78.
Patrzenie na swoje umierające ciało było jedną z najgorszych sytuacji jaka kiedykolwiek mogła mi się przydarzyć. Dean, który wszedł do sali razem z lekarką. To on się domyślił, że mój umysł naprawdę był wyjątkowy.
Wtedy w autobusie myślałam, że akrobacje z butelką są tylko wytworem zmęczonego organizmu. A okazało się, że potrafiłam naginać rzeczywistość.
Nagle poczułam ucisk w klatce piersiowej. Moje ciało zaczęło mieć drgawki. Za wszelką cenę starałam się z tym walczyć, ale byłam za słaba.
- Nawet nie miałam szansy się z nimi pożegnać. - moja postać astralna podeszła do szyby, ku Deanowi.
Widziałam jak po jego policzku spływa łza, którą starł. W dniu mojej śmierci wciąż starał się grać silniejszego od brata, który wraz z Paige byli cali mokrzy od potoku łez.
- Najwidoczniej taka śmierć jest mi pisana. - spuściłam głowę, patrząc na swoje gołe stopy.
- Nie, nie, nie. - za sobą usłyszałam nieznany, męski głos. - Tata tak nie zaplanował twojego odejścia.
- Kim jesteś? - dopytałam, patrząc jak świat wokół mnie zwalnia.
- Twoim Aniołem Stróżem. - uśmiechnął się szeroko. - A właściwie to Archaniołem. - na twarzy malowało się tylko zdziwienie, spotęgowane tym, że sekundę temu lekarka obwieściła mój zgon.
Mężczyzna zrobił kilka kroków ku mnie, na które odsunęłam się.
- I kiedy byłam opętana przez demona, przeklęta przez Boginię, nie kiwnąłeś nawet palcem? - zapytałam powstrzymując rodzacy się we mnie gniew.
- Przydzielił mnie do twojej ochrony, dopiero jak dostałaś drgawek. Czyli niespełna minuty temu.
- W ciągu których zdążyłam umrzeć.
- Theo, musimy pogadać... Ale nie w takich warunkach. - spojrzałam na niego pytająco. - W razie pytań módl się do mnie, do Gabriela. - uśmiechnął się, po czym zniknął.
Następnie nastała tylko ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top