🇫​🇷​🇮​🇪​🇳​🇩​🇸​ | chapter four

FRIENDS
chapter four

Michael zamknął za sobą drzwi, gdy już znalazł się w mieszkaniu i zdjął z siebie mokrą od deszczu kurtkę. Uznał, że przejdzie się z baru do brunetki, bo nie miał pieniędzy na taksówkę, a na autobus nie chciało mu się czekać. Zresztą chciał o tym wszystkim pomyśleć, ale i tak zdążył oswoić się z myślą, że kumple zdążyli go wykluczyć z ich dawniej zgranej paczki. Wcale się temu nie dziwił, bo nawet nie spodziewał się, że przyjmą go z otwartymi ramionami, ale zrobiło mu się przykro, gdy zauważył, że nie potrafili mu nawet spojrzeć w oczy, czy zacząć jakiegokolwiek tematu w jego obecności. Blondyn westchnął ciężko, zsuwając buty ze stóp, a potem ruszył powoli przed siebie, wsuwając zmarznięte dłonie do kieszeni czarnych spodni, aby je trochę rozgrzać. Nie spodziewał się, że wieczory są już takie chłodne i uznał, że prędzej czy później będzie musiał znaleźć skądś pieniądze, aby zainwestować w cieplejszą kurtkę.

— Cześć — Usłyszał z kuchni i zauważył, że Red się po niej kręci, mając na sobie fartuszek. — Już wróciłeś? — dodała nieco zdziwiona, ale nie był to też oskarżycielski ton.

— Cześć — powiedział, siadając na kanapie. Potarł dłonie, aby je trochę rozgrzać i nawet w nie chuchnął. — Tak. To już chyba nie jest towarzystwo dla mnie - dodał smutnym tonem. 

— Dlaczego? — Uniosła brew i zatrzymała się przy wejściu do kuchni. Oparła się o blat i zerknęła na blondyna, trzymając w dłoni łyżkę, którą miała zamiar wymieszać mokre składniki do ciasta. — Myślałam, że Tom będzie zachowywał się normalnie. Ostatnio, gdy z nim rozmawiałam, to powiedział, że cieszy się, że w końcu wychodzisz — dodała, nie wiedząc, o co chodzi.

— Znalazł sobie dziewczynę i chyba nie podoba jej się to, że jego kumpel miał odsiadkę — Wzruszył ramionami, po czym zwilżył spierzchnięte usta swoimi wargami. 

— W takim razie niech się pieprzy — powiedziała niezadowolona i uznała w duchu, że utnie sobie z Tomem pogawędkę. Nie zamierzała tak tego zostawić. — Szkoda, że wróciłeś szybciej, bo myślałam, że zdążę zrobić ciasto jak cię nie będzie, ale jeśli chcesz to możesz mi pomóc — dodała, posyłając Michaelowi uśmiech.

— Chętnie — Skinął głową, uznając, że będzie to lepsze wyjście niż siedzenie przed telewizorem i udawanie, że coś go zainteresowało. Wstał i ruszył do łazienki, aby umyć ręce. Red zawsze suszyła mu o to głowę, bo odkąd obydwoje się rozchorowali w tym samym czasie kilka lat temu, bardzo pilnowała swojej i jego odporności. 

Red w tym czasie zdążyła mu zrobić herbaty. Widziała, że zmarzł i zmókł, ale nie chciała robić mu kazania na temat tego, że może bardzo łatwo złapać przez to jakieś przeziębienie czy grypę. Uznała, że po prostu to przemilczy i wzbudzi jakoś jego zaufanie. Założyła kosmyk za ucho, pochylając się nad przepisem, aby sprawdzić, czy wszystko dobrze przygotowała i nasłuchiwała przy okazji szumu wody z łazienki. Blondyn zjawił się przy niej po kilku chwilach gotowy do pomocy.

— Najpierw wypijesz herbatę — powiedziała, zakładając kosmyk włosów za ucho, po tym jak dopytał co ma zrobić. Oparła się o blat, patrząc się na niego i posłała mu ciepły uśmiech. — I nie przejmuj się tymi, pożal się Boże, kumplami. Jeśli naprawdę by się tak nazywali, to by cię nie wystawili i przyjęli z otwartymi ramionami. Człowiek to istota omylna, która ma prawo do błędów, z których potem wyciągnie, bądź nie jakieś wnioski, ale oni chyba tego nie rozumieją. 

— Dobrze, że ty się ode mnie nie odwróciłaś — powiedział nieśmiało, przesuwając palcem po krawędzi kubka. Red niepewnie podeszła do niego i złapała jego wolną dłoń w swoją. 

— Jestem tu cały czas. I będę — Posłała mu pokrzepiający uśmiech. — A teraz zabieramy się za ciasto — dodała radośnie i klasnęła w swoje dłonie. 

Michael odwzajemnił uśmiech, a potem dopił swoją herbatę, która przyjemnie go rozgrzała. Odstawił kubek do zlewu, a potem przeczesał palcami włosy i wyjął dla Red kilka produktów z lodówki, a później odnalazł formę na ciasto. Nie wiedział, co brunetka chciała zrobić, ale zauważył, że miała niedaleko siebie puszkę z brzoskwiniami i galaretkę o takim samym smaku, więc zaczął się zastanawiać, czy to przypadkiem nie będzie sernik na zimno. Bardzo go lubił i pamiętał jak Red przed więzieniem robiła mu go, żeby poprawić mu nastrój. Zrobiło mu się miło, że pamiętała o takich rzeczach. 

Red zaczęła rozmowę, aby nie było wokół nich tej nieznośnej ciszy i gdy zorientowała się, że Michael nie odpowiadał z grzeczności, ale sam podejmował już jakieś inicjatywy, cieszyła się w duchu i jeszcze bardziej i wręcz skała z radości. Wiedziała, że przed nią jeszcze dużo pracy, ale zamierzała zrobić wszystko, aby ten stary Michael albo chociaż jakaś jego część do niej wróciła. Bardzo za nim tęskniła, a jeszcze bardziej tęskniła za momentami, kiedy mogli swobodnie okazywać sobie uczucia. Brakowało jej tego, ale wiedziała, że do tego etapu jeszcze zostało wiele do pokonania. 

{xxx}

w sumie to całkiem uroczy mi wyszedł ten rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top