Rozdział 3

- Louis! - Krzyczy Liam, łapie ramiona mniejszego z podekscytowaniem. - To miejsce jest cudowne!

- Tak, tak, przestań mną trząść, kolego - skarży się Louis, próbując się pozbyć dłoni Liama, nie dotykając ich. Nie ma pojęcia dlaczego Liam przeżywa taką ekstazę.

- Zayn też by ją pokochał, cóż, jest wybredny w kwestii jedzenia, więc zobaczmy czy twój kochaś jest tak dobry jak go przedstawiasz. Bez urazy, ale łatwo cię zadowolić.

Louis jedynie przewraca oczami, kiedy ciągnie śmiejącego się Liama przez szklane drzwi. Tak jak oczekiwał w restauracji jest raczej spokojnie i Louis może zauważyć dwa lub trzy stoliki, przy których ludzie jedzą. Chociaż nie widzi Harry'ego w kuchni, jest tam jakiś inny brunet z niebieskimi oczami, który stoi obok lady, skupiony na swoim telefonie, ale tak szybko jak słyszy otwieranie drzwi, unosi wzrok i coś podobnego do rozpoznania przechodzi przez jego twarz, kiedy jego wzrok spoczywa na Louisie, który jedynie mruga w odpowiedzi.

- Cześć, jestem Niall - mężczyzna miło się przedstawia. - Powinienem powiedzieć 'i będę dzisiaj twoim kelnerem', ale jesteś tutaj dla Harry'ego, prawda?

- Skąd...

- Nie przestaje o tobie mówić i pokazywał mi twoje zdjęcia. Nie żebym miał coś przeciwko. - Niall przygląda mu się. - Chociaż ma rację, jesteś naprawdę słodką osobą.

Nim Louis ma czas, aby odpowiedzieć, jest zbyt zajęty przetwarzaniem komplementu i rumienieniem się w tym momencie, a Liam właśnie przeczyszcza swoje gardło.

- A ja jestem Liam swoją drogą - mówi. Niall patrzy na niego z rozbawionym uśmiechem. - Więc, właściwie jesteśmy tu również po to, aby coś zjeść? Jeszcze nie jedliśmy obiadu.

- Och! Od tego powinniście zacząć!

- Cóż, nie pozwo... - Zaczyna Louis, ale się zacina, kiedy Niall łapie go za prawe przedramię i zaczyna ciągnąć po schodach.

Liam zmieszany jak zawsze podąża za nim.

- Harry! Mam dla ciebie niespodziankę! - Krzyczy kelner, kiedy wspinają się po schodach, a Louis martwi się przez ułamek sekundy o niepokojenie klientów, ale jego zmartwienia szybko zostają odepchnięte na bok, kiedy są już na górze, a Harry stoi po środku pustego pomieszczenia, zaplątany w kolorowe wstążki.

To dziwny widok.

Chociaż Harry jest do nich tyłem.

- Co to jest Niall, miałeś sprawdzać czy inni klienci nie wchodzą - odpowiada brunet, kiedy macha wstążkami w swojej dłoni, jego ton jest zarówno rozbawiony jak i zmęczony. Louis przez chwilę się zastanawia czy to często się zdarza.

Uśmiecha się przebiegle, kiedy po cichu podchodzi do Harry'ego, gdy Niall odpowiada. - Tak, tak, zaraz tam wrócę, ale jestem przekonany, że pokochasz moją niespodziankę.

Jakoś Louis może poczuć, że Harry przewraca oczami.

- Póki to nie jest nowy klient, który będzie regularnie wracał to nie jestem zainteresowany, jestem tu trochę zajęty.

- Cóż...

W tym dokładnie momencie Louis staje na palcach, więc udaje mu się dosięgnąć oczu Harry'ego, zasłaniając je swoimi dłońmi i wydając z siebie rozkoszny śmiech. Harry za to wydaje z siebie nie tak wdzięczny pisk.

- Więc nie jestem dla ciebie wystarczająco dobrą niespodzianką? Ranisz mnie, Haz.

