Aborcja według Sillue
Lubię dzieci
Dzieci są smaczne
- Albert Fish
Aborcja moment, w którym zarodek w brzuchu matki umiera na wskutek celowego działania. Podobno owy zarodek nie odczuwa bólu do 27 tygodnia. Sam zabieg odbywa się najczęściej w szpitalach. Jest zakazany w wielu krajach. Aborcja jest zabójstwem dziecka, które przecież nic nie zrobiło. Dlaczego więc skazujemy je na taki los?
Na śmierć, kiedy ono chce żyć. Chyba każdy chciałby żyć? Choć czy życie takim życiem, na które może być skazane dziecko jest dobre? Może lepiej oszczędzić mu tego całego bólu. Może lepiej zmienić jego życie na coś dobrego?
★★★
Podchodząc do jej śpiącego ciała poczułam dreszcz. Czy na pewno muszę to robić? Jednocześnie z zadaniem owego pytania chwyciłam za nóż. Ładny nóż. Był wykonany ze srebra i przypominał motyla. Naprawdę śliczny. Szkoda, że posłuży do takich celów. Powoli podniosłam jej bluzkę. Brzuch był już zaokrąglony. Mogłam poczekać jeszcze kilka godzin. Wtedy zarodek byłby na tyle duży by przygotować z niego wspaniałe danie.
Odłożyłam nóż obok jej ciała. Musiałam znaleźć kamerę przecież obiecałam mu film. Znalazłam ją w szufladzie. Miała ładny bladoróżowy odcień. W pamięci miała kilka dziecięcych zdjęć. Położyłam ją na półce tak by wszystko ładnie się nagrało. Wzięłam ponownie nóż i ruchem ręki przecięłam brzuch. Nie spieszyłam się miałam dużo czasu. Nikt mi nie przeszkodzi. Z prostej linii zaczęła wylewać się krew brudząc białe prześcieradło. Nie spiorę tego. Krew zaczęła spływać po łóżku tworząc powoli plamę na podłodze.
★★★
Ból. Przeszywający mój brzuch. Otworzyłam oczy. Rana, z której wylewała się krew piekła. Okropnie piekła. Patrzyła się na mnie. Nie podobało jej się to, ale musiała. Nie ucieknie się od klątwy. Ona też miała kogo cennego kogo chciała chronić.
- Przepraszam... Ale nie martw się ból zniknie w momencie twojej śmieci
Śmierci. Powiedziała to specjalnie. Ból nigdy nie zniknie. Moja nieśmiertelność na to nie pozwalała.
Kolejny przeszywający ból. Czy ona nie może grzebać mi w brzuchu mniej boleśnie? Czuję jej palce grzebiące między organami. Niżej ma dziecko. Złapała. Kolejny przeszywający ból.
- Byłoby to piękne dziecko... - Wyrwała pępowinę. A dziecko włożyła do garnka. - Ale za to będzie piękne inaczej
- ...
- A racja powinnam zszyć tą ranę - Wzięła do rąk igłę i wbiła w brzuch zaczynając zszywać całość. - Masz jeszcze jedno dziecko prawda? Nim się zajmę jak dorośnie... A teraz śpij i zapomnij o wszystkim co wydarzyło się przez te 3 miesiące
Tak jak mówiła zasnęłam. Całe prześcieradło było w krwi. Ja tak samo. Ale jak zapomnieć tego co działo się przez te 3 miesiące... A tak zapomniałam. Ona zna wiele sztuczek. A takie sprawiające najwięcej bólu to jej ulubione
★★★
Zasnęła. To smutne że czeka ją taki los. Ale wyraziła na to zgodę. Obie chcemy kogoś chronić a to jedyne rozwiązanie. Nalałam wody do garnka. Czekam aż do momentu kiedy na powierzchni wody zaczęły pojawiać się bąbelki. Zmniejszyłam wtedy ogień i zaczęłam przyszykowywać ziemniaki.
Obiad był gotowy. Ślicznie pachniało. Nałożyłam dwie porcje a resztę schowałam do pojemnika by go później wysłać. Podeszłam do niej i delikatnie dotknęłam jej czoła. Usuwanie jej pamięci jest bardzo proste. Wręcz dziecinnie proste. Po kilku sekundach nie pamiętała niczego dlatego mogłam ją obudzić.
- Wstań obiad podano
- Obiad... A co takiego przygotowałaś?
- Spróbujesz a zobaczysz
Usiała przy stole obok mnie. Dawno nie byłyśmy same w takiej atmosferze. Wzięłam widelec do ręki i spróbowałam mięsa. Było słodziutkie. Kolejny kęs. Wręcz rozpływało się w ustach. Ona niestety nie podzielała mojego entuzjazmu
- Z czego to mięso... A bardziej z kogo
- Spróbuj a się dowiesz
Spróbowała. Już wiedziała. Doskonale wiedziała.
- Czemu to zrobiłaś
- By nie cierpiało - pierwszy raz wyszło mi aż tak dobre. Ziemniaki też niczego sobie tylko trochę przesolone. - Wiesz jaki los czeka twoje i dzieci i plemnikodawcy
- ... On żyje?
- Nie
- Zabiłaś go?
- Sam umarł. Popełnił samobójstwo
- Dlaczego
- Bo był głupi
- Zakochałaś się w nim?
- Co?!
Zaczęła się śmiać. Gdyby wiedziała to może jednak w końcu by mnie zabiła. Wybawiła od tego gówna. Zjadłyśmy. Owy pojemnik wysłałam pocztą do rodziny plemnikodwacy. Jakimś cudem karteczka z gratulacjami nie odpadła. Otworzyli ją gdy byłam już w domu. Ona spała a ja oglądałam ich rozpacz i nie wiedzę.
Otworzyli pudełko. Oprócz filmu z Aborcji znajdował się również pojemnik z jedzeniem. Przerażenie malowało się w ich oczach. Usiedli na kanapie i puścili film. Wyłączyli po kilku minutach zalewając się łzami i powstrzymując wymioty.
Teraz tylko musiałam dopilnować by drugie dziecko ładnie urosło. Pokierowałam się w stronę lasu. Znajdowała się tam jaskinia pomagała przenosić się gdzie się tylko chce. Moim celem było piekło i odnalezienie tego idioty plemnikodawcy. Nieważne ile będę go szukać znajdę go. Przecież musi spróbować dziecka. Weszłam do niej i natychmiast pojawiłam się w piekle. Tu życie było o wiele łatwiejsze. Nie dziwię się że wolał trafić tu niż przyjąć odpowiedzialność związaną z dzieckiem.
Szukanie go zajęło mi 2 lata
*****
Myślę że wyszło nie najgorzej
W mojej głowie wyglądało to lepiej ale cóż
Jak oceniacie
Zmienilibyście coś?
Miłego dnia
Bajos
(nie mam zielonego pojęcia czy istnieje taki wyraz jak plemnikodawca. Ale nie mam pomysłu jak inaczej go nazwać)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top