Rozdział 3
W parku rozrywki było wspaniale.
Adam chyba wszedł na kolejkę górską z 10 razy.
Ogólnie był na wszystkich atrakcjach lecz najbardziej cieszyła go kolejka.
Gdy wracali był gdzieś pod wieczór.
Dlatego Adam kiedy byli już w domu wysiadł z auta i od razu czekał na kogoś kto przyniesie mu ciuchy robocze na jutro. 15 minut minęło i już ktoś szedł w jego stronę. Adam miał nadzieję że to Radek.
Lecz to nie był on. Czemu? Spytał w myślach Adam.
Znowu on.
- Jak tam twoje życie Mucha?
Spytał Karol.
- A żebyś wiedział że dobrze. Powiedział Adam z uśmiechem.
W najgorszych sytuacjach najlepiej spróbować się uśmiechnąć.
Co mu szkodziło by się z Karolem trochę powygłupiać?
W tym sensie że Adam nie daje się złamać, a Karol się denerwuje.
- Twój szef poprosił mnie bym przekazał tobie to ponieważ on nie ma czasu.
Powiedział z uśmiechem.
Adam wzią od niego mały karton i otworzył. Tam był rużowy ciuch roboczy.
Rużowy!? Spokojnie nie pokazuj załamania, uśmiechnij się.
- Chyba zaszła pomyłka. Ciuchy robocze w firmie są czerwone. A to jest róż.
Powiedział spokojnie.
- Wiem. Widzę i nie jestem daltonistą nie wiem jak ty, ale szef powiedział że ktoś przypadkiem chyba wrzucił białą skarpetkę do pralki kiedy to się prało.
- I mam stuprocentowo w tym iść tak?
- Tak.
- Zadzwonię do pana Krystiana.
Adam zadzwonił i rzeczywiście tak musi iść w tym różowym bo innego już nie ma. Co najgorsze Karol stał i wsłuchiwał się.
- Na pewno?
Upewniał się Adam rozmawiając z szefem.
- Tak.
Adam z lekkim gniewem wcisną znaczek by się rozłączyć.
- Szlak.
Powiedział cicho pod nosem.
Karol się wyszczerzył.
- Słaby ma styl twój szef. By wybrać kolor czerwony do pracy.
- Ten kto ocenia człowieka po jednym jego czynie jest głupcem.
Żekł Adam z lekkim uśmiechem.
Punkcik dla mnie ha powiedział w myślach. Karolowi trochę mina zżędła lecz na chwilę.
- Będziesz wyglądał jak dorodna malina. Róż to twój ulubiony kolor czyż nie?
- A wiesz że zgadłeś. Każdy przecież lubi kolor różowy, a przede wszystkim wychodzić cały na różowo do pracy. Powiedział Adam.
Oczywiście że nie. Nie przepadał za różowym, ale chciał wkurzyć Karola.
- Dozobaczenia jutro. Chętnie cię zobaczę w tym.
Zaśmiał się.
- Jak to?
- A tak to że połączyłem się już z firmą tępoto.
- Tak szybko? Ale jak? A dokumenty?
- Wszystko załatwione. Miałem dzisiaj spotkanie z panem Krystianem i wszystko załatwione. Więc narazie Mucha, a może lepiej malina.
- Nara.
Powiedział wkurzony Adam.
Już za późno. To jego wina. Mógł napisać esemesa do pana Krystiana lub zadzwonić. Wszystko stracone.
A może nie? A może zdąży coś zrobić?
Nie no Karol mówił że podpisali dokumenty. Ale może da się coś zrobić? Muszę zadzwonić do pana Krystiana. Bez ryzyka nie ma zabawy.
- Dzień dobry. Przepraszam że panu przerywam w tym co pan akurat robi, ale czy mógłbym z panem porozmawiać?
- Do rzeczy chłopcze. Bo czasu nie mam.
- Wie pan że żelkoland to żelki pełne chemi i samych nie zdrowych rzeczy? Nie ma tam wogule witamin.
- Wiem.
Adam oburzył się.
- To dlaczego pan połączył się z tą firmą skoro pan wie że pan Kowalski produkuje bardzo nie zdrowe produkty?
- Mucha, mucha, mucha. Nie znasz się na interesach? Jeśli stworzymy wielką jedną organizację będziemy więcej razem produkować słodyczy. A więcej słodyczy to więcej produktu, a więcej produktu to więcej pieniędzy. Co z tego że chemia jak będę dostawać miliony na dalsze realizację moich planów.