Och, tak, minął miesiąc a przezwiska są już dla nich podstawą.

- Co... Lou? - Harry od razu opuszcza wstążki i odwraca się, ukazując oślepiający uśmiech. - Witaj kochanie, wiedziałem, że te malutkie rączki są znajome.

- Oi, nie obrażaj mnie teraz - chce brzmieć na obrażonego, ale jego głos się zacina, kiedy Harry obejmuje go w talii, wyższy chłopak głaszcze go po policzku, jego usta znajdują się tak blisko jego własnych.

Wciąż nie dzielili pierwszego pocałunku. W tym momencie Louis jest przekonany, że Harry celowo się z nim draźni, ponieważ Louis odmawia wspięcia się na palce i zainicjowanie czegokolwiek i za każdy razem pod koniec ich 'randek' dostaje buziaka w policzek albo w dłoń.

To słodkie i wciąż sprawia, że serce Louisa rośnie dziesięciokrotnie, ale wciąż chce go pocałować w usta.

- Wciąż tutaj jesteśmy, gołąbeczki. - Mówią Niall i Liam w tym samym czasie, chociaż Niall brzmi rozkosznie, a Liam prześmiewczo.

Harry marszczy brwi, kiedy patrzy nad głową Louisa na dwójkę mężczyzn wciąż stojących w drzwiach, jednego z nich nie kojarzy. Delikatnie odsuwa się od Louisa.

- Ty musisz być Liam albo Zayn? - Zaczyna Harry, mówiąc do Liama. Brzmi na pewnego siebie, ale Louis może wyłapać nerwową nutę na końcu wypowiedzi. Liam również wydaje się to załapać, kiedy unosi brew w wyzywający sposób, więc Louis wpatruje się w niego.

Liam przewraca oczami i uśmiecha się przyjacielsko do Harry'ego. - Jestem Liam, miło mi w końcu poznać kogoś kto kradnie czas mojego najlepszego przyjaciela w ostatnim miesiącu.

- Uch...

- On żartuje, Liam bądź miły! - Karze go Louis, chcąc uszczypnąć policzek Liama, ale ten łapie jego nadgarstek nim może to zrobić. Znowu.

- Nie mów do mnie jak do zwierzęcia, twoje groźby są słabe.

Louis wytyka język w jego kierunku.

- Spójrz Harry, są dokładnie jak my - grucha Niall i idzie przytulić bruneta, ale ten robi unik. Niall prawie upada, jego stopy zaplątują się we wstążki.

- Wracaj na dół i sprawdź czy ktoś czegoś nie potrzebuje. Albo chce zapłacić -rozkazuje Harry.

Niall wydyma wargę i odwraca się do Louisa. - Jesteś teraz moim nowym ulubieńcem.

- Sio - nalega Harry, a Niall go szturcha nim odchodzi.

Louis chichocze na tą wymianę, naprawdę zachowują się jak on i Liam.

- Więc, co dokładnie robisz? To wygląda na niezły bałagan - pyta Liam. - Bez urazy.

- Ależ skąd - zapewnia Harry. - Planuję pomalować ściany, więc teraz wykorzystuję wstążki, aby zobaczyć jak to może wyglądać.

- Mądrze, potrzebujesz pomocy? - Oferuje Liam, na co brunet murga, wyraźnie zaskoczony. - Z klimatem, w którym idziesz, powiedziałbym, że kółka w rogu pnące się do sufitu i geometryczne formy byłyby idealne.

- Czekaj, naprawdę?

- Och, nie powiedziałem ci, Liam jest projektantem. - Louis chichocze. - Ale nim zostawię waszą dwójkę, abyście mogli osiągnąć estetyczną więź, jestem głodny?

I w ten sposób Harry biegnie na dół, aby coś im ugotować. Zarówno Louis jak i Liam próbują protestować, kiedy Harry mówi, że nie muszą płacić, ale brunet jest nieugięty.

