Pierwsze spotkanie oczami Aleksa



– Jak myślisz, kim jest nasza Warszawa? – zapytała mnie Antonina, kiedy jak zwykle ja musiałem pracować, a oni się opieprzali.

– Nie wiem – odpowiedziałem, wklepując dane w komputer. – Kimkolwiek jest, podobno jest dobry.

– Och, błagam Aleksander – powiedziała, a ja miałam naprawdę nadzieję, że w końcu da mi spokój.

Czasem zastanawiam się czy ci ludzie naprawdę przychodzą tu pracować, czy tylko na kawę i poplotkować. Westchnąłem i w końcu na nią spojrzałem.

– Na pewno jesteś ciekawy. Nic ci inspektor nie powiedział?

– Nie.

– Nie sprawdziłeś go?

– Nie mam kompetencji by dostać się do aktów pracownika, który jeszcze się nawet nie pojawił.

– Zaraz się pojawi.

– Tak, przygotowałaś te dokumenty, o które prosiłaś? Na pewno będzie chciał się z nimi zapoznać.

Prychnęła.

– Naprawdę myślisz, że to przeczyta?

– Oczywiście – powiedziałem automatycznie, właściwie w to nie wierząc. Jeśli jest taki jak Rysiek to nawet ich nie zauważy na biurku.

Wstałem, widząc punktualną godzinę. Inspektor kazał mi przyjść do siebie o dziewiątej. Dlatego udałem się tam natychmiast, licząc że dostane kogoś kto będzie profesjonalny i odciąży mnie w obowiązkach. Czasem mam wrażenie, że dźwigam całą jednostkę śledczą B na barkach. Byleby nie był nierobem i nie miał dysleksji, powtarzałem w myślach.

Ten detektyw pewnie jest w moim wieku, albo starszy, myślałem idąc po schodach do gabinetu szefa. Niepokoiło mnie to przeniesienie. Co musiał zrobić, że wysłali go z Warszawy do Szczecina? Dlaczego to działo się tak błyskawicznie?

Pani Basia już rozsiewa plotki, że to na pewno romans w pracy. W sumie mnie to nie obchodziło, a nawet w to nie wierzyłem, ale jednak sytuacja wzbudza we mnie ciekawość.

Do diabła, powinienem zająć się swoimi problemami. Mama będzie musiała zmienić rehabilitanta, a opiekunka chce podwyżki. To powinno mnie interesować.

Wziąłem głęboki wdech, zatrzymując się przed odpowiednimi drzwiami. Poprawiłem swoją marynarkę, nasunąłem mankiety, poprawiłem krawat. Muszę się prezentować. Już chciałem pukać, ale w ostatniej chwili sprawdziłem czy żaden kosmyk włosów nie zaczyna mi się kręcić przy skroni. Kiedy wszystko było dobrze, a ja czułem znów tą podbudowaną pewność siebie, zapukałem.

Musiałem być idealny przy pierwszym spotkaniu z moim podwładnym.

Wszedłem do środka i natychmiast mój świat się zawalił. Cała moja pewność siebie i profesjonalizm legł w gruzach widząc kogoś, kogo w życiu się nie spodziewałem spotkać na tym krześle w gabinecie inspektora.

Mężczyzna. Wytatuowany, ogromny i przepiękny. Do diabła on był gorący! Jak ja mam funkcjonować obok niego, w jednym pomieszczeniu, nie dostając orgazmu na myśl o jego szerokich barkach i pięknie wciętej tali?

Los jest zdzirą, pomyślałem nim sekundę później odbudowałem swoją maskę pewnego siebie komisarza.

Weź się w garść, pomyślałem.

Jednak nie mogłem odmówić sobie zerknięcia na jego tatuaże. Jak to możliwe, że jest policjantem z tymi dziarami? A co ważniejsze, dlaczego nie ma ich zakrytych?

Na pewno jest hetero, na pewno zaraz mi przejdzie szok jego wyglądem.

– Witam inspektorze – powiedziałem normalnym tonem głosu, dzięki czemu byłem z siebie dumny.

Dobrze mi idzie. Wystarczy, że się przyzwyczaję do jego obecności.

Czułem się tak dziwnie. Nikt od niemal piętnastu lat nie wzbudził we mnie tyle emocji. Miałem jednego chłopaka, ale to co teraz czułem do tego mężczyzn przede mną, było nie do opisania.

Jeśli tacy faceci żyją w Warszawie, to cieszę się że jestem ze Szczecina. Dostałbym chyba w głowę i zamknął się w piwnicy domu.

– Dzień dobry, komisarzu. Tak jak ci wspominałem to twój nowy podwładnym, detektyw Cesarski.

Do diabła, mógłby mi pan wspomnieć że detektyw Cesarski, to chodząca bomba atomowa na moje hormony.

Ten cały Cesarski wstał, wywołując mocne bicie mojego serca, podszedł do mnie i wystawił rękę.

Teraz już wiem co to Gay Panic. Jezus Maria, jego dłoń była gorąca, powodując u mnie łaskoczenie i zawroty głowy. Był mojego wzrostu, a ja coraz bardziej się irytowałem, że jest w każdym aspekcie moim ideałem. Nawet oczy całkowicie mną zawładnęły. Miał ciemne, ciepłe oczy, a ja już wiedziałem, że będę miał ogromne kłopoty.

– Komisarz Aleksander Szal, witam pana – przywitałem się oficjalne.

Bardzo dobrze, myślałem patrząc mu jak urzeczony w oczy. Im większy dystans, tym lepiej. Niech nasza relacja zostanie służbowa, będzie mi łatwiej.

– Apollo – powiedział, a mnie już kompletnie wyprowadził z równowagi.

Nie dość, że cały mój misterny plan dystansu służbowego runął w jednej chwili, to ten idiota nazywał się jak bóg mitologiczny!

Ty tępy idioto, myślałem wpatrując się w niego. Niszczysz mi plany od samego początku! Znamy się dwie minuty, co może się zdarzyć później?

– Miłego dnia, panowie.

Dziękuję inspektorze pomyślałem, rozumiejąc że nas już wygania, zostawia mnie pan z facetem, o którym będę miał mokre sny przez resztę życia.

Przecież ja się zabiję. Albo jego. Nie wiem co łatwiejsze. 


~*~

Czytałam na nowo Absoluta przez to, że potrzebowałam czegoś do Dobermana i prosze.... Urodziło się to. Co sądzicie? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top