- Jakich planów?
- Tajemnica. Jak wszystko skończymy ostatnie poprawki to się dowiesz. Do widzenia.
Pan Krystian się rozłączył.
On ma takie same zdanie co Karol. Że co z tego jak pieniądze. Pieniądze i pieniądze. Przecież jest o wiele wiele ważniejszych rzeczy od tych brudnych pieniędzy. Trzeba myśleć też o innych.
A nie wciąż o sobie. Niestety są tacy ludzie na świecie co nie widzą nikogo innego poza własną osobą.
Chciałbym by to się nie zmieniło.
Co ja zrobię z tymi firmami? Już się połączyły, a pan Konarski nie wygląda jakby chciał zmienić zdanie. Nie mogę praktycznie nic już zrobić. Możliwe że ich organizacja sama się rozpadnie. Może się pokłucą lub będą mieć odmienne zdanie.
Lub ktoś zauważy z rządu ze to sama chemia. I tak jakby zauważyli to by nie mogli nic zrobić bo Karol ma dokumenty, prawników, a zresztą na paczkach słodyczy widnieje skład.
Ciekawią mnie dalsze plany pana Krystiana. Oby nie były złe. Może to jakiś nowy słodycz? Albo jakieś ogłoszenie że coś się pojawi nowego? Możliwe.
- Adam choć do domu bo się jeszcze przeziębisz!
- Już idę mamo!
Odkrzykną Adam.
Za długo się zamyślił stojąc na dworze.
Adam idąc do domu nie mógł przestać myśleć o tych dwóch firmach które niestety już się połączyły w jedną wielką organizację. Gdy wszedł do domu zjadł kolację i położył się do łóżka.
To był ciężki dzień, sen dobrze mu zrobi.
Byłem w dziwnym miejscu.
Widziałem niewyraźnie, ale z kilometra mógłbym dostrzec Karola. Byłem w jakimś biurze. Znajdowałam się w firmie u pana Krystiana. Stał tam szef w własnej osobie i Karol.
- Ile to jeszcze potrwa?
Spytał Karol.
- Już prawie jest skończone. Moi ludzie jeszcze muszą z tydzień nad tym popracować.
Odpowiedział pan Krystian.
- Idę to zobaczyć.
Karol zbliżył się do drzwi lecz szef go zatrzymał.
- Żeby tam wejść potrzebujesz klucza.- Wskazał na kluczyk - I musisz też rozbroić pewne przeszkody chłopcze.
- Dlaczego tak tego strzerzesz?
- Jak to dlaczego? To jest bardzo drogocenne. Wydałem na to tysiące. Na materiały i maszyny produkujące To jest wynalazek przyszłości. Będziemy milionerami.
- Mądrze. Masz rację, ale skoro jesteśmy wspólnikami to mógłbyś mi to pokazać?
- Dobrze. Ale nikomu o tym nie wspomnisz.
- Jasne.
Oboje podeszli do drzwi. Pan Krystian otworzył kłódkę z znaczkiem jego firmy "gar słodkości". Adam chciał podejść, ale oni się tylko dalej oddalali. Zaczął biec.
Co jest tam? Spytał się w myślach. Zaczęli tak daleko się oddalać że Adam prawie wogule ich nie widział. Nagle wszystko zaczęło się rozpadać. Adam zaczął gdzieś spadać, zrobiło się strasznie ciemno.
- Niee! Chce tam wejść! Zaczekajcie! Krzyczał Adam.
Po chwili otworzył oczy. Podniósł się jak oparzony.
Ktoś go walnął czymś miękkim.
Koło jego łóżka stała cała rodzina. A Ziutek trzymał poduszkę.
- Boże. Co ci się śniło?
Spytał Kazik z lekkim uśmiechem.
- Mały koszmar. A coś robiłem?
- Krzyczałeś i jakby biegłeś. Śmiesznie to wyglądało.
Powiedział Ziutek.
Adam leciutko się skrzywił i na kilka sekund zagłębił się w myślach.
Czy krzyczenie przez sen to choroba? To chyba nazywa się lunatykowanie. A może chory na coś jestem?
Tak, pewnie na głowę. Zaśmiał się w myślach.
Czekaj.
Zaraz.
Czy lunatykowanie to choroba?
- Wszystko w porządku?
Spytali rodzice.
- Tak wszystko git. Która jest godzina?
- Szósta dwadzieścia cztery. Odpowiedziała Maja ponieważ miała zegarek.
- To akurat wstałem bo za 36 minut mam pracę. Powiedział Adam i wstał z łóżka.
