73.
Paige siedziała po turecku w szpitalnym łóżku, pachnącym sterylnością. Ciągle patrzyła ślepo w okno, pragnąc, aby cały ten niefortunny wypadek był tylko wytworem jej wyobraźni. Mając zamknięte oczy myślała o tym, że to wszystko nie miało miejsca, ale gdy usłyszała otwieranie drzwi do jej pokoju, ponownie uświadamiała sobie, że to wszystko było tragiczną prawdą.
- Wszystko dobrze, pielęgniarko. - odpowiedziała zanim odwróciła głowę w stronę gości idących w jej stronę. - Dean, Sam. - niemalże się popłakała, gdy ujrzała ich postury.
Chciała podnieść rękę, aby się z nimi przywitać, ale nie było jej dane, ponieważ od palców aż po łokieć, ruchy uniemożliwiał gips.
- Wiedziałam, że przeczytacie ten wywiad. Nasze telefony są gdzieś z wrakiem mojego samochodu. - niechętnie dodała, spuszczajac wzrok na podłogę.
- Jak wyglądał du... - zaczął niepewnie Sam, lecz nie było mu dane dokończyć ze względu na Deana, którego pytanie znacznie różniło się od tego, jakie chciał zadać jego brat.
- Co się stało, gdy samochód uderzył o ziemię? - zapytał z kamienną twarzą.
- Thea straciła przytomność. To ją było trudniej wyciągnąć z tego wraku. Auto leżało stroną pasażera do ziemi. - słona łza zaczęła płynąć wzdłuż jej policzka. - To moja wina zapewne.
- Nie wątpię. - dodał bez namysłu, na co brat spojrzał na niego spode łba.
- De...
- Nie, Sam. Nie pierdol mi tu o efekcie motyla. O tym, że karma wraca. Spotkało ją zbyt dużo złych, okropnych rzeczy i zaledwie garstka dobrych!
- Dean! - podniósł na niego głos. Był zdziwiony swoim zachowaniem, ale to był jedyny sposób, aby móc przemówić mu do rozsądku. - Idź do niej. Albo do lekarza prowadzącego. Dowiedz się istotnych rzeczy na temat jej zdrowia, bo wiem, że teraz zależy ci tylko na tym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top