﴿ 6.5 Ku zniewoleniu ﴾

Po zakończeniu śniadania wszyscy kierowali się do ogrodów królewskich. Kiza ze swym przyszłym narzeczonym, w którym się zauroczyła, spacerowali wśród kwitnących drzew. Aria nie czuła się najlepiej, więc nikomu o tym nie mówiąc siedziała na krześle. Garon nie mógł już, wytrzymać wstał i zaproponował jej, aby też sobie poszli. Księżniczka niemrawo wstała, lecz gdy miała już odchodzić poczuła, że nie ma siły. Wsparła się na oparciu krzesła, po czym upadła na ziemię.

Władcy nie specjalnie się tym przejęli. Król nakazał Garonowi, by odprowadził ją do jej komnaty. Z powodu kontuzji mógł jedynie podtrzymywać księżniczkę. Nie był zachwycony, ale musiał się tym zadowolić. Ku zdziwieniu Garona w zamku nie było żadnych rycerzy, więc nie było kogo poprosić o pomoc. Podczas drogi Aria musiał nim kierować, ponieważ czasami młodzieniec jeszcze się wahał. Nie było to niczym dziwnym przy wielkości tego budynku. Gdy doszli przed jej komnatę Aria powiedziała, że sobie poradzi. Garon jej nie posłuchał, jakoś otworzył drzwi i pomógł położyć się dziewczynie na łóżku. Aria była całkowicie bezsilna, więc Garon poczuł nieodpartą chęć pogładzenia jej ciała, ale powstrzymał się w ostatnim momencie.

Gdy odszedł księżniczka zerwała z swojej szyi talizman i wróciła w części do sił. Zdarzało się jej już go używać, kiedy nie chciała iść na nauki. Blokował on znaczną część mocy, bez której Aria nie najlepiej funkcjonowała. W między czasie jak powracała do właściwego stanu, zastanawiała się, czemu Garon na taki czas nad nią zawisł. Ostatecznie stwierdziła, że woli tego nie wiedzieć. Kiedy była już gotowa, przeteleportowała się do Ikiego. Niestety, wszystko to widział Garon przez dziurkę od klucza. Coś wręcz nakazało mu to zrobić. Gdy wrócił do ogrodu siedział pod drzewem i rozmyślał nad tym. Rozumiał, że Aria musi mieć ciekawsze rzeczy do roboty, niż pilnowanie go. Trochę sprawiło mu to przykrość i zakrzątało jego myśli bez przerwy.

Przed domem Arię powitał Sakaro, który siedząc na trawie wpatrywał się w niebo. Weszła do domu, gdzie ujrzała Ikiego, siedzącego na łóżku. Prowadził on swobodną rozmowę z Cario. Księżniczka od razu pomyślała tych najmilszych jej chwilach z początku ich znajomości. Teraz miała wrażenie, że wkrótce może to utracić. Nie chciała o tym myśleć. Wolała trwać w nadziei na ich wspólne szczęście. Nadzieja to jedyne, co jej zostało.

Iku, jak tylko usłyszał jej kroki, skierował oczy na otwarte drzwi od jego pokoju. Wyczekiwał momentu aż ją ujrzy. Gdy tylko uzyskał kontakt wzrokowy, lekko pochylił głowę na powitanie. Aria ukłoniła mu się, jak to miała w zwyczaju. Od chwili, kiedy zobaczył ją w niewielkim odcinku korytarza, wiedział, że coś jest nie tak. Nawet za bardzo tego nie ukrywała. Prawdopodobnie chciała go już przygotować na złe wieści.

- Co się stało? – zapytał zaniepokojony.

- Nie chcę, ale będę musiała tam wrócić. – podeszła do łóżka i usiadła przy nim na ziemi – Ojciec chce mnie zaręczyć.

