Rozdział 12
Patrzyłam jak wychodził ze skrzydła szpitalnego. Zanim wyszedł spojrzał jeszcze na moje już wypełnione łzami oczy. W jego oczach było pełno wrogości, ale i czegoś w rodzaju bólu. Udałam obojętność i odwróciłam głowę. Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, po tym rzuciłam się na łóżko szpitalne i załkałam cicho. Przecież on nic dla mnie nie znaczy! Ja nic do niego nie czuję!
- Ashley! Ashley! Jesteś tu?! - z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Hermiony.
- A gdzie mam być?
- Jaka ja jestem głupia! Tak się przejęłam początkiem lekcji, że zostawiłam cię tu samą z Malfoyem! Nikt inny też nie zwrócił na to uwagi! Coś się stało? - spojrzała na moje czerwone od płaczu oczy. - Na Merlina Ashley co on Ci zrobił?!
- Żyje.
- Ale ty płakałaś! Powiedział ci coś? Coś zrobił?!
- Tak i tak.
- Ale co? Mi możesz powiedzieć.
- Nie mogę. Znienawidzisz mnie. Wystarczy, że ja sama siebie nienawidzę.
- Ash, spokojnie nikt Cię nie znienawidzi.
- Ja, znaczy on, znaczy, pocałował mnie... - Hermiona patrzyła na mnie z otwartymi ustami. - Ja go odepchnęłam i...
- Co zrobiłaś?! - przerwała mi. - Całowałaś się z najprzystojniejszym facetem w szkole! Fakt faktem, że jest aroganckim dupkiem i arystokratą, i prawdopodobnie śmierciożercą, który poniewiera wszystkimi Gryfonami oprócz Ciebie. - to powiedziała już ciszej. - Dlaczego to zrobiłaś? Przecież Ci się podoba!
- Nie podoba!
- Kogo próbujesz oszukać, mnie czy siebie?
- Nikogo. Przecież to jest Malfoy i jest Ślizgonem, a ja?! Jestem przecież tylko głupią Gryfonką, przyjaciółką szlamy, zdrajców krwi i wybrańca, co na starcie czyni mnie zdrajczynią krwi! Nawet jeśli by mi się podobał to i tak by na mnie nie spojrzał.
- Jak to nie? Przecież cię pocałował!
- Co zrobił? - W drzwiach pojawił się Blaise Zabini, najlepszy przyjaciel Malfoya. - Czego ja się tu dowiaduję?
- Czego chcesz Zabini? - wysyczała Hermiona.
- Spokojnie Granger, ja chciałem tylko zmienić słówko z Phoenix.
- Malfoy cię przysłał?
- Nie po prostu chciałem wybadać nieco sytuację.
- Jaką sytuację? Mów do rzeczy! - szatynka była wyraźnie zdenerwowana.
- Bo Draco tak jakby ostatnio dziwnie się zachowuje. Zacząłem podejrzewać, że może... no nie wiem, zakochał się?
- Zabini proszę Cię. To jest Malfoy. Malfoy się nie zakochuje, Malfoy "wyrywa laski"! - odezwałam się pierwszy raz od przyjścia czarnoskórego.
- Nie byłbym tego taki pewny. Zwłaszcza, że podejrzewam, że biedaczek zakochał się w Tobie. No wiesz chodzi zamyślony, gapi się na Ciebie, ratuje Ci życie i takie tam wiesz. A właśnie wiem co jeszcze! Całuje Cię... - poruszył zabawnie brwiami, a szatynka wyraźnie "gotowała" się ze złości.
- Tylko po to tu przyszedłeś? Żeby to powiedzieć? Żeby zirytować Ash i mnie przy okazji?
- W sumie to nie, ale zastanawiam się co was tak irytuje w fakcie, że Draco zakochał się w Ashley?
- Bo to jest Malfoy!
- Bo... - zająknęłam się.
- Bo? - zapytał Blaise.
- Bo jak on mnie pocałował to ja go odepchnęłam i on się zdenerwował i powiedział, że idzie do swoich przyjaciół i swojej dziewczyny i myślałam, że jest z Tobą, ale najwyraźniej nie, więc pewnie jest z Pansy, a to oznacza, że się we mnie nie zakochał, bo kocha Parkinson. - Zabini spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem. Jak zaczął to nie mógł przestać.
- Możesz mi wytłumaczyć co Cię tak bawi? - Hermiona łypnęła na niego groźnie. Gdyby jej spojrzenie mogło zabijać to chłopak byłby już martwy.
- Mionko już Ci tłumaczę. Czy jest taka osoba, którą tylko udajesz, że lubisz? -
widać było, że dziewczyna intensywnie o czymś myśli. Po krótkiej chwili skinęła głową. - Okej, a teraz kolejne pytanie. Czy jest ktoś kto Ci się podoba? - bez zastanowienia skinęła głową. To teraz wyobraź sobie, że ta osoba która Ci się podoba Cię odtrąca. Co robisz?
- Próbuję wzbudzić w niej zazdrość.
- To teraz się skup. Wiesz, że osoba, która ci się podoba nienawidzi osoby, którą udajesz, że lubisz. Co robisz?
- Mówię osobie, która mi się podoba, że jestem z tą osobą, którejkolwiek nie lubi... ej chwila! Czy ty mi próbujesz wmówić, że Malfoy nie kocha mopsicy?
- On nie tyle co jej nie kocha. On jej nienawidzi.
- To dlaczego jak za pierwszym razem chciał mnie pocałować i go odepchnęłam to na moich oczach zaczął się całować z Pansy?! - byłam tak zdenerwowana, że dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałam. Zakryłam dłonią usta. Niestety było już za późno. Oboje to słyszeli i Hermiona i Blaise.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top