✗ 40

Harry

- Kiedy będzie gotowe? - zapytała Daisy, gdy wkładałem ciasto do piekarnika.

- A która jest godzina?

- 17.30 - odpowiedziała, spoglądając wcześniej na zegar. Siedziała na blacie, pijąc kawę, którą wcześniej jej zrobiłem. 

- Myślę, że jakaś godzina i będzie w porządku. - wytarłem w ścierkę swoje dłonie i sięgnąłem po swój kubek, przyglądając się dziewczynie. Uśmiechnąłem się wbrew sobie, a potem podałem jej dłoń i ruszyliśmy w kierunku salonu. Opadłem na kanapę, włączając telewizor i pozwoliłem się przytulić dziewczynie do mnie. Oglądaliśmy jakiś serial, w którym nawet nie wiedziałem, o co chodzi. Zawijałem na palce jej włosy, cieszą się chwilą. 

- Przełącz, bo jak nie to zaraz tu usnę. - mruknęła, ziewając szeroko. Chyba jeszcze dobrze nie wyleczyła kaca, albo po prostu się nie wyspała, bo wróciliśmy dosyć późno. Sięgnąłem po pilota, zaczynając skakać po kanałach, nie wiedząc zbytnio na co się zdecydować. Uratował mnie dźwięk piekarnika, który oznajmił, że ciasto jest już gotowe. Podniosłem się, oddając pilota Daisy, a sam pomaszerowałem do kuchni. W pomieszczeniu unosił się zapach ciasta czekolady. Wsunąłem rękawice na dłonie, aby się nie poparzyć i wyjąłem formę z piekarnika. Przełożyłem swój wypiek na talerz i ukroiłem dwa równe kawałki. Udekorowałem jeszcze wszystko według swojego uznania i zgarnąłem talerze, wracając do salonu.

- Wygląda i pachnie pięknie. - przyznała, krzyżując swoje nogi na kanapie.

- Mam nadzieje, że będzie dobrze smakować. - uśmiechnąłem się do niej i zająłem miejsce obok. Jedliśmy, rozmawiając na przeróżne tematy, śmiejąc się czasami z moich żartów. 

- Powinieneś zostać piekarzem, albo cukiernikiem. - doradziła mi, zajadając się ciastem. 

- Jak mi nie wyjdzie z aktorstwem, to otworzę własną restaurację. - stwierdziłem, wyobrażając już sobie siebie jako szefa kuchni.

- Będę stałą klientką. - zapewniła mnie niemal od razu. - Spotkania biznesowe tylko u Harry'ego. - dodała, szturchając mnie lekko w bok. Zaśmiałem się cicho i zabrałem od niej talerz, gdy już na nim nic nie została. Odłożyłem je do zlewu, a potem zobaczyłem, jak dużo naczyń jest do umycia, westchnąłem ciężko i zabrałem się do pracy. Nuciłem pod nosem jakieś piosenki, odkładając na bok czyste talerze, garnki i sztućce, dopóki nie przyszła Daisy i mi nie pomogła. Poszło nam o wiele sprawniej, przez co szybciej wróciliśmy do salonu, aby móc dalej oglądać telewizje.

- Jestem zmęczona. - przyznała, przy okazji ziewając szeroko. Przytuliłem ją do siebie, całując dodatkowo w czoło. Westchnęła błogo, opierając głowę na moim ramieniu. Siedzieliśmy tak, godziny mijały, podobnie jak kolejne programy, aż w końcu nigdzie nie było nic interesującego. Postanowiłem położyć Daisy spać, bo była zmęczona na tyle, że nawet nie chciało jej się wstawać. Sam za nim ułożyłem się obok niej, powędrowałem do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Umyłem całe ciało i włosy, wysuszyłem je ręcznikiem i wróciłem do dziewczyny, która już spała po lewej stronie łóżka. Wszedłem pod kołdrę, wcześniej pozbywając się spodni i przyciągnąłem ją do siebie. Odwróciła się do mnie, chowając się praktycznie, aż po czubek nosa pod kołdrę.

- Dobranoc. - wymruczała ledwo, co zrozumiale. 

- Dobranoc, Daisy. - powiedziałem, układając głowę na poduszkę. 

~*~

drama is coming!!!!!!!!!!!!!!!

dziękuje pięknie za 10k wyświetleń i 1k głosów nananananan

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top