﴿ 7.6 Tajemnice ﴾
Księżniczka po krótkim odpoczynku zdołała zasiąść do biurka. Spojrzała na stertę zwiniętych w rulon dokumentów i uznała, że to idealny czas, aby się tym zająć. Zaraz też wyciągnęła z szuflady plik zżółkłych kartek, po czym chwyciła za czarne, rozłożyste pióro stworzone niby z jedwabiu. Jego delikatne ruchy uspokajały Arię. W skupieniu odczytywała zawartość zwoi, następnie pisała odpowiedzi, a w sporej księdze streszczała obie rzeczy. Wiadomości, które leżały na jej biurku tak właściwie były raportami z różnych części królestwa. W ten sposób władca odciążał się z obowiązków i miał pewność, że praca ta zostanie starannie wykonana. Tak też, kiedy Aria skończyła, zabezpieczyła dokumenty i odbiła na każdym pieczęć królewską. Chwyciła z jednej z półeczek wbudowanych w biurko coś na podobieństwo muszelki. Dmuchnęła w nią i rozbrzmiał specyficzny gwizd. Chwilę po tym przez otwarte okno do komnaty wleciała gromada ptaków. Barwne pióra tych dostojnych oraz potężnych stworzeń wyglądały bajecznie, lecz najpiękniej prezentowały się te dwa dłuższe przy ich ogonach. Niczym wstęgi ciągnęły się za wirującymi wokół księżniczki istotami niczym z legend. Osiadły na różnych meblach, ale dość blisko siebie. Aria przymocowała każdemu z czterech ptaków odpowiednie wiadomości. Przy okazji gładziła dłonią ich głowy. Gdy skończyła z ostatnim, usiadła na podłodze, a te piękne istoty zbliżyły się do niej. Księżniczka rozpieszczała je niczym najukochańsze pupile. Jeden nawet wskoczył jej na ramię i zakrył prawie całe jej ciało. Chwilę później ktoś zapukał do drzwi, co ją zastanawiało, ponieważ raczej nikt nie powinien się tam znaleźć o tamtej porze.
- Wybacz, że przeszkadzam, ale sądzisz, że król długo będzie trzymał cię w zamknięciu? – odezwał się Garon.
- A co, nikt nie chce się z tobą użerać? – zapytała, bawiąc się z jednym z ptaków.
- Nie bądź niemiała. Nie chciałem, żeby tak to się potoczyło.
- Nie chciałeś? Jaki jest twój cel, ukryte motywy? Dlaczego musiałeś jeszcze bardziej rujnować moje życie?– pytała jakby z pretensjami.
- Proszę uwierz mi.
Jego głos wydał się Arii zbyt wyraźny, żeby mógł dobiegać zza drzwi. Równo z tym zwierzęta gwałtownie zerwały się i od razu wyfrunęły. Zdecydowanie świadczyło to o słuszności obaw księżniczki. Podniosła głowę, po czym odwróciła się lekko w stronę wejścia. Nie wierzyła w to, co ujrzała. Bez zwlekania zerwała się z podłogi i przybrała pozycję do walki.
- Jak tu wszedłeś?!
- To moja mała tajemnica. – powiedział, podnosząc trochę ręce, aby ją uspokoić.
Aria błyskawicznie ominęła go i nadusiła klamkę, która w dodatku się wyłamała od jej siły, ale drzwi ani drgnęły. Odwróciła się w stronę urokowca, grożąco wyciągając przed siebie żelazny element. Spłoszone myśli księżniczki nie potrafiły ułożyć się w sensowną treść. Skoro drzwi były zamknięte, to jak mógł on wejść do środka? Musiał użyć jakiejś sztuczki, albo Aria do reszty postradała rozum i to wszystko nie było prawdziwe. Rozbudziła swoją moc, aby uspokoić nieco umysł, ale wciąż widziała przed sobą Garona, zatem nie był to wytwór jej wyobraźni.
- Tylko cię uprzedzę, że jeśli masz złowrogie zamiary wobec rodziny królewskiej, nic mnie nie powstrzyma przed wykonaniem mojej powinności.
- Nie interesują mnie zamachy na koronę.