Jak ustanowili, gdy skończyli jeść, Liam idzie na górę, aby pomóc Harry'emu z dekorowaniem, a Louis zostaje na dole z Niallem. Rozmowa idzie płynnie, a później, kiedy nadchodzi czas wyjścia, Liam mówi mu, że naprawdę lubi zarówno Harry'ego jak i jego restaurację.

Nie trzeba mówić, że Harry uzyskał Payno pieczęć zatwierdzenia zaskakująco szybko.

Więc jedzenie w restauracji w każdy piątkowy wieczór za darmo staje się ich rzeczą. Liam za darmo pomaga Harry'emu zaaranżować restaurację, to też się stało ich rzeczą, tak samo jak Louis pomagający Niallowi w obowiązkach kelnera oraz dotrzymujący mu towarzystwa.

Oprócz jednego piątkowego wieczoru.

Mija kolejny miesiąc i nawet jeśli Louis żyje teraz idealnym życiem i wszystko wydaje się być perfekcyjne, kogoś wciąż brakuje.

I ten ktoś zdecydował, że go nie będzie stanowczo za długo.

- Zayn, co do kurwy? - Wzdycha do swojego telefonu.

- Wiem, przepraszam! - Mówi jego drugi najlepszy przyjaciel i brzmi jakby był rozproszony. - Wiń tych bogatych ludzi, którzy nigdy nie chcą przestać imprezować! Boże, oni nie mają nic lepszego do roboty, przysięgam.

- Właściwie płacisz za to, aby tam iść i nic nie robić oraz jesteś teraz jednym z tych bogatych ludzi, więc się nie skarż - prycha Louis. - Ale nie mogłeś powiedzieć mi wcześniej? Wiesz, że jestem gówniany w pakowaniu.

- Spanikowałem! Jestem tutaj już tak długo, jestem zajęty, zdenerwowany i chcę wrócić do domu do mojego studia. Jak jak skończyłem w takiej pracy, która wymaga socjalizacji, Louis pomocy.

Louis zdycha. Teoretycznie on i Zayn powinni zamienić się pracami, z tą różnicą, że Zayn nie ogarnia Photoshopa ani edytowania video. Louis nie jest do końca socjalnym motylkiem pomimo jego głośnej osobowości, ale bardziej pasuje do tej pracy, który jest wieczną kulką niepokoju, więc to zaskakujące jak perfekcyjnie jest w stanie udawać bycie szczęśliwy tym, że się od czasu do czasu socjalizuje, kiedy Louis wie, że Zayn głęboko nienawidzi czegokolwiek związanego z sławą, pieniędzmi albo... interakcjami z innymi ludźmi.

Problem jest w tym, że Zayn jest zbyt przystojny i nie wie jak odmówić, więc jakimś cudem skończył na tej pozycji, ale również kto inny by powiedział, że to łatwy sposób na zarabianie pieniędzy, kiedy jedyne co musisz robić to uśmiechać się i ładnie wyglądać.

- W porządku. Idę.

Zwycięski i pełen ulgi okrzyk wydostaje się po drugiej stronie linii, prawie go ogłuszając.

Zayn też potrafi być kurewsko głośny.

~*~

Jest prawie środek dnia, kiedy Louis wchodzi do 'Oczarowanego' z Cliffordem za sobą. Niall i Harry witają się z nim, chociaż Niall zwraca więcej uwagina labradooodle'a. Nie marnuje czasu i kiedy Louis staje przed Harrym rzuca jakieś klucze do jego dłoni. Harry zamiera, co, w porządku, może szatyn najpierw powinien wyjaśnić zanim dał mu klucze do swojego domu.

- Więc, potrzebuję przysługi.

Harry jedynie unosi brew, zachęcając do kontynuowania. Wciąż się uśmiecha i teraz trzyma mocno klucze, co jest dobrym znakiem.

- Wiem, że to trochę na ostatnią chwilę, ale Zayn potrzebuje mojej pomocy w ten weekend w Nowym Jorku, więc muszę tam lecieć dzisiaj wieczorem, Liam pracuje przez cały weekend, a nie chcę przeszkadzać mojej mamie, która i tak musi się już zajmować sześcioma małymi potworkami, ale wiem także, że powiedziałeś, iż twoje mieszkanie jest za małe, aby mieć tam psa, więc ummm, możesz zabrać Princess do mnie i ch, zaopiekować się Cliffordem przez weekend? Proszę? Ufam ci.

