Rozdział 8

Adam wstał wypoczęty o szóstej trzydzieści. Wyszykował się do pracy i z włączonym radiem przemierzał spokojnie uliczki.

Czy bał się dzisiejszego dnia? Nie. Jak zazwyczaj był napełniony pozytywną energią. Wiedział że nawet jeśli się dzisiaj nie uda to i tak tam pójdzie. Czy to sam czy z wsparciem. Lecz wątpił że go zostawią. Oby nie.

Miał w planach spróbować się dostać do biura w czasie przerwy. Z Radkiem będą musieli coś zrobić aby wyciągnąć Karola z biura.

Adam myślał by zrobić awanturę że coś jest nie tak z kartonami. Że wszystkie są podziurawione lub powiedzieć że we wszystkich są mrówki. Przecież tam są słodycze tak by mogło być.

Wtedy Radek by tłumaczył dalej i by przedłużał to tak długo jak tylko zdoła. Wtedy Adam by poszedł po cichu do biura i zbadałby jakie tam są pułapki.

Plan idealny.

Gdy dojechał zaparkował swoje auto i z uśmiechem kierował się w stronę firmy. Jak wszedł od razu zobaczył Radka.

- Heja.

- Cześć Adaś.
Odpowiedział z uśmiechem.

Adam zaczął wylogować swoją pracę rozmawiając sobie z Radkiem od czasu do czasu. Przedstawił mu swój plan pytając niekiedy o niektóre szczegóły.

Oczywiście że Radek się zgodził. Dzisiejszy dzień to jedyna szansa na to żeby choćby zajrzeć do tych drzwi. Dlatego Adam nie chciał jej zmarnować. Trzymał kciuki by wszystko poszło dobrze.

Jednakże na marne. Gdy spokojnie pracował sobie z Radkiem nagle zauważył że Karol zchodzi sobie na ich piętro. Przystanął jakieś cztery metry od nich i rzekł do wszystkich.

- Uwaga! Proszę o uwagę!
Wydarł się. Gdy była kompletna cisza zaczął mówić dalej. Wokół niego przybliżyli się ludzie.

- Jak wiecie pana Krystiana nie ma, a mam sporo dokumentów. Co wy myślicie że ja to będę wypełniać? Ha śmieszne. Dobrze do rzeczy. Potrzebny mi jeden pracownik który by to zrobił. Może być przypadkowy. Ktokolwiek. Hmm. Ej ty gościu malinowy. - Wskazał na Adama i mówił dalej.- Pomożesz mi. Będziemy siedzieć aż do piętnastej w biurze i wypełniać papiery. No ruszaj się.
Skończył swą wypowiedź i odwrócił się idąc w stronę biura.

- Spokojnie coś wymyślę.
Wyszeptał z powagą na co Radek z nieprzekonaniem kiwnął głową. Adam z gniewem którym trzymał w sobie szedł za Karolem. Dobrze że nauczył się nie pokazywać po sobie gniewu.

Niektórzy tego nie potrafią. Na przykład Kazik i Ziutek. W sumie bardziej Ziutek. Jak on się wkurzy to lepiej nie podchodzić. Po prostu omijać szerokim łukiem.

Adam ze wszystkich sił jakie jeszcze miał starał się uśmiechnąć. Co udało mu się. Na mały uśmiech, ale się udało.

Gdy wszedł za Karolem do biura pana Krystiana, Karol wskazał mu krzesło koło jego krzesła.

- Dobra Mucha.
Powiedział Karol.
Adam chciał syknąć z uśmiechem "Mam imię" lecz udało mu się siebie powstrzymać i ugryzł się w język.

- Ta większa sterta dokumentów idzie do ciebie a ja się zajmę mniejszością.

Adam przytaknął tylko i wziął do ręki długopis. Nastała wielka cisza. Oboje zajeli się swoją pracą. Adam wypełniał dokumenty lecz mógł i przy tym myśleć.

Co ja teraz zrobię? O. Zaraz zaraz. Mam pomysł.

