*20*
Marinette przez całą noc myślała nad tym co powiedział jej blondyn. Wyciągnięcie od niego informacji równało się z rzeczą niemożliwą. Tikki również nie chciała jej powiedzieć co takiego działo się z Plagg'iem. To wszystko sprawiło, że myśli granatowowłosej nie dawały jej spokoju w nocy, a w dzień kiedy ponownie byli w drodze, spała. Tikki jęczała jak to jest jej nudno, Adrien próbował ją uspokoić, a Plagg prowadził samochód jednocześnie pomagając blondynowi.
- Nuuuuudzi miii sięęęęę. - jęknęła żałośnie. Blondyn westchnął.
- Popodziwiaj krajobrazy. - zaproponował blondyn.
- Nie.
- Poczytaj książkę.
- Nie mam.
- Pośpiewaj..
- Sama?
- Ugh! Kobieto! - warknął Plagg. - Zajmij się czymś w końcu!
- Chciałabym. Ale KTOŚ mi zabrał telefon! - spojrzała zabójczym wzrokiem na chłopaków. - Czemu nie oddacie nam naszych własności?
- Jest kilka powodów. - zaśmiał się nerwowo blondyn. - Pierwszym jest to, że mogłybyście wezwać pomoc.
- Drugim, że Wasza bateria padła. - uśmiechnął się Plagg i spojrzał błagalnie na przyjaciela. Adrien westchnął. Spojrzał ostrożnie na czerwonowłosą.
- Możliwe, że... Wywaliliśmy je? - uśmiechnął się słodko. Dziewczynie w źrenicach pojawiły się noże.
- Co zrobiliście z moim telefonem?! - warknęła. - Czy wy jesteście pojebani czy pojebani?!
- To trzecie? - zapytał niepewnie czarnowłosy. Dziewczyna powstrzymywała się by nie rzucić się na niego.
- Jeszcze chwila... A obiecuję... ŻE ZOBACZYSZ SWOJĄ DUPĘ OD ŚRODKA!
- Tikki. Przestań grozić ludziom. - mruknęła Marinette przez sen.
- Obudziłam Cię? - zapytała.
- Nie wcale... Tylko drzesz się na cały samochód. - odpowiedziała przeciągając się. - Głodna jestem.
- Japier.. Ugh! Kolejna! - blondyn złapał się za głowę. - Łeb mnie boli. Są tabletki?
- W schowku schowałem. - wzruszył ramionami Noir skupiając się na drodze.
Marinette oparła się wygodnie o fotel. Podobnie zrobiła Tikki ciężko wydychając powietrze. Nie mogła uwierzyć, że jej mały kochany telefonik, jej życie, jej tlen, jej świat... Został wyrzucony. Granatowowłosa szturchnęła przyjaciółkę. Nieobecne, błękitne oczy spotkały się z fiołkowymi tęczówkami.
- Wszystko w porządku? - spytała granatowowłosa kładąc rękę na udzie przyjaciółki. Pokiwała przecząco głową.
- Nie.. - szepnęła cicho. Odwróciła się od niej twarzą do szyby. Zaczynało padać. Krople powolnie przesuwały się po tafli szyby. Marinette spojrzała na chłopaków.
- Jesteście debilami. - warknęła.
- Co? - zdziwił się blondyn.
- Jesteście pieprzonymi idiotami! Niedorozwoje mózgowe! Jak można być aż tak pojebanym, co?! - zaczęła wrzeszczeć. Leciała obelga po obeldze. Plagg wjechał na stację benzynową ze sklepem.
- Mari, uspokój się! To tylko telefon! - powiedział blondyn zdziwiony nagłym wybuchem dziewczyny.
- Słuchaj blondi. - nachyliła się do niego w miarę możliwości. - Żaden z Was nie będzie mi ranił mojej najlepszej, jedynej przyjaciółki. A już na pewno się nie uspokoję, bo tak sobie Szanowny Pan zażądał! A i jeszcze jedno! NIE MÓW DO MNIE MARI IMBECYLU!
- Albo się uspokoisz albo zaraz...
- Co mi zrobisz?! - krzyknęła. - Gówno mi zrobisz! Nie będę tańczyć jak mi zagrasz, rozumiesz?! - czarnowłosy zatrzymał się. - Idę do sklepu.
- A tylko rusz się z tego auta! - warknął Adrien zaciskając zęby.
- Oj! - dziewczyna odpięła pasy i otworzyła drzwi. - Ups! Sory! Samo wyszło!
- Marinette! Wracaj!
- To sobie za mną pójdź tleniona blondynko! - krzyknęła i trzasnęła drzwiami. Blondyn obserwował jak granatowowłosa dziarskim krokiem wchodzi do sklepu.
- Wow.. Zjechała Cię.. - powiedział w szoku Plagg. - Wszystko dobrze?
- Ugh!!! Ona jest taka! Taka...! Wkurzająca! Wnerwiająca! Ugh!! Taka! - blondyn złapał się za głowę. - Pociąga mnie!
Tikki podniosła głowę na słowa blondyna. Adrien zasłonił swoje usta, a Plagg wpatrywał się w niego z rozszerzoną buzią. Do chłopaka doszła informacja, że przyznał się przed wszystkimi co myśli o dziewczynie. Czerwonowłosa odpięła pasy i spojrzała intensywniej na blondyna.
- Podoba się Tobie Marinette? - zapytała zdziwiona nagłym i jakże donośnym wyznaniem chłopaka.
- To ja polecę zobaczyć by nie uciekła! - krzyknął szybko i wybiegł jak torpeda z auta. Lug spojrzała na Plagg'a. Żądała odpowiedzi.
- Mamy przejebane. - podsumował.
- Dlaczego? - zdziwiła się czerwonowłosa.
- On się zakochał. To nie wróży nic dobrego...
Blondyn wparował do sklepu. Zadzwonił dzwoneczek, który symbolizował nowego klienta. Westchnął i rozejrzał się dookoła. Zobaczył ją. Na owocach. Przeczesał dłonią swoje włosy. Podszedł do niej.
- I co? - zapytał. Nie zareagowała na jego pytanie. Ignorowała go.
- Będziesz mnie tak ignorować?
Kolejna cisza..
- Ej! - złapał ją za ramię. Wyrwała je i szła dalej.
- Marinette! - obrócił ją w swoją stronę. - Nie będziesz się do mnie odzywać?! Taka jest Twoja technika?! Najpierw drzesz ryja na mnie w aucie, uciekasz, a teraz nic nie masz mi do powiedzenia?! - zacisnęła mocniej zęby i ponownie się wyrwała.
- Znaczy! Nie nie masz ryja! Znaczy! Cholera! Masz twarz! Buzie! Ja...
- Daruj sobie. - wzruszyła ramionami i przeszła dalej.
***
Hey!
Co tam? xD
Zostawiam Wam rozdzialik hihi xD
Zostawcie po sobie ślad ;)
Dziękuję Wam za wszystko ^^
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top