13.
To co zobaczyła w oczach oficera udzieliło się i jej. Nie wiedziała czy to dlatego, że tak często powielała zachowania innych ludzi, aby wydawać się bardziej normalna. Czy po prostu, też się bała. Nie było to jednak możliwe przez jej chorobę. Ale takie miała wrażenie. Stała przyparta przez napastnika do jego ciała i nie mogła się ruszyć. Próbowała co prawda kilka razy wyswobodzić się z tego uścisku, ale na nic się to zdało. Wciąż czuła zimna lufę na swojej szyi.
- Zostaw ją! - zawołał oficer, a napastnik coraz bardziej oddalał się z zakładniczką. Agnes miała dość. Ta sytuacja nie tyle ją wystraszyła, co denerwowała. Była wręcz wściekła na to, jak bardzo dała się znów zrobić w balona. Spojrzała twardo na Adama i starała się z całej siły przekazać mu niewerbalnie wiadomość.
Widział jak Agnes zaczyna mrugać do niego i przewraca oczami. Jakby dostała jakiegoś napadu. Dopiero po chwili zrozumiał co ma na myśli i nie spodobał mu się ten pomysł. Ale co mógł zrobić. Przytaknął jej prawie niezauważalne, a wtedy...
- Teraz. - dziewczyna krzyknęła i uchyliła się lekko w lewo. Wtedy oficer wystrzelił. Napastnik upadł wraz z behawiorystką. Ruzek zerwał się z miejsca i dobiegł do nich. Mężczyzna miał krwawiąca ranę na szyi. Trafił w tętnice, już po nim. Za to dziewczyna powoli zbierała się z ziemi.
- Wszystko w porządku? - zapytał, dotykając jej policzka. Podniosła wzrok na oficera. Uśmiechnął się do niej zadowolony, że żyje.
- Jednak nie jesteś taki głupi. - rzuciła cierpko co od razu postawiło to na nogi.
- Tak, czyli nic ci nie jest. - skwitował i zgłosił przez radio zdarzenie - Oficer Adam Ruzek numer odznaki 59054. Zgłaszam strzał z broni służbowej. Napastnik nie żyje. Potrzebne wsparcie.
Czekała przy swoim aucie, aż ktoś pozwoli jej w końcu jechać do domu. Miała w dłoniach swój notatnik, który oplatała ramionami jak największy skarb. Dzielnica rozbłysnęła niebieskimi światłami. Zerknęła w stronę schodów na peron, przy których stał Voight rozmawiający z oficerami w mundurach. W tym samym momencie spojrzał na nią.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską pojawiając się przy niej kilka chwil później.
- Dobrze. - odparła przy nim już nie musiała udawać. Była pewna, że wie.
- To przez to się tu zjawiłaś - wskazał na notes oddalając się do swojego auta. Wyjął coś leżącego na przednim siedzeniu i przyniósł Agnes. - To chyba twoje. - oznajmił, zabrała od niego notes i przytulił do siebie jak poprzedni - Ciekawa lektura. Jak na kogoś kto nie odczuwa emocji dużo o nich piszesz.
- To, że ich nie czuje, to nie znaczy, że ich nie rozróżniam. - odparła chłodno - Wszystkiego można się nauczyć, Sierżancie.
- To prawda. Kłamać może każdy.
- To nie jest kłamstwo! - warknęła
- A jak nazwiesz oszukiwanie ludzi?
- Staram się, aby nie traktowali mnie inaczej.
- A teraz traktują cię jak zarozumiałą snobkę. - oznajmił - To niby lepiej?
- Przynajmniej nie jestem dla nich psychicznie chora. - wyjaśniła - Mogę już jechać?
- Tak jutro złożysz oficjalne zeznanie.
- Jutro skończę raport i mnie już nie zobaczycie. - odpowiedziała wsiadając do auta, gdy akurat podszedł Adam. Nawet nie pożegnała się z nimi. Nie podziękowała za ratunek, ale na to Adam nawet nie liczył.