- Idę do toalety.
Oświadczył Adam i wyszedł niesłuchając odpowiedzi Karola. Nawet nie słyszał czy pozwolił czy nie lecz nie zawracał. Gdy był w toalecie napisał esemesa do Radka i pędem przyszedł do biura by nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wystarczy tylko czekać nagiego. Tym czasem Adam zajął się dokumentami w takiej przygnębiającej ciszy że w końcu musiał ją przerwać.

- Przypadkowy wybór tak?
Uśmiechnął się.

- Oczywiście że nie. Powiedzmy sobie jedno Mucha. Ja wiem że ty coś planujesz, a ty wiesz że chce coś zrobić lecz chce cię zapewnić że przecież nie zniszczę świata.

Nie jestem tego taki pewien pomyślał Adam.

- Po prostu zostaw mnie w spokoju albo stracisz i tak tą nędzną dla przegrywów pracę.

Adam mu nie odpowiadał. Nawet nie miał zamiaru tego robić.

On próbuje mnie nastraszyć. Choć na próżno bo ja się tak łatwo nie poddaje. Karol nie słysząc jego odpowiedzi dodał.

- A jak cie wyleje to dam ci taką opinię w papierach że nikt cię już nie przyjmie.

- Nie możesz tego zrobić sam. Jeszcze jest pan Krystian.
Przemówił Adam broniąc się.

- Myślisz że ja go nie namówię? Śmieszne. Umiem przekonać każdego człowieka do różnych rzeczy.

Adam nie odpowiedział i popatrzył się na drzwi przez które nagle wszedł Radek. Wreszcie pomyślał.

- Panie Karolu czy bym mógł pana prosić na chwilę na dolne piętro? Jest problem.

- Jaki problem?

- No jest problem.

- A jaki problem?

- No problem.

- Jaki problem?!
Warknął Karol.

- To niech pan pójdzie na dolne piętro to powiem jaki jest problem.

- A nie możesz tu powiedzieć?
Niecierpliwił się Karol.

Radek się zamyślił.
- Nie.

- Czemu?
Spytał z nutką wkurzenia.

- Bo problem jest na dolnym piętrze a nie tu.

- To co że jest gdzieś indziej problem jak ja jestem tu?

- To że problem się nie ruszy do pana tylko pan wstanie i pójdzie do problemu.

- Dobra. Mucha pamiętaj że tu są kamery więc i tak wszystko zobaczę. Warknął i wyszedł. Adam po prostu szczęśliwy wstał z krzesła i przeciął mały kabelek od kamery aby nikt go nie widział.

Był bardzo wdzięczny bogu że ma takiego mądrego przyjaciela.

Wziął czerwony kluczyk i przekręcił go w drzwiach. Z satysfakcją i szczęściem wszedł do środka. Na pierwszy krok było ciemno dlatego włączył latarkę w swoim telefonie. Ostrożnie stawiał kroki przed siebie.

Czy się bał?  Może trochę. Co ja mówię?! Przecież Adam miał ciarki. Był narażony na śmierć bo nie wiedział jakie są tu pułapki. No a jakby przeżył i by go przyłapano byłby wylany z jedynej pracy jaką miał oraz miałby wpisaną złą opinię w papierach. Co oznaczałoby że conajmniej by mógł po takiej opinii sprzątać ulice.

Z niepewnością szedł do przodu aż nagle się zatrzymał. W ścianie była wszczepiona zagadka. Adam akurat bardzo lubił zagadki więc dobrze się złożyło. Zagadką brzmiała :

"To jest białe. Potrafi się zmienić w szare lub czarne. Nie za bardzo jest to lubiane jak jest czarne i szare lecz gdy jest białe wprawia w dobry nastrój. Jest to potrzebne dla wszystkich w wszystkich podanych kolorach. Co to jest?".

Adam porządnie się zastanowił. Wiedział że ma mało czasu lecz myślał spokojnie.
Dobra to jest białe. Hmm co jest białe?  Owca. Nie,  ale białą owca nos może zmienić swojego koloru od tak.

Dobrze to może księżyc. Jest biały i czasem jest zaćmienie i jest innego koloru. Zaraz,  ale ludzie zazwyczaj cieszą się gdy jest zaćmienie. Robią wtedy z tej małej informacji taką sensacje że jest to w gazetach. Inaczej mówiąc ludzie robią z igły widły.
Okej to coś innego.