Gdy wejdę do firmy muszę porozmawiać z Radkiem.
Może on coś wie o tych drzwiach.
Że ja wcześniej nie pomyślałem o tych drzwiach. Widziałem je wcześniej. Jak byłem na spotkaniu z szefem.
Co tam może być?
Na pewno nie słodycz bo pan Krystian nie wydałby na to tysiące.
Mówił że to wynalazek przyszłości. Może to jakiś robot co pomaga ludzią, a oni nie muszą tknąć palcem bo wszystko robią roboty? Możliwe.
Ale lepiej żeby nie było prawdziwe.
W tym świecie wszystkiego można się spodziewać.
Adam popatrzał na swoje ciuchy robocze.
"Żyje się raz" powiedział i włożył swoje ciuchy robocze. A następnie zjadł na śniadanie jajka na mleku z kanapką z dżemem. Bardzo lubił to połączenie. Następnie wziął telefon i wśadł do swego auta.
Próbował się skupić lecz w głowie miał tysiące myśli.
Jednak się ogarnął i skupił na drodze. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Kilka minutek później był już na miejscu. Dobra. Teraz nie oglądać się za niektórymi spojrzeniami. Nie zwracać uwagi. Iść z podniesioną głową.
Adam wysiadł z auta i szedł w kierunku firmy. Nie odwracał się po prostu szedł przed siebie. Lecz nagle odwrócił się bo usłyszał że ktoś się śmieje.
Jednakże nie dojrzał kto, bo na kogoś wpadł. A dokładnie na jakąś dziewczynę. Była blondynką o średnich włosach. Nie za długie nie za krótkie.
Idealne.
Miała ciemnoniebieskie oczy. Takie że nie były zaciemne ani za jasne.
Po prostu przepiękne.
Że mógłby się w nie wpatrywać godzinami. Była ubrana w dżinsy i żółtą koszulkę z jakomś postacią kreskówkową.
- Jesteś piękna.
Powiedział Adam i w myślach sam się skarcił. Boże zawsze coś palne.
Dziewczyna tylko się roześmiała.
Adam zaczął panikować.
- Jaa znaczy nie, znaczy tak ja rany bardzo przepraszam nie chciałem.
- Nic nie szkodzi. Julka.
Dziewczyna podała mu rękę.
- Adam. Czy mógłbym twój numer?
- Tak jeśli odpowiesz mi na jedno pytanie.
Powiedziała z uśmiechem.
- Jakie?
Spytał Adam również z uśmiechem. Wyglądała na rozbawioną całą tą sytuacją. Miała bardzo ładny uśmiech.
- Lubisz ryżowy kolor?
- Nie koniecznie. Długa historia.
- Chętnie jej wysłucham lecz akurat szłam do pracy.
Powiedziała z lekkim zawiedzeniem.
- Ja też muszę lecieć.
Żekł zawiedziony.
Wymienili się nawzajem numerami i musieli się rozejść.
- To do zobaczenia.
Powiedziała Julka.
- Do zobaczenia.
Odpowiedział Adam i ruszył w stronę firmy.
Spóźnił się chyba z dziesięć minut, ale nie przejmował się tym aż tak bardzo. Miał w głowie Julkę lecz musiał odbyć poważną rozmowę z Radkiem. Nikt nie zauważył że on się spóźnił. Na szczęście.
- Hej Adaś. Oo ładny strój roboczy. Powiedział Radek z uśmiechem.
- Wiem. Mi też się podoba. Słuchaj musimy porozmawiać.
- Okej, ale przy pracy bo nas wyleją.
Powiedział Radek i pokazał gest by podniósł karton.
Adam ściszył głos.
- Czy na kamerach widać co jest za drzwiami z kłudką w pana Krystiana biurze?
- Nie ma szans. Tam jest rozwalona kamera.
- A widać chociaż biuro?
Spytał w pełni nadziei.
- Pan Krystian wyniósł z tamtąd kamerę mówiąc że w swoim biurze potrzebuje prywatności. Co ci chodzi po głowie?
- Musimy się dowiedzieć co jest za tymi drzwiami. Czy to jest złe czy dobre. Muszę mieć pewność. Przeczuwam że coś złego kombinują.
- W Karola wierzę ci że może coś zrobić, ale pan Krystian? Wątpię żeby pomagał Karolowi w czymś złym.
Stwierdził Radek.
- Ale możliwe że pan Krystian nie wie że robi coś złego. Może Karol naopowiadał mu bzdur a on mu wierzy. I co wtedy?