I te ostatnie dwa słowa naprawdę działają, ponieważ oczy Harry'ego się rozświetlają nieokiełznanym szczęściem.

- Oczywiście - zgadza się brunet. - Jestem zaszczycony, że ufasz mi wystarczająco.

Louis uśmiecha się ciepło. Zdecydowanie poszło łatwiej niż oczekiwał, ale nie będzie się skarżył.

- Clifford może być na początku niepewny, ale myślę, że się do ciebie przyzwyczaił - mówi Louis, a słysząc swoje imię pies wraca do boku Louisa, pocierając jego nogę.

- Więc, uch, zgaduję, że już znasz... mój dom.

Mieli kilka nocy filmowych i sesję przytulania w domu Louisa, czasami z Liamem i Niallem, ale głównie tylko ich dwójka i Clifford, więc pies przyzwyczaił się do obecności Harry'ego, ale Louis wciąż zastanawia się jak zareaguje, gdy będzie z brunetem sam przez tak długi czas.

- Powinienem zostawić z tobą Cliffa przez resztę dnia, aby przyzwyczaił się do ciebie przez kilka godzin beze mnie i zobaczymy się dzisiaj wieczorem u mnie w domu przed moim lotem? - Sugeruje Louis.

- O której wylatujesz? Mogę wtedy zamknąć restaurację wcześniej.

- Nie żebyśmy mieli wielu klientów Lou i Li i tak jest tutaj podczas piątkowych wieczorów - mówi Niall, wskazując obecnie na pustą restaurację.

Uśmiech Harry'ego widocznie opada, nim przywiera znowu ten fałszywy, ale Louis nie przegapia tego, marszcząc lekko brwi.

Cóż, może mieć pomysł, aby temu zaradzić, ale będzie musiał poczekać aż pewna osoba wróci do domu.

- Ludzie przyjdą, kochanie. Nie martw się - mówi, szczypiąc policzek Harry'ego, aby zdobyć jego uwagę. - Jadę na lotnisko o dziewiątej. Zayn wysyła po mnie prywatny odrzutowiec, więc nie muszę się martwić o to, że się spóźnię.

- Wysłał co?! - Krzyczą razem Harry i Niall, co sprawia, że Clifford również staje się podekscytowany, nagle głośno szczekając.

Louis jedynie chichocze na tą scenę i uspokaja Clifforda, głaszcząc go kilka razy po plecach. - Długa historia, opowiem wam później. Zajmij się moim dzieckiem, dobrze?

I zaskakująco, gdy Louis wychodzi, Clifford instynktownie chce za nim podążyć, ale z łatwością akceptuje zostanie przy boku Harry'ego, kiedy szatyn mówi mu żeby się zachowywał i został.

Louis nie będzie kłamał, oczekiwał małej rewolucji, ale tak jest prościej. Musi się teraz spakować.

~*~

- Gdzie jest mój chłopiec? - Jęczy Louis do ekranu, sprawiając że Harry przewraca oczami i kieruje kamerę na czarną plamę na podłodze.

Jakość szczerze nie jest najlepsza. Harry'ego również oświetla jedynie małe światło.

- Śpi, małe przypomnienie, że tutaj jest naprawdę bardzo późno, Lou.

- Wiem, ale wciąż. - Louis wydyma wargę, kiedy Harry wraca z kamerą na swoją twarz. Jest w łóżku Louisa, i szatyn się za dużo o tym nie myśleć.

- Jak minął lot, kochanie? - Pyta Harry, głębokim i śpiącym głosem. Louis naprawdę powinien się rozłączyć i pozwolić mu spać, ale nie chce, a Harry również nie wydaje się mieć coś przeciwko. I tak jest weekend.