A może popcorn?  Jest biały,  ale może być też czarny lub szary jak dodadzą barwnika. A czy popcorn wszyscy potrzebują?  Nie to coś innego. No ale co?

Adam wrazie co sprawdził te trzy odpowiedzi lecz jak on sam się wcześniej domyślił były błędne.

Jest białe,  może zmienić się na szare lub czarne, nie jest lubiane jak jest czarne albo szare lecz lubiane jak białe i jest to potrzebne dla wszystkich nie ważne w którym kolorze. Co to do jasnej ciasnej jest?  Hmm. Hmm. Hmm. O.

Chyba wiem. Nie, żartuje nie wiem. Adam skupił się na sto dziesięć procent. Hmm. Hmm. O wiem.

Chmura. Jest biała ale może być szara lub czarna.  Nie jest lubiana jak jest czarna albo szara ale jest lubiana jak jest biała. Jest ona potrzebna wszystkim ponieważ dzięki niej i parze wodnej pada deszcz.
Adam z drżącą ręką wpisał swoją odpowiedź.

Jest. Odpowiedź była prawidłowa i mógł iść dalej. Krój za krokiem. Uważał oczywiście na wszystko. Lecz postanowił następny krok i gwałtownie cofając się upadł. Poczuł lekki ból lecz na tyle mocny żeby była po nim małą rana.

Adam skrzywił się lecz wstał zastanawiając się co się właśnie stało. Przecież na drodze była pustka. Było puste przejście,  a jednak coś tam jest. Coś takiego co mogło mimowolnie skrzywdzić fizycznie człowieka.

Adam chciał to jeszcze zbadać lecz dostał krótkiego lecz bardzo znaczącego esemesa od Radka. Było w nim napisane :
Uciekaj!!! 

Adam z przerażenie zaczął biec ile sił w nogach trochę się przewracając. Tymczasem Karol jechał spokojnie windą.

Adam dobiegł już do zagadki którą w sekundę minął i biegł dalej. Oddychał on wielkimi garściami oddechu. Nie miał on zamiaru zatrzymać się nawet na chwilę. Nie oszczędzał też płuc tylko biegł jak oszalały. Jak nigdy w życiu.

Karol wyszedł już z windy. Tymczasem Adam był już koło wyjścia i z wielką prędkości wyszedł z drzwi. Oczywiście na począteku wziął cztery wielkie oddechy. Następnie za sobą zamknął drzwi. Karol stał pod drzwiami. Miał już wchodzić lecz odpiął się jego zegarek.

Adam szybko i starannie schował kluczyk pod kaktusem, a następnie wziął długopis do ręki. Później wziął pierwszy lepszy dokument i zaczął wypełniać. Karol po zapięciu zegarka wszedł do biura.

- Jaki to był problem? 
Spytał Adam już z opanowanym oddechem.

- Blachy problem. Zaszła pomyłka. Co taki ciekawski jesteś? Ile wypełniłeś dokumentów?

- Dużo.

- A dokładnie?

- No dużo.

- Dokładnie?! 
Wkurzył się.
Adama bawiło że tak szybko można go rozjuszyć,  ale nie wiedział czy to źle czy dobrze. Zresztą on mu zrobił o wiele więcej. To co Karol mu zrobił z życiem w szkolnych latach zostanie na zawsze wbite w psychikę Adama. No trochę mu się należało.

- Na pewno więcej od ciebie.
Odpowiedział z uśmiechem.

- Ja nie robiłem bo musiałem iść sprawdzić jaki jest problem.

Adam nie mógł się powstrzymać by trochę się z nim podroczyć.

- A problem nie mógł przyjść?

- Nie.

- Czemu?

- Bo problem był na dolnym piętrze,  a nie tu i problem się nie ruszy.

- Czemu? 

- Bo nie ruszy.

- Czemu?

- Bo nie.

- Czemu?

Karol zacisnął pięści.

- Bo ja muszę wstać i się ruszyć,  a nie problem ponieważ problem się nie ruszy!!! 
Krzyknął Karol.
Adam dosłownie nie mógł się powstrzymać.