Mężczyzna stojąc naprzeciwko niej spoglądał w podłogę, jakby utracił sens tego, co do tej pory robił. Zbliżył się do księżniczki, która od razu wymierzyła cios z klamki w jego głowę. Zatrzymał ją, chwytając za nadgarstek. Spodziewał się, że Aria użyje przy ataku więcej siły. Przynajmniej tyle, żeby utracił przytomność. Natomiast ona była zaskoczona tym, iż jego uścisk był delikatny. Spojrzała na jego bladą twarz i wypuściła z dłoni metal, a on jej rękę. Powoli tłumaczyła sobie, że jest to tylko ten niesforny urokowiec, ale jej emocje były zbyt rozbudzone. Roztrzęsiona oparła się o drzwi, po czym zjechała po nich na podłogę. Skuliła się, zakrywając pochyloną głowę rękoma, ale obserwowała nieproszonego gościa, który uklęknął.
- Podaj mi swoją rękę. – powiedział, wyciągając do niej dłoń.
- Opanowałeś technikę cienia? – zapytała wpółprzytomna, wykonując polecenie.
- Skoro o niej wiesz to nie ma sensu bym to ukrywał. - pogładził kciukiem delikatną dłoń i ją ucałował - Nie chcę twojej krzywdy.
Aria wyczuła tętno narzeczonego i zastanawiało ją, dlaczego jest taki niespokojny. Miał w swoich rękach coś, co bezwarunkowo podporządkowywało jego woli samą drugą księżniczkę. W dodatku nie potrafiła się go pozbyć. Już samo to, że odnalazł ją, gdy udała się do Akise i wszedł do jej komnaty, kiedy była zamknięta, pokazało jego zdolności. Czuła się zagubiona, gdyż nie była w stanie rozgryźć tej dziwnej osoby. Naprawdę chciała wiedzieć, czym się kieruje ten młody mężczyzna. Spojrzała na niego lekko nieobecnym wzrokiem. Na jego twarzy widniał żal większy niż dotychczas.
- Coś nie tak? – zapytał zaniepokojony jej milczeniem.
W jego głosie nie było cienia nieżyczliwości. Aria zaczęła zastanawiać się, czego tak właściwie od niej chce ta osoba. Jego zachowanie od początku było dziwne, zupełnie dla niej niezrozumiałe. Jaki był cel przybycia tutaj tego ewenementu? Największe obawy wywoływał u niej fakt, że sprowadził go król. O dziwo jeszcze ani razu nie użył na niej umiejętności w złowrogich zamiarach. Zazwyczaj tylko chciał zwrócić na siebie uwagę. W dzieciństwie zdarzyło się Arii odwiedzić rezydencję generała Nezego, ale nie było tam śladu jego syna. Właściwie Eruiny również nie widziała, więc można przypuszczać, że było to niedawno po tym, jak doznała załamania po utracie czucia w nogach. Prawdopodobnie Garon w tym czasie czuwał nad nią. To było jedyne wyjaśnienie, jakie przyszło jej na myśl. Jednak nadal nie miała pomysłu, dlaczego do tej pory nie wiedziała o jego istnieniu. Szare prawie bezbarwne oczy dziewczyny sztywno wpatrywały się w młodzieńca, który odczuwał coraz większy dyskomfort z tego powodu. Księżniczka naprawdę próbowała sobie ułożyć to wszystko w głowie w jakąś sensowną całość.
- Aria?
Garon rozejrzał się po pokoju, jakby próbował znaleźć coś do obrony w razie ataku księżniczki. W końcu, kiedy traciła świadomość, robiło się naprawdę niebezpiecznie. Nie chciał zrobić jej krzywdy, ale też sam nie chciał tego doświadczyć. Jego ruch ocucił Arię, która zauważyła w nim nieporadnego chłopca. Tę jego wersję widziała najczęściej, gdyż właśnie ją dostrzegała prawie za każdym razem, kiedy podejmował próbę nawiązania z nią kontaktu. Nie zmieniało to faktu, iż powinien ponieść odpowiedzialność za swoje niewłaściwe decyzje. Tym bardziej, że zranił Arię i każde jego słowo, mające temu zaprzeczyć wydawały się księżniczce jeszcze bardziej bolesne. Czuła się jakby traktował ją podobnie jak król, który nie liczył się z jej uczuciami. Narzędzie miało być jedynie narzędziem, pełniącym swoje funkcje.
