Rozdział 10
Gdy Adam się obudził normalnie podziękował bogu za to co ujżał. Znał on wszystkie przeszkody jakie dzisiaj go spotkają. Niezmiernie się cieszył lecz także trochę niepokoił.
No cóż to dzisiaj. To jest ten dzień. Dzień w którym Adam wreszcie odkryje co pan Krystian i Karol ukrywają. Dzień który może zależeć od jego i wszystkich dookoła.
- Oj będzie zabawa.
Powiedział Adam z uśmiechem idąc po strój roboczy.
Gdy się ubrał spakował swój plecak w rozmaite rzeczy które na sto procent mu się dzisiaj przydadzą. Następnie oczywiście poszedł coś zjeść. Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Bez niego nie da się normalnie funkcjonować. Gdy zjadł swój posiłek poszedł sprawdzić tak na wszelki wypadek wypadek czy wszystko wziął.
Popatrzył na swój dezodorant i dokładnie pomyślał. Karol wtedy czymś psikał ale czym? Może to jakaś specjalna substancja? A może zwykła woda? No tylko bug może wiedzieć. Dobra biorę wodę i to na wszelki. Spakował wszystko co miał spakować, a następnie wszedł do swojego samochodu. Adam z włączonym radiem jak zawsze przemierzał spokojnie uliczki.
Czy się martwił? Tak. Jednakże bardzo wierzył w jego plan i drużynę. Gdy dotarł zaparkował swoje auto by następnie z niego wysiąść. Zmierzał spokojnym krokiem w stronę firmy. Gdy ujżał Radka wyszczerzył się do niego by dodać swojemu przyjacielowi otuchy i wiary. Jak zawsze przywitali się i zaczęli swoją pracę. Adam szepnął do Radka.
- Ej Radek.
- Co?
- Jajko.
- Skąd?
- Z kuchni. Muszę ci coś powiedzieć.
Posiedział z drobną nutką powagi lecz nadal z uśmiechem na co Radek spoważniał.
- Gadaj.
Ponaglił zaciekawiony.
- Ja wiem jakie są pozostałe pułapki.
Powiedział poważnie.
Radek ma chwile się oburzył.
- Okłamałeś nas?
- Nie, nie okłamałem was. Ja miałem taki sen i widziałem tam te wszystkie pułapki.
- Sen powiadasz Adaś, a jeśli to tylko sen i wszystko co wiesz o pułapkach to kłamstwo? Co wtedy?
Adam przez kilka sekund się zastanawiał.
- Dobra pytanie. Nie wiem, ale co szkodzi zaryzykować? Przecież wiesz że nawet jakbym nie znał pułapek to i tak bym tam poszedł.
- No tak.
- Zresztą wszystko zaplanowane i ty dobrze o tym wiesz. Ja się nie wycofuje ani mi się śni. Jesteś nadal ze mną?
- Oczywiście że cię nie zostawię przecież wszystko zaplanowane.
- No i gitara. Teraz wystarczy tylko pewność siebie i dobry humor, a tego mamy dostatek.
Rozpromienił się zarażając tym Radka.
Obaj charowali jak woły patrząc na zegarek od czasu do czasu. Byli podekscytowani, ale i zmartwieni. Jeśli chodzi o Radka to miał pewne wątpliwości zresztą jak zawsze. Adam za to szczerzył się od ucha do ucha. Oczywiście że się trochę martwił lecz był pewny siebie jak nie wiem co. Kiedy miał okazję niepostrzeżenie pożyczył strój sprzątaczki z składzika który zaniósł do składzika z monitorami.
Dobrze że nikt nie zwrócił na niego uwagę. Powrócił on do pracy równie szybko jak na chwilę znikł. Z jednej strony to dobrze że niektórzy ludzie nie zwracają na innych ludzi uwagę. Dzięki temu można było niezauważalnie gdzieś przejść. Czas leciał niemiłosiernie co Radka trochę wkurzało, ale dawał sobie radę. Gdy zbliżała się przerwa dostał esemesa od Julki i Mateusza że są gotowi.
Adam podrzucił Julce ciuchy i szybko powrócił do pracy. Od czasu do czasu zerkam na zegarek ekscytując się co chwilę. Wreszcie gdy nadeszła ta chwila wszystko było gotowe. Adam dostał esemesa od Julki jest gotowa. Weszła ona swobodnie z uśmiechem do firmy. Nie była zdenerwowana raczej podekscytowana lecz starała się po sobie tego nie poznać. Szła ku składzikowi po zestaw sprzyjający. Gdy to zrobiła poszła na górę kierując się do biura pana Krystiana. Jak Adam przewidział spędzili oni w biurze. Julia przestanęła koło drzwi i grzecznie zapukała. Usłyszała krótkie "proszą wchodzić" więc weszła.
