Dlaczego Aleksander nie pije, czyli męka Apollo (18+)


 Scena po drugiej części :) 


Patrzył na mnie od pięciu minut bez przerwy. Jestem przekonany, że nawet nie mrugał. Patrzył maślanymi oczami, jak Zeus gdy chce wątróbkę. Na wpół leżał, na wpół siedział i nie robił nic innego jak na mnie patrzył.

Jak jeszcze parę minut temu był wesoły i gadatliwy, to teraz po wypiciu ostatniego łyka stał się cichy.

Westchnął i przekrzywił głowę w drugą stronę. Jakby chciał mieć widok na mnie z innego kąta. Zawsze się tak zachowywał, gdy za dużo wypił. Mówiłem, że powinien skończyć na jednym kieliszku, ale mnie zbył. No i teraz mamy.

– Dlaczego mnie nie dotkniesz? – szepnął zachrypniętym głosem. – Dotknij mnie. Jestem cały twój.

Tym razem to ja miałem ochotę westchnąć. Spojrzałem na niego znad książki, którą czytałem.

Zaczyna się. Nie potrzebnie kupowałem to wino. Aleks i alkohol to słabe połączenie. Ale blond sknera się uparła.

– Wiedziałem, że się upijesz – stwierdziłem sucho, znów spoglądając na tekst.

A miał być to tylko miły, spokojny wieczór.

– Dlaczego tak rzadko mnie dotykasz? Nie kochasz mnie? Nie podniecam cię?

Miałem ochotę zapłakać nad swoim losem. Teraz to on mi nie da spokoju. Będzie bardziej męczący niż ja jestem dla niego.

– Przeginasz – odpowiedziałem mu tylko.

A mogłem kupić mu piwo bezalkoholowe.
– Robimy to tak rzadko...

– Niemal codziennie się pieprzymy. A czasem dwa razy dziennie, Aleks – przypomniałem mu, przewracając stronę.

– Powinniśmy to robić częściej...

– Nie jesteśmy królikami, Aleks.

– Szkoda...

Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na ten komentarz. Zawsze jest napalony i mówi śmieszne rzeczy jak za dużo wypije.

– Chodźmy do sypialni.

– Jest dopiero dwudziesta, Aleks. Chciałem obejrzeć mecz.

– Pieprzyć mecz. Pieprz mnie. Jestem ważniejszy.

Zamknąłem książkę. Ta konwersacja była lepsza.

Siedział bezwładnie z zarumienionymi policzkami. Miał ciemne oczy od pożądania.

– Miałeś zadzwonić do Antoniny.

– Walić to. Weź mnie na stojąco w salonie.

Przymknąłem oczy. Dlaczego ja zawsze daję się wkręcić w te dziwne pijackie rozmowy? Przetarłem sobie twarz i kiedy znów na niego spojrzałem aż mnie sparaliżowało.

– Co robisz?

Podciągnął koszulkę do góry ukazując swój wyrzeźbiony brzuch. Powoli wsuwał swoją prawą dłoń pod spodnie. A raczej pod bokserki. Czy on robił mi mini striptiz?

– Dotykam się. Jak ty mnie nie dotykasz to sam się dotknę. Chcesz żeby się sam dotykał? Chcesz żebym sam doszedł? – pytał z wyrzutem.

Kurwa, prowokuje mnie. Wiedział, że przegram i zaraz się na niego na niego rzucę jak zwierzak.

– Co byś chciał, żebym zrobił? – szepnął uwodzicielsko, odpinając powoli pasek. Cały czas patrzył mi w oczy. – Striptiz? Obciąganie? Taniec erotyczny? Powiedź mi. Zrobię dla ciebie wszystko. Wszystko tylko dla ciebie.

Zagryzłem mocno wargę, opamiętując się. Nie chciałem przegrać. Zawsze mną manipuluje i wygrywa. Nie chciałem dać mu satysfakcji, że już jestem twardy, przez samo patrzenie.