- Dobrze i szybko, wiesz prywatne samoloty i ta cała pretensjonalność - słyszy prychnięcie Zayna z oddali, a Louis go ucisza.

Tak szybko jak szatyn przyjechał do hotelu, Zayn wskoczył w jego ramiona i odmówił puszczenia go przez dobre 10 minut, Louis i tak nie miał nic przeciwko. Jakkolwiek, kiedy Louis powiedział, że chce zadzwonić na FaceTime do Harry'ego żeby sprawdzić co z Cliffordem, Zayn nalegał, że powinien zobaczyć bruneta po raz pierwszy w rzeczywistości, a nie na ekranie, więc teraz siedzi na fotelu po przeciwnej stronie Louisa.

Zastanawia się jednak jak długo towarzyszowi uda się być cicho.

- To świetnie, nigdy nie latałem, myślę, że... po prostu bym wariował przez cały czas - przyznaje Harry, chichocząc. - Nie wiem jak niektórzy ludzie mogą to robić co 2 dni.

- Zgaduję, że się do tego przyzwyczajasz. Mogę teraz udawać, ale mój jetlag jest koszmarny.

- A wyglądasz tak kochanie jak zawsze, nie martw się.

To zamyka Louisa na kilka sekund, rumieniec przejmuje jego policzki. Pomimo tego jak niska jest jakość połączenia widzi uśmieszek Harry'ego i jęczy. - Zamknij się.

- Kochasz to.

- O tak! - Krzyczy Zayn z daleka, a zaskoczony Louis rzuca w niego poduszką.

Potem szybko zmienia zdanie.

- Och, to był Zayn? - Pyta Harry, nagle bardziej rozbudzony, jego oczy rozszerzają się z podekscytowaniem. Louis czułby się trochę zaborczo, gdyby nie wyglądał tak słodko. - Nie mogę cię zobaczyć, ale miło cię poznać kolego!

- Nawzajem! - Odpowiada Zayn ze śmiechem, wstając ze swojego miejsca i siada obok Louis na kanapie i macha mu. - Chociaż i tak musimy się potem prawidłowo przywitać na żywo.

- Cholera, nie ucieknę przed przyjacielskim testem, prawda? To niesprawiedliwe, Niall od razu polubił Louisa, a ja czuję, że Liam wciąż trzyma mnie na dystans.

- Jestem gorszy, uwierz - prycha Zayn. Jakimś cudem Louis wie, że Harry już zdał tak zwany 'test najlepszego przyjaciela'.

- A Liam cię kocham, zamknij się, dzieciaku - dodaje Louis, przewracając oczami.

I to prawda, Liam jest tym, który prosi o to, by iść do restauracji Harry'ego tak często jak to możliwe, a Louis jest przekonany, że projektant chodzi tam czasami bez niego.

- Gdzie jest Princess, swoją drogą? - Pyta nagle Louis i w perfekcyjnym czasie, pazur nagle pojawia się na ekranie, razem z jękiem i dźwiękiem miażdżenia. - Ach, tutaj jest.

- Naprawdę lubi pokazywać swoją obecność w najbardziej dramatycznym stylu - mówi Harry, przytłumionym głosem. - Jak pewna osoba.

- Musisz przestać mnie porównywać do cholernego kota - jęczy Louis, a Zayn tylko przewraca oczami.

Rozmawiają jeszcze przez kolejną godzinę, nim dzwoni telefon Zayna, przypominając o imprezie, na którą mają iść. W tym momencie Louis zdaje sobie sprawę z tego, że wciąż wygląda jakby dopiero wysiadł z samolotu, a musi wyglądać dobrze, szczególnie jeśli pojawi się obok Zayna ze wszystkich ludzi. Zaprzecza, kiedy Harry słodko mówi mu, że wygląda teraz w porządku i kończy połączenie z obietnicą późniejszej rozmowy.

- Kurwa, przepadłeś dla niego - komentuje Zayn, uśmiechając się.

Louis ma déjà-vu. - Ty i Liam jesteście bratnimi duszami i wrzodami na tyłku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top