Siedziała z opartą głową na kierownicy pod swoim domem. Analizował cała tą sytuację na peronie i doszła do wniosku, że zrobiła coś nadzwyczaj głupiego. A to tylko dlatego, że chciała się wyrwać już z tego zadania. Gdyby nie oficer... włączyła silnik i ruszyła przed siebie. Zatrzymała auto pod budynkiem kilkanaście ulic dalej. Wyskoczyła z pojazdu zostawiając swoje notatki w bagażniku. Weszła na odpowiednie piętro i znalazła konkretne drzwi. Adres widziała wczoraj przypadkiem na jego biurku. Zapukała dwa razy czekając na odpowiedź.
Dopiero co wszedł do mieszkania i zdarzył zdjąć jedynie kurtkę. Kiedy usłyszał płukanie. Był zmęczony i chciał iść spać. Ale odechciało mu się gdy zobaczył za drzwiami Agnes. Nie pytając o pozwolenie weszła do jego mieszkania i zaczęła swój słowotok.
- Ja wiem! Wszyscy macie mnie za wariatkę i sierżant już pewnie was wszystkich poinformował, ale to nie tak... znaczy, to prawda co wam powiedział. Ale to nie istotne. Wiem zachowałam się jak psychol idąc tam sama. Ale co ja mogę! Chce tylko zakończyć ten raport i zostawić was w spokoju. Źle mi z wami, bo wbrew pozorom używacie tyle emocji... ciężko mi to przetworzyć!!! Czuje się jakbym tonęła w emocjonalnym bagnie. A gdzie nie spojrzeć jeszcze do mnie strzelają, porywają czy taranują autami. - westchnęła - Więc jeśli pomyślałeś, że jestem niewdzięczna za uratowanie mnie, tym razem, to się myślisz, bo... - Ruzek nie potrafił dłużej słuchać jej gadania. Sam nie wiedział dlaczego w taki sposób postanowił ją uciszyć, ale nie narzekał. Podszedł do niej i pocałował, od tak. - ... Dziękuję... - szepnęła, gdy mogła już oddychać. Spojrzała w oczy oficera i przestała się kontrolować. Wpiła się w jego usta, a później wskoczyła na niego oplatając go udami w pasie. Tak poszli razem do sypialni. . .
To nie była najgorsza noc w jej życiu. Uprawianie sex'u to jedyna jej rozrywka, w której jest tak blisko z drugim człowiekiem... lubi też kręgle, ale to już samotnie. Spędziła z oficerem cała noc, a gdy zasnął przytulny do niej postanowiła się ewakuować. Wyskoczyła z jego łóżka i zebrała swoje rzeczy powoli zakładając je na siebie. Spojrzała jeszcze na śpiącego na brzuchu mężczyznę, po czym wyszła po cichu z mieszkania.
Obudził się sam. Ale był pewny, że nocy nie spędził samotnie. Nie mógł jednak uwierzyć, w to jak jego nieoczekiwany pocałunek wywoła taką lawinę namiętności. Nie narzekał, wręcz odwrotnie. Uśmiechnął się co chwila wspominając całą noc. Agnes nie było w łóżku. Dziwnie było obudzić się samemu. Pomyślał, że jest w łazience albo w kuchni. Jednak nie było jej ani tu, ani tu. Wyszła bez pożegnania? Nie zostawiła nawet kartki? Czy tak robią kobiety? Czuł się dziwnie opuszczony... wykorzystany nawet, ale to mu akurat nie przeszkadzało. Spojrzał na zegarek. Była ósma. Miał jeszcze godzinę na powrót do pracy. Wziął prysznic i zjadł śniadanie, cały czas myśląc o Agnes.
OKAY TEN TROCHĘ KRÓTSZY, ALE ZA TO CIEKAWSZY
Juliett_23 SPECJALNIE DLA CIEBIE 😀🧡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top