58.

- Śniło ci się coś interesującego? - zapytała Thea, będąc ciekawą, co działo w jego głowie.

- Ja... pewnie pomyślisz, że oszalałem.

- Dean. - powoli przybliżyła się w stronę łóżka. - Sam, ty i ja mamy dziwne życie. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. - pominęła temat skrycia uczuć przez niego przed wypadkiem.

- Ehm, śnił mi się człowiek, nie wiem czy mogę nazwać to coś człowiekiem, z czarnymi oczyma.

- Czarne tęczówki czy czarne jak pustka, nicość? - zielonooki wyraźnie zaczął okazywać zdziwienie.

- Skąd, ty..?

- Mówiłam, że nasze życie nie należy do najpiękniejszych. To jakie one były?

- Jak nicość... W śnie był również no ten, mój brat...

- Sam?

- Tak! - wyprostował się energicznie na łóżku. - Dzwoniłem do kogoś... - mina Thei zrzedła. To nie był sen, tylko wspomnienie. - Mówiłem coś po łacinie, potem zostaliśmy przywiązani do drewnianych słupów. A następnie...

- Przybył mężczyzna w prochowcu i dziewczyna, która pomogła wam się uwolnić. - stwierdziła, ślepo patrząc w jego oczy.

- Thea? - otrząsnęła się z amoku. - Czyli to było wspomnienie? - pokiwała twierdząco. - Tą dziewczyną byłaś ty? - ponowiła gest. - A ten w płaszczu?

- Pomógł nam wiele razy, ale tym razem się nie pojawił. - dziewczyna posmutniala. - Od tego wszystko się zaczęło. Od tego wydarzenia. Najpierw ja się... pochorowałam po tym. Teraz ty.

- Przepraszam.

- Za co?

- Że to ode mnie wszystko się zaczęło. - czy to były słowa Deana przed amnezją. Tak brzmiały, albo to może ona powoli budziła każde jego wspomnienie.

- Oj, nie, nie. Tak działa życie. Efekt motyla. Nie mogliśmy przewidzieć, że tak to się skończy. - stwierdziła najspokojniej jak mogła, ponieważ w jej zburzonym stanie było to trudne. - Nic na to nie poradzimy. - Winchester położył dłoń przy boku swego ciała, ale tam również znajdowała się jej, którą nieświadomie musnął, na co Thea panicznie szybko ją stamtąd wzięła.

- Nie chciałem.

- Nic się nie stało. Po prostu wszystko co mówisz, co powiedziałeś, diametralnie mnie zaskakuje. - spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem.

- Hm - wymruczał.

- O co chodzi?

- Wydaje mi się, że już ci to mówiłem, ale masz niebieską plamkę na tęczówce... Jakbym miał Deja Vu.

- Niebywale szybko wracają ci wspomnienia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top