- No nie wiem. Słuchaj może zrobimy tak. Będziemy mieć oczy szeroko otwarte na całą firmę i gdy będziemy mieć dowód że to może być coś złego wtedy coś wykombinujemy. Okej?
- No dobrze. Ale musimy działać w razie czego szybko. Mówili że gdzieś z tydzień nad tym popracuję i to pójdzie w świat.
- Dobrze, a teraz skup się na noszeniu słodyczy w kartonach.
- Okej.
Do 12.00 ciężko pracowaliśmy z Radkiem. Czyli do drugiego śniadania. Adam zrobił rano sobie bułkę z pomidorem a Radek wcinał kanapki z wędliny i z serem.
Normalnie tak jak w czasach szkolnych. Wracają wspomnienia.
Nie powiedziałem mu jeszcze o Julce. A może nie powinienem mu o tym mówić?
Ale dlaczego nie?
Jest moim najlepszym przyjacielem od zerówki. Czyli wytrzymał że mną w kontakcie 20 lat.
Całkiem sporo jak na takiego świra jak ja.
W podstawówce razem mieliśmy pod górę i broniliśmy siebie. Powieżyłbym mu swoje życie. On by wskoczył dla mnie w ogień tak samo ja dla niego. Powiedziałem mu z pięćset tajemnic i żadnej nikomu nie wygadał.
To jego w pierwszej kolejności poprosił bym o pomoc gdybym jej potrzebował. On jest bardziej ogarnięty ode mnie.
Może dla tego że jest o rok starszy.
Tak około rok i kilka miesięcy porostu.
Ogólnie poszłem do przedszkola wcześniej jak miałem pięć lat ponieważ mama stwierdziła że jestem już gotowy. I miała rację. Nie zmieniłabym Radka na nikogo innego.
- O czym tak rozmyślasz ?
Spytał Radek wpatrując się w Adama.
- A o niczym. Tak ogólnie nie powiedziałem ci o czymś.
- Mów co masz na myśli?
- No bo spotkałem kogoś jak szłem do pracy.
- Jaśniej, nie czytam ci w myślach. Radek się lekko zaśmiał.
- Spotkałem ładną dziewczynę. No wpadłem na nią i palnąłem parę głupot.
Jak Adam zaczął opowiadać szczegółowo Radek powstrzymywał się od śmiechu.
Racja, zrobił mały przypał w jego stylu, ale Adam to Adam, nie zmieni się go.
Z czasem obydwoje wybuchli śmiechem. Radek z jego historii, a Adam z miny przyjaciela. Po prostu jak widzi że się śmieje to on też zaczyna się śmiać gdy widzi że się uśmiecha to też się uśmiecha nawet jak widzi że płaczę momentalnie robi mu się smutno.
Na tym polega przyjaźń.
Gdy przestaliśmy się śmiać zauważyłem że Karol i pan Krystian wchodzą do składzika na szczotki.
Do tego gdzie nie ma kamer. Adam szybko wziął Radka za nadgarstek i pociągną w stronę składzika z kamerami. Oczywiście najpierw się rozejrzał czy nikt nie patrzy.
Radek trochę zakaszlał bo miał właśnie gryza swojego drugiego śniadania.
Jednakże Adam szukał kamery która pokazuje składzik.
- Oszalałeś?! Bym się udławił!
- Ale się nie udławiłeś więc powiedz szybko która kamera jest od składzika?
- Chyba szesnasta, nie wiem sprawdź.
Adam zaczął szukać kamery szesnastej. Tymczasem gdy Radek patrzył na niego z zaskoczeniem oraz małą złością.
- Nie wiem może jakieś przepraszam?
- Oj no przepraszam, ale musimy to sprawdzić.
Adam wreszcie znalazł kamerę szesnastą i ją natychmiast włączył.
Stali tam Karol i szef.
- Jak to jakaś usterka? Spytał oburzony Karol.
- Po prostu mały problem. Ale wszystkio jest dobrze. Moi ludzie się tym zajmą.
Wytłumaczył pan Krystian.
- Jeszcze przygotowania do ogłoszenia, do reklam i reszty. Ile to zajmie?
- Musisz być cierpliwy. Może miesiąc.
- To długo. No dobrze, lecz postarajmy się to zrobić szybciej.
- Zacząłem się zastanawiać czy to pomoże ludzkości.
Zastanowił się pan Krystian.