Położyła głowę na łóżku w przeciwnym kierunku do Ikiego, by nie widzieć jego reakcji. Czuła się winna całej tej sytuacji, więc nie potrafiła tego powiedzieć, patrząc mu prosto w twarz. Była nierozsądna, kierując się wcześniej chwilą swojego szczęścia. Zapomniała wtedy, kim jest i nie sądziła, że wydarzy się coś takiego jak nagłe zaręczyny. Nie żałowała poznania Ikiego, ale obawiała się o niego w tej sytuacji.

– Od wczorajszego dnia jest w zamku.

Aria już zaczęła ronić cicho łzy. Wiedziała, iż taka informacja jest bolesnym ciosem dla niewinnych uczuć Ikiego. Zresztą sama takowymi go darzyła i potrafiła sobie wyobrazić, co musi on teraz czuć. W końcu ją też już to bolało.

- Co do niego czujesz? – zapytał trochę zrezygnowany.

- Tak strasznie się go boję. Nie mam pojęcia, co powinnam uczynić.

Iku położył dłoń na jej głowę. Zastanawiał się jakiego rodzaju osobą jest jego rywal. Arii nie przerażał Sakaro ani inne bestie, więc czego mogła się bać? Chyba, że obawiała się uczuć, które mogłaby do niego poczuć. Uczucia bywają ulotne, a Iku nie miał możliwości bardziej o nie walczyć. Wszystko zależało teraz od Arii. W głębi wierzył, że pozostanie przy nim. Nie ważne, co pomyślał jego obawy wzrastały, bo jeszcze wczoraj rozmawiał o tym z Sakaro.

– Na pewno da się coś zrobić.

- Gdybym go zabiła rozpętałoby się piekło. – powiedziała cicho.

- Nie miałem tego na myśli. – przestraszył się Iku.

- To była jego wina. Wyzwał mnie na pojedynek. Nie sądziłam, że użyłam aż tyle mocy. – wytłumaczyła – Ojciec nie pozwoli mi się od tego wymigać. Zrobi wszystko, by doszła do zaręczyn.

- Nie powinien cię zmuszać.

-Dla niego nie ma znaczenia moje zdanie. – westchnęła - Nie chcę, by coś ci się stało. – odwróciła głowę w jego stronę – Wystarczy, że ktoś odkryje, gdzie jesteś i... cię stracę. – ściskała kołdrę z całej siły i płakała – Chcę być zawsze z tobą. Zabiję... Zabiję, jeśli ktoś mi ciebie odbierze.

Iku był przerażony stanem dziewczyny oraz tym, co powiedziała na koniec. Ześlizgnął się z łóżka i przytulił księżniczkę. Aria po chwili bardziej spokojna podniosła głowę, a Iku delikatnie otarł jej łzy. Załamana wpatrywała się w niego. Nim zdążyła coś powiedzieć Iku delikatnie ją pocałował tak jakby się tego bał, ale jednocześnie bardzo pragnął. Jej serce pękało z rozpaczy. Wiedziała, że sprawi mu wiele bólu, opuści go na długi czas i będzie przez to cierpiał. Przecież przed tym tak bardzo chciała go uchronić.

- Nigdy nie zbaczaj z tej dobrej ścieżki. – powiedział cicho, gładząc jej wilgotny policzek – Boję się, że mnie opuścisz już na zawsze... Pewnego razu nie przyjdziesz. Jesteś niezwykłym darem w moim nędznym życiu. Już dwa razy uchroniłaś mnie od śmierci i dzięki tobie mam chęci do walki o kolejne dni. Ale może powinnaś zignorować nasze uczucia i zadbać o swoje bezpieczeństwo. – zacisnął na chwilę usta i powiedział z łagodnym uśmiechem – Nawet jeśli staniesz się czyjąś żoną, proszę, nie zapomnij o mnie.

Serce Arii zadrżało. Poczuła jakby z jej rąk powoli ulatywało coś bardzo cennego. Rzecz odwrotna do tej, którą pragnęła. Bezpieczeństwo jej samej było czymś, co tak właściwie nie istniało. Zostało z niej wyparte na rzecz poświęcenia wobec rodziny królewskiej. Jedyne czego potrzebowała to bezinteresownej miłości, która trzymałaby ją przy zdrowych zmysłach i pozwalała o wszystkim zapomnieć. Skoro już ją znalazła, dlaczego miała z niej zrezygnować.