- Nie boli cię ramię?
- Prawie już tego nie odczuwam, choć i tak boli dłużej niż miało. – przyznał zaskoczony pytaniem.
- Szkoda, gdybym wiedziała, co później zrobisz, to bym się nie powstrzymywała.
– Trzeba walczyć o swoje.
Aria przez chwilę przetwarzała jego wypowiedź. Nie miała pewności, do czego tak właściwie się odniósł. Czy faktycznie chodziło mu o pozycję w królestwie, czy było to może coś innego, bardziej osobistego. W każdym razie dopiero w tamtym momencie księżniczka uświadomiła sobie, co zrobił wcześniej. Raczej znał znaczenie ucałowania dłoni, nie było innej opcji. Nie mógł żyć bez styczności z zasadami etykiety i tradycji. Zdecydowanie nie istniała taka możliwość przy Eruinie, która je ceniła. Nie mniej jednak Aria uważała, że za tym gestem kryło się coś więcej. Może była to jedynie próba pochlebstwa czy załagodzenia sytuacji oraz wyjaśnienia dotychczasowego zachowania. Takie sztuczne, tak zakłamane jak wszystko w tym wspaniałym pałacu.
- Co, marzy ci się miejsce w rodzinie królewskiej? – zapytała, lekko marszcząc brwi.
- Raczej silna towarzyszka.
W głowie Arii pojawiła się jedna myśl związana z tym określeniem. Podział mocy w tym przypadku przyniósłby spore korzyści dla jej partnera. W tamtym momencie wszystko wskazywało, że właśnie o to mu chodziło. Jak mógł on powiedzieć coś podobnego z taką łatwością? Jego inteligencja powinna zacisnąć mu gardło, aby nigdy nie doszło to do uszu księżniczki. Nie znosiła ona tego tematu. Już nawet nie chodziło o komentarze, które nierzadko wypowiadano za jej plecami. Oczywiście zdarzali się śmiałkowie, mówiący wprost te rzeczy, ale źle kończyli. Aria bardzo dosadnie tłumaczyła im, że ta moc jest w stanie ją ochronić przed właśnie takimi płytko myślącymi tłumokami.
- Masz już wybrane miejsce swojego pochówku? – zapytała szorstko.
- Naprawdę nie sądziłem, że tak wysoko postawiona dama może mieć tak cięty język. – zaśmiał się.
- Z chęcią odcięłabym twój.
- Naprawdę byłabyś do tego zdolna?
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Błyskawicznie został przygnieciony do podłogi, a przy jego gardle znalazła się chłodna klamka. Ten akt chyba był wystarczającym ostrzeżeniem. Prawdopodobnie tym razem nawet umiejętność by go nie uratowała. W tamtym momencie to już nie była Aria, która za chwilę przebaczy, po prostu zapomni. To nie było już nieporozumienie, a poważny wybór. Zaręczyny stanowiły dla księżniczki zbyt ciężką rzecz. W jej oczach widniała uraza, która byłaby w stanie pchnąć ją do dokonania zamierzonego czynu. Mimo tego nic więcej nie zrobiła.
- Wciąż wątpisz? – zapytała, siedząc na nim.
- Aria! – zawołała pośpiesznie Kiza, widząc niejasną sytuację.
Pierwsza księżniczka najwidoczniej ubłagała króla, żeby jej siostra mogła pójść na kolację. Bez pozwolenia władcy tamta komnata nie nie mogłaby zostać otwarta. Tym bardziej zaniepokoiło ją, że poza jej siostrą jest tam ktoś jeszcze. Musiała pomyśleć, że Aria dusi tę osobę, bo jedynie widziała plecy ciemnowłosej i osobę pod nią. Zawołana od razu zerwała się z podłogi, puszczając nieco sparaliżowanego narzeczonego. Garon spojrzał na przybyłą dziewczynę swoimi jasnymi oczyma połyskującymi niezadowoleniem. Chyba planował coś zrobić, lecz przybycie księżniczki przeszkodziło mu w realizacji tego. Ze względu na to wyglądał dość niepokojąco.
- Co on tu robi? – zapytała wystraszona Kiza.
- Chyba mu się życie znudziło, więc włamał się do mnie. – podeszła do siostry.