- Oczywiście że pomoże. Tego potrzebują ludzie. To jest nasza przyszłość Krystian. Pomyśl sobie o milionach. O tym że będziemy bogaczami we dwoje.
Przekonywał Karol.
- Masz rację.
Po tej dyskusji wyszli oboje z składzika. Adam promieniował szczęściem.
- Widzisz Radek? Widzisz? To jest coś złego. Ja wiedziałem.
- Co widzę?
Spytał Radek.
- No to jest coś złego ponieważ Karol namawiał pana Krystiana.
- Chyba masz paranoję. To pewnie jakiś nowy słodycz.
- Ja paranoję? To nie nowy słodycz bo ja miałem sen gdzie oni rozmawiali że to wynalazek przyszłości. Musimy się dowiedzieć co to jest.
- Miałeś sen powiadasz. To może teraz wyjdziemy z składzika i pójdziemy wyważyć te drzwi co?
- Potraktuj mnie poważnie. Ja nie mam paranoji. Po prostu wiem że to jest złe. Musisz mi po prostu zaufać. Radek musimy coś z tym zrobić. Kto jak nie my? Proszę. Jesteś ze mną?
Radek chwilowo się zamyślił
- Oczywiście że jestem z tobą na dobre i na złe. Jednakże musisz mieć bardzo dobry plan ponieważ do gabinetu szefa bardzo trudno się dostać. Praktycznie zawsze tam jest. Jeszcze jak doszedł Karol to pewnie też tam przesiaduje.
- Wymyślę najlepszy plan jakikolwiek kiedyś wymyśliłem. Tylko potrzebuje czasu.
- Spokojnie pomogę ci.
Oboje podali sobie dłonie z uśmiechem. Będzie trudno, ale dadzą radę.
Adam miał chyba z milion myśli na plan lecz zdawał sobie sprawę że tak naprawdę nic nie wie o tym miejscu. Postanowił że będzie narazie obserwować szefa i Karola. Może czegoś więcej się dowie. Po za tym musi obserwować kiedy oni zazwyczaj wychodzą z tego biura.
Musi się jeszcze tyle dowiedzieć, a jedyne co teraz może zrobić to po prostu obserwować i postarać się dowiadywać więcej. I najważniejsze nie może dopuścić by Karol i pan Krystian podejrzewali że on chce się o tym dowiedzieć. To nie jest też takie łatwe. Najbardziej interesowało Adama co tam może być.
Narazie wie że to jakiś wynalazek.
Ale wynalazkiem może być prawie wszystko. Adam trochę się boi że mu się nie uda, ale to nie oznacza że nie wierzy w siebie. W sumie musi się udać. Jeśli się mylę i to będzie dobre dla ludzkości to zostawi to i nie będzie tego powstrzymywać.
Jeśli to coś złego to powstrzyma to. Nie wie narazie jak, ale na pewno coś wymyśli.
Resztę czasu w pracy Adam poświęcił na rozmowie z Radkiem i na przenoszenie pudeł. Gdy przyszła pora wracania z pracy pożegnał się z przyjacielem i ruszył autem w stronę domu. Spokojnie mijał uliczki słuchając radia. Pogoda była przeciętna. Ani nie padało ani słońce nie świeciło , z przyjemnym klimatem. Po prostu zwyczajnie. Gdy po piętnastu minutach wrócił poszedł do swojego pokoju i znowu się zamyślił.
A może zadzwonić do Julki? Ale nie wiem czy skączyła pracę. Nie chce jej przeszkadzać. Wogule tak szybko przeszliśmy na ty. Podoba mi się to.
Ona jest inna od wszystkich. Zwyczajny człowiek powiedziałby z powagą że nie szkodzi. Może po prostu ja ją rozbawiłem? Nie ja to czuję że ona jest inna. Taka w moim typie.
A jak coś palnę? Albo zrobię następny przypał? Nie no dobra. Chyba dam radę. Ale co powiem? A może zaproponuje jej spotkanie? Żeby się lepiej poznać. No jeśli ona chce. Jak się nie zgodzi trudno. Nie wiem dlaczego, ale trochę się boję. Może tego że powie nie? Możliwe. Ale jest szansa że powie tak.
Dobra dzwonie bez ryzyka nie ma zabawy.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Heja
Oto 3 rozdział!!! Jeśli ci się spodobał zostań na dłużej. Zapraszam również na moje wiersze oraz "Stylówke słów".
Wszystko tam jest wyjaśnione tylko musisz wpaść.
No to na tyle.
Dozoba 😇😈.
I wesołych świąt!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top