– Nie każ mi czekać...

Zmrużyłem oczy, kiedy wyciągnął swojego członka na zewnątrz. Był już nabrzmiały. Gotowy do zabawy.

Alkohol za bardzo go pobudza. Zdecydowanie, od dziś ma definitywny zakaz spożywania go nawet w domu, przy mnie.

– Apollo – szeptał między jękami, jak zaczął się dotykać. – Dotknij mnie...

Byłem wściekły, sfrustrowany i napalony. Uwierało mnie w spodniach i naprawdę jedynym moi pragnieniem było go wypieprzyć na tej kanapie. Ale się powstrzymałem. Bardziej od pragnienia chciałem wygrać.

Choć raz w tym związku.

Szukając w sobie całej samokontroli, otworzyłem z powrotem książkę. I ten gest podziałał na niego natychmiastowo.

Aleks zamilkł. Przez moment trwała głucha cisza w salonie, a następnie ruszył na mnie gwałtownie. Przeskakując przez stolik, jaki nas dzielił, wyrwał mi przedmiot z rąk i rzucił nim o ścianę. Przez zaskoczenie nie zdołałem zareagować. Usiadł na mnie. Sapał i rumienił się jeszcze bardziej. Był wściekły.

– Zwracaj na mnie uwagę! – krzyknął, łapiąc mnie za twarz dość brutalnie.

Roześmiałem się szczerze na jego zachowanie. Był zazdrosny o książkę. Wyglądał jak naburmuszony chłopiec, potrzebujący uwagi. Atencjusz, jak zacząłem z nim być szybko to zauważyłem. Zazdrosny, zaborczy atencjusz. O Boże, ale jak go nie kochać jeśli w tym jest taki uroczy?

– Wygrałem – wymruczałem gardłowo, obejmując go. – Tym razem to ty rzuciłeś się na mnie jak zwierzak.

Warknął zirytowany.

– Raz możesz...

Od razu zaczął mnie całować. Smakował winem i czekoladą, która całą pochłonął w pojedynkę. Uśmiechnąłem się mimowolnie między wymianą pocałunków.

Jedną dłonią przejechał mi po policzku i wsunął we włosy, doskonale pamiętając by ich nie ciągnąć, a drugą zjechał niżej. Zatrzymał się przy moim kroczu i od razu mruknął z zadowoleniem, czując wybrzuszenie.

– Tak ma być – mruknął i natychmiast odpiął mi spodnie.

Sam przeniosłem dłonie na jego tyłek i jednym szarpnięciem przysunąłem go jeszcze bliżej siebie. Przylegaliśmy do siebie, a nasze dwa nabrzmiałem członki ocierały się o siebie.

To było takie cudowne uczucie, kiedy je do siebie przytulił i jednocześnie zaczął jeden o drugiego ocierać.

– Tak... – sapnąłem, czując coraz większa przyjemność.

Aleks odsunął się na parę centymetrów i pocałował mnie w prawą brew, następnie w szczękę i w szyję. Cały czas nie przestawał nami pocierać.

– Dobrze – szeptał między robieniem mi malinek.

Miał paskudny nawyk robienia mi ich całą masę. Z czasem coraz wyżej je robił i coraz ciężej się je ukrywało. Jestem pewny, że robił to specjalnie, by odstraszyć ewentualnych zalotników. Kiedyś to od niego wyciągnąłem, ale na następny dzień zaprzeczył.

Najgorsze było to, że uwielbiałem kiedy to robi i podczas seksu nie protestowałem. A następny dzień było już za późno.

Odchyliłem szyję dając mu większy dostęp do niej.

Jęknąłem z przyjemności i postanowiłem też mu dać przyjemność jaką zawsze on mnie z uwagą obdarowywał. Czasem nawet zapominał o sobie, byle by mi było dobrze. Nie chciałem tego.

Wsunąłem w niego palec. Pamiętając by lepiej zacząć od jednego. Sapnął i znieruchomiał. Następnie poruszył się z niecierpliwością i polizał mnie w płatek ucha.