- Nie mów takich rzeczy. – pokręciła głową, mocno trzymając jego koszulę - Nie ważne, co się stanie, wrócę do ciebie. Zrobię wszystko, żeby tak to pozostało, a z zaręczynami coś wymyślę.

Aria miała w głowie pustkę, ale wiedziała jedno. Nie chciała, żeby Iku się poddał i był nieszczęśliwy. Byłoby to raniące dla nich obojga. Nie mogła pojąć, czemu po tak motywujących słowach, Iku nagle powiedział, żeby odpuścić. Prawdopodobnie sam już nie wiedział, co robić. Chciał zapewne posłuchać się rozsądku, choć jego serce wciąż walczyło.

– Proszę przetrwaj to dla mnie, a rozpoczniemy nowe życie, gdy wrócę. Jutro przyjdę ostatni raz i odbijemy Mirę. Potem wrócę dopiero, gdy wszystko się uspokoi.

Młodzieniec, widząc jak Aria nabiera motywacji, stał się spokojniejszy. Zrozumiał, że naprawdę jej na nim zależy. Napełniło go to ogromem radości. Czuł, że wytrzyma wszystko do czasu spełnienia jej słów. Wiedział, jak ciężko mu będzie, ale już nie mógł zawrócić. Przynajmniej na końcu tej ścieżki znajdowało się to, czego pragnął. Już pewny swojej decyzji pomógł wstać ukochanej. Trzymał ją za ręce i patrzył na nią, jak gdyby miał być to ostatni raz. Nagle Aria spojrzała na niego jakby zobaczyła coś zaskakującego.

– Iku, ty stoisz o własnych siłach. – powiedziała niedowierzając.

- Dla ciebie mogę zrobić wszystko. Ty ryzykujesz tak wiele i tu przychodzisz. Powinnaś już wracać.

- Tylko jeszcze omówię jutrzejszy plan z Sakaro. Skoro możesz zrobić dla mnie wszystko to wypoczywaj i zbieraj siły, żeby moje utęsknione ramiona mogły cię bez obaw obejmować. – powiedziała z uśmiechem.

Cario pomógł Ikiemu, a Aria poszła do Sakaro. W głębi białowłosy czuł, że wszystko jak zwykle się komplikuje, a standardowo przyczyną tego jest on. Zaczął zastanawiać się, co powinien zrobić. Skoro jest problem należy zniwelować jego przyczynę, ale jak zareagowałaby na to Aria? Przecież Iku nie chciał, żeby cierpiała. Tylko czy czasem to chwilowe cierpienie nie byłoby dla niej lepszym rozwiązaniem? Gdy zaproponował jej, aby go zostawiła, jasno dała mu do zrozumienia, co o tym myśli. Póki co, jeszcze nie chciał tak dokładnie tego rozpatrywać. Wolał cieszyć się obecnością Arii.

Po dokładnym omówieniu planu i dopracowaniu jego szczegółów księżniczka wróciła do swej komnaty. Położyła się na łóżku, po czym rozmyślał o pocałunku, którym obdarzył ją Iku. Tym bardziej, że pocałunki dla Furiozów były zapieczętowaniem chęci dzielenia życia z drugą osobą. Według wierzeń Furiozów związywały one dusze, dlatego wiele to dla niej znaczyło. Nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi, co wystraszyło ją nie na żarty.

- Proszę! – zawołała niemrawo.

Zaraz do pokoju wszedł Garon, a księżniczka udawała, że pukanie ją obudziło. Nie mogła dać po sobie poznać, że robiła coś innego. Domyślała się, że młodzieniec nie jest głupi, ale jej umiejętności aktorskie, były zbyt dobre, żeby się nie nabrał.

- Jak się czujesz?

- Już dobrze. – przeciągnęła się.

- Król poprosił, bym towarzyszył ci w drodze na obiad.

- Już idę.