- Czemu?

- Cisza!!!

Ze wszystkich sił jakie jeszcze miał próbował się nie roześmiać co mu się udało lecz nie mógł powstrzymać uśmiechu.

- Wracajmy do pracy.
Syknął Karol i usiadł przy biurku.
Do końca swojej pracy Adam się nie odzywał. Gdy nadeszła piętnasta właśnie skończył ostatni dokument i powiedział.

- Jest piętnasta i skończyłem wszystkie dokumenty jakie miałem skończyć. Mógł bym już iść?

Karol w odpowiedzi tylko machnął ręka co Adam zrozumiał jako pozwolenie. Z uśmiechem i pośpiechem szybko wyszedł z biura pana Krystiana by dogonić Radka.

Był w wyśmienitym humorze. Cieszył się że poznał choć trochę tych przeszkód jakie miały go jutro czekać. Lecz nadal zastanawiał się nad jednym. Co to było? To co go odrobinę skaleczyło?  Musi jakoś poznać odpowiedź by nie narazić Julki. Przecież autorka pozwolił jej iść ze mną. Oby jej się nic nie stało. I się nie stanie. Bo ja o to zadbam.

Adam pożegnał się z Radkiem przy okazji umówił się dziś na spotkanie ich "drużyny" w jego uwielbionej kawiarni "Kawuśa". Radek obiecał że przekaże Mateuszowi a Adam ma za zadanie powiadomić Julkę. Postanowił że zrobi to od razu jak wróci do domu. Jak chciał tak zrobił.

Adam wszedł do swojego pokoju i usiadł na krześle. Wybrał on czym prędzej numer Julki nie ma na co czekać. Dosłownie chwilę czekał wsłuchując się w każdy dźwięk aż w końcu odebrała.

- Dodzwoniłem się do Julki?

- Nie.
Usłyszał jednak głos Julki. Zaśmiał się.

- To do widzenia.
Posiedział lecz się nie rozłączył. Była krótka cisza którą on w końcu przerwał.

- Jesteś tam czy nie?

- A co potrzeba?
Zaśmiała się.

- O szesnastej w kawiarni "Kawuśa".

- Dobrze. Powiesz mi wszystko na miejscu.
Rozłączyła się. Pewnie zrozumiała że lepiej nie marnować czasu.

Przecież tyle muszą omówić jeśli chodzi o misję. Adam miał jeszcze sporo czasu przed spotkaniem. Postanowił więc że nad wszystkim pomyśli.

Dobrze spokojnie. Pewnie będą robić ogłoszenie po pracy. Wtedy przyjdzie telewizja. Wtedy przyjdzie również telewizja z sprzętem. To znaczy że musimy się uwinoć w przerwie na drugie śniadanie. Lecz to będzie trochę trudne ponieważ nie znam wszystkich pułapek. Trudno. Będę musiał uważać,  ale jak to się potoczy?  Dobra spokojnie.

Od początku. Znając życie pan Krystian i Karol będą siedzieć w biurze pilnując swego wynalazku. Wtedy wkroczy Julka. Zapożyczę na chwilę strój sprzątaczki i jej dam kiedy niezauważalnie podejdzie pod firmę i się przebierze. Następnie będzie mogła swobodnie wejść do firmy i nikt się nie zorientuje że ktoś nie proszony tu przebywa.

Pójdzie wtedy do składzika po zestaw sprzyjający, a potem do biura pana Krystiana pukając grzecznie oraz z pytaniem wypowiedzianym uprzejmym tonem :
"Przepraszam że przeszkadzam lecz mam zadanie posprzątać biuro. Czy bym mogła panów wyprosić na kilkanaście minut? "
Nie ma szans by się nie zgodzili.

Jak Julia wejdzie wtedy Mateusz wstąpi do akcji. Przebierze się on za dziennikarza. Myślałem by założył coś eleganckiego by Karol wziął go na poważnie. Przecież ten to zawsze zwraca szczególną uwagę na wygląd. Do tego będzie miał notatnik,  długopis i dyktafon. Oczywiście zaprowadzi pana Karola i pana Krystiana gdzieś w takie miejsce które będzie jak najdalej od biura,  ale żeby też nie wzbudzać żadnych podejrzeń.