– Tak.. tak – szeptał, mocniej ściskając nasze penisy.

Nie mogłem powstrzymac się od parsknięcia na to przytakiwanie i potakiwanie. Był przezabawny.

– Przymknij się Cesarski – warknął mi do ucha, kiedy zatrzęsłem się ze śmiechu.

– teraz Cesarski, co? – mruknąłem zaczepnie.

Nie skomentował tego. Nie dał się w ciągnąć w tą dziecinną kłótnie. Miał na głowie inne rzeczy, ważniejsze.

– Włóż drugi – szepnął gorączkowo, całując mnie w ucho, głowę i w policzek.

Zawahałem się, czy na pewno tak szybko. Ale go posłuchałem. W końcu to jego ciało. On wiedział lepiej. Choć nie zawsze. Jego podniecenie często było większe niż zdrowy rozsądek.

Ostrożnie wsunąłem drugi palec.

– Mmmm... – mruknął z przyjemności.

Początkowo zacisnął się mocno, ale zaraz się rozluźnił. Poruszyłem palcami, co nie było dobrym pomysłem, bo jęknął głośno i brutalnie mnie pocałował. Nie nadążałem za jego językiem.

Jezu co to wino miało w sobie. Jakiś dodatkowy narkotyk? Powinienem zrobić nalot i sprawdzenie składników u toksykologa?

– Tak! Nie przestawaj. – Przyspieszył poruszanie naszymi członkami, przez co poczułem, że zaraz dojdę. – Dojdźmy razem.

Nie wątpiłem, że zaraz dojdę. Był bardzo niecierpliwy. Zazwyczaj gra wstępna trwała u nas o wiele dłużej.

Poruszał się rytmicznie. Złączył nasze spocone czoła.

– dojdźmy razem – powtórzył tak, jakby mi coś obiecał.

I doszliśmy. Westchnąłem drżąco i natychmiast go objąłem i pocałowałem w ramię. Obaj sapaliśmy i obdarowaliśmy się pocałunkami.

– Kocham cię, kocham cię – szeptał, całując mnie po szyi.

Jednym, niespodziewanym ruchem zdjął moją koszulkę. Warknąłem z irytacją, że jest taki szybki i też zdjąłem jego górne odzienie.

Jego sutki były nabrzmiałe. To był jeden z tych odznak, że to jeszcze nie jest koniec. Chciałem się nimi pobawić, bo wiedziałem, że jest bardzo wrażliwy w tym miejscu. Ale nagle wstał.

Zdezorientowany spojrzałem na niego. Odrzucił spodnie, które wisiały mu jeszcze na lewej kostce. Stał chwilę przede mną, całkiem nagi i znów podniecony.

Był piękny. Wręcz niewyobrażalnie piękny. Niczym wyrzeźbiony przez Michała Anioła.

Pragnąłem go. Kochałem go. Chciałem go dotknąć. Czasem nie wierzę, że ktoś taki jak Aleks jest tylko mój.

Objąłem go i powoli pocałowałem go w brzuch. Tuż nad pępkiem. Poczułem jak wsuwa obie, zimne dłonie w moje włosy. Zaczął mnie głaskać. O Boże . Jak ja to kochałem. Zmrużyłem oczy z przyjemności, kiedy jego prawa dłoń dotarła do mojego rozgrzanego karku.

– Apollo – szepnął miękko. – Weź mnie od tyłu.

Zamrugałem i nie odrywając policzka od jego skóry, spojrzałem na niego z dołu. Patrzył na mnie łagodnie. Wiedział, że nienawidziłem tej pozy. Że chciałem go widzieć, całować, mieć kontakt wzrokowy. Bardzo ciężko było mu mnie przekonać do tego. Wiedziałem, że jest wygodniejsza, ale próbowałem wszystkiego byleby nie robić tego w ten sposób.

– Na stojąco – kontynuował, głaskając mnie. – Zrób to do mnie. Wynagrodzę ci to. Będzie cudownie.

