✗ 39

Impreza trwała w najlepsze, gdy siedziałam na kanapie, pijąc drinka. Samantha próbowała wyciągnąć mnie na środek, aby potańczyć, ale dzielnie odmawiałam, bo naprawdę nie miałam na to ochoty. Obserwowałam, jak wszyscy dobrze się bawią, nie przeszkadzając przy tym nikomu i nie ściągając na siebie uwagi. 

- Czemu tu tak siedzisz sama? - zapytał Harry, przysiadając się do mnie. Nie był jeszcze pijany, albo przynajmniej takiego udawał. Omiotłam go wzrokiem, uśmiechając się lekko, zwlekając z odpowiedzią.

- Nie wiem, chyba nie chce nikomu przeszkadzać. - mruknęłam w końcu, obracając w dłoniach wysoką szklankę, w której znajdował się mój drink. - Chłopcy dali ci na chwile uciec? - zaśmiałam się, opierając się o jego ramię, którym mnie objął.

- Chlają gdzieś tam chyba. - wskazał przed siebie, nie zastanawiając się zbytnio nad kierunkiem. - Z takim tempem, że to aż boli. - dodał, wdychając ciężko. - Mam nadzieje, że pojedziemy do mnie, bo nie mam zamiaru ich jutro znosić. Już sobie to wyobrażam: 'o jezu, jak mnie łeb boli', 'kurwa, po co ja tyle piłem' i 'ja pierdole, co ja tu robię'. - naśladował głosy chłopców, przez co zaczęłam się śmiać.

- Nie mam nic przeciwko. - przyznałam w końcu, patrząc się na niego. - Idź do nich, tylko nie upij się, bo sama nie dam rady zaciągnąć się do taksówki, a potem z taksówki do windy i z windy do mieszkania. - dodałam, obserwując go jak wstaje.

- Nie martw się, będę grzeczny. - puścił oczko w moją stronę, przez co zarumieniłam się lekko, ściskając szklankę w dłoniach. Sam, która wcześniej mi gdzieś zniknęła, nagle wyrosła przede mną, tak szybko i nagle, że prawie wylałam swój napój. Wzięłam głębszy oddech, obrzucając ją spojrzeniem pełnym wyrzutu.

- Zabijesz mnie kiedyś. - mruknęłam, a ona tylko machnęła ręką, jakby jej to było obojętne. - No dzięki, wiesz? - dodałam, upijając łyk drinka.

- Harry cię znowu zostawił? - uniosła brew, rozsiadając się wygodniej na kanapie. W przeciwieństwie do bruneta Sam była już dobrze wstawiona. Jej naprawdę nie potrzeba było wiele czasu, aby znaleźć się w takim stanie, w jakim ją widziałam teraz. 

- Wrócił do chłopaków. - odpowiedziałam, przyglądając się jej. - Mam nadzieje, że trafisz potem sama do pokoju. - dodałam, po tym, jak powiedziała jakiemuś chłopakowi, aby zrobił jej nowego drinka. 

- Nie martw się, nie takie rzeczy się robiła. - mruknęła, przeczesując palcami włosy. - Czekaj, jak to sama?

- Jedziemy z Harry'm do niego, nie mamy zamiaru wysłuchiwać jutro waszych narzekań na życie i męczyć się z wami, bo macie kaca. - mruknęłam, biorąc kolejnego łyka napoju. 

- Dzięki. - mruknęła, gdy chłopak wrócił. Odstawiła go na stolik obok sofy, chcąc ze mną w spokoju porozmawiać, co mnie nieco zdziwiło. - Chociaż w sumie, to jeźdźcie sobie, może w końcu się prześpicie. - dodała, śmiejąc się głupio.

- Jesteś popieprzona. - stwierdziłam, komentując jej słowa.

- Bo pijana. - wyszczerzyła się do mnie, przez co pokręciłam głową, nie mając pojęcia, dlaczego się z nią zadaje.

- Wiesz co?

- Co? - uniosła brew.

- Przydaj się na coś i idź mi zrobić drinka. 

~*~

zapomniałam opublikować tego rozdziału w niedziele, mam nadzieje, że mi to wybaczycie, cri

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top