Z tego wynika że to miejsce będzie musiało być ciche i takie gdzie można by na spokojnie porozmawiać.

Tylko jakie to może być miejsce? Hmm. Dobra wiem! To będzie mini biblioteka pana Krystiana. Jest tam cicho i pan Krystian zagląda tam prawie codziennie. Są tam wszystkie dokumenty wszystkich jego pracowników. Jakby któreś z nich zgubił miałby poważne kłopoty. Ta biblioteka też jest wystarczająco daleko od biura pana Krystiana dlatego będzie wspaniałym miejscem. Więc gdy tam w trójkę pójdą Mateusz zacznie zadawać wiele pytań o firmie i o pogłoskach których słyszał że coś przygotowują. Oczywiście wszystko będzie nagrane na dyktafon i Mateusz postara się wszystko przedłużać jak się da.

Gdy on będzie stuprocentowo pewny że zajmie ich na przynajmniej 20 minut do akcji wskoczę ja. Julka oczywiście będzie najpierw na mnie czekać. Następnie Radek będzie już w drugim składziku na monitorach obserwował wszystkie kamery wokół biura upewniając się że nikogo nie ma takiego który mógł zepsuć naszą misję.  Jak będzie pewny wyśle mi esemesa że możemy zaczynać.

Wogule chyba zrezygnuję z łoki toki. Są za głośne. Z kolei esemesy są o wiele cichsze.

A co dalej zrobię?  Po prostu tam wejdę z Julką. Właśnie z Julką. Oby nic się jej nie stało.

Adam jeszcze kwadrans się zastanawiał nad szczegółami,  ale że czas gonił musiał wreszcie wstać. Przecież czekała go ważna dyskusja. Dlatego przebrał się w luźne ciuchy,  spsikał perfumami, przeczesał włosy i wziął telefon chowając go do kieszeni. Wsiadł do swojego auta i z włączonym radiem przemierzał spokojnie uliczki.

Czy się stresował?  Nie. Miał wymyślony solidny plan. Wystarczyło go jeszcze przedstawić w taki sposób by wszyscy go zrozumieli w stuprocentach. Gdy dotarł na miejsce zaparkował auto i z uśmiechem wysiadł. Ucieszył się bo jeszcze nikogo nie było co oznaczało że się nie spóźnił. Usiadł spokojnie i czekał na resztę.

Na szczęście że Mateusz wziął wolne z dzisiaj i z jutra bo by był problem jakby on pracował i Adam by musiał przedstawiać mu taką samą wersję jak reszcie. Lepiej po prostu było mówić do wszystkich niż do każdego pojedynczo.

Gdy wszyscy przyszli zaczęła się poważna dyskusja o tym co odbędzie się jutro. Adam na spokojnie wszystkim tłumaczył po kolei jaką kto ma role bo co najważniejsze musieli z sobą współpracować. Jakby ktoś z nich obojętnie kto popełnił by błąd to by wszyscy popełnili błędy. Wynika z tego po prostu że ich misja okazała by się porażką.

Wydawało się każdemu że ta rozmowa trwa wieczność jednak minęła tylko jedna godzina w której wszyscy zmieścili się doskonale. Wszystko było omówione.

Niektóre rzeczy udoskonalili i wyjaśnili by nie popełnić żadnego błędu.  Teraz tylko wystarczało czekać na jutrzejszy dzień który dla nich wszystkich był bardzo ważny. Po rozmowie wszyscy się pożegnali i odeszli w swoje strony.

Adam z spokojem wrócił do domu i przez resztę swego dnia czytał książki. Jednakże kiedy skończył wieczorem trapiła go jedna rzecz. Nadal nie wiedział jakie były pozostałe pułapki.

Doszedł do wniosku że zastanawianie się nad tym co i tak się teraz nie dowie nie ma sensu i z lekkim zdenerwowaniem poszedł spać modląc się do boga by w jakiś sposób się dowiedział.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Heja heja jestem tu.
Wreszcie się zacznie akcja w następnym rozdziale. Superrrrrr.
Ja lecę papa.
Dozoba 😈😇.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top