- Przepraszam że przeszkadzam lecz mam za zadanie posprzątać biuro. Czy bym mogła panów wyprosić na kilkanaście minut?
Powiedziała uprzejmym tonem.
Jak Adam przewidział zgodzili się.
Wyszli i przystanęli koło biura. Oczywiście Julka zamknęła za nimi drzwi. Gdy to zrobiła napisała do Mateusza esemesa że może wkraczać do akcji.
Mateusz był ubrany w elegancki ubiór. Był odziany w garnitur koloru ciemnego niebieskiego z czarnym krawatem. Miał przy sobie notatnik, długopis i dyktafon. Od razu jak wszedł do firmy przykuł uwagę wszystkich ludzi lecz podążał przed siebie udając że szuka pana Krystiana i Karola. Zapytał się o nich kilku pracowników by miał kogoś na świadków i szedł dalej. Gdy znalazł się koło drzwi biura pana Krystiana zastał ich obojgu lecz w razie czegoś zapytał.
- Przepraszam czy być może zastałem pana Krystiana i pana Karola?
- Tak to my, kim pan jest?
- Jestem dziennikarzem. Nazywam się Aleksander Mysza. Czy bym mógł z panami przeprowadzić wywiad?
Pan Krystian przez chwilę się zamyślił nad odpowiedzią.
- Ależ oczywiście.
Odpowiedział w końcu Karol.
- A może mają panowie jakieś ciche pomieszczenie, biuro czy jakąś bibliotekę gdzie można na spokojnie porozmawiać?
Spytaj spokojnie.
- Tak tak mam taką swoją własną bibliotekę tam jest kompletna cisza. Proszę za mną.
Powiedział pan Krystian.
Mateusz powoli szedł za panem Krystianem i Karolem. Czy się denerwował? Nie. Adam wczoraj wytłumaczył mu jakie pytania ma zadawać i co robić gdyby już nie chcieli w jego obecności przebywać wszystko solidnie przemyśleli. Gdy dotarli do biblioteki pan Krystian wskazał miejsce Mateuszowi.
- Przepraszam panie Aleksandrze za drobny bałagan.
-Nic nie szkodzi proszę pana. Czy wasze odpowiedzi na moje pytania będę mógł nagrywać na dyktafon?
- Daje zgodę.
- Ja też pozwalam.
Odpowiedział Karol.
Mateusz szukając dyktafonu wysłał szybkiego esemesa do Adama i Juli że jest gotów.
To była ta chwila. Ten moment na który Adam czekał tak długo.
- Zaczynamy. Powodzenia Radek.
Powiedział na co Radek rzucił krótkie "powodzenia" i szybko ale ostrożnie poszedł do składzika z monitorami. Migusiem posprawdzał wszystkie monitory koło biura. Gdy był pewny dał znak Adamowi że teraz jego kolej.
Adam z uśmiechem szybko lecz prawie co bezszelestnie doszedł do biura pana Krystiana. Miał oczywiście przy sobie swój plecak. Gdy dotarł wszedł pospiesznie do Julki.
- Zaczynamy.
Powiedział z uśmiechem na co Julka z uśmieszkiem skinęła lekko głową. Adam szybko wziął kluczyk i wszedł do pomieszczenia. Na początek jak wiedział była zagadka. Szybko wpisał odpowiedź i szedł przed siebie. Następnie były lasery. Adam psiknął wodą lecz nic się nie stało więc wydobył z plecaka dezodorant. Ostrożnie psiknął. Na szczęście zadziałało.
- Piękniejsi przodem.
Wyszczeżył się Adam.
Julka przeszła lasery z uśmiechem nawet się nie wahając. Po niej wstąpił Adam. Zajęło mu to chwilkę i szli z przyspieszeniem dalej.
Następnie były płytki. Dobrze że Adam zapamiętał kolejność. Prawo lewo prawo środek lewo oba. W takiej kolejności przeszedł pierwszy, a po nim Julka. Szybko im to poszło. Szli oni przed siebie nie zatrzymując się ani na chwilę.
Kolejną przeszkodą były kamery chociaż nie były one widoczne w składziku na monitorach tylko u pana Krystiana w szafce. Miał tam jeden monitor na którym było można z nich widzieć kogoś kto był w tym pomieszczeniu. Kamerki się obracały z jednego miejsca na drugie dlatego musieli być bardzo ostrożni. Zajęło im to chwilę troszkę dłuższą niż myśleli, ale nie chcieli być zauważeni.