– Czym cię sprowokował?
- Swoim istnieniem. – mruknęła i ruszyła na korytarz.
Pierwsza księżniczka wiedziała, że pewne kwestie łatwo wyprowadzały Arię z równowagi. Odniosła wrażenie, iż jej siostra ciężko walczyła ze swoją morderczą stroną. Wręcz biła od niej łuna narastającej chęci mordu. Kiza spojrzała na Garona, który wydawał się trochę bardziej przybity niż zwykle. Dobrze rozumiała szarooką, ale nie potrafiła wypowiedzieć się na temat tego, czym kierował się jej już narzeczony. Na tamtą chwilę był on raczej w niekorzystnej sytuacji. Nie życzyła mu śmierci, ale wyczuwała jakiś narastający w niej niepokój na samą myśl o nim. Zupełnie jakby był mrocznym duchem, przeklętą istotą, która ma przynieść jedynie nieszczęście, gdziekolwiek się pojawi. Złowrogą kreaturą żyjącą z cierpienia innych. Może to zachowanie, może tajemnicze oczy tworzyły ten przeraźliwy obraz jego osoby. Prawdopodobnie cały był on przesiąknięty tym niewyjaśnionym przekleństwem. Nieważne, co by zrobił wciąż każdy czułby wobec niego to samo. Niczym napiętnowany przez źródło nieszczęścia musiał żyć, a za nim nieustannie kroczyło fatum, odpychające wszystkich.
- Nie wiem, jakie są twoje zamiary, ale radzę ci nie pogrywać z Arią. Kiedy nie jest w nastroju potrafi robić rzeczy, których normalnie by się nie dopuściła. – ostrzegła gościa i ruszyła w pogoni za siostrą.
Garon na początku był trochę zaskoczony troską Kizy, ale po chwili zrozumiał, że dotyczyła ona drugiej księżniczki. Przyszła królowa również odwróciła się od niego. Ta, która na początku walczyła o niego. Westchnął cicho, po czym niemrawo wstał. Podążył za siostrami i z bezpiecznej odległości obserwował, jak swobodnie rozmawiają. Aria wydawała się być inną osobą, pełną życzliwości i radości. Zastanawiało go czy naprawdę była gotowa splamić sobie ręce jego krwią. Mogłoby się wydawać, że na początku próbowała nawiązać spokojną rozmowę, ale kwestia dość oczywista wśród arystokracji wyprowadziła ją z równowagi. Nie sądził, iż coś, co niektóre kobiety uznawały za komplement wywoła reakcję odwrotną.
01.03.2023
Dostatek uśmiechu wszystkim
ヽ(✿゚▽゚)ノ
Dawno nic tu się nie pojawiało, zatem przybyłam to zmienić
Wleciała dobra muzyczka i poszło elegancko
Ale lipa że w lutym nic tutaj nie wleciało
Mamy powrót do tych cięższych chwil
(╯▽╰ )
W fabule
Poważnie do Adna bardzo łatwo mi się wraca
Tym bardziej, że jest to jedynie modyfikacja starego tekstu, choć czasami wymaga dobudowy wątków
Ale i tak w głównej mierze jest to przyjemna zabawa w urozmaicanie
Mam nadzieję, że uda mi się naprzemiennie pisać Adna i Odmiennych
Już niewiele mi brakuje do kolejnego rozdziału u moich chłopców
Ponownie akcja skupi się trochę na Kumim i Inarim
Nie wiem czy to źle czy dobrze ale w mojej głowie powstał kolejny pomysł na nową historię
Zawdzięczamy to mojemu cudownemu snowi
Ja nie wiem czemu ostatnio występuje u mnie takie pobudzenie twórcze w tej kwestii
Aczkolwiek ten pomysł już nie jest związany z uniwersum Adna
(o′┏▽┓`o)
Ja wiem, że mam masę rysunków na liście, ale chyba nowi znowu się wepchną przed kolejkę
Zobaczymy jak to wyjdzie
Generalnie pory Wam opadną, kiedy dowiecie się jaką niespodziankę zgotowałam w Odmiennych, ale to w swoim czasie
Zdradzę tylko, że łowy będą zaskakujące
(☞゚ヮ゚)☞
Niech wena Będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top