oczami.
Marinette zmrużyła oczy. Wiedział o co chodzi chłopakowi. Uśmiechnęła się chytrze w duchu.
- Lubię chłopców oddanych, poukładanych, którzy mogą się poświęcić z miłości, zabawnych, romantycznych, upartych, zachłannych.. Inaczej mówiąc przeciwieństwo Ciebie. - pokazała mu język.
- A jak ma całować?
- Z uczuciem.
- A dotykać?
- Często.
- A malinki?
- A chcesz w ryj?
- Chętnie. - uśmiechnął się. W jednej chwili dziewczyna zostawiła wyraźny ślad swojej dłoni na policzku Adrien'a. - Ała! Za co?!
- Chciałeś. - wzruszyła ramionami.
Blondyn uśmiechnął się do siebie. Podniósł się znad dziewczyny i usiadł na siedzeniach obok. Marinette była pewna, że chłopak od razu zacznie działać. Nie spodziewała się, że chłopak zrobi... nic. Kompletnie NIC.
- Co robisz? - spytała.
- Daję Ci swobodę. - powiedział z przymkniętymi oczami.
- Aaa! Weźcie ode mnie tą wariatkę! - zaczął krzyczeć Plagg, który uciekał przed Tikki cały w pienie. Czerwonowłosa biegła za chłopakiem z gaśnicą. - Ty się lecz!
- Ja mam się leczyć?! - dziewczyna rzuciła w niego gaśnicą, która była już bezużyteczna. Przedmiot przeleciał nad jego czarną czupryną i wylądował na podłodze po drugiej stronie samolotu.
- To ja rzucam gaśnicą w swego Boga?!
- Nie jesteś moim Bogiem, deklu! - warknęła. - Nie wyznaję Plaggicyzmu!
- Jak śmiesz?! - Noir załapał się teatralnie za serce i upadł na podłogę. - Mam zawał! Tracę wyznawców!
- Ty ich nie miałeś nawet!
- O nie! Młoda damo! - Plagg podniósł się z podłogi i wyjął pasek ze szlufek w spodniach. - Dawaj dupę!
Tikki zgrabnie pokazała mu środkowy paluszek po czym naciągając obcisłą spódnicę zaczęła uciekać. Przeskakiwała po fotelach, a chłopak podążał za nią.
- Ej! O co poszło?! - krzyknęła Marinette wstając.
- Powiedział, że jestem walnięta! - warknęła Lug przewracając się na jeden fotel.
- Grzech każdego mężczyzny. - prychnął blondyn. - Pójdę do luku bagażowego po ubrania.
- Sam? - zdziwiła się Marinette. Adrien uśmiechnął się do niej.
- Martwisz się?
- Wynocha. - wskazała ręką w stronę drzwi. Agreste pokręcił głową i wyszedł z pomieszczenia. Przeszedł korytarzami do luku bagażowego i odszukał białe Audi, które kryło w bagażniku ich torby. Auto rzucało się w oczy, więc nie było żadnego problemu w odnalezieniu go. Westchnął i otworzył bagażnik, by wyjąc z niego potrzebne torby, a następnie ponownie go zamknąć. Wyjął ze swojego plecaka ubrania na zmianę i ściągnął koszulkę oraz spodnie. Założył przecierane jeansy na kolanach oraz biały podkoszulek, które kupiły dziewczyny.
- Kupiłyście dobry rozmiar. - uśmiechnął się. - Wiem, że tam stoisz.
- Skąd?
- Odbijałaś się w lusterku. - zaśmiał się. - O co chodzi Tikki?
- Co ty odwalasz? - czerwonowłosa oparła się o futrynę i zmarszczyła brwi.
- Spokojnie. Nie zrobię nic Mari.
- Jesteś ciężki. - westchnęła się odpychając. - Trudno Ciebie zrozumieć. Nie mogę Ciebie rozgryźć.
- I kto to mówi? - prychnął. - Ty i Plagg to co innego... Czujesz coś do niego?
- To moja sprawa co chcę z nim zrobić.
- Zabawić się?
- Może. - pokazała mu język. - Bierz ciuchy. Też chcę się przebrać.
- Masz. - rzucił jej torbę.
- Gentelman. - zaśmiał się na jej słowa.
Wyszli z luku bagażowego i udali się do pozostałej dwójki przyjaciół. To co tam zobaczyli zbiło ich z nóg. Związany Plagg za ręce i nogi stał nad przepaścią, a Marinette była w gotowości do wykopania chłopaka w zaświaty..
***
Hey!
Wiem, że dawno mnie nie było xD
Możecie mnie katować.
ALE muszę jakoś zmienić sobie plan dodawania rozdzialów, bo EGZAMINY XD (życzcie mi powodzenia. Próbne a i tak zawale) xD
RAAAAAANY
JAK JA MAM DZIĘKOWAĆ ZZA WASZĄ WYTRWAŁOŚĆ?!
TYLE GWIAZDEK TAM BYŁO, ŻE MAM WTF (KTOŚ ZA MNĄ TĘSKNI WTF?!) !!
Ta radość xD
A teraz taka krótka informejszyn. Zakonczyłam ByeBye.. I zamierzam założyć książkę YAOI z tak zwanego anime Yuri On Ice. Co myślicie?
Wiem, że miałam założyć z Usui'm i Misaki, ale mam fazę na gejów! xD (NO HATE PLIS)
Dziękuję Wam jeszcze raz za wszystko! <3
Do napisania
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top