Nie byłem przekonany. Ale jego chłodne dłonie na mojej głowie, jego rozgrzana skóra na moim policzku, łagodny błękit oczu mnie przekonały. Nie wiem, czy w innych okolicznościach zgodziłbym się na to.

Pociągnął mnie za rękę, karząc mi wstać. Zrobiłem to niechętnie. Stanąłem przed nim i zamrugałem by złapać ostrość. Najpierw lekko się uśmiechnął, jakby zobaczył coś uroczego, a następnie słodko mnie pocałował. Wszystko by namieszać mi jeszcze bardziej w głowie.

– Włóż trzeci palec – polecił, odsuwając się na parę milimetrów. Spojrzałem mu w oczy. – Pod poduszką fotelu jest lubrykant.

Wydawał się bardziej trzeźwy niż ja.

Zrobiłem jak polecił. Wiedziałem, że pochował lubrykanty po całym domu, by w razie czego moglibyśmy zrobić to w każdym możliwym miejscu, bez biegnięcie do sypialni po płyn.

Podpierał się oparcia kanapy, kiedy się w niego wsuwałem. Sapnął głośno, a następnie jęknął. Wygiął kręgosłup i sam nabił się głębiej.

– Nie każ mi czekać.

Kim bym był, gdybym się jeszcze bardziej ociągał. Złapałem go za biodra i poruszyłem się delikatnie, ale zaraz zacząłem poruszać się regularnie. Jęczał prawie od samego początku. Pamiętam nasze pierwsze zbliżenia. Był bardzo cichy i skupiony. Skupiał się by mnie wszystkiego nauczyć i czuł się też zażenowany głośnymi odgłosami. Teraz po takim czasie był tak głośny, że zawsze po naszym stosunku oczekiwałem wściekłych sąsiadów pod drzwiami. Ale nas szczęście ściany są chyba wystarczająco grube, by powstrzymać głośne odgłosy naszego seksu.

Schyliłem się by pocałować go w zranione plecy. Przysięgłem sobie, że nigdy nie pozwolę go już skrzywdzić. A słoneczko pod łopatką mnie w tym utwierdzało.

– Kocham cię, Apollo – wyjęczał, kiedy pocałowałem go w oparzenie po papierosie. – Tak bardzo, bardzo. Nigdy nikogo tak nie kochałem.

Czego więcej może chcieć facet podczas seksu? Natychmiast przyspieszyłem, a mu zabrakło słów.

Nie było już jęków. Tylko spanie i niedowierzające westchnienia przez brakujący tlen. Najgłośniejsze było regularne uderzania naszych ciał.

Doszedł pierwszy z długim jękiem.

Też byłem blisko. Nie ważne jednak jak było mi dobrze. Zatrzymałem się i chciałem się z niego wysunąć. Nie powinienem spuszczać się w środku. Zwłaszcza, że nie miałem na sobie prezerwatywy.

– W środku! – wrzasnął nagle i pociągnął mnie za obie dłonie, które były na jego biodrach. Wsunąłem się z powrotem całkowicie i przydzwoniłem nosem o jego ramie.

– W środku, Pol – powiedział spokojniej. – Spuść się we mnie – szepnął i odwrócił głowę w moją stronę. – Zostaw mi coś swojego.

Znów przegrałem. Nie potrafiłem mu odmówić. Nie ważne jakie konsekwencje może to pociągnąć. Pocałował mnie by mieć pewność, że się nie odsunę. I doszedłem. W nim. Bez zabezpieczenia. Wiedząc, że jutro rano musimy wstać do pracy.

Owinął sobie mnie wokół małego paluszka. Ale jakiego pięknego, kochanego paluszka. Paluszka wokół, którego chciałem być do końca życia.



Cześć! Lubicie takiego rodzaju dodatki? A może skupić się na innych aspektach? Dajcie mi znać! :D

A teraz życzę wam miłego weekendu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top