PO tym szli dalej w tym samym tempie co przedtem. Następną pułapką były strzały. Wystrzeliwały z niektórych dziur. Adam i Julka musieli przy tym użyć swojego refleksu i szybkości.
- Unik!
Krzyknął Adam na co oboje upadli na ziemię. Jeszcze trochę a Julka by dostała. Na szczęście jest dobrze.
Następnie gdy to przeszli szli oni dalej. Kolejną pułapką były deski. Były tam dwie deski. Któraś z nich była fałszywa i jeśli się na niej stanie to się złamie. Pod deskami byłą nieokreślona ciecz do której nie chcieli wpaść. Adam wiedział że to prawa, ale na wszelki wypadek on poszedł pierwszy. Na szczęście wybrał dobrą deskę. Po nim Julka przeszła i szli dalej.
Ostatni był czterocyfrowy kod. Adam wytężył umysł.
- 2475.
Podyktował Julce lecz był błędny.
- Nie ten.
- Hmm. Sorry 1475.
Ponownie podyktował.
Nareszcie. Wszystko było zrobione. Mogli wreszcie wejść co Adam zrobił pierwszy. Gdy wszedł był zdumiony.
- Telefon. Zwykły telefon. Poświęciłem na to tak wiele czasu i myśli, a to jest zwykły telefon!
Wkurzył się Adam.
- To nie jest zwykły telefon. Patrz.
Julka wskazała na kartkę powieszoną na tablicy korkowej.
- O mój boże.
Na kartce były wymienione funkcje telefonu. Niezniszczalność, sto różnych gier i aplikacji, ulepszony asystent do odrabiania lekcji, niemal rażący różnymi kolorami wyświetlacz, nieskończona pamięć, po trzech dniach dopiero się rozładowuje, różne sklepy dane w aplikacje w taki sposób że nie trzeba wstawać i iść do sklepu tylko klikasz co chcesz i ci przyworzą oraz milion piosenek na czasie od razu wgranych nawet przed zakupem.
- To niemożliwe. Nie. Tak nie może być. To kłamstwo. To niewykonalne.
Załamał się Adam.
- A jednak. To nie jest sen czy bajka Adam. To prawdziwy świat.
Powiedziała z smutkiem.
Adam czuł wstręt do tego wynalazku. Pierwszy raz nie wiedział co ma myśleć. Co ma powiedzieć. Nie miał planu, a zwykle zawsze go miał. Czuł wstręt, smutek, gniew a w dodatku wszystko na raz.
- Musimy to zniszczyć.
Powiedział poważnym tonem.
- Niby jak co? Przecież to jest niezniszczalne. Nie da się.
Wkurzyła się Julka.
- Trzeba to ukryć i nikogo nie dopuścić by z tego korzystał.
Powiedział stanowczo.
Nagle dostał esemesa od Radka. Schowaj się!!! Głosił esemes.
Adam nerwowo się rozglądał. W pomieszczeniu były również kolejne drzwi. Adam nie wahając się ani chwili powiedział Julce o esemesie i weszli przez następne drzwi. Były tam ulotki, plakaty i różne tym podobne do reklamowania telefonu. Po pięciu sekundach Adam usłyszał że ktoś wchodzi. Dobrze że tak szybko zareagował bo inaczej by miał nieprzyjemne spotkanie z panem Krystianem i Karolem.
- Dlaczego nie możemy zacząć po pracy? Wtedy by przyszło więcej ludzi.
Spytał się Karol. Wyglądał na niezadowolonego.
Adam dziwił się że nie zauważyli że drzwi były otwarte. Pewnie zgonili to na siebie. Oby.
- Ponieważ telewizja już tu jest i rozmawiają scenę oraz sprzęt. Przecież nie każemy im czekać tak długo. Wszystko już gotowe. Ćwiczyliśmy przemówienie, a modele telefonów są zrobione. Mamy ich z milion w drugiej fabryce, a to jeden z prototypów. Bierz telefon i kartkę funkcji. Pokażemy im na co nas stać.
- Lecimy.
Powiedział z uśmiechem Karol.
Adam i Julka wsłuchiwali się w rozmowę współpracowników wynalazku. Nie mogli uwierzyć że to dzieje się właśnie teraz w tym oto momencie. Przepełniał ich od stóp do głów nieokreślony niepokój.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Ło boże jaka akcja huhu.
Jak myślicie co Adam zrobi? Co będzie dalej? Czy wszystko się rozsypie?
Lecimy dalejjj huh.
Dozoba 😈😇.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top