29.
- Wiesz, że fiksujesz. Długo tak nie pociagniesz.
- Kim ty jesteś? Co robisz w mojej głowie?!
- Twoim nowym znajomym, doradcą.
Po całym bunkrze roznosił się krzyk Thei, który nie cichnął, a wręcz nasilał się z każdą sekundą. Wybiegłem ku jej pokojowi i dopiero wtedy zrozumiałem słowa wydobywające się z jej ust "kłamiesz, jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni". Powoli usiadłem na skraju łóżka, a brunetka wtedy wybiła się z poduszki, na co ja wyciągnąłem ręce przed siebie, ciągle powtarzając, że wszystko było okej, że to wszystko, to tylko zły sen.
- To było takie realistyczne - przybliżyłem się ku niej, obejmując ją jednym ramieniem. O dziwo była tak wystraszona, że nie miała siły na docinki. - Dzięki, ale chyba nie ma szans na to, że zasnę.
- Ja chyba też, to może obejrzymy jakiś film?
- Wiesz, że nie musisz? - przusunęła się ku mnie.
- Znalazłaś mnie i Sama, oczywiście, że muszę i chcę! Jestem ci to dłużny.
- To był tylko kolejny koszmar, naprawdę nic poważnego.
- Jak to kolejny? Zdarzały ci się takie wcześniej? - zamilkła na dłuższą chwilę, ale po chwili odpowiedziała.
- Od kilku dni, ale to zapewne przejdzie, bo zwyczajnie zbyt mocno się wczułam w całą tę sprawę.
- To ja może zrobię kakao, żebyś się odprężyła?
- Nie znałam Cię od tej strony, Dean. Dziękuję.
- Tak - wyszeptałem, wychodząc z pomieszczenia. - Coś mi tu nie pasuje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top