72.

Stanowczym krokiem Dean przekroczył jako pierwszy ramy szpitala. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu recepcji, do której podszedł równie szybko.

- Agent Smi... - zacząłem, aby na spokojnie dostać informacje o naszych przyjaciołach, ale brat był zbyt nabuzowany. Tym razem nie udało mu się tego ukryć.

- Gdzie leży Thea Wilson? - kobieta w pudrowym fartuchu była widocznie zdziwiona, na co wyciągnąłem rękę przed Deana, aby go od niej odsunąć i postępować tak, jak w każdej sytuacji.

Niestety chwycił mnie za nadgarstek, odsuwajac nachalnie moją dłoń, która odgradzała go od pracowniczki.

- Agent Bonham, FBI. Gdzie leży Thea, nasza konsultantka? - odpowiedział już bardziej profesjonalnie, lecz wciąż z wyczuwalnym niepokojem.

Nie była pewna czy mogła nam powiedzieć o jej stanie zdrowia, ale koleżanka stojąca za nią pokiwała delikatnie głową.

- Na oiom-ie. - na te słowa nasza dwójka starała się zachować ostatnie gramy rozsądku, chociaż czułem, że za chwilę się rozkleję.

A co musiał czuć mój brat? Ich relacja była bardziej skomplikowana niż mogło się wydawać. Niby kilka dni się na nią złościł. Znam go za długo, żeby nie wiedzieć, że to jest jego ochrona. W ten sposób nie otwierał się na wszystkie negatywy, a co najważniejsze dla niego - nie musiał o tym gadać.

- Jeśli pani Paige się zgodzi, może państwo dowiecie się od niej czegoś. Leży w sali numer dwadzieścia siedem na drugim piętrze. - obdarzyła nas szybkim sztucznym uśmiechem i znów wróciła do wykonywania papierkowej roboty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top