Zeszła z łóżka i szybkim krokiem minęła Garona. Pewna myśl pojawiła się w jej głowie, przez co się zatrzymała. Istniała szansa, że wszedł wcześniej do środka. Znaczyłoby to, że wiedział o jej chwilowej ucieczce. Taki stan rzeczy był wielkim zagrożeniem dla misji ratunkowej.

– Jak długo stałeś pod drzwiami?

- Trochę długo. Pukałem kilka razy, ale musiałaś mieć twardy sen.

Odetchnęła w duszy z ulgą na te słowa, ale uświadomiła sobie kolejny problem. Mianowicie ich spóźnienie na posiłek. Było już trochę po czasie jego rozpoczęcia. Znaczyło to, że już nie wejdą do sali. 

- Na pewno już zamknęli drzwi.

Aria wyglądała przez chwilę na zamyśloną, po czym spojrzała na Garona. Nie mogła pozwolić, żeby załapał się jedynie na resztki. Co prawda sama mogła mu coś przyrządzić, ale nie chciała go rozpieszczać. Jeszcze by pomyślał, że akceptuje go jako swojego przyszłego męża. Pozostała im jeszcze jedna opcja.

- Odpręż się, a nic ci nie będzie. – chwyciła go za rękę.

- Zaczekaj, co masz zamiar zrobić? – zapytał podekscytowany jej dotykiem, ale nie uzyskał odpowiedzi, gdyż Aria przeteleportowała ich do jadalni.

Tak jak dziewczyna przewidziała sala była już zamknięta. Ich przybycie nikogo nie zdziwiło, a właściwie wprawiło w wielką radość. Generał założył się z królem, że Aria nie będzie w stanie przyjść na obiad po tym jak źle się poczuła. Jej kruchy wygląd zawsze zwodził innych. Postawił, więc najwytrawniejsze wino, jakie można było dostać, a do jego produkcji jest potrzebny tajemny składnik. Alkohol w królestwie był zakazany dla zwykłych mieszkańców, a nawet dla niektórych ważniejszych osób. Gdyż jest on przyczyną zbyt wielu tragedii, których Furiozom nie brakuje. Król postawił zaś jednego z najwspanialszych wierzchowców w królestwie. Generał strasznie ubolewał nad przegraną, bo specjalnie odkładał otwarcie trunku na jakąś wyjątkową chwilę.

Garon o mało się nie udusił po pojawieniu się w sali. Ledwo był w stanie utrzymać się na nogach, więc Aria już go asekurowała. Mimo wszystko, nie życzyła mu źle. Sądziła, że po chwili jego dziwny stan przejdzie, ale się na to nie zapowiadało. Całe szczęście miała przy sobie fiolkę z wywarem. Co prawda był to zwykły lek uspokajający, jednak zawsze przynosił natychmiastowe rezultaty. 

- Wypij choć trochę. - przyłożyła mu do ust napój.

- Jesteś nieobliczalna. – wydusił z siebie po łyku.

- Wybacz, powinnam była bardziej cię do tego przygotować. – powiedział zakłopotana.

- Teraz jest już po fakcie. Chyba zaraz wypluję płuca. – pochylił się i ściskał za ubrania na piersi.

Garon upadł na kolana i opierał się na rękach, żeby całkiem nie położyć się na podłodze. Księżniczka nie spodziewała się tak negatywnej reakcji u niego. Wydawał się jej osobą dość spokojną, więc nie przypuszczała, że dojdzie do tego typu sytuacji. Nawet gdyby, to i tak wydawało się jej to dziwne. Zupełnie nie rozumiała, co zawiniło.




15.08.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim 
    ヽ(✿゚▽゚)ノ

Moja przerwa trochę się przedłużyła XD

Nie mogę już za długo siedzieć, więc tekst tak trochę szybko sprawdzony 
Gdyby coś było nie tak to krzyczcie 

Generalnie robi się trochę niebezpiecznie, ale chyba nikt nie domyśli się, co zrobi Garon ze zdobytą wiedzą 

Już nie przedłużam 


Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧ 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top