List
Mroźne powietrze było rześkie i otrzeźwiające. Zakonnice pośpiesznie opuszczały zakadzoną kaplicę, udając się do kuchni na śniadanie. Rita narzuciła na ramiona wełniany szal. Czuła ściskanie w żołądku na myśl o pierwszym posiłku po dwudniowej głodówce postnej.
– Siostro Rito!
Odwróciła się na dźwięk swojego imienia. Ciemnowłosy chłopczyk z zaczerwienionym nosem i policzkami biegł w jej stronę przez trawnik.
– Mama prosi, aby siostra podeszła... – powiedział zdyszany.
Rita spojrzała z utęsknieniem na kuchnię. Nie mogłaby przyjść po śniadaniu? Zganiła się w myśli za egoizm i ruszyła za chłopcem.
W piekarni unosiły się drobinki mąki i zapach świeżego chleba, przez który Ricie zaburczało w brzuchu. Przy półkach z pieczywem stała matka chłopca. Gdy usłyszała, że weszli, przerwała pracę i podeszła do nich, sprawdzając uprzednio, czy są sami.
– Przepraszam, że zakłócam poranek, ale mam list dla siostrzyczki. – Wyjąwszy złożoną kopertę z kieszeni sukni, podała ją dziewczynie.
Na papierze widniało wykaligrafowane imię. Znała to pismo.
– Elaine? – przeczytała.
– Panienka na rynku prosiła przekazać to rudowłosej zakonnicy... Jedynie siostrzyczka...
Naraz w głowie Rity pojawiły się wspomnienia zabaw nad rzeką, pierwszych pocałunków z Adelaide, gdy jako dziewczynki chciały poznać to uczucie... Pamiętała strach i gwałt po nakryciu przez pana Chestile'a, poczucie odrzucenia po zwierzeniu się rodzicom, kolejne bolesne wykorzystania i obrzydzenie do mężczyzn. Razem czuły się najlepiej. Przypomniała sobie ich miłość, dotyk ciała Adelaide przy swoim...
Wiadomość o oświadczynach przyjętych przez jej rodziców bezpowrotnie zniszczyła ten raj. Wolała pójść do zakonu niż spędzić życie przy mężczyźnie, kochając kobietę.
Nie odważyła się otworzyć listu... „Już za późno na nas, Adelaide".
– Elaine umarła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top