*17*
- Koniec zabawy! Plagg wbija! - czarnowłosy krzyknął na cały sklep.
- To nie bazar! Nie krzyczeć! - warknęła w jego stronę kasjerka.
- Nie tym tonem do mojego przyjaciela! - krzyknął blondyn i wyciągnął zza paska pistolet. Skierował go w stronę dziewczyn. - Ty blondi. Kluczyki.
- C-c-co? A-ale A-adrien...
- POWIEDZIAŁ, ŻE CHCE KLUCZYKI! - krzyknął Plagg, a przestraszona blondynka zaczęła nerwowo szukać kluczy od auta w swojej torebce.
- I jak na zakupach? - spytał szeptem Adrien uważnie obserwując blondynkę i kasjerkę.
- Mam dla Ciebie genialny filmik! - odpowiedział mu również szeptem Plagg.
- Właśnie. O co chodziło?
- Nie powiem Ci tego teraz. Pokażę. Ale powiem Ci, że nie żałuję. Po tym co przeszedłem...
- Co się stało? - zaśmiał się cicho.
- Stary! Ja niosłem masę toreb! Policzyłem wszystkie! AŻ CZTERDZIEŚCI!
Blondyn zaśmiał się głośno. Wiedział, że tak się skończą zakupy. Kasjerka spojrzała na niego jak na osobę upośledzoną.
- Wy jesteście pojebani.. - szepnęła.
- Milcz, albo stracisz ten zadufany łeb! - krzyknął groźnie Plagg.
- Właśnie coś do mnie dotarło.. Gdzie dziewczyny? - zapytał blondyn. - Chyba nie zostawiłeś.. Nie gadaj, że są same!
- Luzuj, Adrien! Są z nami. - uśmiechnął się. - Wywalały niepotrzebne rzeczy z auta blondyny i pakowały swoje.
- CO?!
- Nie ociągaj się! - warknął blondyn do Chloe. - Jak to są z nami?
- Dziewczyny! - krzyknął Plagg.
Do pomieszczenia weszły Marinette i Tikki ubrane na czarno z pistoletami w dłoniach. Miały na sobie obcisłe czarne topy na ramiączkach, czarne obcisłe legginsy, czarne adidasy z białymi podeszwami. Na nosie miały okulary przeciwsłoneczne, a ich włosy swobodnie powiewały z każdym krokiem. Adrien z rozszerzoną szczęką spojrzał na Marinette. Nie wierzył, że doczeka się kiedyś widoku pięknej dziewczyny, z bronią, a w dodatku po jego stronie.
- Adrien'ie! Przedstawiam Ci Tap Madel Euro Frans!
- Plagg.. dziewczyny wyglądają cudownie, ale Twój udawany amerykański akcent jest do dupy. - powiedział blondyn.
- Kiedy jedziemy? - zapytała Tikki.
- GDZIE KLUCZYKI?! - krzyknął jak na zawołanie Plagg. Czerwonowłosa zaśmiała się. - JA SIĘ PYTAM GDZIE KLUCZYKI DO AUTA?!
- Mam! - krzyknęła przestraszona Chloe i wyciągnęła je z torebki. Marinette podeszła do niej i przystawiając broń do skroni dziewczyny odebrała klucze do białego Audi.
- Tyle bez numerów. - warknęła. Blondynka spojrzała na nią spod byka.
- Jak na Ciebie patrzę to rzygać mi się chce. - Blondynka zamachnęła się i walnęła Marinette w policzek. Adrien szybko podbiegł do blondynki i ją popchnął na blat.
- Słuchaj szmato. - warknął. - Nie mów tak do niej ty tapetowana blondynko by strzelę Ci kulę prosto do gardła! Rozumiesz?! A teraz na podłogę! - popchnął blondynkę na kafelki. Spojrzał na kasjerkę, która sama posłusznie położyła się na podłodze.
- No Adrien'ku! Pokazałeś pazurki! Jestem dumny! - zaczął łkać Plagg, a Tikki poklepała go po ramieniu.
- Oni kiedyś muszą dorosnąć.. - szepnęła do niego śmiejąc się zarazem.
- Nic Ci nie jest? - spytał Adrien granatowowłosej, która zapłakana trzymała się za obolały policzek. - Ej! Mari.... nette.
Blondyn co prawda był bezduszny po tym co się stało dla większości dziewczyn. Bawił się ich uczuciami. I porzucał. Tak jak to stało się z nim. Ale w stosunku do Marinette. Wiedząc, że poczuł do niej to COŚ. Choć chciał pozostać obojętny to nie mógł patrzeć na to bezczynnie. Granatowowłosa zapłakała, a chłopak nie wiedząc co ma zrobić przysunął się bliżej do niej.
- Ja.. coś mam.. zrobić? - zapytał. Dziewczyna podeszła do niego i się przytuliła. Blondyn stał jak wryty. Delikatnie objął ją wolnym ramieniem.
- Dzięki Adrien, dam już radę. - oderwała się od niego przecierając zaczerwieniony policzek. Uśmiechnęła się szatańsko w stronę blondynki. - A Twoje ubrania tak jasności są gdzieś tam w kałuży, a dokładniej benzynie. Podpalone. - warknęła i rzuciła klucze Plagg'owi.
- Nie ruszajcie się! - krzyknął Plagg do dziewczyn na podłodze. - Wychodźcie.
Wszyscy wybiegli ze sklepu i wsiedli do samochodu. Plagg złapał za kierownicę i z piskiem opon wyjechał z miasteczka. Przejechał prosto na rondzie przez roślinki i potrącił kilka koszów na śmieci. Nie zwracał większej na to uwagi. Chciał tylko jak najszybciej wyjechać z miasta.
Gdy byli już wolni zaczęli się śmiać.
- To. Było. Ekstra! - krzyknął czarnowłosy i spojrzał na blondyna, który pogrążony był w myślach. - Prawda, Adrien?
- Co? A tak! - dodał śmiejąc się sztucznie. Noir przekręcił oczami. - Dałeś dziewczynom broń?
- Gdzie tam! Nie przeładowana była.
- Co? - zdziwiła się Tikki. - A nam mówiłeś, że ma naboje.
- Ups?
***
Hey!
Co tam? xD
Zostawcie po sobie ślad. ^^
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top